Piotrze Stachurski. Wspomniana w poprzedniej części tego listu, powszechna patologia okrucieństwa podejrzliwości we wspólnocie ADS, której finalnym organizacyjnym zgniłym owocem są, w grupowym uprzedzeniu ( zgorszeniu ), oskarżenia i kary dyscyplinarne: wykluczyliśmy Bogdana z KADS, ponieważ on tworzył wrogą atmosferę w kościele, stworzyła patologię następnego okrucieństwa - pastorzy Wiesław Szkopiński i Edward Parma, Stanisław Śleszyński wraz jego żoną Beatą, pastor Claudio Popescu, Agnieszka Głaz, Monika Jantos Erazo, istniejące bezprawie i oziębnięcie miłości, we wspólnocie ADS ( Mat.24: 12 ), wykorzystać w osobistych porachunkach ze mną; tylko dlatego, że w moim odwoływaniu się do racji regulaminów KADS, oni osądzili ( Hebr.11:1 ), że kierowałem sie złością, podstępem, próbą ukarania, zdyskredytowania, odebrania splendoru towarzyskiego, ujawniając ich nieuświęcone, wręcz szatańskie sprzeciwianie się regulaminom KADS .
Agnieszka Głaz, zemściła się na mnie, w jej spisku publicznego poniżenia mnie, przez zakneblowanie mi ust – ponieważ, nie pofolgowałem jej naturalnej mściwości, gdy nie dopuściłem do samosądu wobec jednego z polskich adwentystów w Londonderry ( Mariusza Wójcika ), w spotkaniu, w którym przewodniczyłem, na prośbę… Agnieszki Głaz. Nie rozumiejąc religijnej istoty posłuszeństwa regulaminom KADS, którymi się kierowałem zaraz po przybyciu do Londonderry, była przekonana, że wykorzystam mnie ( niczym surowego inkwizytora ) przeciwko Mariuszowi Wójcikowi. Przez dwa tygodnie lub więcej, nachodziła mnie, prosząc aby zorganizował specjalne spotkanie w gronie Polaków, by osądzić niemęskie zachowanie Mariusza wobec niej. Ja zwracałem jej uwagę, że nie mam regulaminowych kompetencji, w grupowym oskarżaniu i osądzaniu Mariusza – to co może zrobić tylko cały zbór, do którego należy ona, ja i Mariusz, a nawet świadek wydarzenia, w którym Mariusz niemęsko zachował się wobec niej. Kiedy jednak przyprowadziła świadka, Grzegorza Buczka, brata Beaty Śleszyńskiej – zrozumiałem, że nie tylko Agnieszka Głaz, potrzebuje wzorcu przestrzegania regulaminów i zasad, ustalonych w KADS; ale również ten świadek. Dlatego zgodziłem się na zorganizowanie spotkania tylko w gronie kilku polskich adwentystów: mężatka, Agnieszka Głaz, Mariusz i Renata Wójcikowie, Gośka Geślak, Grzegorz Buczek. Zwróć uwagę, że nie było tam, Moniki Jantos Erazo, Beaty i Stanisława Śleszyńskich! Już od startu spotkania, Agnieszka Głaz zaatakowała Mariusza Wójcika, oskarżeniami. Ten zaczął się bronić kontr oskarżeniami. Wtedy, dosłownie, walnąłem ręka o stół, by oświadczyć wszystkim obecnym na tym spotkaniu, że nie pozwolę, aby to spotkania miało konfrontacyjny charakter – tylko pokój czyniący. Następnie wyjaśniłem im, że jednym celem spotkania, nie jest wskazanie winnego – tylko stworzenie takich zasad współistnienia Agnieszki i jej dzieci, z rodziną Mariusza, w sytuacji wspólnego wynajmowania mieszkania ( razem z Grzegorzem Buczkiem ), aby zminimalizować okazje do ponawiania się tej konfrontacji. Powiedziałem im, że albo oni sami zaproponują te zasady – albo pozostali uczestnicy spotkania, im te zasady narzucą; jeśli wciągnęli nas w ich konfrontację. Sprawę rozwiązała Renata Wójcik, proponując Agnieszce ( jej egoizmowi, równemu jej mściwości ), tak korzystne warunki – że ta od razu na nie przystała. W pół godziny rozładowałem konflikt emocjonalnej konfrontacji, między dwoma współwyznawcami KADS. Ale charakterek Agnieszki Głaz, nadal buntował się wobec Ducha pokój czyniącego – więc upust jej pamiętliwości wobec Mariusza, próbowała zrealizować podczas studium biblijnego, tzw. szkole sobotniej. Wtedy, zaraz po zakończeniu nabożeństwa sabatowego, poprosiłem Agnieszkę, i wszystkich uczestników, wyżej wspomnianego spotkania, aby w ich obecności, przypomnieć Agnieszce , że jej sprawa z Mariuszem jest zamknięta na amen, m.in. przez fakt, że ona przyjęła propozycję żony Mariusza, że podała rękę Mariuszowi, że wspólnie z Mariuszem i z pozostałymi uczestnikami tegoż spotkania, modliła się do Boga, w podziękowaniu za Jego pomoc, pod postacią Ducha Świętego, w pokojowym rozwiązaniu wrogiej konfrontacji między nią a Mariuszem . Agnieszka nie ośmieliła się publicznie sprzeciwić mi – ale dosłownie kilka dni później, założyła spisek z Claudio Popescu i Beatka Śleszyńską, by zakneblować mi usta; w ten prymitywny sposób ośmieszyć i zdeprecjonować moją pozycję w zborze w Londonderry.
Jedną z charakterystycznych cech wyznaniowych wspólnot, jest ich grupowa autorytarna osobowość.
Spiskowcy, mieli tego świadomość – tym samym poczucie bezkarności i skuteczności wyeliminowania wpływu mego pokój czyniący na to co się działo się w dalszej kolejności wydarzeń w Londonderry, aż do Grudnia 2013r, kiedy to zbór w Londonderry , wykluczył mnie z KADS, z oskarżenia: Bogdan tworzył wrogą atmosferę w zborze. W rzeczywistości, poniżając moją osobę, stworzono taka sytuacje, w której Agnieszka Głaz, wspólnie z Mariuszem Wójcikiem, atakowali mnie – utrwalając tę ich nienawistną współpracę, kolejnymi porażkami w konfrontacji ze mną, ale tylko na fundamencie regulaminów KADS i treści Biblii. Dodam tylko, że Stanisław Śleszyński, Mariusz i Renia Wójcikowie, Gośka Geślak, Monika Jantos Erazo, również często w ten sposób nieuświęcenie wykorzystywali szkołę sobotnią przeciwko mnie, jak wyżej wspomniany sposób, Agnieszka Głaz przeciwko Mariuszowi Wójcikowi. W końcowej części tej patologii okrucieństwa bezprawie i oziębnięcia miłości, dojrzewali w prywatnych i grupowych porachunkach ze mną, nie tylko do procesów z jawnym gwałtem wobec regulaminów KADS, ale również do przyjmowania mężatki z jej kochasiem.
Prywatne porachunki pastora W. Szkopińskiego, były formą zemsty za to, że próbowałem przekonać lokalny zbór w Tychach, KADS w Polsce, do racjonalnie przeprowadzania dochodzenia, w celu wyjaśnienia, czy W. Szkopiński w 2001r. zdefraudował fundusze zboru w Tychach. W. Szkopiński, wykluczając mnie w KADS, chciał usunąć zagrożenie racjonalnego myślenia – które skutecznie mogłoby udowodnić mu tę defraudację. Oczywiście, dziś już jest za późno, by racjonalnie wyjaśnić te sprawę – jednak, jeśli ona rzeczywiście miała miejsce; następny powód przekleństwa Boga, wspólnoty ADS.
I o to chodzi – jak powie każdy cwaniaczek, wykorzystujący bajeczkę o Chrystusie, w wyznaniowym budowania więzi z Bogiem ( Hebr. 11: 1 ).
Claudio Popescu, nienawidził mnie – ponieważ byłem moralnym zagrożeniem, dla jego trutnia postawy, ułożenia sobie wygodnego życia, we wspólnocie ADS; w której deklaracja wiary w Boga ( Hebr.11:1 ) nie wymaga moralnych, kulturalnych zobowiązań. Szczególnie wtedy, gdy w Lutym 2008r. na jego propozycję bym wstąpił do Rady Zboru w Londonderry, ja postawiłem warunek: każdy kto zdeklaruje się wejście do Rady Zboru, zobowiąże się do poznania regulaminów KADS. Claudio odmówił realizacji mego warunku – więc ja odmówiłem wejścia do tej rady…. Następny dowód, że Bóg przeklął globalną wspólnotę ADS. Monika Jantos Erazo, często zarzucała mi, że zrezygnowałem z służeniu zborowi, odmawiając propozycji wstąpienia do Rady Zboru – w ten sposób próbując odebrać mi prawo wskazywania kolejnych nieuświęconych sprzeciwów , jej i zboru w Londonderry, wobec regulaminów KADS. Kolejny dowód, że Bóg przeklął globalny KADS.
Pięć lat i dziesięć miesięcy później, w Grudniu 2013r. Rada Zboru wykluczyła mnie z twego kościoła, Piotrze Stachurski - tylko rada zboru. Co już jest niezgodne z regulaminami KADS. Jednocześnie wymusiłem na tej radzie, przyznanie się, że nie znają regulaminów KADS - w ten nieuświęcony sposób tworzyli Radę Zboru, przynajmniej od Lutego 2008r. Kolejny dowód, że Bóg przeklął globalny KADS, jak Izrael w czasach Jozuego, przez świętokradztwa Achana. ( Jozuego rozdz. 7 )
Przy okazji Piotrze Stachurski – ustalmy, co jest większym świętokradztwem – kradzież ubrania, czy bezkarne bezprawie w sprzeciwianiu się ustalonych już regulaminów zakonu? Na pewno tworzenie bezprawia – czyli tzw. małego rogu próby zamienienie zakonu Boga.
W tej nieuświęconej radzie, jako moi oskarżyciele i sędziowie w Grudniowym 2013r procesie, byli: Renata Wójcik ( starszy zboru ), jej mąż Mariusz Wójcik, Ross Mc Aulay ( ordynowany starszy zboru – jeszcze przed Lutym 2008r. sic! ), Gośka Geślak, Stanisław Śleszyński, i pastor Weires Coetser. Oni sprowadzili przekleństwo Boże, na całą globalną wspólnotę ADS.
Nie pamiętam dokładnie ( a nie mam czasu na szukanie w moim archiwum ), ale to musiało mieć miejsce w Lato 2008r – kiedy trzykrotnie zmusiłem pastora Claudio Popescu, do publicznego przyznania się go do akceptacji dyskryminacji w KADS, polegającej na tym, że odebrano prawo do wystąpienia z mównicy zborowej, tym adwentystom, którzy potrzebowali pomoc tłumacza. Piotrze Stachurski, ja zapewne się domyślasz, ten zakaz tylko wobec mnie stosowano; gdy inni, mogli przemawiać z mównicy, np. korzystając z pomocy Moniki Janto Erazo. Ona , razem z Beatą Śleszyńską, w tym zakazie nie dostrzegały dyskryminacji, nie tylko w kwalifikacjach moralności świeckiej przestrzeni publicznej, ale również, przede wszystkim, w kwalifikacjach regulaminów KADS. W ten sposób nadały tym regulaminom dyskryminacyjny charakter. Kolejny dowód, że Bóg przeklął globalny KADS, jak Izrael w czasach Jozuego, przez świętokradztwa Achana. ( Jozuego rozdz. 7 )
Przy okazji Piotrze Stachurski – ustalmy, co jest większym świętokradztwem – kradzież ubrania, czy bezkarne deptanie praw człowieka, przez stosowanie dyskryminacji? Na pewno przemoc dyskryminacji – czyli tzw. małego rogu próby zamienienie zakonu Boga, stojącego na straży godności człowieka.
Dla Beaty Śleszyńskiej byłem i jestem moralnym zagrożeniem, dla jej cwaniactwa – które wykorzystuje istnienie wspólnoty ADS, np. w uzyskaniu kariery urzędu Dyrektora ds. Zdrowia w KADS w Polsce, wcześniej do studiowania w USA ( co pozwoliło jej zarobić fundusze na rozpoczęcie budowy domu w Polsce ). Claudio Popescu, obejmując służbę pasterza owczarni w Londonderry, zamieszkał w Portstewart, portowym mieście, oddalonym od Londonderry około 50 km – w którym nie było żadnego adwentysty, za to knajpy, i inne turystyczne uciechy. Kto płacił za jego dojazdy do Londonderry? Proszę zwrócić uwagę, że tego typu stanowiska struktur urzędników i pastorów, nie są zajęciami na własny rachunek ( więc i na własna odpowiedzialność ) – tylko na rachunek społeczny, całej wspólnoty ADS. Skąd my to znamy, ze świeckiej rzeczywistości Polski?
Jednak motywacje Stanisława Śleszyńskiego, w jego prywatnych porachunkach ze mną, są najbardziej żałosne, z pozostałych przestępczych motywacji. Są nimi Zazdrość o splendor towarzyski – ta charakterystyczna wada, szatańskiego żaru zajęcia miejsca zakonu i nauk Chrystusa, własnymi interpretacjami nauk i zakonu Chrystusa. Po zdetronizowaniu mojego udziału w życiu zboru w Londonderry, S. Śleszyński, zdominował resztę zboru, w kazaniach, modlitwach podczas nabożeństw, prowadzeniu tzw. studium biblijnego. Stanisław , by zagłuszyć osobisty kompleks i strach, wynikający ze spożycia zakazanego owocu dobra i zła, w swoim życiu, chętnie folguje próżności jego ego, m.in. w pewności ( Hebr.11: 1), że modlitwy ( i przewodniczeniu tym modlitwom ), celebracje nabożeństw sabatowych, są dowodem uświęconej , jego więzi z Bogiem. Niczym Kaina, również S. Śleszyńskiego nie interesuje co Bóg sądzi o jego ofierze - gdy zapyziałe, a zakompleksiałe ego Stanisława, może chlubić się w splendorze towarzyskim, jego ofiarowaniu swoich usług Bogu. Oczywiście, przy okazji, zarobić też na tym finansowo. Socjologiczna rzecz, powszechnie występująca w wyznaniowym uwierzeniu. Z tych samych kompleksów, razem z Beatą, forsują swojej ambicje, w wykreowaniu ich córek na aktywistki kościoła. Zuzia i Kasia, najczęściej z pośród wszystkich dzieci w Londonderry, występowały ( bo nie znam bardziej trafniejszego określenia ) z mównicy zboru w Londonderry; wzbudzając w nich ambicje, pokrewne wyznaniowo Beaty i Stanislawa. ( patrz post 27 )
Pastor W. Szkopiński, z jego nienawistnej motywacji, próbując skutecznie wykluczyć mnie z KADS, w momencie jego ewidentnego łamania regulaminów KADS – był zmuszony zgorszyć zbór w Tychach, w grupowym uprzedzeniu przeciwko mnie. Łatwa sprawa do osiągnięcia , w grupowym wyznaniowym uwierzeniu w Boga ( Hebr. 11: 1 ). Z tym celu, W. Szkopiński bardzo negatywnie wypowiadał się o mnie, w tyskim zborze na tzw. studium biblijnym, po za nabożeństwami – odwołując sie do irracjonalności ludzkich serc, które mają skłonności do przewrotności ( Jeremiasza 17:5 – 9 ), gdy są pozbawione kontroli zasad miłości Agappe ( 1 Koryntian 13: 4-8 ) .
A Stanisław Śleszyński?
President Irish Mission w okresie 2007 – 2013 , pastor David Neal, miał również ze mną osobiste emocjonalne porachunki, po rozmowie w cztery oczy na parkingu kaplicy w Londonderry, w połowie Października 2010r, kiedy doprowadziłem go do takiego wzburzenia, że zaczął skakać i machać rękoma . ( patrz post nr: 120 ). Po tej rozmowie pobiegł do kaplicy , by zakomunikować zborowi, że ukarze mnie dyscyplinarnie. Zrobił to pół roku później - w procesie w Marcu 2011r. Czyli proces rozpoczął się pól roku później, od jego orzeczenia Davida Neal, że zostanę ukarany dyscyplinarnie! Na tymże procesie, David Neal, mnie oskarżonemu, nakazuje wypowiedzieć sie jako pierwszy, przed wypowiedzią moich oskarżycieli , w tym S. Śleszyńskiego. To wbrew zasadom Sprawiedliwego procesu – ale jedyne rozwiązanie, które musiał zastosować David Neal. On doskonale wiedział, że gdybym miał możliwość, jako oskarżony bronić się wobec oskarżeń członków zboru w Londonderry ( w tym Stanisława Śleszyńskiego ), czyli po ich oskarżeniach, to wykorzystując regulaminy KADS, udowodnił bym im nieuświęcone pieniactwo, głupoty bezmyślnej agresywności, ich oskarżeń, nie mających oparcia w Biblii i regulaminach KADS. W takiej to bezkarnej sytuacji oskarżycieli, gdy oskarżony musiał wypowiedzieć się przed oskarżycielami, oskarżyciel S. Śleszyński, bez podania dowodów, oskarżył mnie: Bogdan uważa się za Mesjasza. ( czyli za kogoś, który uległ szatańskiemu żarowi żądzy zajęcia miejsca zakonu i nauka Chrystusa- Mesjasza ) Tymczasem to S. Śleszyński, przed procesem w marcu 2011r. , a potem przed procesem w Grudniu 2013r. bezkarnie, samowolnie, karał mnie dyscyplinarnie – w sposób nieuświęcony, bo wbrew regulaminom KADS; czyli jak ktoś, to nadaje sobie prawo zajecie miejsca Chrystusa i Jego zakonu w sprawach osądzenia np. osoby, z która ma osobiste porachunki. Stanisław Śleszyński mógł to robić bezkarnie ( tym samym ściągać przekleństwo Boga, nie tylko na siebie, jego żonę i dwie córki, ale na całą globalną wspólnotę ADS ) ponieważ zbór w Londonderry, w beztrosce wobec faktu, ze nie zna regulaminów KADS, beztrosko irracjonalnie popierał Stanisław; szczególnie gdy, pastorzy: David Neal, Claudio Popescu i Weires Coetser, główny ideologo zboru Monika Jantos Erazo też go popierali.
A czemu Ty Piotrze Stachurski nie możesz wiarygodnie zaprzeczyć, bo regulaminy globalnego KADS, zapewniają systemową bezkarność tego typu satrapom w lokalnych zborach globalnego KADS – więc również popierałeś i nadal popierasz tą szatańską żądzę Stanisława Śleszyńskiego..
Dwa tygodnie przez procesem w Grudniu 2013r. pastor Weires Coetser zorganizował spotkanie zboru z moja osobą, w celu , nazwijmy to: ostatniej próby, zawrócenie mnie z drogi tworzenia wrogiej atmosfery w zborze. ( kiedy namawiam ich, aby przestrzegali regulaminy KADS ). Na tym spotkaniu, S.Śleszyński, publicznie jasno i dosadnie przekonywał mnie, w jego i zboru w Londonderry pewności ( Hebr.11:1 ), że moje małżeństwo z mężatką, Chrystus nigdy nie pobłogosławił – czyli nigdy nie uznał za pełnoprawne i pełno duchowe małżeństwo. Stanisław miał świadomość, podobnie jak pastor Weires Coetser i caly zbów w Londondeery, że ja miałem wiedzę, że ten zbór, razem ze Stanisławem i pastorami: David Neal. Claudio Popescu i Weires Coetser, przyjmowali mężatkę z jej kochasiem na nabożeństwach sabatowych w kaplicach Irish Mission, w tym w Londonderry. Zapewne przyjmowali mężatkę z kochasiem , w pewności ( Hebr.11:1 ), że Chrystus, błogosławi związek mężatki z kochasiem, jako pełnoprawne i pełno duchowe małżeństwo.
Bo tylko jako takie związki, Chrystus może błogosławić .
Następne części listu poświęcę sprawom niespełnionych ofiar i sprowadzenia przekleństwa Boga na cała globalna wspólnotę KADS, przed pojedyncze ( lub grupowe ) grzechy, pojedynczych w grupach, w zborach adwentystów dnia siódmego – takich typów, jak Stanisław i Beata Śleszyńscy, członkowie zboru w Londonderry, pastorów: W. Szkopiński, E. Parma, C. Popescu, D. Neal, W.Coetser i innych.
Cdn.
Książkę dedykuję mojej Rodzicom: Michalinie Bury i Leonowi Szczęsny i Kochanej Agnes
O mnie
- Bogdan Szczesny-Bury
- Londonderry, United Kingdom
- adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury
niedziela, 24 marca 2019
Pastorze Piotrze Stachurski. Świadkowie Jehowy, a także wielu adwentystów dnia siódmego, w tym wspomniani w tym liście pastorzy globalnego KADS, a także Beata i Stanisław Śleszyńscy, Monika Jantos Erazo, Gośka Geślak, Renata i Mariusz Wójcikowie, ze zboru w Pszczynie Joasia i Darek Mrotkowie oraz Renata i Janusz Smykowie, również mężatka i jej kochaś – mają pewność wygranej ( Hebr. 11: 1 ), pragmatyzmu ich wyznaniowej deklaracji wiary w Boga, nad pragmatyzmem mojej religijnej deklaracji wiary w Boga, w relacjach więzi człowieka z człowiekiem, w okresie wrogiej konfrontacji między nami na terenie jurysdykcji regulaminów organizacji KADS, oraz Świadków Jehowy. Poznawałem ( Hebr. 11: 1 ) ten fakt, przez ponad 20 lat, w sposób dobry i zły, kiedy m.in. uczyłem się panować nad gniewem mojej próżności i egoizmu, w związku z uświadamianiem sobie ( Hebr. 11: 1 ), że ich pragmatyzm miał przewagę nad moim pragmatyzmem w budowaniu więzi z drugim człowiekiem – tak, że stawałem się coraz bardziej lekceważony, samotny, opuszczony; a nawet, tak było w konfrontacji z KADS, straciłem więź z żoną i córką. W okresie konfrontacji ze świadkami Jehowy nie byłem żonaty – ale miałem problemy ze zrozumieniem mojej Matki, niepełno sprawnej po wypadku, którą opiekowałem się aż do jej śmierci. Ona zarzucała mi, że pozwalałem aby świadkowie mnie lekceważąco traktowali, w jej obecności, na publicznych ulicach Tychów. Do czasu, gdy miałem sposobność, uświadomić Jej, że świadkowie Jehowy, są po prostu … groteskowi. Aby mój intelektualny i moralny progres, panowania na gniewem własnej próżności i egoizmu, mógł rozwijać się w sposób religijny, musiałem znać zakon Boga ( z Biblii ) i regulaminy KADS. W ten sposób miałem świadomość, że przewagę wyznaniowego pragmatyzmu, deklaracji wiary w Boga, tylko w przestrzeni budowania więzi człowieka z człowiekiem, świadkowie Jehowy i w/w adwentyści dnia siódmego osiągali nade mną, w szatańskiej obrotności stosowania bezprawia na fundamencie wyznaniowej wiary ( Hebr. 11: 1), że Bóg usprawiedliwi tylko z wiary, notoryczne, wręcz systemowe sprzeciwianie się zakonowi Boga i, w przypadku adwentystów, regulaminom KADS. Nawet wtedy, gdy było to wbrew twierdzeniu E. White: nieuświeceni to ci, którzy sprzeciwiają się regulaminom kościoła . Dlatego, w ostateczności zrozumiałem ( Hebr. 11: 1 ), że w rzeczywistości, przez cały okresie tej, ponad dwudziestoletniej, wrogiej konfrontacji, świadkowie Jehowy i wspomniani wyżej adwentyści dnia siódmego, nigdy nie przeważali nade mną intelektualnie w mądrym religijnym realizowaniu deklaracji Wiary w Boga – ponieważ to oni stosowali nieuświęcone przekręty wobec zakonu Boga prawdziwego i regulaminów KADS, w zawziętej lojalności wobec grupowej próżności i egoizmu ich wspólnot; zamiast stosować te regulaminy, w religijnej lojalności wobec Boga, z faktu że, deklarują wiarę w Boga. Oni stosowali i nadal stosują nieuświęcone przekręty wobec regulaminów KADS – mimo że, Słowo Boże ostrzegało ich, ostrzega nadal, że te cwaniackie przekręty regulaminów KADS, sprowadziły na nich Boże przekleństwo wobec Achana ( Ks. Jozuego rozdz. 7 ). To osobiste ogarnięcie ( Hebr. 11: 1 ) grupowego samooszukiwania się ( Hebr. 11: 1 ) świadków Jehowy i adwentystów dnia siódmego, by pragmatycznie w wyznaniowości, przeważać nade mną w okresie wrogiej konfrontacji ze mną, w przestrzeni więzi człowieka z człowiekiem – pokrzepiało mnie ( Hebr. 11: 1 ), zapewniając mi intelektualną i moralną satysfakcję ( Hebr. 11: 1 ), nie poczucie zwycięstwa ( Hebr. 11: 1 ) nad moimi przeciwnikami. Jednak moje człowieczeństwo cierpiało w osamotnieniu. To też cenne, intelektualne, acz przykre poznanie ( Hebr. 11: 1 ) dobra i zła, na Drodze do Chrystusa. Piotrze Stachurski. Oni mieli przewagę nade mną, w poszczególnych etapach wrogiej konfrontacji, ( niektórzy z nich z pozycji mi przyjaznej, jak np. Asia i Darek Mrotkowie ze zboru w Pszczynie, sic ! ) – również dlatego, że z mniejszą lub większą intelektualną świadomością ( Hebr. 11: 1 ) zgadzałem się na to. Mimo człowieczego cierpienia w osamotnieniu banity. Dlaczego się zgadzałem? Prawda jest taka - niestety dla wspólnot Świadków Jehowy i KADS nieogarnięta ( Hebr.11:1 ), że w ich wrogiej konfrontacji ze mną, oni podlegając wyznaniowemu pragmatyzmowi uzależniania się od przynależności do ludzkiej wspólnoty , zawsze konfrontowali się ze sobą i ze mną – ja tymczasem, podlegając religijnemu pragmatyzmowi uzależniania się od Boga , konfrontowałem się tylko z Jego zakonem; by pod żadnym pozorem, nie konfrontować się z nimi, i kusić samego siebie ( acz pragmatycznie zaradnie, po ludzku ), do szukania wsparcia innych, w tej ludzkiej konfrontacji racji jednego człowieka z racją drugiego człowieka. Konfrontując się z racją zakonu Boga, w naturalny ( acz religijny ) sposób nie mogłem konfrontować się z moimi adwersarzami, w ich konfrontacji ze mną – tym sposobem nie tworzyłem podziały w zborach świadków Jehowy i KADS. Nawet wtedy, gdy miałem świadomość, że racjonalne argumenty mojego intelektu, mają słabszą siłę przebicia wobec irracjonalnych argumentów zakłamanego intelektu większej grupy osób, tych globalnych wspólnot. Zgadzałem się na to, bo miałem religijną pewność ( Hebr. 11: 1 ), że Prawda zawarta w zakonie Boga, powinna decydować, które argumenty ( w słowie i działaniu ), moje lub konfrontujących się ze mną grup świadków Jehowy i adwentystów dnia siódmego, Bóg błogosławi – suwerenie, niezależnie od tego, co „błogosławiła” liczebnie większościowa pewność spodziewania się tych grup ( Hebr. 11: 1 ), wobec mojej jednostkowej pewności ( Hebr. 11: 1 ). Decyzja Boga, którą rację w konfrontacji człowieka z człowiekiem, On powinien pobłogosławić – nie może zależeć od faktu, że świadkowie Jehowy i adwentyści dnia siódmego, liczebnie przeważali nade mną. Gdyby tak jednak było – Bóg nie miałby prawa do godności bycia Bogiem ludzkości, w przestrzeni więzi człowieka z Bogiem, i więzi człowieka z człowiekiem. Zaś ja miałbym prawo odebrać Mu godność bycia moim Bogiem – mając prawo, a nawet obowiązek, nie ufać Mu, racjonalnie, z pozycji religijnego pragmatyzmu szlachetności godności człowieka, wolnego intelektualnie i moralnie, w takim przypadku, od stronniczego despotyzmu Boga. To co napisałem w powyższym zdaniu, wyznaniowa deklaracja wiary w Boga, uzależniona od przynależności do więzi człowieka z człowiekiem, określi jako akt lekceważenia Boga. Tak określi, bo jest uzależniona ( Hebr. 11: 1 ), od stronniczego despotyzmu wspólnoty wyznaniowej; np. globalnego KADS. Należy pokreślić, że podziały wewnątrz wspólnoty globalnego KADS, maja tylko jedno źródło – bezkarne powszechne, nieuświęcone sprzeciwianie się regulaminom KADS. Wtedy pojawia się konfrontacja między poszczególnymi zborami globalnego KADS, wynikająca z faktu, że jeden zbór musi ukrywać jego łamanie regulaminów – np. w wykluczeniu mojej osoby, wobec drugiego zboru, który ma problem przyjęcie mnie z powrotem do KADS, z powodu nieuświeconego wykluczeniu przez pierwszy zbór. Przywódcy globalnego KADS, mają świadomość zagrożenia, z powodu tej konfrontacji między zborami – dlatego poświęcają mnie jako kozła ofiarnego, nieregulaminowo wykluczonego. Taka jedna z form zamiatania pod dywan kościelny. Podobnie zachowano się w zamiataniu pod dywan KADS, chamskie okoliczności wykluczenia mnie z KADS w 2005r. przez pastorów W. Szkopińskiego i E. Parmy, które opisałem we wcześniejszych częściach tego listu. Piotrze Stachurski – takie zachowanie ( jakoby jako dobre dla interesu zachowania jedności wszystkich zborów globalnego KADS w przestrzeniu więzi człowieka z człowiekiem ), w rzeczywistości niszczy więź wspólnoty KADS w Bogiem prawdziwym, w przestrzeni więzi człowieka z Bogiem. Piotrze Stachurski, od razu stwierdzam, że nie wyjaśnię Ci na czym polega rzecz w/w sprawie mojego zgadzania się, o którym wspomniałem wyżej – nauczony rozsądnym postępowaniem Jakuba, syna Izaaka, wobec Labana, wuja i teścia zarazem, po oszustwie Labana, w dniu ślubu Jakuba z jego córką ( 1 Mojż.29: 25 ). Natomiast wyjaśnię, że używanie określania „ w ich wrogiej konfrontacji ” odnosi się do „ bezpośrednio przeciwko” zakonowi Boga – nie przeciwko moim kwalifikacjom posługiwania się tym zakonem, w kolejnych etapach religijnego dojrzewania ( Hebr. 11: 1 ), mojej Drogi do Chrystusa. Z tego też faktu, mam pewność ( Hebr. 11: 1 ), że mimo osobistego cierpienia osamotnienia i lekceważenia moich uczuć, tylko w przestrzeni budowania mojej więzi z innymi adwentystami dnia siódmego, w tym z mężatką – jako jednostka wobec ciżby grupowego uprzedzenia wyznaniowego, w okresie tej wrogiej konfrontacji ze wspólnotami Świadków Jehowy i KADS, byłem pod ochroną Boga prawdziwego. I to tylko, jest religijnie pragmatycznie istotne. ( Hebr.11: 1 ) Moją pewność ( Hebr. 11: 1 ), że w konfrontacji z wyżej wspomnianymi wspólnotami, byłem pod ochroną Boga, opieram m.in. na fakcie, że obie te wspólnoty, w tej konfrontacji ze mną, również były we wrogiej konfrontacji z zakonem Boga ( tym samym, również z Nim ), ponieważ sprzeciwiały się i sprzeciwiają nadal, zakonowi Boga i regulaminom KADS; do tego z biblijną wiedzą ( Hebr.11:1 ), że jest to nieuświecone – więc potępione przez Boga. Dlatego, błędy ( grzechy ) popełnione przeze mnie w tej konfrontacji ze świadkami Jehowy i KADS, Bóg usprawiedliwił z mojej wiary – zaś błędy ( grzechy ) tych wspólnot, nie . Bóg wybaczył grzechy Jakuba, gdy w gorliwości , jeszcze religijnie niedojrzałej deklaracji wiary w Boga, oszukał własnego ojca Izaaka, by wyłudzić błogosławieństwo ojca. ( 1 Mojż. 27 rozdz. ). Labanowi nie. Bóg wybaczył Tamarze, zastosowanie grzesznych środków, do zrealizowania celu ( najświętszego )– jej syn miał znaleźć się w „splendorze” genealogii błogosławieństwa Boga, od Adama do Chrystusa. ( 1 Mojż. Rozdz. 38, oraz Mat.1: 3 ). Zaś nie wybaczył Monice Jantos Erazo, zastosowania grzesznych środków, do realizacji celu ( pozornie najświętszego )– ona chce mieć potomstwo koniecznie z pastorem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, i tytuł Magistra teologii, dla uzyskania osobistego „splendoru” w globalnej wspólnocie ADS. To dotyczy również Renaty Wójcik, Gośkę Gęślak, Beaty Śleszyńskiej; i wiele innych adwentystek dnia siódmego – z tych samych powodów, co w przypadku Moniki. Ja i Jakub, syn Izaaka wypełniliśmy Chrystusową procedurę oczyszczenia się z naszych grzechów, zgodnie z: Mat. 18: 18… Zaprawdę powiadam wam: cokolwiek byście zawiązali na ziemi, będzie zawiązane i w niebie; i cokolwiek byście rozwiązali na ziemi; będzie rozwiązane w niebie. W ten sposób, nigdy bez uczynków wiary, oczyszczania się z grzechów ( Mat.18:18 ), Jakub i ja nie składaliśmy Bogu nieuświęcone ofiary – tymczasem, w.w adwentystki, podobnie jak mężatka, od wielu lat składają taką nieuświęcona ofiarę, osobistym uczestniczeniem w nabożeństwach sabatowych, oraz w uroczystościach Wieczerzy Pańskiej ( Mat. 5: 23-24 ) . Obecność Chrystusa na tych nabożeństwach nie mobilizuje je ( Hebr. 11: 1 ), do rozliczenia się z ich grzesznego udziału w konfrontacji wspólnoty ADS ze mną. A ich mężowie oraz kochaś, a także cała globalna wspólnota ADS, beztrosko lekceważy ( Hebr. 11: 1 ), biblijne ostrzeżenie: 1 Koryntian 11: 27-28.. Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże, więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z tego kielicha pije. Sformułowanie: więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z tego kielicha pije, oznacza: skanuje swoją osobistą więź z Bogiem prawdziwym , przez osobistą konfrontację z Jego zakonem – nie przez konfrontowanie się z innym człowiekiem, by osądzać i karać go , sprzecznie z zakonem Boga i regulaminami KADS. 1 Koryntian 11: 29 – 30….. Albowiem kto je i pije niegodnie nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Określania: chorych i słabych, a niemało zasnęło, dotyczą utraty osobistej więzi z Bogiem prawdziwym, mimo dalszej deklaracji wiary w Boga i uczestniczeniu w nabożeństwach sabatowych, oraz Wieczerzy pańskiej; w przestrzeni więzi człowieka z człowiekiem. Wiąże się to z utratą empatii dla ofiar mobbingu we wspólnocie ADS. Empatii, którą reprezentuje sam Chrystus. Ta utrata empatii jest konsekwencją utraty rzeczywistej religijnej więzi z Chrystusem prawdziwym. Adwentyści dnia siódmego, mężatka, świadkowie Jehowy, oraz Laban, niemądrze używają wiary ( pragmatycznie wyznaniowo uzależniania się od przynależności do ludzkiej wspólnoty ), na podstawie której irracjonalnie, beztrosko oczekują ( Hebr. 11: 1 ) usprawiedliwienia ich grzechów tylko z wiary; bez uczynków wypełnienia zasady Chrystusa, Mat. 18:18. Beztrosko ( Hebr.11: 1 ), schowani w swej grupowej przynależności człowieka do człowieka , nie chcą wiedzieć, ani słyszeć, ani sobie uświadomić ( Hebr. 11: 1 ), że ich wiara, z której są rzekomo usprawiedliwieni, jest martwa w uczynki, oczyszczenia się z grzechu, w taki sposób, aby rzeczywiście nastąpiło usprawiedliwienie z wiary, i w Prawdzie faktów dokonanych , miało charakter wyzwania moralnego i intelektualnego. Podobnie jak wyzwaniem moralnym i intelektualnym staje się sama tylko religijna deklaracja wiary w Boga. Jeszcze raz ostrzegam – jest intelektualnie i moralnie zasadnicza różnica między ( pseudo religijną ) wyznaniową deklaracją wiary w Boga, a religijna deklaracja wiary w Boga. Cdn.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz