O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 12 listopada 2018

4 cz Jak pomoc cudzołożnej mężatce uniknąć tragedii uczucia pustki w emocjonalnej sferze w jej życiu. Kazanie do Pszczyny

Kontynuujmy kazanie…
Czy kochanek mężatki Adwentystki dnia siódmego, kocha prawdziwego Chrystusa ( tego z Biblii, którego powinni również czcić adwentyści dnia siódmego, aby oni byli  rzeczywiście zbawieni )?
Oczywiście, że nie! Ponieważ prawdziwy Chrystus jest dla niego rywalem o duszę  mężatki. Prawdziwemu Chrystusowi bardzo zależy na duszy tej mężatki - by mógł ją zbawić do życia wiecznego w Niebie. Kochankowi też zależy na duszy mężatki - choćby po to, aby ona swoją duszę nie ofiarowała Chrystusowi; tym przerywając związek z Chrystusem, którego zakon ten związek określa jako grzech, i jako, nazwijmy to: nie ofiarowanie  duszy Chrystusowi, by być zbawionym. Kochanek, na podstawie nauk i studiów biblijnych uzyskanych od Was adwentyści dnia siódmego, ma świadomość, że w przypadku gdy mężatka odda duszę Chrystusowi, natychmiast przestanie żyć z kochasiem. 
Więc kochaś, świadomie nienawidzi Chrystusa.  W tym samym świadomie ignoruje fakt, że swoją obecnością w życiu mężatki, zmusza ją do zerwania religijnej więzi z prawdziwym Chrystusem .
Oczywiście to m.in. Was Bracia i Siostry w Pszczynie, prawdziwy Chrystus obciąża za jawny grzech tego kochasia. Bo to Wy zgadzacie się, aby on bezkarnie pośród Was,  jawnie żył z mężatką – w pewności tego czego chce się spodziewać jego próżność i egoizm, że Chrystus to błogosławi. Tę pewność – według biblijnej definicji Wiary, kochaś nabył… od adwentystów dnia siódmego w Londonderry, pod przywództwem pastorów Claudio Popescu ( który namawiał mężatkę  do zdrady męża), byłego Presidenta Irish Mission Davida Neal, obecnego pastora w Londonderry Weiresa Coetsera. Również od kilku innych zborów ADS w Irlandii Północnej – których wyznaniowe uwierzenie ma tyle wspólnego z religijnym uwierzeniem , co ja mam wspólnego z baranami , pasącymi się na wzgórzach wyspy irlandzkiej. 
Od Was również Bracia i Siostry w Pszczynie, kochas nauczyl się kpic z Boga.  Ponieważ nic nie robiąc w tej sprawie – hardo kreujecie Jego fałszywy wizerunek, w świadomości kochasia. I z tego powodu również Bóg się odwrócił globalnej wspólnoty ADS, jak zrobił to w czasach Jozuego, wobec wspólnoty Izraela.
Jednak kochanek nie jest głupcem – potrafi policzyć do trzech; by uświadomić sobie, że on może bezkarnie wśród Was jawnie uczestniczyć z mężatka na waszych sabatowych nabożeństwach; tylko dlatego, że Wy i mężatka lekceważycie prawdziwego Chrystusa, w tym Jego zakon. Że Wy również nie oddaliście wasze dusze prawdziwemu Chrystusowi. Wiec, jesli niewątpliwie macie wyznaniowe uwierzenie w Chrystusa – to jakiemuż to Chrystusowi oddaliście wasze dusze ? 
Kochaś ma świadomość, że Wy, nabywając wiedzę o istnieniu Boga, jednocześnie odkryliście istnienie Jego zakonu – który stał się dla Was lustrem, wskazującym, jak i gdzie jesteście grzeszni. Nie mogąc znieś Prawdy o sobie, którą byście dostrzegli w tym lustrze,  stworzyliście wewnątrz waszej wspólnoty zakwas przewrotności i złośliwości – w którym on, kochaś może jawnie żyć z mężatką , jak zrobił to człowiek z żoną swego ojca, w korynckim zborze, za czasów ap. Pawła. Dlatego kochaś nie boi, wśród Was żyć w jawny cudzołożny związku z mężątka, w konfrontacji z waszymi regulaminami i zakonem Chrystusa, które sprzeciwiając się tego typu związkom
Zakon Boży, pełni rolę lustra, bo tak było/jest/ i będzie w zamyśle Boga – gdyż  On oczekuje, że w przeglądaniu się w tym lustrze, kierować będziemy się pokorną stroną naszego serca; aby wykorzystując to lustro, mieć pewność, gdzie i kiedy oraz w jaki sposób należy oczyścić się z naszej grzeszności. Zgodnie z nauką Chrystusa macie się nowo narodzić , według rady ap. Pawła: zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, , którego gubią żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy. ( List do Efezjan 4: 20-24 )
Według mego Zrozumienia dobra i zła, człowiek rodzi się z łona matki, jako nieskalanie stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy. ( pomijam konsekwencje wad genetycznych i zewnętrzny wpływ na zdrowie płodu ).  Jednak po wyjściu z łona matki, zmuszony do spożycia zakazanego owocu Poznania dobra i zła, na wskutek traumy, kompleksów i strachu, staje się człowiekiem, którego gubią żądzę – będące prymitywnym antidotum na wyżej wspomniane traumę, kompleksy i strach. 
Tymczasem Wy adwentyści dnia siódmego, tak manipulujecie pojęciem Usprawiedliwienia z grzechu, że zakon Chrystusa, owo lustro, akceptujecie tylko gdy patrząc w nie, widzicie siebie jako zawsze i na pewno zbawionych, choć nadal brudnych w grzechu. W gruncie rzeczy nienawidzicie zakon Chrystusa ( więc i Jego samego ) , całym jestestwem uzależnienia się od waszej próżności i egoizmu, poprzestając tylko na Poznaniu dobra i zła – które dostrzegacie w ( lustrze ) zakonie Chrystusa; jeszcze się bardziej dołując, pozbawieni Chrystusa antidotum, jakim jest  Zrozumienie dobra i zła . Dlatego kochaś może wśród Was przebywać, i razem z wami wyznaniowo wierzyć w istnienie Boga.
Kochanek mężatki, pogardza Wami , nie tylko w trzykrotny sposób. Co istotne dla wyznaniowego uwierzenia –  on pogardza Wami na socjologicznym fundamencie, jakim jest wasz wspólny  mianownik: nienawiść wobec regulaminów,  obowiązujących w waszej wyznaniowej wspólnocie ADS,  które są zbyt dużym wyzwaniem moralnym dla Was, jako lustro, które nie chce zawsze wskazywać Wam, że jesteście tacy cacy, jak tego oczekuje wasza próżność i egoizm. ( by pokonać traumę, kompleksy i strach, wynikający z przymusu spożycia zakazanego owocu poznania dobra i
zła ). Wy adwentyści dnia siódmego tak bardzo nienawidzicie te regulaminy, że prześladujecie waszym wyznaniowym mobbingiem każdego,  kto przypomina Wam o konieczności przestrzegania tych regulaminów – aby zachować status uświeconego. W ten sposób, pośrednio prześladujecie
E. White, przez Was uznaną jak prorokinię, która wręcz twierdziła, że kto sprzeciwia się regulaminom kościoła, jest nieuświęcony! Jakże wygodną dla waszego pokolenia prorokinią,  bo zmarłą jakieś 90 lat temu - więc nie jesteście narażeni, na bezpośrednie jej wygarniecie Wam Prawdy, jak niszczycie w waszej wspólnocie ADS , powierzone wyrocznie od Boga  – czyli regulaminy ADS;  ale bez dodatku: ordynacji kapłańskich dla kobiet . Tylko uświęcony – czyli respektujący regulaminy Boga , rzeczywiście chodzi z Bogiem, i Bóg nie odstępuje od niego, nawet gdy popełnia grzechy. Bo jest różnica między Dobrem  złamania  Prawa Bożego , które wymaga konkretnych czynności odczyszczenia się z tego grzechu , od Zła manipulacji przy tym Prawie, tak aby twierdzić, że nie było złamania grzechu, by w ten sposób być zwolnionym z podjęcia się konkretnych czynności oczyszczenia się z grzechu – olbrzymie wyzwanie dla próżności i egoizmowi. 

Czy kochanek szanuję mężatkę, z którą on jawnie żyje, wśród Was? Oczywiście, że nie!
Przecież on ma świadomość – uświadomiony, waszymi studiami biblijnymi, kazaniami na temat cudzołóstwa, że prawdziwy Chrystus, potępia cudzołóstwo. Więc kochaś wie, że on dla niej jest Chrystusem, któremu powierzy swoja duszę – nie prawdziwemu z Biblii.
Zaiste -  to brzmi jak komplement dla kochasia; zrobił większe wrażenie na mężatce,  niż sam Chrystus. Nie potępiajcie jej – przecież dla Was adwentyści dnia siódmego, kochaś tez zrobił większe pozytywne wrażenie – niż wasze regulaminy, zakon Chrystusa i sam Chrystus. Mężatki i wasz wybór jest tego wiarygodnym dowodem.  
Oczywiście Chrystus nie potępia  cudzołożnicę, która przyjdzie do Niego, w gotowości zaprzestania cudzołóstwa, nawet z kimś tak wspaniałym jak kochaś . Chrystus okaże jej empatię zrozumienia dobra i zła, zawartego w jej rozgoryczeniu, przez potępienie innych. Nie potępi ją i okaże jej empatię -   tylko po to, aby socjologicznie złagodzić jej  rozryczenia z poczucia winy za grzech zdrady mężą, i uzyskać w przestrzeni jej kobiecego pragmatyzmu, gotować  racjonalnego Zrozumienia dobra i zła
( dobro dla pokornej strony serca i zło dla próżnej i egoistycznej strony serca ) rady Chrystusa : Idź i odtąd już nie grzesz.
Kochaś doskonale wie, że może dopóty żyć z mężatką, dopóki ona nie będzie żyła z prawdziwym Chrystusem.  Dopóty ona będzie rozgoryczona potępieniem jej cudzołożnego związku z kochasiem , dopóki do świadomości jej kobiecego pragmatyzmu, nie dotrze  Dobra Nowina, wyrażona w radzie Chrystusa: Idź i odtąd już nie grzesz. W tak w prymitywny sposób, kochaś zawładną duszą mężatki.
Dlatego żyjąc z mężatką, kochaś pogardza i nienawidzi prawdziwego Chrystusa  ( prawdopodobnie nie zdając sobie z tego  sprawę, wprowadzany w błąd przez Was wspólnoto ADS  - bo intelektualistą i przyzwoitym człowiek,  to on nie jest).  

Teraz wykorzystam rozdzielenie przestrzeni Ateistycznego uwierzenia, od wyznaniowego i religijnego uwierzenia.
Gdyby ta mężatka, była pod wpływem ateistycznego uwierzenia, nikt z Was – ze wspólnoty wyznaniowego uwierzenia, która ma ambicje być religijnym uwierzeniem, określając się Kościołem ADS, nie byłby winny przed Bogiem, że ta mężatka cudzołoży z kochankiem. Wtedy również, nikt z Was ( podobnie jak jej zdradzany mąż ) nie powinien wypominać kochasiowi tej mężatki ( wszelkimi dostępnymi środkami ) , że szydzi z zakonu Boga i z tej mężatki, oraz z regulaminów waszej wspólnoty ADS. Również z waszej obłudy waszego wyznaniowego ( nie religijnego )  uwierzenia w Boga. Nikt z przestrzeni wyznaniowego i religijnego uwierzenia  ( również jej zdradzany mąż ) , nie miałby prawa ( więc również obowiązku ) przed Bogiem, tę mężatkę i jej związek z kochasiem, osądzać i karać dyscyplinarnie.
Mówię Wam to jako człowiek religijnego uwierzenia – ponieważ mam świadomość, że wspólnoty z przestrzeni wyznaniowego uwierzenia, wbrew zakonowi Biblii, mają skłonność osądzać osoby z przestrzeni ateistycznego uwierzenia, robiąc to w świeckiej przestrzeni publicznej, w której liczbowo wyznaniowo i elektoralnie przeważają. Tym samym tworząc w tej  świeckiej przestrzeni, konfliktową polaryzację podziałów  - którą prawdziwy Bóg nienawidzi.  Tym samym narażając Religijne uwierzenie, na oskarżenia , że jest przyczyną wojen, konfliktów, i innych uczynków ciała . 
Wyżej wspomniany religijny sprzeciw , wobec chamstwu tych wspólnot wyznaniowych w  świeckiej przestrzeni publicznej,  powinna poznać i Zrozumieć przestrzeń ateistycznego uwierzenia.
To jest w zamyśle Boga.
Ale ta mężatka nie jest z przestrzeni ateistycznego uwierzenia. Powiem więcej – jest dobrowolnie w przestrzeni uwierzenia. Zapewne wyznaniowego, nie religijnego, o czym wskazuje jej jawne  i bezkarne , w tej publicznej przestrzeni, sprzeciwianie się zakonowi Chrystusa. Powiem nawet – ona wymusza na Chrystusie zmianę Jego zakonu, tak aby zło zdrady małżeńskiej, uznane było jako dobro usprawiedliwienia jej kobiecego pragmatyzmu ( również w potrzebie bycia szczęśliwą ).  Mężatka wymusza na Chrystusie zmianę Jego zakonu, za każdy razem, gdy przychodzi z kochankiem na wasze nabożeństwa sabatowe, niezależnie do jakiej kaplicy waszej globalnej wspólnoty ADS . Niezależnie, czy w konkretnej kaplicy, członkowie zboru wiedzą lub nie, że przyszła ze swoim kochankiem. Przecież i ona zna przyczyny odwrócenia się Boga od Izraela w czasach Jozuego. Robi to również w każdej osobistej lub z wami modlitwie. I nie ma znaczenia, czy przychodzi lub modli się jako wykluczona z waszej wspólnoty ADS, czy jako ( sprytnie , acz bezdusznie formalnie ) przez samą siebie wypisana z waszej wspólnoty; by potem znów zapisać się do tej wspólnoty, jako wolna od wszelkich kar dyscyplinarnych we wspólnocie ADS, przed jej wypisaniem się ze wspólnoty ADS  . Przecież prawdziwy Bóg nie nabierze się na takie numery – co najwyżej wasz bóg, kreowany przez Was od dawna, jako wasz chłopak na posyłki, bawidamek kobiecych próżności adwentystek, co to ciągle się uczą, ale dojść do prawdy nie potrafią.  Wy Bracia i Siostry ze zboru w Pszczynie, podobnie jak ze zborów Rybniku i Żorach, znacie podobny sprytny manewr,  pierwszego męża tej mężatki. I z jakim splendorem on został powtórnie przyjęty do waszej wspólnoty ( wołaliście, a nawet pisaliście wiersze chwalebne :  on znów się nawrócił do ( jakiego? ) Chrystusa ) ….. przez pastora Edwarda Parmę; tego samego, który w Lutym 2005, publicznie stwierdził, żem chory psychicznie, kiedy domagałem się od jego podwładnego, pastora Wiesława Szkopińskiego, dowodu, że jego ( pierwsze ) wykluczenie mnie z waszej wspólnoty, było uświęcone – czyli zgodne z regulaminami obowiązującymi w waszej wspólnocie ( jako uzasadnienie, że jesteście Kościołem Chrystusa ); a na podstawie których, W. Szkopiński wykluczył mnie z waszej wspólnoty, a E. Parma uznał za chorego psychicznie . 

Fakt, że mężatka tak zdeterminowanie, przychodzi z kochasiem na wasze nabożeństwa, że modli się do Boga, będąc w sprzeciwie wobec zakonu tego Boga  – jest dowodem socjologicznego fenomenu, występującego tylko w ateistycznym uwierzeniu i wyznaniowym uwierzeniu.
Pierwszym przykładem tego fenomenu był… Kain, który był mężczyzną . ( ukłon dla feministek )

Jest to uzależnienie się od wiary w uwierzenie, że Bóg istnieje ( lub że nie istnieje ) – z jednoczesnym irracjonalnym znienawidzeniem zakonu tego Boga.  Ponieważ zakon Boga, nie tylko że bezkompromisowo wskazuje prawdziwego Boga, ale również jest wyzwaniem moralnym dla ludzkiej próżności i egoizmowi, w prostackim pokonywaniu traumy, kompleksów i strachu  ( choćby przed starością, śmiercią ), wynikających z poznania dobrych i złych stron życia, w okresie dzieciństwa, dorastania i dojrzałości.  Dlatego przestrzeń wyznaniowego uwierzenia, swoją potrzebę  bycia z Bogiem, realizuje w obrzędowości, przez siebie zorganizowaną – w zamiast ufności wiary, że żyjąc z granicach zakonu Boga, jest w stanie zaspokoić wszystkie swojej potrzeby – tak aby pokonać traumę, kompleksy i strach.  W efekcie, przestrzeń wyznaniowego uwierzenia pewności tego czego chce się spodziewać jej potrzeba, uczestnictwo w celebracjach jej obrzędowości, uznaje już za dowód religijnego uwierzenia – mimo, że treść  Biblii ( i zdrowy rozsądek ) temu zaprzecza. Dlatego mężatka tak zdeterminowanie zabiega o dostęp do uczestnictwa w liturgii waszej wspólnoty ADS.
Oczywiście to pogłębia mężatki  rozwód z Bogiem – z jednoczesnym silnym ożenkiem z Wami, wiec również z kochasiem, którego Wy akceptujecie. ( więc wydaje Wam się , że jesteście humanistami według wzorca ateistycznej przestrzeni  ).

Dziś nie wyjawię pewnej cechy przyczynowo skutkowej Istoty obłudy Wyznaniowego uwierzenia – gdyż utrudniłbym sobie wykonanie mojej pracy, która jest priorytetem w moim zamyśle, a która przekracza sferę, stricte dotyczącą moich relacji z wami adwentyści dnia Siódmego.   Więc poprzestanę tylko na stwierdzeniu, że jest mało prawdopodobne, aby opinia ateistycznej przestrzeni publicznej, wymusiła na Was adwentystów dnia siódmego, dyscyplinarną interwencję wobec mężatki , a przede wszystkim wobec jej kochasia – czego, niewątpliwie domaga się zakon Boga.
( tego samego oczekuje przestrzeń religijna ).  Przecież grzech zdrady cudzołóstwa, nie emocjonuje ateistyczną przestrzeń publiczną, tak silnie jak grzech pedofilii  – więc ateistyczna przestrzeń , nie zainteresuje się tolerowaniem i zamiataniem pod dywan kościelny cudzołóstwa we wspólnocie ADS; a tym samym nie okaże oburzenia, jak w przypadku pedofilii. Tymczasem wam adwentyści dnia siódmego  tylko zależy na zachowaniu wzorowo chrześcijańskiego wizerunku w oczach opinii publicznej ze sfery ateistycznego i innych wspólnot wyznaniowego uwierzenia.  Wasz bóg już dawno został przez Was spacyfikowany , z religijnej przestrzeni do waszej, wyznaniowej – więc jego pozytywnej opinii, zawsze możecie być pewni. Będzie akuratna dla Was.
Oczywiście ateistyczna przestrzeń , nie rozumie, że wspólnota rzeczywiście  religijnego uwierzenie, nie kieruje się opinią ateistycznego uwierzenia – tylko opinią Boga. Tylko wtedy jest Religią.

Tak więc, mężatce nie grozi zakaz uczestniczenia w sabatowych nabożeństwach i wieczerzach pańskich na pamiątkę Chrystusa, adwentystów dnia siódmego – nawet gdy to skutkuje odwróceniem się Boga od wspólnoty  ADS; ponieważ wspólnota adwentystów dnia siódmego, nie boi się negatywnej opinii Boga – tylko negatywnej opinii wspólnoty ateistycznego uwierzenia.  Boga się nie boi, bo go sobie sama wykreowała, na potrzeby usług wyznaniowego uwierzenia , m.in. świadczących dla mężatki, w jej rozgoryczeniu kobiecym, w świadomości , że zakon Chrystusa, skazuje ją na wieczną śmierć Pradawnym Wyrokiem, wobec osób, które lekceważą Czas Łaski jako okazję do oczyszczenia się z popełnionego grzechu. I cóż z tego, że stricte biblijne pojęcie wiecznej śmierci jest humanitarne ( o czym nie można powiedzieć o  katolickim piekle z wiecznymi
torturami ); kiedy zamyka drogę do wiecznego życia w Królestwie Niebios.  I tak wspólnota ADS jest dobroczyńcą, dla tych którzy ( wyznaniowo ) uwierzą w chrystusa, wykreowanego przez te wspólnotę – nawet wbrew jej Dyscyplinie prawno doktrynalnie liturgicznie.  Zaś staje sie inkwizycją dla tych, którzy w tej  Dyscyplinie prawno doktrynalnie liturgicznie, dostrzegają  dobroczyńcę.
Następny socjologiczny fenomen rozdwojenia jaźni.  

Osoby z ateistycznej przestrzeni publicznej – zwłaszcza kobiecy pragmatyzm, zapewne zarzuci mi, brak zdolności empatii, dla rozgoryczenia mężatki, żyjącej w cudzołożnie z kochasiem.
Więc zwracam uwagę na następujące fakty:
1 Mężatka sama dobrowolnie wstąpiła do wspólnoty ADS, której regulaminy,  takie związki jak mężatki z kochasiem, jednoznacznie określają  jako główny grzech cudzołóstwa, zamykający drogę do życia wiecznego w Królestwie Bożego.
2 Mężatka sama dobrowolnie wychodząc za mąż, miała świadomość, że oboje, ona i mężczyzna, za którego wychodzi za mąż, dobrowolnie są we wspólnocie, której regulaminy,  takie związki jak mężatki z kochasiem, jednoznacznie określają  jako główny grzech cudzołóstwa, zamykający drogę do życia wiecznego w Królestwie Bożego.
3 Tym samym, mężatka wychodząc za mężczyznę , o którym wiedziała, że respektuje regulaminy wspólnoty ADS, ślubowała mu, że będzie mu wierna, m.in. przez szacunek do zasad które on respektuje i przestrzega.
4 Tym samym,  mężatka wychodząc za mężczyznę , o którym wiedziała, że respektuje regulaminy wspólnoty ADS, ślubowała… prawdziwemu Chrystusowi, będzie Mu wierna, m.in. przez szacunek do zasad które On ustala, respektuje i przestrzega.
( patrz Izajasz 4: 1 – proroctwo przyczyn degradacji Chrześcijaństwa z przestrzeni Religijnego uwierzenia , w przestrzeń Wyznaniowego uwierzenia. ) 

Oczywiście pojawia się dylemat  dla feministek z ateistycznego uwierzenia – czy rzeczywiście zakon prawdziwego Chrystusa, jest tak bezdusznie, pozbawiony zdolności empatii dla kobiecego pragmatyzmu ( z tak ważną dla niego, paletą uczyć i emocji ) ?
No cóż, kierując się próżnością i egoizmem, możemy irracjonalnie domagać się od prawdziwego Chrystusa  zdolności empatii dla naszej słabości – nawet gdy to wymagałoby od prawdziwego Chrystusa bezdusznie, pozbawienia  Jego zdolności empatii dla słabości naszych przeciwników.
Proszę,
Na rany Chrystusa  nie mylcie moralności Chrystusa z moralnością PAD!!!.
Bo to jest niemożliwe - jeśli tę zdolność empatii określamy jako Miłosierdzie.  
Więc pozostaje tylko  zamienienie Czasu i Zakonu prawdziwego Chrystusa, w czas i zakon chrystusa,   wykreowanego przez ludzką słabość.
I gdzie tu dowód respektowania zasady równouprawnienia ? – Drogie Panie, z jakiekolwiek przestrzeni uwierzenia. 
Tymczasem mężatka, powinna rozumieć własny pragmatyzm kobiecy – by dorośle odpowiedzialnie mieć wiarę - pewność, że z tym pragmatyzmem będzie szczęśliwie zaspokojona  w jej życiu,  w ramach wyznaczonych przez zakon prawdziwego Chrystusa; również w zamążpójściu. Na tym polega dojrzała odpowiedzialność moralna godności człowieka, mężczyzny i kobiety – niezbędna do egzekwowania równouprawnienia kobiet z mężczyznami, w publicznej przestrzeni , tak religijnej, jak stricte świeckiej.  W przestrzeni ateistycznej i wyznaniowej, jest to niemożliwe.
Pomyślmy racjonalnie -  gdyby prawdziwy Chrystus usprawiedliwił tej konkretnej mężatce , jej zdradę małżeńską  w formie cudzołóstwa, to jako bezkompromisowo bezstronny  ( w przeciwieństwie do jaśnie nam panującego PAD ) musiałby usprawiedliwiać wszystkie cudzołożnice, z racji tego ze są cudzołożnicami . Te z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. A ponieważ respektujemy równouprawnienie kobiet z mężczyznami, więc Chrystus, również będzie musiał usprawiedliwiać cudzołożników. Dalej , m.in. kierując się przyczynowo skutkową Istota Religii -  Chrystus będzie musiałby usprawiedliwić również inne grzech, wyszczególnione przez Dekalog: zabójstwo, składanie fałszywych świadectw, kradzież. Zapewne również… pedofilię. Więc jaki racjonalny i logiczny sens ma mieć Dzień Sądu Ostatecznego? Jaki sens publicznego sprzeciwu wobec pedofilii?

Ja zatrzymam się teraz w tym wątku…..  mamy mało czasu, naprawdę mało

Kontynuując mojej rozważanie w świeckiej przestrzeni publicznej ( dla tak dla ateistycznego , jak również wyznaniowego uwierzenia ) w temacie zdrady małżeńskiej w formie cudzołóstwa,  skupię uwagę na głównym przesłaniu mojego kazania do Braci i Sióstr z lokalnego zboru wspólnoty ADS w Pszczynie. Tym przesłaniem jest pomoc tej mężatce, a nawet jej kochasiowi, w sposób racjonalny, tak w logice religijnej, jak stricte świeckiej. W ten sposób ujawniam moją religijną miłość do mężatki i jej kochasia. Również do Was Bracia i Siostry w zakonie regulaminów obowiązujących w waszej wspólnocie ADS.
W przestrzeni 20-30 lat, które mężatka może przeżyć w swoim doczesnym życiu już po rozwodzie z obecnie zdradzanym mężem, jednak może się zdarzyć, że wspólnota ADS , wyda mężatce całkowity zakaz uczestniczenia w sabatowych nabożeństwach  i wieczerzach pańskich ( obrzędowości liturgii ) , na terenie wszystkich lokalnych zborów tej globalnej wspólnoty. 
Wtedy stanie się tragedia w życiu mężatki – która tak czy siak nastąpi, choć może być złagodzona, zgodą na jej uczestniczenie w liturgii waszej wspólnoty. Heroina też otępia ból.
Tragedią będzie pojawienie się pustki w emocjonalnej sferze życia tej mężatki. To coś socjologicznie przypomina sytuację, gdy jakieś osobie, uczestniczącej od zawsze na meczach piłkarskich, nagle zakaże się na zawsze wstępu na stadiony piłkarskie. Tu telewizyjna transmisja nic nie pomoże. Można wyjątkowo posiłkować się uczestniczeniem w wspólnym kibicowaniu za pośrednictwem telewizyjnego przekazu, gdy jest się np. chorym lub nasza drużyna gra w odległym stadionie. Ale na zawsze zakaz uczestniczenia w wspólnym kibicowaniu wśród swoich braci i sióstr, złączonych w pragnieniu zwycięstwa naszej drużyny – to tragedia, która rodzi  traumę, kompleksy i strach.

Przy okazji – uzależnienie się od uczestnictwa w meczach piłkarskich , nie powinno określać się jako  religia. Religia ma wyznaczone ramy, w których przekroczenie, kasuje jej religijny status. Tymczasem uzależnienie się od uczestnictwa w meczach piłkarskich, jest tylko pewna formą ateistycznego uwierzenia – m.in. wzmacnianym określeniami „boska ręka Maradony” , choć w rzeczywistości powinna być zwana „kryminalna ręka Maradony ( lub Thierre )” – ponieważ działała w sprzeciwie regulaminom , obowiązującym na piłkarskim boisku.

To przerażające, że kochaś, i prawdopodobnie Wy sami Bracia i Siostry w Pszczynie, nie macie świadomości, że prowadzicie mężatkę do poważnych  traum, kompleksów i strachu. Już to zrobiliście, gdy tworząc wspólnotę, zorganizowaną na regulaminach – zakonie, wskazującym co jest grzechem, nie potraficie pomoc mężatce zaufać tym regulaminom, sami razem te regulaminy nienawidząc. W przyszłości dalej będziecie prowadzić mężatkę do zguby ( ślepy ślepego prowadzi i razem wpadną do dołu ), ponieważ zabraniając mężatce uczestniczyć w waszych nabożeństwach, modlitwach, doprowadzicie do pojawienia się pustki w emocjonalnej sferze w  życiu cudzołożnej  mężatki, która to pustkę kochaś nie będzie mógł w  jakikolwiek sposób socjologicznie, zapełnić. Nawet gdyby był super facetem. A przecież nim nie jest.
To przerażające, jak wśród wspólnot wyznaniowych, które udają wspólnoty religijne, powszechnie występuje następująca nieodpowiedzialność . Najpierw emocjonalne uzależnianie od własnych obrzędowości – by potem, niszczyć emocjonalną prywatną sferę życia osób, wykluczonych za grzechy, do których często,  ta wspólnota sama kusiła wykluczonych; bezkarna w jej otumanieniu, emocjonalnego uzależnienia się od celebracji nabożeństw, modlitw – które wcale nie potwierdzają, że mamy do czynienia z religijną przestrzenią uwierzenia.  . 

Moi drodzy. Zostawmy już w spokoju, sferę religijnych  konsekwencji Pradawnego wyroku, który pojawi się w życiu mężatki , po zakończeniu Czasu Łaski Boga, okresu jej Separacji z obecnym mężem.  Ponieważ nie jesteście religijni. Ale okażcie odpowiedzialność, przynajmniej w sferze ateistycznej i wyznaniowej – czyli w pragmatyzmie codziennego życia.
Jeśli chcecie powrócić do sfery religijnej, wykorzystując już kończący się Czas Łaski, dla Was i mężatki z jej kochankiem, natychmiast nawiążcie kontakt z nią i z jej kochasiem. Ona powinna być  w najbliższym czasie w Tychach, w Polsce, ponieważ  jej Matka 22 Listopada ma urodziny.  Jeśli nie przyjedzie do Polski, Wy przylećcie  najbliższym samolotem do Londonderry.
Niech dwóch lub trzech dojrzałych braci z pośród Was ( ale pod żadnym pozorem, nie może być to pastor Tadeusz Niewolik ), spotka się z kochasiem, by mu, racjonalnie mądrze– nie doktrynalnie, po męsku wyjaśnić,  że żyjąc z cudzołożnym związku z mężatką, naraża ją na poważne traumy, kompleksy i niepokoje w sferze emocjonalnej i uczuciowej; których on nie zdoła przezwyciężyć.  Jeśli rzeczywiście kocha mężatkę – niech odejdzie od niej, ponieważ ona należy do innego świata, którego on nie mógł poznać i zrozumieć, mając tylko kontakt z adwentystami dnia siódmego z Irish Mission w Londonderry, pod przywództwem  pastorów: C. Popescu, D.Neal czy W. Coetsera.
Niech dwie lub trzy dojrzałe siostry z pośród Was, najlepiej te , które razem z mężatką śpiewały w zespole Salem, spotkają się z nią, z kobiecą wrażliwością  wyjaśnią jej, rzeczywiste niebezpieczeństwa dla kobiecego pragmatyzmu, które spotka ją , po zakończeniu Bożego Czasu Łaski – jaki wyznaczył okres Separacji małżeńskiej. To niebezpieczeństwo, nie musi objawić się w nagłych  spektakularnych okolicznościach – raczej w powolnie nawarstwiającej się traumie, kompleksach i strachu. Które będą wymagały od niej coraz większego lekceważącego cynizmu – tym razem już tylko stricte przeciwko Osobie samego Chrystusa ( wiec również przeciwko jej zbawieniu ) Ona już ten cynizm zaszczepiła w sobie – teraz przede wszystkim  wobec męża.  Przecież musiała przejść długą uczuciowo emocjonalną drogę deprecjacji wizerunku swego męża ( w tym pomagali jej adwentyści z Londonderry ) – a on był bezsilny,  aby znaleźć usprawiedliwienie , do a jeśliby sama rozwiodła się z mężem swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa. To fenomen pragmatyzmu kobiecego – które musi każdy respektować, jeśli chce zachować religijność. Wyznaniowość jest przede wszystkim dla oszłomów, populizmu, bezmyślnego zakazu aborcji ( to ostatnie piszę, będąc przeciwnikiem aborcji )
Może przekonacie cudzołożną parę do rozstania się i zaprzestania lekceważenia moralnego autorytetu prawdziwego Chrystusa. Tym samym, może Bóg usprawiedliwi wasze zwlekania w wypełnieniu  religijnej interwencji, według zakonu Boga, w artykułach Prawa Bożego:
1) Ezechiela 33: 8-9
2) Mateusza 18: 15-17, 18.
3) 1 List do Koryntian 5: 9- 13

Chcę uczulić zmysły waszego intelektu, na sprawy z przestrzeni religijnej. W przeciwieństwie do wyznaniowego uwierzenia, religijne uwierzenie, ma w sobie odpowiedzialność, a przede wszystkim Zrozumienie dobra i zła zawiłości uczuciowej i emocjonalnej , pragmatyzmu kobiecego.
To dlatego, nie wszyscy mężowie w Izraelu z czasów Mojżesza, mogli wypisywać listy rozwodowe swoim żonom, by np. powtórnie ożenić się z młodszą - jak bezmyślnie twierdzicie na waszych ADS studiach biblijnych  ( jak jest dziś we współczesnym Judaizmie – nie mam pojęcia ).
Religijne uwierzenie zdradzanego męża, nie tylko nakazuje mu zachować długoletnią wierność na dobre i na złe, swojej cudzołożnej żonie; ale również podjęcia się najtrudniejszego wyzwania dla mężczyzny  - jakim jest przyjęcie żony, w rozgoryczeniu jej kobiecego pragmatyzmu, po powrocie z cudzołożnego związku.  Jak tego dokonać? Nie powiem Wam adwentyści dnia siódmego, dopóki Bóg nie da mi wiarygodnych dowodów, że On znów jest razem ze wspólnotą ADS. I nie przytoczę Wam , pewną naukę Chrystusa z Kazania na Górze, na którą powołuję się w mej odmowie podzielenia się tymi informacji.  Już tak Wam nagadałem ile wlezie.  

Musicie również niezwłocznie osobiście przybyć do zboru w Londonderry, by domagać się wiarygodnych dowodów prawidłowego – zgodnie z regulaminami ADS – wykluczenia zdradzanego męża. To również pomoże mężatce zmniejszyć jej osobiste zgorszenie się statusem w waszej wspólnocie , jej męża.

Jeśli nie uda Wam się przekonać mężatkę aby wróciła do męża, który przez cały ponad sześcioletni okres Separacji, zachował jej wierność małżeńską, wtedy nie wolno Wam odebrać jej prawo do uczestnictwa w waszych nabożeństwach i innych celebracjach liturgicznych – nawet gdy będziecie mieli religijne podstawy do pewności, że prawdziwy Chrystus, nie uczestniczy w tych celebracjach. Przecież , to nie obecność cudzołożnej (być może już poślubionej sobie ) pary będzie decydowała, że Boga nie będzie na waszych sabatowych nabożeństwach – tylko fakt, że przez ponad sześć lat, przekonywaliście tę parę, że wasz ( bo przecież nie prawdziwy ) Chrystus, to błogosławi, jako godne do naśladowania w całej waszej globalnej wspólnocie ADS. Również wśród  dorastającej młodzieży, w obecności której jawnie tolerowaliście tę cudzołożną parę.
W tym wypadku, jesteście zobowiązani przed ateistyczną przestrzeń publiczną, zachować zdolność empatii zrozumienia, dla potrzeb mężatki w jej uzależnieniu od uczestnictwa w waszych nabożeństwach. Przecież to Wy, nie kochaś, ale Wy wspólnoto ADS,  lekceważąc Boży Czas Łaski – jakim jest okres Separacji, ignorując a nawet szydząc z listów zdradzanego męża do Was, w których on, już kilka lat temu, prosił Was ( również w tylko świeckiej przestrzeni, bo w waszej przestrzeni był totalitarnie cenzurowany ),  o religijną interwencję , utwierdzaliście mężatkę w pewności tego czego chciała spodziewać jej obrażona próżność i egoizm rozgoryczone  w konfrontacji z zakonem Boga, że prawdziwy Chrystus błogosławi jej cudzołożny związek z kochankiem, jako
usprawiedliwienie do zbawienia  – nawet wbrew zakonowi i bezstronnej sprawiedliwości  Chrystusa. Nawet gdy jako wspólnota ADS, rozwalacie cały racjonalny sens, na którym opiera się nasze uwierzenie, że nasz Pan Jezus Chrystus, ostatecznie zwycięży zło, kiedy wróci na Ziemie, sądząc żywych i umarłych z Owoców dobrej pokornej strony ich serc i z uczynków ciała złej próżnej i egoistycznej strony ich serc.

Okażcie mężatce miłosierdzie,  w przestrzeni poznaniu dobra i zła ateistycznego uwierzenia ( o której względy tak zabiegacie ) , w dostępie opium dla ludzkości, jakim jest wyznaniowe ( nie religijne ) „czczenie boga według waszych kryteriów Ducha i Prawdy”.
Niech mężatka, żyjąc z kochasiem , choć już pod Pradawnym wyrokiem, przynajmniej w jakieś części będzie szczęśliwie emocjonalnie zaspokojona, w nieskrępowanym uczestnictwie w waszych celebracjach.  Wtedy i jej kochaś, nie będzie tak nienośnie drażnił jej kobiecy pragmatyzm. Jeśli Bóg nakazał humanitarnie traktować Kaina, gdy był już pod Pradawnym wyrokiem  – to tym bardziej należy łagodnie, z empatia potraktować kobiecość.  Przynajmniej w tej „tolerancji” okażcie jakieś cechy ludzkie – kiedy tak totalnie niszczyliście męskość , męża zdradzanego przez te mężatkę. 

Niech Was mądry i miłosierny Bóg prowadzi – dla zbawienia mężatki, i jej kochanka. Dla waszego zbawienia też.     

----------------------------------------------------------------------------------
O istnieniu pustki w emocjonalnej sferze życia osoby, której zabroniono uczestniczyć w nabożeństwach , po wielu latach uczestniczenia w nich, doskonale wiedzą  przywódcy wspólnot wyznaniowych.  I wykorzystują to socjotechnicznie – ale nie religijnie! Ponieważ chcą uzależnić od siebie osoby, uzależnione od obrzędowości, celebrowanych przez tych przywódców. Podobnie jak w futbolu.
Mowa o konsumpcjonizmie, który ma miejsce tylko w Ateizmie i Wyznaniu. Nigdy w Relidze.

Najpierw próbując uzależnić od siebie,  „duszę męża” , w przekonaniu  swojej  pewności ( wiary ), tego czego chce się spodziewać ich próżność i egoizm  ( to antidotum na traumę, kompleksy i strach , wynikający ze spożycia zakazanego owocu poznania dobra i zła ), że mąż jest bardziej irracjonalnie  uzależniony od nich ( jako dobroczyńców w dostępie do celebracji w uroczystościach lub studiowania w WSTH w Podkowie Leśnej ) – zamiast  racjonalnie uzależniony od zakonu, który bezkompromisowo wyznacza religijne przesłanie zasadności uczestnictwa w tych celebracjach  jako ofiara spełniona; szantażują męża, aby podporządkował się im – zamiast zakonowi, który również wskazuje, że wielu z tych przywódców nie ma kwalifikacji ordynacji kapłańskich ( tym samym religijnych ). Kiedy to nie skutkuje – szantażują go słabością jego żony w uzależnieniu od nich , przez uzależnienie od uczestnictwa w nabożeństwach, które oni , dobroczyńcy, organizują, z doktrynalnym twierdzeniem, że Bóg wyznaczył tylko im prawo do prowadzenia tych celebracji. 
To co teraz twierdzę, nie jest intelektualna spekulacją. Sam doświadczyłem – poznałem dobro ( jako wyzwanie dla pokornej strony mego serca )  i zło  ( jako kuszenie dla próżnej i egoistycznej strony mego serca ) tego typu socjotechniczne gierki  o moją duszę.
Pierwszy raz z tego typu szantażem spotkałem się w Lutym 2005 – kiedy pastor E. Parma szantażował mnie, że odbierze mi  prawo do darmowego studiowania w WSTH w Podkowie Leśnej. I tak zrobił – po tym jak w jego obecności, zażądałem od jego podwładnego, pastora W. Szkopińskiego, aby ten w Prawie Zborowy, wskazał regulaminy wspólnoty ADS, na podstawie których on mnie wykluczył z tej wspólnoty.  Nie muszę Was zmusić do uwierzenia – przecież mnie znacie, że prawdą jest, że nie przegapiłem okazję – jako student WSTH -  by m.in. ówczesny Dyrektor tej Szkoły pastor Władysław Pollok, oraz  Profesor Prawa w WSHT w Podkowie Leśnej, pastor Andrzej Siciński, wykładowca w WSTH i zarazem Przewodniczący Zachodniej Diecezji Ryszard Jankowski poznali dobro i zło tej sprawy. A oni  zignorowali tę wiedzę ( zło tego poznania, silniej pobudziło próżną i egoistyczną stronę ich serc, zagłuszając dobro pokornej strony ich serc ) – nawet gdy przez takie zachowanie pastorów Parmę  i Szkopińskiego, Bóg musiał odwrócić się od waszej wspólnoty ADS.
Chyba , że to jest inny Bóg, od tego Boga z czasów Jozuego. Według reakcji elity intelektualnej wspólnoty ADS – Pastorów W. Polloka i pastora A. Sicińskiego i Ryszarda Jankowskiego, Wy i ja powinniśmy mistycznie  uwierzyć,  że Bóg z czasów Jozuego to mit, dodając:  biblijny .
Drugi raz z tego typu szantażem, spotkałem się w Styczniu 2008r. w Londonderry. Znana Wam Beata Śleszyńska jako Dyrektor ds. Zdrowia  w waszej wspólnocie ADS, na terenie Polski, udzieliła mi przestrogi, w rzeczy samej grożąc: Bogdanie, jeśli nadal będziesz  mówił w zborze ( w Londonderry ) aby przestrzegano – nie sprzeciwiano się regulaminom Kościoła , to zbór nie tylko, że ciebie zaatakuje, ale również twoja rodzinę.  
Tym sposobem Beata Śleszyńska, na siebie, na własna rodzinę, na wspólnotę ADS ściągnęła przekleństwo odwrócenia się Boga od wspólnoty ADS.  Dlaczego? Ponieważ udzielając mi tego typu przestrogę, ujawniła, że ma świadomość zagrożenia dla mojej rodziny – gdy będę , odwoływał  się do proroczego twierdzenia, prorokini waszej wspólnoty, E. White, że nie uświęconymi adwentystami dnia siódmego, są ci, którzy sprzeciwiają się regulaminom Kościoła ADS. Tymczasem to Beata Śleszyńska namówiła pastora Claudio Popescu , aby ten publicznie zakneblował mi usta. A kiedy nie zareagowałem agresywnie , tylko skupiłem moja uwagę na rozładowaniu rozgoryczenie mojej, wtedy  12-letniej córki, po tym jak zobaczyła poniżenie jej ojca, Beata Śleszyńska zbliżyła się do mnie, z   świętoszkowatym uśmieszkiem, w obecności mojej córki, powiedziała: Bogdanie, ty wiesz, że ci się to należało, bo za dużo gadasz o konieczności przestrzegania regulaminów kościoła.  Sześć lat później, kiedy już w Polsce była Dyrektorem ds. Zdrowia, jej mąż Stanisław Śleszyński, razem z innymi adwentystami z Londonderry, nie znając  regulaminy waszej wspólnoty ADS, wykluczył mnie z tej wspólnoty. Co wszystkie lokalne zbory globalnej wspólnoty ADS , muszą respektować w formie wilczego biletu  ( następny dowód, że Boga nie ma wśród Was ) Dwa tygodnie wcześniej przed tym procesem, na tzw. pojednawczym spotkaniu przed procesem, Stanisław publicznie twierdził, że mojej małżeństwo z Mariolą, nigdy nie było uznane przez Boga.
I któż z racjonalnie myślących adwentystów dnia siódmego, może zaprzeczyć, że prawdziwy Bóg
( również ten sam z czasów Jozuego ) odwrócił się od Stanisława Śleszyńskiego, jego żony Beaty i ich dwóch córek. ? 
Patrz: Drugie Przykazanie Dekalogu – nie przegapiając słów:  gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą . A może te słowa należy uznać za jeszcze jedne mit z Opowieści biblijnych ?

Oczywiście, ujawniając te grzeszne zachowanie wyżej wspomnianych adwentystów dnia siódmego, bynajmniej , nie próbuję tworzyć polaryzacje podziałów  między nimi a resztą wspólnoty ADS. To mogłoby mi się udać tylko gdybyście byli wspólnotą o charakterze stricte religijną – a przecież Wy jesteście wspólnota wyznaniową. W religijnej , ujawnia się grzechy innych, m.in. po to, aby wspólnota oczyściła się w oczach Boga, z grzechów wyżej wspomnianych adwentystów dnia siódmego. W przestrzeni wyznaniowej tylko po to, aby przeprowadzić personalne czystki w rywalizacji o stołeczki, funkcje. A mnie nie kręcą tego typu gierki personalne - dlatego dziś Beata Sleszynska i jej mąż Stanislaw są waszymi braćmi i siostrami - a ja wyklęty z pośród Was   .
Ujawniając ich przewinienia, w rzeczywistości, chcę ich przekonać, by wreszcie wykorzystali Czas Łaski, przyznali się do grzechów i naprawili straszne ich skutki w moim życiu.

A tego Czasu Łaski Boga jest coraz mniej. To są zasady wspólnot religijnych…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz