W drugim dniu pobytu w Stolicy naszej Ojczyzny, zgodnie ze
wcześniejszym planem, pojechałem na nabożeństwo sabatowe wspólnoty adwentystów
dnia siódmego w Podkowie Leśnej. Nabożeństwa te organizowane są w budynku
Wyższej Szkoły Teologiczno Humanistycznej ( WSTH ) w Podkowie Leśnej.
Usiadłem z lewej strony w kierunku mównicy ( kazalnicy )
zboru. Dostrzegłem Beatę Śleszyńska, która rozmawiała z pastorem Władysławem
Polokiem, zerkając w moją stronę.
Skupiłem swoją uwagę na treści Biblii, swoim zwyczajem otwierając ją na chybił - trafił. To niezwykłe, ale zawsze w ten sposób trafiam na ten fragment, który jest akuratny na moje potrzeby w danym momencie. Dziś nie zamierzam skupić uwagi na tym fenomenie – również, na bałwochwalczych pułapkach, które są związane z nim.
Skupiłem swoją uwagę na treści Biblii, swoim zwyczajem otwierając ją na chybił - trafił. To niezwykłe, ale zawsze w ten sposób trafiam na ten fragment, który jest akuratny na moje potrzeby w danym momencie. Dziś nie zamierzam skupić uwagi na tym fenomenie – również, na bałwochwalczych pułapkach, które są związane z nim.
Podczas studium biblijnego, aż dwóch pastorów usiadło w
grupie, z którą ja zamierzałem studiować lekcję szkoły sobotniej. Było mi to obojętne –
a nawet rozbawiające, mając w pamięci wcześniejsze podobne sytuacje. Już w
momencie planowania przyjazdu do Podkowy Leśnej, zdecydowałem się nie będę zabierał
głosu w tym zgromadzeniu.
Po zakończeniu nabożeństwa, podszedł do mnie pastor Dr
Mieczysław Tarasiuk, który był moim wykładowcą, gdy studiowałem na WSTH w
Podkowie Leśnej. Za każdy razem, gdy na swym blogu, wspominam go – zawsze
podkreślałem sympatię, którą darzę tego człowieka.
Pastor dr Mieczysław zaproponował mi rozmowę z grupą wykładowców tej uczelni. Najpierw zaprosił na obiad do stołówki, mieszczącej się na parterze budynku uczelni.
Zgodziłem się na rozmowę, jednak odmówiłem z darmowego obiadu.
Bogdan: „Pastorze Mieczysławie. Kiedy ostatni raz byłem w tym budynku, nie zaproszono mnie na obiad – choć bezdomni otrzymali tę „łaskawość”. W trzeci weekend Lutego 2005 , od twojej żony Bożeny, pracującej w recepcji, dowiedziałem się, że Diecezja Południe wysłała do WSTH w Podkowie Leśnej oświadczenie, że zostałem ( po raz pierwszy ) wykluczony ze wspólnoty, która uważa się za kościół wiary ufności w Chrystusa i Jego zakon – choć w rzeczywistości jest tylko organizacją światopoglądu że Chrystus istnieje. Ale o tym zapewne porozmawiamy po obiedzie. W tym pisemny oświadczeniu, użyto sformułowania: „pan Bogdan Szczesny Bury nie jest już naszym bratem”.
WNigdy nie zapomnę tych słow.
Pod tym oświadczeniem podpisał się pastor Marek Rakowski, wtedy Sekretarz Diecezji Południowej, dziś Sekretarz Zarządu Głównego wspólnoty adwentystów dnia siódmego na terenie Polski. Drugim chrześcijaninem, który podpisał się pod tym sformułowaniem, był pastor Jan Krysta, wtedy Przewodniczący Diecezji Południowej.
Przez „błogosławieństwo” tych dwóch pastorów, w brzmieniu: „pan Bogdan Szczesny Bury nie jest już naszym bratem” , bez ostrzeżenia oficjalnego powiadomienia, odebrano mi możliwość darmowej nauki na uczelni. Pieniądze, które miałem na podróż, w całości musiałem przeznaczyć na opłatę za wykłady. Nie otrzymałem talonu na wyżywienie przez ten weekend. Dla wspólnoty adwentystów dnia siódmego, również z grona wykładowców WSTH w Podkowie Leśnej, nie byłem bezdomny a także nie byłem już „bratem w Chrystusie” – więc nie przysługiwały mi darmowe obiady.
Na szczęście znaleźli się tacy, którzy za darmo zabrali mnie samochodem na Śląsk, zaś w Podkowie Leśnej, w ukryciu wynieśli mi trochę jedzenia z jadłodajni, do której teraz Ty pastorze Mieczysławie, w szczerości swego serca, zapraszasz na darmowy poczęstunek” .
Pastor dr Mieczysław zaproponował mi rozmowę z grupą wykładowców tej uczelni. Najpierw zaprosił na obiad do stołówki, mieszczącej się na parterze budynku uczelni.
Zgodziłem się na rozmowę, jednak odmówiłem z darmowego obiadu.
Bogdan: „Pastorze Mieczysławie. Kiedy ostatni raz byłem w tym budynku, nie zaproszono mnie na obiad – choć bezdomni otrzymali tę „łaskawość”. W trzeci weekend Lutego 2005 , od twojej żony Bożeny, pracującej w recepcji, dowiedziałem się, że Diecezja Południe wysłała do WSTH w Podkowie Leśnej oświadczenie, że zostałem ( po raz pierwszy ) wykluczony ze wspólnoty, która uważa się za kościół wiary ufności w Chrystusa i Jego zakon – choć w rzeczywistości jest tylko organizacją światopoglądu że Chrystus istnieje. Ale o tym zapewne porozmawiamy po obiedzie. W tym pisemny oświadczeniu, użyto sformułowania: „pan Bogdan Szczesny Bury nie jest już naszym bratem”.
WNigdy nie zapomnę tych słow.
Pod tym oświadczeniem podpisał się pastor Marek Rakowski, wtedy Sekretarz Diecezji Południowej, dziś Sekretarz Zarządu Głównego wspólnoty adwentystów dnia siódmego na terenie Polski. Drugim chrześcijaninem, który podpisał się pod tym sformułowaniem, był pastor Jan Krysta, wtedy Przewodniczący Diecezji Południowej.
Przez „błogosławieństwo” tych dwóch pastorów, w brzmieniu: „pan Bogdan Szczesny Bury nie jest już naszym bratem” , bez ostrzeżenia oficjalnego powiadomienia, odebrano mi możliwość darmowej nauki na uczelni. Pieniądze, które miałem na podróż, w całości musiałem przeznaczyć na opłatę za wykłady. Nie otrzymałem talonu na wyżywienie przez ten weekend. Dla wspólnoty adwentystów dnia siódmego, również z grona wykładowców WSTH w Podkowie Leśnej, nie byłem bezdomny a także nie byłem już „bratem w Chrystusie” – więc nie przysługiwały mi darmowe obiady.
Na szczęście znaleźli się tacy, którzy za darmo zabrali mnie samochodem na Śląsk, zaś w Podkowie Leśnej, w ukryciu wynieśli mi trochę jedzenia z jadłodajni, do której teraz Ty pastorze Mieczysławie, w szczerości swego serca, zapraszasz na darmowy poczęstunek” .
Po obiedzie spotkałem
się z grupą pastorów wspólnoty adwentystów dnia siódmego, która stanowi elitę
intelektualna tej wspólnoty w Polsce. Byli tam m.in: pastor Profesor psychologii
Zdzisław Ples i pastor dr Mieczysław Tarasiewicz ( obaj moi wykładowcy w WSTH )
Władysław Polok – w przeszłości pełniący
wszystkie znaczące urzędy w tej wspólnocie; zaś w Lutym 2005 Dyr. WSTH w
Podkowie Leśnej, któremu miesiąc wcześniej w Styczniu 2005, zwierzyłem się z
problemu samowolnego acz jeszcze nieoficjalnego wykluczenia przez pastora Wiesława Szkopińskiego .
Już na początku, zadałem pytanie:
„Czy ktokolwiek z Was, pastorzy z tytułami naukowymi i autorzy wielu uczonych książek teologicznych, ma świadomość, że dla mnie ta rozmowa jest bardzo stresująca? Jeśli wie – niech wyjaśni z jakiego powodu.
Nikt nie odpowiada. Wszyscy milczycie.
Więc ja wyjaśnię. Nie intelektualna konfrontacja między nami w tej rozmowie, jest przyczyną mego stresu – tylko sama konfrontacja z Wami. A właściwie to co nastąpi po naszej rozmowie.
Kilka lat temu, byłbym irracjonalnie podniecony zaszczytem możliwości rozmowy z Wami – elitą wśród wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce ( już wtedy moje rozmowy z pastorami nabierały charakteru zasadniczej konfrontacji – choć nie potrafiłem tego dostrzec ).
Dziś mam rozsądny racjonalny dystans do faktu, że mam możliwość skonfrontowania mojego ZROZUMIENIA dobra zakonu ( woli ) Chrystusa, z waszą „uczonością” i autorytetem, jakim cieszycie się, nie tylko we wspólnocie adwentystów dnia siódmego, ale również w środowisku naukowców z poza zgromadzeniem wspólnoty adwentystów. Nawet gdyby wśród nas był Przewodniczący globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego pastor Ted C. Wilson – ten racjonalny dystans bym zachował.
Mówimy o ZROZUMIENIU - nie o emocjach, które mi towarzyszą w naszej konfrontacji, mając świadomość, głębokiego rozczarowania, które doświadczy moja świadomość i serce po zakończeniu tej rozmowy.
Właśnie to przykre doświadczenie rozczarowania – będzie dowodem, że charakter rozmowy z Wami może być tylko konfrontacyjny charakter.
Nie oskarżam Was o wrogie zamiary wobec mnie – w ogóle Was nie oskarżam. To intelektualne i duchowe zwycięstwo ZROZUMIENIA dobra zakonu ( woli ) Chrystusa.
Mowa o zakonie – który jest wyrazem woli Chrystusa; czyli definiuje prawdziwego Chrystusa, pozwalając człowiekowi uświadomić sobie, kiedy przekroczył granicę między więzią z prawdziwym Chrystusem a więzią z własną kreacją wizerunku Chrystusa, aby schlebiać własnej próżności i egoizmowi, by w ten sposób walczyć z traumą POZNANIA zła – które doświadczał i nadal doświadcza w swym życiu ( od czasu spożycia zakazanego owocu „poznania zła i dobra” w Edenie/Raju ).
Przede mną leży czysta karta – na której zapiszę oficjalną prośbę o przyjęcie mnie do zboru w Podkowie Leśnej, po moim przeprowadzeniu się z Londonderry do Warszawy. Na razie ta karta jest kartą niezapisaną wspomnianej prośby, która w swej duchowej naturze jest owocem nadziei, ufności – skierowanego do Was intelektualna elito wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce.
Będzie tą prośbą, tą nadzieją, tą ufnością – przeciwko doświadczeniu ponownego POZNANIA zła „pan Bogdan Szczesny- Bury już nie jest naszym bratem”.
Pamiętam, że w holu parteru budynku WSTH, tuż przy recepcji stał, obecny tu dziś pastor Władysław Polok; dokładnie wtedy, gdy żona pastora Mieczysława – Bożena, właśnie co poinformowała mnie, że do WSTH w Podkowie Leśnej dotarł listowne oświadczenia: „pan Bogdan Szczesny Bury już nie jest naszym bratem”, wysłanym z Diecezji Południe z datą 11 Lutego 2005 – czyli już cztery dni po zebraniu zboru w Tychach, na którym pastor Wiesław Szkopiński odmówił mi wskazania artykułu prawnego z regulaminów wspólnoty adwentystów dnia siódmego, na podstawie którego samowolnie skreślił mnie z członkowskiej listy tej wspólnoty, zaś jego przełożony pastor senior Diecezji Południe Edwarda Parma, publicznie poradził mi aby poszedł do psychiatry. W Styczniu 2005, w budynku WSTH w Podkowie Leśnej, zwierzyłem się pastorowi Władysławowi Polokowi z moich problemów z pastorem Wiesławem Szkopińskim, który samowolnie już w Grudniu 2004, skreślił mnie z członkowskiej listy zboru w Tychach; tym samym z członkowskiej listy całej globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego. Pastor Władysław dosłownie złapał się za głowę, gdy przedstawiłem mu sytuację, gdy w Grudnia 2004 pastor Wiesław Szkopiński – bez udziału zboru, skreślił mnie z listy zboru, zaś na zebraniach, określał moja osobę jako „już nie brat”.
Dlaczego W. Szkopińskiemu, tak bardzo mu zależało, by pozbyć się mnie ze zboru? Kiedy zbór w Tychach dowiedział się, że on obejmie „duszpasterską” opiekę zboru w Tychach, wspólnota adwentystów z tego zboru, uległa irracjonalnemu zbiorowemu populistycznemu uprzedzeniu wobec tej decyzji Diecezji Południe ( z Janem Krystą jako Przewodniczącym tej diecezji i Markiem Rakowskim jako Sekretarzem tej diecezji ) Zbór w Tychach plotkując między sobą, zarzucał W. Szkopińskiemu, że ten zdefraudował jakaś sumę pieniędzy w 2001. Wtedy ja namówiłem zbór w Tychach, aby odrzucił od siebie irracjonalne zgorszenie – raczej racjonalnie rozwiązał ten problem ( z poszanowaniem pary: Sprawiedliwości i Prawda ), prosząc Diecezję Południe, o spotkanie w sprawie zweryfikowania sprawy defraudacji pieniędzy przez W. Szkopińskiego.
Od razu uprzedzam Was teraz, że ja nie twierdzę iż pastor W. Szkopiński dokonał tej defraudacji – gdyż w 2001 r. nie miałem kontaktu ze wspólnotą adwentystów dnia siódmego. Jednak oświadczam, że byłem świadkiem irracjonalnego wzburzenia zboru w Tychach w 2004, wobec otrzymanej wieści, że pastor Wiesław Szkopiński zostanie pastorem tego zboru. Byłem świadkiem publicznego w zborze oskarżenia pastora W. Szkopińskiego o defraudację pieniędzy, przez następujące osoby: ordynowanego starszego zboru Dariusza Przybyłę, sekretarza zboru Irenę Cepok, i jeszcze jedna osobę, która już nie żyje, więc nie będę przytaczał je nazwisko, jako „dowód w sprawie”.
„Czy ktokolwiek z Was, pastorzy z tytułami naukowymi i autorzy wielu uczonych książek teologicznych, ma świadomość, że dla mnie ta rozmowa jest bardzo stresująca? Jeśli wie – niech wyjaśni z jakiego powodu.
Nikt nie odpowiada. Wszyscy milczycie.
Więc ja wyjaśnię. Nie intelektualna konfrontacja między nami w tej rozmowie, jest przyczyną mego stresu – tylko sama konfrontacja z Wami. A właściwie to co nastąpi po naszej rozmowie.
Kilka lat temu, byłbym irracjonalnie podniecony zaszczytem możliwości rozmowy z Wami – elitą wśród wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce ( już wtedy moje rozmowy z pastorami nabierały charakteru zasadniczej konfrontacji – choć nie potrafiłem tego dostrzec ).
Dziś mam rozsądny racjonalny dystans do faktu, że mam możliwość skonfrontowania mojego ZROZUMIENIA dobra zakonu ( woli ) Chrystusa, z waszą „uczonością” i autorytetem, jakim cieszycie się, nie tylko we wspólnocie adwentystów dnia siódmego, ale również w środowisku naukowców z poza zgromadzeniem wspólnoty adwentystów. Nawet gdyby wśród nas był Przewodniczący globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego pastor Ted C. Wilson – ten racjonalny dystans bym zachował.
Mówimy o ZROZUMIENIU - nie o emocjach, które mi towarzyszą w naszej konfrontacji, mając świadomość, głębokiego rozczarowania, które doświadczy moja świadomość i serce po zakończeniu tej rozmowy.
Właśnie to przykre doświadczenie rozczarowania – będzie dowodem, że charakter rozmowy z Wami może być tylko konfrontacyjny charakter.
Nie oskarżam Was o wrogie zamiary wobec mnie – w ogóle Was nie oskarżam. To intelektualne i duchowe zwycięstwo ZROZUMIENIA dobra zakonu ( woli ) Chrystusa.
Mowa o zakonie – który jest wyrazem woli Chrystusa; czyli definiuje prawdziwego Chrystusa, pozwalając człowiekowi uświadomić sobie, kiedy przekroczył granicę między więzią z prawdziwym Chrystusem a więzią z własną kreacją wizerunku Chrystusa, aby schlebiać własnej próżności i egoizmowi, by w ten sposób walczyć z traumą POZNANIA zła – które doświadczał i nadal doświadcza w swym życiu ( od czasu spożycia zakazanego owocu „poznania zła i dobra” w Edenie/Raju ).
Przede mną leży czysta karta – na której zapiszę oficjalną prośbę o przyjęcie mnie do zboru w Podkowie Leśnej, po moim przeprowadzeniu się z Londonderry do Warszawy. Na razie ta karta jest kartą niezapisaną wspomnianej prośby, która w swej duchowej naturze jest owocem nadziei, ufności – skierowanego do Was intelektualna elito wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce.
Będzie tą prośbą, tą nadzieją, tą ufnością – przeciwko doświadczeniu ponownego POZNANIA zła „pan Bogdan Szczesny- Bury już nie jest naszym bratem”.
Pamiętam, że w holu parteru budynku WSTH, tuż przy recepcji stał, obecny tu dziś pastor Władysław Polok; dokładnie wtedy, gdy żona pastora Mieczysława – Bożena, właśnie co poinformowała mnie, że do WSTH w Podkowie Leśnej dotarł listowne oświadczenia: „pan Bogdan Szczesny Bury już nie jest naszym bratem”, wysłanym z Diecezji Południe z datą 11 Lutego 2005 – czyli już cztery dni po zebraniu zboru w Tychach, na którym pastor Wiesław Szkopiński odmówił mi wskazania artykułu prawnego z regulaminów wspólnoty adwentystów dnia siódmego, na podstawie którego samowolnie skreślił mnie z członkowskiej listy tej wspólnoty, zaś jego przełożony pastor senior Diecezji Południe Edwarda Parma, publicznie poradził mi aby poszedł do psychiatry. W Styczniu 2005, w budynku WSTH w Podkowie Leśnej, zwierzyłem się pastorowi Władysławowi Polokowi z moich problemów z pastorem Wiesławem Szkopińskim, który samowolnie już w Grudniu 2004, skreślił mnie z członkowskiej listy zboru w Tychach; tym samym z członkowskiej listy całej globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego. Pastor Władysław dosłownie złapał się za głowę, gdy przedstawiłem mu sytuację, gdy w Grudnia 2004 pastor Wiesław Szkopiński – bez udziału zboru, skreślił mnie z listy zboru, zaś na zebraniach, określał moja osobę jako „już nie brat”.
Dlaczego W. Szkopińskiemu, tak bardzo mu zależało, by pozbyć się mnie ze zboru? Kiedy zbór w Tychach dowiedział się, że on obejmie „duszpasterską” opiekę zboru w Tychach, wspólnota adwentystów z tego zboru, uległa irracjonalnemu zbiorowemu populistycznemu uprzedzeniu wobec tej decyzji Diecezji Południe ( z Janem Krystą jako Przewodniczącym tej diecezji i Markiem Rakowskim jako Sekretarzem tej diecezji ) Zbór w Tychach plotkując między sobą, zarzucał W. Szkopińskiemu, że ten zdefraudował jakaś sumę pieniędzy w 2001. Wtedy ja namówiłem zbór w Tychach, aby odrzucił od siebie irracjonalne zgorszenie – raczej racjonalnie rozwiązał ten problem ( z poszanowaniem pary: Sprawiedliwości i Prawda ), prosząc Diecezję Południe, o spotkanie w sprawie zweryfikowania sprawy defraudacji pieniędzy przez W. Szkopińskiego.
Od razu uprzedzam Was teraz, że ja nie twierdzę iż pastor W. Szkopiński dokonał tej defraudacji – gdyż w 2001 r. nie miałem kontaktu ze wspólnotą adwentystów dnia siódmego. Jednak oświadczam, że byłem świadkiem irracjonalnego wzburzenia zboru w Tychach w 2004, wobec otrzymanej wieści, że pastor Wiesław Szkopiński zostanie pastorem tego zboru. Byłem świadkiem publicznego w zborze oskarżenia pastora W. Szkopińskiego o defraudację pieniędzy, przez następujące osoby: ordynowanego starszego zboru Dariusza Przybyłę, sekretarza zboru Irenę Cepok, i jeszcze jedna osobę, która już nie żyje, więc nie będę przytaczał je nazwisko, jako „dowód w sprawie”.
Oświadczam również – ŻE DIECEZJA POŁUDNIE NIGDY NIE PODJĘŁA SIĘ RAZEM Z
ROZTRZĘSIONYM IRRACJONALNIE ZBOREM W TYCHACH, RACJONALNIE ( w duchu pary:
Sprawiedliwości i Prawda ) ZWERYFIKOWAĆ ZASADNOŚĆ OSKARŻENIA W.SZKOPIŃSKIEGO O
DEUFRAUDACJĘ PIENIĘDZY - nie z
majątku wspólnoty adwentystów dnia siódmego, tylko z tego co powinno być uznane
jako majątek Chrystus; aby wspólnota adwentystów dnia siódmego miała prawo do
godności określać się jako Kościół Chrystusa ( czyli zgromadzenia wspólnoty
wiary ufności w zakon, wyrażający wolę Chrystusa )
Jakże więc pastorzy Jan Krysta i Marek Rakowski wypełnili duszpasterskie zobowiązanie wobec Chrystusa, odnośnie z uspokojenia grupowo zgorszonego zboru w Tychach – aby ten zbór mógł funkcjonować jako kościelna wspólnota wiary ufności w zakon wyrażający wole Chrystusa, z poszanowaniem pary: Sprawiedliwość i Prawda?
Pastorzy Jan Krysta i Marek Rakowski zareagowali w sposób następujący – wysłali do Wyższej Szkoły Humanistyczno Teologicznej w Podkowie Leśnej oświadczenie: „pan Bogdan Szczęsny Bury już nie jest naszym bratem” .
Wracając do sytuacji, w której obecny tu pastor Władysław Polok, stał blisko mnie, gdy żona obecnego tu pastora dr Mieczysława – Bożena, przekazał mi powyżej wspomniane oświadczenie z Diecezji Południe, informując, że związku z tym oświadczeniem, odebrano mi możliwość darmowego studiowania w WSHT w Podkowie Leśnej, prawo do darmowego posiłku, a nawet pościeli, koców. Łaskawie otrzymałem tylko….. materac. Przez cała noc, na tymże materacu, trząsłem się z zimna pod moją zimową kurtką.
Mając świadomość, że pastor Władysław Polok ( Dyr. WSTH w której właśnie studiowałem, były Przewodniczący wspólnocie adwentystów dnia siódmego w Polsce, były Kierownik Szkoły Biblijnej, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego ) , w Styczniu 2005, dowiedziawszy się o bezprawnym
( choć jeszcze nie oficjalnym ) wykluczeniu mnie ze wspólnoty adwentystów dnia siódmego, przez pastora Wiesława Szkopińskiego, poradził mi abym szukał pomocy u przełożonego W. Szkopińskiego – pastora seniora Edwarda Parmę z Rybnika, w momencie otrzymania informacji, że zostałem wykluczony, również z możliwości kontynuowania darmowego studiowania w WSTH w Podkowie Leśnej, mając świeżo w pamięci okoliczności zebrania zborowego w dniu 7 Lutego 2005 ( W. Szkopiński odmówił mi wskazania artykułu prawnego na podstawie którego mnie wykluczył –zaś jego przełożony E. Parma publicznie wysłał mnie do psychiatry ), instynktownie – jak „zagubiona owca” zwróciłem się do pastora Władysława Poloka z prośba o pomoc.
On odwrócił się ciałem ode mnie, mówiąc: „to nie moja sprawa” - tym samym odbierając mi możliwość darmowego pożywienia się I otrzymania ciepłych koców do spania.
To też będę pamiętam do końca życia.
Jakże więc pastorzy Jan Krysta i Marek Rakowski wypełnili duszpasterskie zobowiązanie wobec Chrystusa, odnośnie z uspokojenia grupowo zgorszonego zboru w Tychach – aby ten zbór mógł funkcjonować jako kościelna wspólnota wiary ufności w zakon wyrażający wole Chrystusa, z poszanowaniem pary: Sprawiedliwość i Prawda?
Pastorzy Jan Krysta i Marek Rakowski zareagowali w sposób następujący – wysłali do Wyższej Szkoły Humanistyczno Teologicznej w Podkowie Leśnej oświadczenie: „pan Bogdan Szczęsny Bury już nie jest naszym bratem” .
Wracając do sytuacji, w której obecny tu pastor Władysław Polok, stał blisko mnie, gdy żona obecnego tu pastora dr Mieczysława – Bożena, przekazał mi powyżej wspomniane oświadczenie z Diecezji Południe, informując, że związku z tym oświadczeniem, odebrano mi możliwość darmowego studiowania w WSHT w Podkowie Leśnej, prawo do darmowego posiłku, a nawet pościeli, koców. Łaskawie otrzymałem tylko….. materac. Przez cała noc, na tymże materacu, trząsłem się z zimna pod moją zimową kurtką.
Mając świadomość, że pastor Władysław Polok ( Dyr. WSTH w której właśnie studiowałem, były Przewodniczący wspólnocie adwentystów dnia siódmego w Polsce, były Kierownik Szkoły Biblijnej, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego ) , w Styczniu 2005, dowiedziawszy się o bezprawnym
( choć jeszcze nie oficjalnym ) wykluczeniu mnie ze wspólnoty adwentystów dnia siódmego, przez pastora Wiesława Szkopińskiego, poradził mi abym szukał pomocy u przełożonego W. Szkopińskiego – pastora seniora Edwarda Parmę z Rybnika, w momencie otrzymania informacji, że zostałem wykluczony, również z możliwości kontynuowania darmowego studiowania w WSTH w Podkowie Leśnej, mając świeżo w pamięci okoliczności zebrania zborowego w dniu 7 Lutego 2005 ( W. Szkopiński odmówił mi wskazania artykułu prawnego na podstawie którego mnie wykluczył –zaś jego przełożony E. Parma publicznie wysłał mnie do psychiatry ), instynktownie – jak „zagubiona owca” zwróciłem się do pastora Władysława Poloka z prośba o pomoc.
On odwrócił się ciałem ode mnie, mówiąc: „to nie moja sprawa” - tym samym odbierając mi możliwość darmowego pożywienia się I otrzymania ciepłych koców do spania.
To też będę pamiętam do końca życia.
Panowie pastorzy,
uczeni w piśmie, należący do intelektualnej elity wspólnoty adwentystów dnia
siódmego w Polsce, wykładowcy w Wyższej Szkole Humanistyczno Teologicznej w
Podkowie Leśnej.
Ja wierzę ufnością nauk Słowa Bożego, m.in. prorokujących, że nie może być tak, aby Prawda faktów dokonanych, przez wspólnotę adwentystów dnia siódmego również przeciwko mnie, mogła być na zawsze ukryta ( 1Tym. 5: 24-25 ), dlatego jestem przeświadczony o tym czego nie widzimy, że sam Bóg pod postacią Ducha Świętego, zainscenizował nasze spotkanie, które na mocy pary: Sprawiedliwości i Prawda, wyrażonej wspomnianym proroctwie z 1 Tym.5:23-24 - które niestety, musi nabrać charakter konfrontacji. Mam na nadzieję, że nie wrogiej…
Dlatego tak śmiało sobie poczynam na spotkaniu z uczonymi, znawcami Pisma i dyscypliny prawno doktrynalno liturgicznej obowiązującej, tej miary, co Wy panowie: Władysławie, Zdzisławie i Mieczysławie…. przedstawiając Wam pustą kartę papieru, na której miałbym sposobność napisać słowa prośby, nadziei, zaufania – skierowane do Was, w sprawie, w której sam Bóg pod postacią Chrystusa, jest żywo zainteresowany. Czyli odzyskanie „zagubionej owcy” dla wspólnoty, która powinna być Owczarnia wiary ufności w zakon, wyrażający wolę Chrystusa.
Szkoda, że nie ma wśród nas pastora Andrzeja Sicińskiego, wykładowcy prawa w WSHT w Podkowie Leśnej i Redaktora Naczelnego „Znaków Czasu” . Jestem jednak pewny, że bez niego też wypełnimy Plan Bożego zbawienia, we fragmencie, skierowany przez Boga dla wspólnoty adwentystów dnia siódmego, na konkretna sprawę, wykluczenia mnie ze wspólnoty, którą adwentyści dnia siódmego
( w tym Wy Władysławie, Zdzisławie i Mieczysławie ) określacie jako własność Chrystusa.
Bez pomocy pastora Andrzeja Sicińskiego sumiennie „wypełnimy” to co nam Bóg nakreślił w Jego zainscenizowanym spotkaniu, w którym obecnie uczestniczymy. My doskonale znamy artykuły prawne z regulaminu, obowiązującego we globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego – więc obecność wykładowcy prawa Andrzeja Sicińskiego nie jest niezbędna. Zaś relację z tej intelektualnej konfrontacji – zamiast w „Znakach czasu”, na moim blogu umieszczę. Prawda faktów dokonanych, wyrżnie dowodzi, że zasięg poczytności mojego blogu jest o wiele razy większy ( w szerokości i długości geograficznej ) niż „Znaków Czasu”.
Zaś wątpię, aby pastor Andrzej Siciński, przebieg z naszej rozmowy zaprezentował w waszym czasopiśmie zrelacjonował z poszanowaniem pary: Sprawiedliwość i Prawda …. To wynika z faktów, że wspólnota adwentystów NIE JEST Kościołem tak dużej wiary ufności w zakon, wyrażający wolę Chrystusa, aby wypełniać moralne zobowiązanie wyrażone w tej parze ( która również jest niezbędna w dojrzewaniu do nowonarodzenia na wzór Jezusa Chrystusa – Ef.4:20-24 )
Jednak wola Chrystusa: „wiernym i roztropnym sługą jest ten, który podaje pokarm ( pary: Sprawiedliwości i Prawdy ) we właściwej porze – gdyż Bóg pod postacią Ojca, tylko tych przyjmuje, którzy tylko w „duchu i prawdzie” czczą Go”, zmusza mnie, abym ja zastąpił Redaktora Naczelnego „znaki Czasu”, zaś moja Literatura zastąpiła czasopismo „Znaki Czasu”.
Ja wierzę ufnością nauk Słowa Bożego, m.in. prorokujących, że nie może być tak, aby Prawda faktów dokonanych, przez wspólnotę adwentystów dnia siódmego również przeciwko mnie, mogła być na zawsze ukryta ( 1Tym. 5: 24-25 ), dlatego jestem przeświadczony o tym czego nie widzimy, że sam Bóg pod postacią Ducha Świętego, zainscenizował nasze spotkanie, które na mocy pary: Sprawiedliwości i Prawda, wyrażonej wspomnianym proroctwie z 1 Tym.5:23-24 - które niestety, musi nabrać charakter konfrontacji. Mam na nadzieję, że nie wrogiej…
Dlatego tak śmiało sobie poczynam na spotkaniu z uczonymi, znawcami Pisma i dyscypliny prawno doktrynalno liturgicznej obowiązującej, tej miary, co Wy panowie: Władysławie, Zdzisławie i Mieczysławie…. przedstawiając Wam pustą kartę papieru, na której miałbym sposobność napisać słowa prośby, nadziei, zaufania – skierowane do Was, w sprawie, w której sam Bóg pod postacią Chrystusa, jest żywo zainteresowany. Czyli odzyskanie „zagubionej owcy” dla wspólnoty, która powinna być Owczarnia wiary ufności w zakon, wyrażający wolę Chrystusa.
Szkoda, że nie ma wśród nas pastora Andrzeja Sicińskiego, wykładowcy prawa w WSHT w Podkowie Leśnej i Redaktora Naczelnego „Znaków Czasu” . Jestem jednak pewny, że bez niego też wypełnimy Plan Bożego zbawienia, we fragmencie, skierowany przez Boga dla wspólnoty adwentystów dnia siódmego, na konkretna sprawę, wykluczenia mnie ze wspólnoty, którą adwentyści dnia siódmego
( w tym Wy Władysławie, Zdzisławie i Mieczysławie ) określacie jako własność Chrystusa.
Bez pomocy pastora Andrzeja Sicińskiego sumiennie „wypełnimy” to co nam Bóg nakreślił w Jego zainscenizowanym spotkaniu, w którym obecnie uczestniczymy. My doskonale znamy artykuły prawne z regulaminu, obowiązującego we globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego – więc obecność wykładowcy prawa Andrzeja Sicińskiego nie jest niezbędna. Zaś relację z tej intelektualnej konfrontacji – zamiast w „Znakach czasu”, na moim blogu umieszczę. Prawda faktów dokonanych, wyrżnie dowodzi, że zasięg poczytności mojego blogu jest o wiele razy większy ( w szerokości i długości geograficznej ) niż „Znaków Czasu”.
Zaś wątpię, aby pastor Andrzej Siciński, przebieg z naszej rozmowy zaprezentował w waszym czasopiśmie zrelacjonował z poszanowaniem pary: Sprawiedliwość i Prawda …. To wynika z faktów, że wspólnota adwentystów NIE JEST Kościołem tak dużej wiary ufności w zakon, wyrażający wolę Chrystusa, aby wypełniać moralne zobowiązanie wyrażone w tej parze ( która również jest niezbędna w dojrzewaniu do nowonarodzenia na wzór Jezusa Chrystusa – Ef.4:20-24 )
Jednak wola Chrystusa: „wiernym i roztropnym sługą jest ten, który podaje pokarm ( pary: Sprawiedliwości i Prawdy ) we właściwej porze – gdyż Bóg pod postacią Ojca, tylko tych przyjmuje, którzy tylko w „duchu i prawdzie” czczą Go”, zmusza mnie, abym ja zastąpił Redaktora Naczelnego „znaki Czasu”, zaś moja Literatura zastąpiła czasopismo „Znaki Czasu”.
Więc pastorzy:
Władysławie Poloku, Zdzisławie Ples i Mieczysławie Tarasiewicz – zaproszony
przez Was, ( sam się nie napraszałem ) do tej rozmowy ( która intelektualna
konfrontacja się stanie ) przedstawiam Wam moją próbę, nadzieję i ufność, o
przyjęcie do zboru w Podkowie Leśnej, z powodu przeniesienia się z Londonderry
do Warszawy.
Jak musicie zareagować, aby spełnić moja prośbę, nadzieję, ufność, w taki sposób, aby nikt nie zarzucił Wam samowolkę; a jednoczenie Bóg błogosławił jako godne do naśladowania?
Oczywiście, musicie odwołać się do regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego – czyli przyjęcie mnie tylko na podstawie tzw. Listu Zborowego, wysłanego ze zboru, do którego należałem przed złożeniem prośby o przyjęcie do zboru w Podkowie Leśnej. A tym zborem jest wspólnota adwentystów dnia siódmego z Londonderry w Północnej Irlandii.
Jak musicie zareagować, aby spełnić moja prośbę, nadzieję, ufność, w taki sposób, aby nikt nie zarzucił Wam samowolkę; a jednoczenie Bóg błogosławił jako godne do naśladowania?
Oczywiście, musicie odwołać się do regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego – czyli przyjęcie mnie tylko na podstawie tzw. Listu Zborowego, wysłanego ze zboru, do którego należałem przed złożeniem prośby o przyjęcie do zboru w Podkowie Leśnej. A tym zborem jest wspólnota adwentystów dnia siódmego z Londonderry w Północnej Irlandii.
Nie będziemy teraz
analizować procedurę związana z redakcja tego listu – przecież wszyscy zdajemy
sobie sprawę, że wszyscy wiemy o tym, że wszyscy wiemy na czym te procedury polegają.
Więc tylko wspomnę, że samo wysłanie tego listu, cały zbór – nadawcy tego listu, przed
Chrystusem stawia w bardzo poważnej moralnej odpowiedzialności, z której
Chrystus, w pierwszej kolejności rozliczy w Dniu Sądu Ostatecznego. Więc List Zborowy nie jest zwykłym
biurokratycznym formalnym świstkiem papieru……
Czy List Zborowy stawia również cały zbór – tym razem adresata tego listu równie w bardzo poważnej moralnej odpowiedzialności przed Chrystusem, z której On w pierwszej kolejności rozliczy w Dniu Sądu Ostatecznego?
Udzielę Wam oraz, za pośrednictwem mej Literatury, pozostałej rzeszy adwentystów dnia siódmego odpowiedzi na to pytanie – by jeszcze raz dowieść, że List Zborowy nie jest biurokratycznym formalnym świstkiem papieru; tylko „papierkiem lakmusowym” który wskazuje, czy we wspólnocie adwentystów dnia siódmego obowiązują Agape zasady pary: Sprawiedliwości i Prawdy, czy zakwas przewrotności, obłudnego bałwochwalstwa kreowania wizerunku Chrystusa na potrzeby zaspokojenia próżności i egoizmu wspólnoty adwentystów dnia siódmego, by zagłuszyć indywidualna traumę współwyznawców tej wspólnoty, wynikającej z POZNANIA zła ( łudząc się w ten sposób, że Chrystus pomaga pokonać te traumę )
Charakter waszego odrzucenia mojej prośby, nadziei, ufności przyjęcia do zboru w Podkowie Leśnej, nie tylko że nada konfrontacyjny charakter naszej rozmowy, ale ujawni Prawdę, że wspólnota adwentystów dnia siódmego – razem z Wami panowie: Władysławie Polok, Zdzisławie Ples, Mieczysławie Tarasiewicz, nasycona jest kwasem przewrotności, samolubności, nieprzejednanego uprzedzenia, próżności i egoizmu.
Panowie, powinniście zachować opanowanie naukowców poszanowania pary: Sprawiedliwośći Prawda – więc a priori nie obrażacie się, lecz poczekacie na posteriori moich argumentów.
Czy List Zborowy stawia również cały zbór – tym razem adresata tego listu równie w bardzo poważnej moralnej odpowiedzialności przed Chrystusem, z której On w pierwszej kolejności rozliczy w Dniu Sądu Ostatecznego?
Udzielę Wam oraz, za pośrednictwem mej Literatury, pozostałej rzeszy adwentystów dnia siódmego odpowiedzi na to pytanie – by jeszcze raz dowieść, że List Zborowy nie jest biurokratycznym formalnym świstkiem papieru; tylko „papierkiem lakmusowym” który wskazuje, czy we wspólnocie adwentystów dnia siódmego obowiązują Agape zasady pary: Sprawiedliwości i Prawdy, czy zakwas przewrotności, obłudnego bałwochwalstwa kreowania wizerunku Chrystusa na potrzeby zaspokojenia próżności i egoizmu wspólnoty adwentystów dnia siódmego, by zagłuszyć indywidualna traumę współwyznawców tej wspólnoty, wynikającej z POZNANIA zła ( łudząc się w ten sposób, że Chrystus pomaga pokonać te traumę )
Charakter waszego odrzucenia mojej prośby, nadziei, ufności przyjęcia do zboru w Podkowie Leśnej, nie tylko że nada konfrontacyjny charakter naszej rozmowy, ale ujawni Prawdę, że wspólnota adwentystów dnia siódmego – razem z Wami panowie: Władysławie Polok, Zdzisławie Ples, Mieczysławie Tarasiewicz, nasycona jest kwasem przewrotności, samolubności, nieprzejednanego uprzedzenia, próżności i egoizmu.
Panowie, powinniście zachować opanowanie naukowców poszanowania pary: Sprawiedliwośći Prawda – więc a priori nie obrażacie się, lecz poczekacie na posteriori moich argumentów.
Oto one.
Ja przedstawiam Wam i całemu zborowi w Podkowie Leśnej swoją prośbę, nadzieję, ufność o przyjęcie do zboru w Podkowie Leśnej. Tymczasem Wy swoją zgodę przyjęcia mnie uzależniacie od tego, co napisze zbór w Londonderry ( Irish Mission Seventh-day Adventist Organization, która za Kościołe/Church chce uchodzić w opinii publicznej ), w Liście Zborowym, wysłanym przez ten zbór.
Jak przewidujecie Wy, uczeni w piśmie, wykładowcy w WSHT w Podkowie Leśnej, m.in. psychologię - czy zbór w Londonderry, w swym Liście Zborowym, przyzna się, jak zachowywali się "wobec Boga i bliźniego swego" że przed oskarżeniem mnie, osądzeniem i wykluczeniem z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Grudniu 2013?
Mam na myśli m.in. takie zachowanie:
---- wcześniej zbór ten śmiał sie, śmiał się, śmiał się w obecności mojej 12 letniej córki – jako błogosławionym przez Chrystusa śmiechem, z publicznego kneblowania mi ust przez pastora Claudio Popescu ( z namowy, Beaty Śleszyńskiej, Dyr. Ds. Zdrowia i obecnie , zarazem członka zboru w Podkowie Leśnej )
--- głosował za uchwałą wynajęcia rodzinie ordynowanego starszego zboru Rossa Mc Aulay, kaplicy w Londonderry do działalności zarobkowej, również w okresie trwania Sabatu; czemu ja skutecznie sprzeciwiłem się, tak, że już uchwalona uchwała nigdy nie została zrealizowana.
Przy okazji – Beata Śleszyńska głosowała za ta chwałą; co stawia mnie , ją i Was w kłopotliwej – nie prawda!, powinno być w konfrontacyjnej – sytuacji, gdybyście mnie przyjęli do zboru w Podkowie Leśnej….. co wiele tłumaczy, dlaczego nasza dzisiejsza rozmowa intelektualną konfrontacją się stanie, zaś ja nigdy nie zostanę przyjęty do zboru w Podkowie Leśnej. Co tłumaczy, że wynikiem tej naszej rozmowy będzie kolejne mojej rozgoryczenie… i wierzę, że również kolejne rozgoryczenie prawdziwego Chrystusa – nie tego, którego wykreowaliście, aby mieć „intelektualne” podstawy by Beata Śleszyńska nadal była Dyr. Ds. Zdrowia i członkiem zboru w Podkowie Leśnej, ja zaś po raz któryś raz wykluczony…
--- President Irish Mission pastor David Neal, w Październiku 2010, emocjonalnie wzburzony po rozmowie ze mną – która intelektualna konfrontacja się stała, irracjonalnie obiecał zborowi w Londonderry, że wyśle do mnie list, w którym zakomunikuje mi, że zostanę dyscyplinarnie ukarany
( czyli listownie ukarał mnie jeszcze przed procesem – który w poszanowaniu pary: Sprawiedliwość i Prawda powinien służyć weryfikacji, czy rzeczywiście ja zasługuję na te kary, czy ktoś inny ) . Kiedy ochłonął , chciał swoją obietnicę ukryć w „niepamięć” – ale plugastwo grupowego zgorszenia zboru przeciwko mnie, które wylazło z puszki Pandory, otwartej - jego President Irish Mission - populistyczną samowolną obietnicą, nie pozwoliło „wybaczać, zapominać w miłości między braćmi w Chrystusie”; konieczne było zastosowanie przemocy wrogiej konfrontacji procesu, którego wyrok wydano ( pół roku wcześniej ), zanim ten proces się rozpoczął.
Tak więc pół roku po złożeniu obietnicy, w Październiku 2010, ówczesny President Irish Mission pastor David Neal, w Marcu 2011 zorganizował zebranie sądownicze. Dopuścił aby w tym zebraniu uczestniczył jego podwładny pastor Claudio Popescu – mimo, że otrzymał od mojej żony list, w którym donosiła, że tenże Claudio Popescu, w Lutym 2011 odwiedził ją w naszym mieszkaniu ( pod moją nieobecność ), by przekonywać ją aby się ze mną rozwiodła; zaś on jest gotów wystąpić przed Sądem rozwodowym w roli świadka, który z pozycji „męża zaufania społecznego” przekona Sąd by dał żonie rozwód na zasadzie mojego „unresonable behaviour” - jako chory psychicznie.
President Irish Mission David Neal, na mocy zgromadzenia wspólnoty adwentystów dnia siódmego na zebraniu sądowniczym w Marcu 2011, nałożył na mnie kary dyscyplinarne – dokładnie te, które w zbór w Londonderry nałożył już wcześniej, nie respektując tak duchowo moralne jak formalne przesłanie regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego ( o czym President David Neal doskonale wiedział )
---- ponieważ zbór Londonderry oskarżał mnie, że moim ciągłym przypominaniem im, że działalność wspólnoty należy prowadzić w zgodzie z regulaminami, ją obowiązującą – oni czują się bici tymi regulaminami, Bóg kazał mi iść na banicję, aby para Sprawiedliwości i Prawda, z wykorzystaniem czasu, wskazała czy perfidne oskarżenia zboru w Londonderry, Bóg pod postacią Ducha Świętego weryfikująco pobłogosławi jako godne do egzekwowania dyscyplinarnego, również przez Was uczeni w Piśmie: Władysławie Polok, absolwencie Uniwersytetu Jagiellońskiego i WSHT w Podkowie Leśnej, Prof. Psychologii Zdzisławie Ples i Dr Mieczysławie Tarasiewiczu.
--- i para Sprawiedliwości i Prawa zweryfikowała, z wykorzystaniem mojej dobrowolnej banicji.
Po pierwsze: Pastorzy: Claudio Popescu i David Neal, przez cały 2 i 8 miesięcy okres mojej banicji nie odwiedzili mnie w mojej banity samotni. Profesorze psychologii Zdzisław Ples – zdajesz sobie sprawę, co socjologicznie wyraża ten czyn? Co ujawnia o charakterze tych pastorów – jako pasterzy prawdziwego Chrystusa?
Po drugie: w okresie mojej banicji, wspólnota zboru w Londonderry, pod przywództwem pastorów Claudio Popescu, President Irish Mission Davida Neal, Weiresa Coetsera, przyjmował na nabożeństwach sabatowych moja żonę z jej jawnym kochankiem.
Po trzecie: kiedy Bóg kazał mi wrócić do zboru – by para: Sprawiedliwości i Prawda zweryfikować perfidię oskarżeń, że moja obecność w zborze w Londonderry jest powodem ich odrzucania konieczności respektowania regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego, zbór nadal nie znał prawa globalnej wspólnoty; wręcz chlubił się ta nieznajomością – czego dowodem są słowa ordynowanego starszego zboru Rosa McAulay’a w czasie trwania zebrania sądowniczego w Grudniu 2013, cytuję: „ja nie muszę znać prawo kościoła, bo ja sam wiem co jest dobre a co złe”.
Ten człowiek i reszta: pastor Weres Coetser, Stanisław Śleszyński, Renata Wójcik i jej maż Mariusz, Gosia Gęslak, orzekli wyrok: „wykluczenie mojej osoby z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego na podstawie oskarżenia „tworzenia wrogiej konfrontacji w zborze” – który Wy elita moralna wspólnoty adwentystów dnia siódmego będziecie musieli egzekwować w decyzji odmówienia mojej prośbie, nadziei i ufności. Pastorze Władysławie Polok – Ty będziesz recydywistą w rozczarowaniu mojej prośbie, nadziei i ufności. Twierdzę tak - mając w pamięci twojej zachowanie „to nie moja sprawa”, gdy prosiłem Cię o pomoc w chwili gdy w budynku WSHT w Podkowie Leśnej dowiedziałem się, że zostałem wykluczony w Lutym 2015 przez pastorów W. Szkopińskiego i E. Parmę.
--- dwa tygodnie przed sądowniczym zebraniem w Grudniu 2013, pastor Weires Coetser zorganizował „pojednawcze spotkanie” – które miało złagodzić relacje między mną a zborem, by zapobiec sytuacji zmuszającej zbór w Londonderry do wykluczenia mnie z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego ( również zboru w Podkowie Leśnej )na podstawie oskarżenia „tworzenie agresywnej konfrontacji w zborze”
Jak więc zbór w Londonderry próbował złagodzić nasze relacje?
Pierwsze: Stanisław Śleszyński, przed wszystkim uczestnikami tego spotkania, twierdził, że moje małżeństwo NIGDY NIE BYŁO UZNANE PRZEZ BOGA – czyli nie było/jest/będzie uznane za nieważne, we wspólnocie adwentystów dnia siódmego, nie tylko w zborze w Londonderry, ale także w zborze w Podkowie Leśnej.
Cóż za korzystna wykładnia zakonu wyrażającego wolę Chrystusa, która stwarza mojej żonie uzasadnienie życia w cudzołożnym związku, uznanego przez Stanisława Śleszyńskiego, reszty zboru w Londonderry i całej globalnej rzeszy adwentystów dnia siódmego ( w tym Was i zboru w Podkowie Leśnej ) jako błogosławiony przez ( jakiego? ) Chrystusa.
Po drugie: Przypomniałem m.in. Mariuszowi Wójcikowi, że według nauka E. White ( której tak wiele uwagi poświęcił obecny tu Władysław Polok, w książkach przez niego napisanych ) – że każdy członek zboru jest odpowiedzialny za decyzje uchwalone przez zbór; co oznacza, że każdy członek zboru musi znać regulaminy globalnej wspólnoty, do której należy jego zbór . Stwierdziłem skromnie – acz z nadzieją i ufnością – że uświadamiając mu o konieczności respektowania regulaminów globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, okazuję mu największą, najszczerszą miłość braterską w Chrystusie. Zrobiłem to po tym, jak Mariusz przyznał, że nadal nie zna regulaminy wspólnoty..
Mimo to dwa tygodnie później odważył się przed prawdziwy Chrystusem, podjąć się moralne zobowiązania oskarżyciela, sędziego zarazem i egzekutora najsurowszej kary: wykluczenie z czegoś, co on sam uznaje za własność Chrystusa. Czyli Chrystus w Dniu Sądu Ostatecznego w pierwszej kolejności osądzi Mariusza z jego udziału wykluczenia mnie z własności Chrystusa….
Panowie, moje zdolności intelektualne, wyrażają przerażenie wobec dowodu tak irracjonalnego populistycznego prymitywnego lekceważenia sobie Chrystusa, który sam o sobie mówi, że zachowa godność Zbawiciela w Dniu Sądu Ostatecznego TYLKO W PRZYPADKU ZACHOWANIA POSZANOWANIA pary: Sprawiedliwość i Prawda.
Zaś miłość do Mariusza, i innych równie mu irracjonalnie bałwochwalczo czczących wizerunek Chrystusa, wykreowanego tak aby schlebiał ich próżności i egoizmowi – jako antidotum na taruje POZNANIA zła, wzbudza we mnie nienawiść do postępowania pastorów typu: Weires Coetser, Claudiu Popescu i David Neal.
Również ta nienawiść ( warto zauważyć, ze jest to nienawiść Chrystusa, wynikająca z miłości do Boga Ojca i ludzi; Ps.97:10 ) w moim sercu zrodzi się przeciwko waszego panowie zachowania – polegającego na tym, że nie uświadomicie Mariuszowi Wójcikowi i jemu podobnym, jak poważnym niebezpieczeństwie się znalazł, odważając się samowolnie dysponować tym co jest własnością Chrystusa ( do której i ja się zaliczam ) ( Ezech.33: 2- 9; Mat.18: 15-17;18 )
Po trzecie: zaproponowałem Mariuszowi, aby on sporządził listę jego przewinień wobec mnie – ja zaś sporządzę listę moich przewinień wobec niego. A potem spotkamy się razem z pastorem Weiresem Coetserem – w roli mediatora „pokój czyniącego” – by rzeczywiście zakończyć irracjonalną konfrontację między nami. Mariusz odmówił – a mimo to pastor Weires Coetser dopuścił go do urzędu oskarżyciela, sędziego własnych oskarżeń i współ wydania wyroku” wykluczenie”, od którego Wy intelektualna elita jesteście uzależnieni w swej decyzji przyjęcia mnie do zboru w Podkowie Leśnej.
Czy Bóg ma poczucie humoru, stawiając Was tak ośmieszającej sytuacji, panowie Władysławie Polok – absolwencie Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zdzisławie Ples – Prof. Psychologii, Dr nauk Mieczysławie Tarasiewicz?
Nie – gdyż Bóg nie jest szydercą. To powszechne w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego, lekceważenie sobie „siły” Ducha prawa pary: Sprawiedliwość i Prawda, dziś stawia Was, w tak groteskowej Mrożka śmiesznej sytuacji.
Ja przedstawiam Wam i całemu zborowi w Podkowie Leśnej swoją prośbę, nadzieję, ufność o przyjęcie do zboru w Podkowie Leśnej. Tymczasem Wy swoją zgodę przyjęcia mnie uzależniacie od tego, co napisze zbór w Londonderry ( Irish Mission Seventh-day Adventist Organization, która za Kościołe/Church chce uchodzić w opinii publicznej ), w Liście Zborowym, wysłanym przez ten zbór.
Jak przewidujecie Wy, uczeni w piśmie, wykładowcy w WSHT w Podkowie Leśnej, m.in. psychologię - czy zbór w Londonderry, w swym Liście Zborowym, przyzna się, jak zachowywali się "wobec Boga i bliźniego swego" że przed oskarżeniem mnie, osądzeniem i wykluczeniem z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Grudniu 2013?
Mam na myśli m.in. takie zachowanie:
---- wcześniej zbór ten śmiał sie, śmiał się, śmiał się w obecności mojej 12 letniej córki – jako błogosławionym przez Chrystusa śmiechem, z publicznego kneblowania mi ust przez pastora Claudio Popescu ( z namowy, Beaty Śleszyńskiej, Dyr. Ds. Zdrowia i obecnie , zarazem członka zboru w Podkowie Leśnej )
--- głosował za uchwałą wynajęcia rodzinie ordynowanego starszego zboru Rossa Mc Aulay, kaplicy w Londonderry do działalności zarobkowej, również w okresie trwania Sabatu; czemu ja skutecznie sprzeciwiłem się, tak, że już uchwalona uchwała nigdy nie została zrealizowana.
Przy okazji – Beata Śleszyńska głosowała za ta chwałą; co stawia mnie , ją i Was w kłopotliwej – nie prawda!, powinno być w konfrontacyjnej – sytuacji, gdybyście mnie przyjęli do zboru w Podkowie Leśnej….. co wiele tłumaczy, dlaczego nasza dzisiejsza rozmowa intelektualną konfrontacją się stanie, zaś ja nigdy nie zostanę przyjęty do zboru w Podkowie Leśnej. Co tłumaczy, że wynikiem tej naszej rozmowy będzie kolejne mojej rozgoryczenie… i wierzę, że również kolejne rozgoryczenie prawdziwego Chrystusa – nie tego, którego wykreowaliście, aby mieć „intelektualne” podstawy by Beata Śleszyńska nadal była Dyr. Ds. Zdrowia i członkiem zboru w Podkowie Leśnej, ja zaś po raz któryś raz wykluczony…
--- President Irish Mission pastor David Neal, w Październiku 2010, emocjonalnie wzburzony po rozmowie ze mną – która intelektualna konfrontacja się stała, irracjonalnie obiecał zborowi w Londonderry, że wyśle do mnie list, w którym zakomunikuje mi, że zostanę dyscyplinarnie ukarany
( czyli listownie ukarał mnie jeszcze przed procesem – który w poszanowaniu pary: Sprawiedliwość i Prawda powinien służyć weryfikacji, czy rzeczywiście ja zasługuję na te kary, czy ktoś inny ) . Kiedy ochłonął , chciał swoją obietnicę ukryć w „niepamięć” – ale plugastwo grupowego zgorszenia zboru przeciwko mnie, które wylazło z puszki Pandory, otwartej - jego President Irish Mission - populistyczną samowolną obietnicą, nie pozwoliło „wybaczać, zapominać w miłości między braćmi w Chrystusie”; konieczne było zastosowanie przemocy wrogiej konfrontacji procesu, którego wyrok wydano ( pół roku wcześniej ), zanim ten proces się rozpoczął.
Tak więc pół roku po złożeniu obietnicy, w Październiku 2010, ówczesny President Irish Mission pastor David Neal, w Marcu 2011 zorganizował zebranie sądownicze. Dopuścił aby w tym zebraniu uczestniczył jego podwładny pastor Claudio Popescu – mimo, że otrzymał od mojej żony list, w którym donosiła, że tenże Claudio Popescu, w Lutym 2011 odwiedził ją w naszym mieszkaniu ( pod moją nieobecność ), by przekonywać ją aby się ze mną rozwiodła; zaś on jest gotów wystąpić przed Sądem rozwodowym w roli świadka, który z pozycji „męża zaufania społecznego” przekona Sąd by dał żonie rozwód na zasadzie mojego „unresonable behaviour” - jako chory psychicznie.
President Irish Mission David Neal, na mocy zgromadzenia wspólnoty adwentystów dnia siódmego na zebraniu sądowniczym w Marcu 2011, nałożył na mnie kary dyscyplinarne – dokładnie te, które w zbór w Londonderry nałożył już wcześniej, nie respektując tak duchowo moralne jak formalne przesłanie regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego ( o czym President David Neal doskonale wiedział )
---- ponieważ zbór Londonderry oskarżał mnie, że moim ciągłym przypominaniem im, że działalność wspólnoty należy prowadzić w zgodzie z regulaminami, ją obowiązującą – oni czują się bici tymi regulaminami, Bóg kazał mi iść na banicję, aby para Sprawiedliwości i Prawda, z wykorzystaniem czasu, wskazała czy perfidne oskarżenia zboru w Londonderry, Bóg pod postacią Ducha Świętego weryfikująco pobłogosławi jako godne do egzekwowania dyscyplinarnego, również przez Was uczeni w Piśmie: Władysławie Polok, absolwencie Uniwersytetu Jagiellońskiego i WSHT w Podkowie Leśnej, Prof. Psychologii Zdzisławie Ples i Dr Mieczysławie Tarasiewiczu.
--- i para Sprawiedliwości i Prawa zweryfikowała, z wykorzystaniem mojej dobrowolnej banicji.
Po pierwsze: Pastorzy: Claudio Popescu i David Neal, przez cały 2 i 8 miesięcy okres mojej banicji nie odwiedzili mnie w mojej banity samotni. Profesorze psychologii Zdzisław Ples – zdajesz sobie sprawę, co socjologicznie wyraża ten czyn? Co ujawnia o charakterze tych pastorów – jako pasterzy prawdziwego Chrystusa?
Po drugie: w okresie mojej banicji, wspólnota zboru w Londonderry, pod przywództwem pastorów Claudio Popescu, President Irish Mission Davida Neal, Weiresa Coetsera, przyjmował na nabożeństwach sabatowych moja żonę z jej jawnym kochankiem.
Po trzecie: kiedy Bóg kazał mi wrócić do zboru – by para: Sprawiedliwości i Prawda zweryfikować perfidię oskarżeń, że moja obecność w zborze w Londonderry jest powodem ich odrzucania konieczności respektowania regulaminów obowiązujących w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego, zbór nadal nie znał prawa globalnej wspólnoty; wręcz chlubił się ta nieznajomością – czego dowodem są słowa ordynowanego starszego zboru Rosa McAulay’a w czasie trwania zebrania sądowniczego w Grudniu 2013, cytuję: „ja nie muszę znać prawo kościoła, bo ja sam wiem co jest dobre a co złe”.
Ten człowiek i reszta: pastor Weres Coetser, Stanisław Śleszyński, Renata Wójcik i jej maż Mariusz, Gosia Gęslak, orzekli wyrok: „wykluczenie mojej osoby z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego na podstawie oskarżenia „tworzenia wrogiej konfrontacji w zborze” – który Wy elita moralna wspólnoty adwentystów dnia siódmego będziecie musieli egzekwować w decyzji odmówienia mojej prośbie, nadziei i ufności. Pastorze Władysławie Polok – Ty będziesz recydywistą w rozczarowaniu mojej prośbie, nadziei i ufności. Twierdzę tak - mając w pamięci twojej zachowanie „to nie moja sprawa”, gdy prosiłem Cię o pomoc w chwili gdy w budynku WSHT w Podkowie Leśnej dowiedziałem się, że zostałem wykluczony w Lutym 2015 przez pastorów W. Szkopińskiego i E. Parmę.
--- dwa tygodnie przed sądowniczym zebraniem w Grudniu 2013, pastor Weires Coetser zorganizował „pojednawcze spotkanie” – które miało złagodzić relacje między mną a zborem, by zapobiec sytuacji zmuszającej zbór w Londonderry do wykluczenia mnie z globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego ( również zboru w Podkowie Leśnej )na podstawie oskarżenia „tworzenie agresywnej konfrontacji w zborze”
Jak więc zbór w Londonderry próbował złagodzić nasze relacje?
Pierwsze: Stanisław Śleszyński, przed wszystkim uczestnikami tego spotkania, twierdził, że moje małżeństwo NIGDY NIE BYŁO UZNANE PRZEZ BOGA – czyli nie było/jest/będzie uznane za nieważne, we wspólnocie adwentystów dnia siódmego, nie tylko w zborze w Londonderry, ale także w zborze w Podkowie Leśnej.
Cóż za korzystna wykładnia zakonu wyrażającego wolę Chrystusa, która stwarza mojej żonie uzasadnienie życia w cudzołożnym związku, uznanego przez Stanisława Śleszyńskiego, reszty zboru w Londonderry i całej globalnej rzeszy adwentystów dnia siódmego ( w tym Was i zboru w Podkowie Leśnej ) jako błogosławiony przez ( jakiego? ) Chrystusa.
Po drugie: Przypomniałem m.in. Mariuszowi Wójcikowi, że według nauka E. White ( której tak wiele uwagi poświęcił obecny tu Władysław Polok, w książkach przez niego napisanych ) – że każdy członek zboru jest odpowiedzialny za decyzje uchwalone przez zbór; co oznacza, że każdy członek zboru musi znać regulaminy globalnej wspólnoty, do której należy jego zbór . Stwierdziłem skromnie – acz z nadzieją i ufnością – że uświadamiając mu o konieczności respektowania regulaminów globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, okazuję mu największą, najszczerszą miłość braterską w Chrystusie. Zrobiłem to po tym, jak Mariusz przyznał, że nadal nie zna regulaminy wspólnoty..
Mimo to dwa tygodnie później odważył się przed prawdziwy Chrystusem, podjąć się moralne zobowiązania oskarżyciela, sędziego zarazem i egzekutora najsurowszej kary: wykluczenie z czegoś, co on sam uznaje za własność Chrystusa. Czyli Chrystus w Dniu Sądu Ostatecznego w pierwszej kolejności osądzi Mariusza z jego udziału wykluczenia mnie z własności Chrystusa….
Panowie, moje zdolności intelektualne, wyrażają przerażenie wobec dowodu tak irracjonalnego populistycznego prymitywnego lekceważenia sobie Chrystusa, który sam o sobie mówi, że zachowa godność Zbawiciela w Dniu Sądu Ostatecznego TYLKO W PRZYPADKU ZACHOWANIA POSZANOWANIA pary: Sprawiedliwość i Prawda.
Zaś miłość do Mariusza, i innych równie mu irracjonalnie bałwochwalczo czczących wizerunek Chrystusa, wykreowanego tak aby schlebiał ich próżności i egoizmowi – jako antidotum na taruje POZNANIA zła, wzbudza we mnie nienawiść do postępowania pastorów typu: Weires Coetser, Claudiu Popescu i David Neal.
Również ta nienawiść ( warto zauważyć, ze jest to nienawiść Chrystusa, wynikająca z miłości do Boga Ojca i ludzi; Ps.97:10 ) w moim sercu zrodzi się przeciwko waszego panowie zachowania – polegającego na tym, że nie uświadomicie Mariuszowi Wójcikowi i jemu podobnym, jak poważnym niebezpieczeństwie się znalazł, odważając się samowolnie dysponować tym co jest własnością Chrystusa ( do której i ja się zaliczam ) ( Ezech.33: 2- 9; Mat.18: 15-17;18 )
Po trzecie: zaproponowałem Mariuszowi, aby on sporządził listę jego przewinień wobec mnie – ja zaś sporządzę listę moich przewinień wobec niego. A potem spotkamy się razem z pastorem Weiresem Coetserem – w roli mediatora „pokój czyniącego” – by rzeczywiście zakończyć irracjonalną konfrontację między nami. Mariusz odmówił – a mimo to pastor Weires Coetser dopuścił go do urzędu oskarżyciela, sędziego własnych oskarżeń i współ wydania wyroku” wykluczenie”, od którego Wy intelektualna elita jesteście uzależnieni w swej decyzji przyjęcia mnie do zboru w Podkowie Leśnej.
Czy Bóg ma poczucie humoru, stawiając Was tak ośmieszającej sytuacji, panowie Władysławie Polok – absolwencie Uniwersytetu Jagiellońskiego, Zdzisławie Ples – Prof. Psychologii, Dr nauk Mieczysławie Tarasiewicz?
Nie – gdyż Bóg nie jest szydercą. To powszechne w globalnej wspólnocie adwentystów dnia siódmego, lekceważenie sobie „siły” Ducha prawa pary: Sprawiedliwość i Prawda, dziś stawia Was, w tak groteskowej Mrożka śmiesznej sytuacji.
Zbór w Londonderry na
pewno wyśle do zboru w Podkowie Leśnej List
Zborowy, w którym stwierdzi, że zostałem wykluczony z globalnej
wspólnoty adwentystów dnia siódmego na podstawie oskarżenia „tworzył wrogą
konfrontacje w zborze”.
Ponieważ w regulaminach globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, „tak przypadkiem” zabrakło wymogu, aby wszelkie kary dyscyplinarne uznawać za nieprawidłowe, egzekucyjnie nie wiążące dla innych zborów, jeśli nie protokołowano proces sądowniczy a także inne zebrania, mające na celu zapobiec konieczności zastosowania kar dyscyplinarnych – dziś Wy intelektualna elita, wraz ze zborem w Podkowie Leśnej ( w pewnym sensie, również z gronem wykładowców WSTH w Podkowie Leśnej ) jesteście zmuszeni posłusznie zależnie od irracjonalnego, samowolnego populistycznie widzimisie zboru w Londonderry, użyć ich List Zborowy, jako tzw. „wilczy list”, na podstawie którego wszystkie zbory z całej globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, będą zmuszone deptać moja prośbę, nadzieję, ufność.
Panowie – w prawdziwym Kościele Chrystusa, NIE MA MOŻLIWOŚCI NA ZAISTNIENIE egzekucji na podstawie „wilczego listu”.
Ponieważ w regulaminach globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, „tak przypadkiem” zabrakło wymogu, aby wszelkie kary dyscyplinarne uznawać za nieprawidłowe, egzekucyjnie nie wiążące dla innych zborów, jeśli nie protokołowano proces sądowniczy a także inne zebrania, mające na celu zapobiec konieczności zastosowania kar dyscyplinarnych – dziś Wy intelektualna elita, wraz ze zborem w Podkowie Leśnej ( w pewnym sensie, również z gronem wykładowców WSTH w Podkowie Leśnej ) jesteście zmuszeni posłusznie zależnie od irracjonalnego, samowolnego populistycznie widzimisie zboru w Londonderry, użyć ich List Zborowy, jako tzw. „wilczy list”, na podstawie którego wszystkie zbory z całej globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, będą zmuszone deptać moja prośbę, nadzieję, ufność.
Panowie – w prawdziwym Kościele Chrystusa, NIE MA MOŻLIWOŚCI NA ZAISTNIENIE egzekucji na podstawie „wilczego listu”.
Czyli nie jesteście Kościołem Adwentystów Dnia Siódmego wiary ufności w
zakon wyrażający wolę Chrystusa – tylko Organizacją Adwentystów Dnia Siódmego
światopoglądu ufności w zakon, który wyraża żądze ludzkiej próżności i
egoizmowi, jako antidotum na traumę POZNANIA
zła.
I te bałwochwalstwo uznajecie jako wzór teologiczno humanistycznego wsparcia ludzkości wobec traumy POZNANIA zła już od czasu spożycia zakazanego owocu POZNANIA dobra i zła.
I te bałwochwalstwo uznajecie jako wzór teologiczno humanistycznego wsparcia ludzkości wobec traumy POZNANIA zła już od czasu spożycia zakazanego owocu POZNANIA dobra i zła.
Przy okazji – Mariusz
Wójcik odmówił mojej pokojowej propozycji wzajemnej wymiany spisów naszych
przewinień wobec siebie, nie dlatego, że jest złym człowiekiem. Bo taki nie
jest.
Tu zachodzi pewna tragicznie patologiczna sytuacja – która szczególnie powinien rozumieć pastor Zdzisław Ples, Profesor Psychologii przecież.
Jeśli Mariusz dał się zwieść pastorskim strukturom globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, przez przyjęcie wizerunku takiego Chrystusa, który schlebia jego próżności i egoizmowi jako antidotum na jego traumę POZNANIA zła, to jego próżność i egoizm, teraz spotęgowana przez wiarę ufności zakonu wyrażającego wolę wykreowanego przez pastorskie struktury wspólnoty adwentystów, wizerunku Chrystusa, który schlebia jego próżności i egoizmowi, uniemożliwia Mariuszowi respektować zakon prawdziwego Chrystusa, które są zbyt dużym wyzwaniem moralnym dla jego próżności i egoizmowi.
Pastorskie struktur globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego ZAMYKAJĄ Mariuszowi Wójcikowi drogę do ZRPZUMIENIA dobra zakonu wyrażającego wolę prawdziwego Chrystusa – więc również Drogę do Chrystusa
Tu zachodzi pewna tragicznie patologiczna sytuacja – która szczególnie powinien rozumieć pastor Zdzisław Ples, Profesor Psychologii przecież.
Jeśli Mariusz dał się zwieść pastorskim strukturom globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego, przez przyjęcie wizerunku takiego Chrystusa, który schlebia jego próżności i egoizmowi jako antidotum na jego traumę POZNANIA zła, to jego próżność i egoizm, teraz spotęgowana przez wiarę ufności zakonu wyrażającego wolę wykreowanego przez pastorskie struktury wspólnoty adwentystów, wizerunku Chrystusa, który schlebia jego próżności i egoizmowi, uniemożliwia Mariuszowi respektować zakon prawdziwego Chrystusa, które są zbyt dużym wyzwaniem moralnym dla jego próżności i egoizmowi.
Pastorskie struktur globalnej wspólnoty adwentystów dnia siódmego ZAMYKAJĄ Mariuszowi Wójcikowi drogę do ZRPZUMIENIA dobra zakonu wyrażającego wolę prawdziwego Chrystusa – więc również Drogę do Chrystusa
Patologię
niepotrafienia przyznania się do błędów – będąc uzależnionym od własnej próżności
i egoizmowi jako antidotum na traumę POZNANIA
zła, we wspólnocie adwentystów dnia siódmego, spotykałem dość często… m.in.
kilka tygodni po zebraniu w dniu 7 Lutego 2005, w którym pastor Edward Parma
publicznie szydził ze mnie, dając „duszpasterską” radę bym poszedł do
psychiatry, tenże Edward Parma, po
wspólnym uczestnictwie w Wieczerzy Pańskiej w zborze w Pszczynie, irracjonalnie
ulegając „podniosłej” atmosferze celebracji tej uroczystości, powiedział do
mnie: „Bogdan wybaczam Ci”. Czuł się taki uświęcony w jego gotowości wybaczenia
mi…
Do dnia dzisiejszego nie
wiem, CO ON MI WYBACZAŁ … może jego radę „Bogdanie powinieneś pójśc
do psychiatry”; może jego brak interwencji , gdy jego podwładny W. Szkopiński
odmówił pokazania artykułu prawnego, na podstawie którego wykluczył mnie ze
wspólnoty adwentystów; może z faktu, że zebranie w dniu 7 Lutego 2005 miała
ukryć irracjonalną samowolkę jego podwładnego – jednocześnie nadać pozór
prawidłowego wykluczenia mnie ?
Panowie pastorzy wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce – tego typu socjologiczne przypadki ewidentnie dowodzą, że globalna wspólnota adwentystów dnia siódmego, bezpodstawnie określa się jako Kościół Adwentystów Dnia Siódmego wiary ufności zakonowi, wyrażającemu wole prawdziwego Chrystusa.
Taki pastor Edward Parma, zlekceważył sobie pewność, że prawdziwy Chrystus widzi jego machlojki – dla E. Parmy liczyło się tylko przedstawienie pozoru zachowania prawa przed wspólnotą adwentystów.
A to oznacza, że mimo waszego wysokiego naukowego wykształcenia, autorytetu którym się cieszycie tak we wspólnocie adwentystów dnia siódmego jak w środowisku naukowym po za wasza wspólnota, w oczach prawdziwego Chrystusa, panowie Władysławie Polok, Zdzisławie Ples i Mieczysławie Tarasiewicz, nie zasługujecie na rozmowę ze mną, z pozycji: ja wykluczony z Kościoła prawdziwego Chrystusa – Wy „duszpasterze” ratujący „zagubiona owcę”.
Bo nie mar duchowej i moralnej racji bytu rozmowa z pozycji: : ja wykluczony z Kościoła prawdziwego Chrystusa – Wy „duszpasterze” ratujący „zagubiona owcę”, która jest skazana na konfrontacyjny charakter.
Panowie pastorzy wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce – tego typu socjologiczne przypadki ewidentnie dowodzą, że globalna wspólnota adwentystów dnia siódmego, bezpodstawnie określa się jako Kościół Adwentystów Dnia Siódmego wiary ufności zakonowi, wyrażającemu wole prawdziwego Chrystusa.
Taki pastor Edward Parma, zlekceważył sobie pewność, że prawdziwy Chrystus widzi jego machlojki – dla E. Parmy liczyło się tylko przedstawienie pozoru zachowania prawa przed wspólnotą adwentystów.
A to oznacza, że mimo waszego wysokiego naukowego wykształcenia, autorytetu którym się cieszycie tak we wspólnocie adwentystów dnia siódmego jak w środowisku naukowym po za wasza wspólnota, w oczach prawdziwego Chrystusa, panowie Władysławie Polok, Zdzisławie Ples i Mieczysławie Tarasiewicz, nie zasługujecie na rozmowę ze mną, z pozycji: ja wykluczony z Kościoła prawdziwego Chrystusa – Wy „duszpasterze” ratujący „zagubiona owcę”.
Bo nie mar duchowej i moralnej racji bytu rozmowa z pozycji: : ja wykluczony z Kościoła prawdziwego Chrystusa – Wy „duszpasterze” ratujący „zagubiona owcę”, która jest skazana na konfrontacyjny charakter.
Tylko tyrani,
zbrodniarze Inkwizycji, uważali, że „ratowanie zagubionych owiec” może przybrać
konfrontacyjny charakter, z użyciem kar dyscyplinarnych. Trzeba mieć wypaczony
charakter – by w ten sposób kreować wizerunek Chrystusa, jako wzorca wsparcia
dla uciśnionych ( pokory czy próżności i egoizmu? )
Oczywiście możecie
panowie odzyskać tę godność, Wy nawet wiecie jak to zrobić! – czy jednak się
zdecydujecie?
Czy wasze uzależnienie społeczne od
wspólnoty Organizacji Adwentystów Dnia Siódmego światopoglądu przekonania, że
Bóg istnieje ( by mieć podstawy do kreowania doktrynalnego wizerunku Chrystusa
na potrzeby schlebiania próżności i egoizmowi, jako antidotum na ból traumy POZNANIA dobra ) pozwoli Wam „iść pod
prąd” , narażając się na atak przemocy mobbingu w sferze wolności sumienia?
Prawdziwy Chrystus jest wart tego. Możliwość ZROZUMIENIA dobra jest warta tego.
Gdyż tylko wtedy stajemy się prawdziwym człowiekiem.
Prawdziwy Chrystus jest wart tego. Możliwość ZROZUMIENIA dobra jest warta tego.
Gdyż tylko wtedy stajemy się prawdziwym człowiekiem.
Ps. Ktoś z czytelników może postawić mi zarzut, że w relacji
z rozmowy z pastorami: Władysławem Polokiem, Zdzisławem Plesem i Mieczysławem Tarasiewiczem
i innymi, ja zaprezentowałem tylko moją wypowiedź. W ten sposób ukrywając argumenty
tych pastorów – które „zmiażdżyły” moje argumenty.
Więc niech oni – intelektualna elita wśród wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce, lub Ty czytelniku, który stawiasz mi tak niedorzeczne zarzuty, przedstawcie kontrargumenty, które podważą mojej argumenty, przedstawione w tej konfrontacji, że wspólnota globalnej Organizacji Adwentystów Dnia Siódmego ma prawo w ocenie prawdziwego Chrystusa, określać się Kościołem wiary ufności zakonowi, który wyraża wolę prawdziwego Chrystusa.
Zapraszam do konfrontacji…
Więc niech oni – intelektualna elita wśród wspólnoty adwentystów dnia siódmego w Polsce, lub Ty czytelniku, który stawiasz mi tak niedorzeczne zarzuty, przedstawcie kontrargumenty, które podważą mojej argumenty, przedstawione w tej konfrontacji, że wspólnota globalnej Organizacji Adwentystów Dnia Siódmego ma prawo w ocenie prawdziwego Chrystusa, określać się Kościołem wiary ufności zakonowi, który wyraża wolę prawdziwego Chrystusa.
Zapraszam do konfrontacji…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz