O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

niedziela, 30 lipca 2017

Społeczność Kościoła Adwentystów dnia Siódmego wiele lat po wykluczeniu nadal mi poważnie zagraża w spokoju trwania przy zasadach Boga.


Przenosząc się do Północnej Irlandii, nie miałem pojęcia o różnicy w organizacji pracy w wobec tej obowiązujące w Polsce 10 lat temu. W Polsce pracując w moim zawodzie, ze względu na godziny zmian, nie miałem problemu z Sabatem. Te problemy pojawiały się, gdy odmawiałem pracę w Sobotę. W pierwszym okresie nabycia praw i zobowiązań moralnych pełnoprawnego współwyznawcy Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, w Polsce traciłem pracę co miesiąc, natychmiast znajdując następną. Aż wreszcie znalazłem taką, że nie musiałem się martwić o Sabat – sam organizując moją pracę. Nawet przygotowywałem do założenia własnej firmy nabywając sporą liczbę klientów.
Jednak moja żona zdecydowała, że wyjedziemy za granicę. Czyli musiałem zaczynać od początku. Już w pierwszy dniu pobytu w Doire ( Londonderry/Derry ) znalazłem pracę w swoim zawodzie. Ale po miesiącu musiałem z  niej zrezygnować, gdyż musiałbym pracować po zachodzie w Piątek.
Popełniliśmy błąd przyjeżdżając na Jesień, gdy każdy Piątek staje się krótszy – zaś na Wiosnę, coraz dłuższy.
Miałem jednak wiarę, że wszystko się dobrze ułoży – podobnie jak było w Polsce, po tym jak przyjąłem biblijne zasady zakonu Boga. 
Sabat jest świętem wpisanym jako jeden z 10 Przykazań Dekalogu – więc jeśli respektuje się Dekalog, tym samym również należy respektować Sabat

W Polsce „unormowanie” sobie spraw pracy i Sabatu, zajęło mi około dwóch lat –  by nagle wyjechać do Północnej Irlandii.
Tu w Doire zajęło mi to około 5 lat – m.in. z powodu problemów z przemocy kościelnego mobbingu w sferze wolności sumienia, którym zaatakowała mnie i moja rodzinę, społeczność lokalnego zboru Irish Mission Seventh-day Adwentist Church  w Doire ( Irlandzkiej Misji Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego )., z pastorami David Neal, Claudio Popescu i Weires Coetser na czele.
Z jakiego powodu pojawił się ten kościelny mobbing w sferze wolności sumienia? M.in. z powodu, że moje przestrzegania 4-tego Przykazania Dekalogu odnośnie niepracowania w Sabat, było wyzwaniem dla tej społeczności.
Inaczej mówiąc – gdyby któryś z czytelników zadał mi pytanie: dlaczego ty miałeś problemy ze znalezieniem pracy, która nie kolidowała by z przestrzeganiem Sabatu – gdy tymczasem inni adwentyści dnia siódmego nie mieli tego typu problemy? to ja skieruję pytającego do samych adwentystów, przypominając, że będzie pytał tych, którzy przegłosowali uchwałę, aby kaplicę w Doire wynająć do zarobkowej działalności w okresie…. Sabatu. Na szczęście ja zastosowałem sprytny manewr prawniczy , z wykorzystaniem Prawa Statutowego – dzięki czemu już przegłosowaną uchwałę wynajęcia kaplicy do zarobkowej działalności gospodarczej w okresie Sabatu, nigdy nie wprowadzono w życie.
Świętość kaplicy została zachowana – odnośnie przestrzegania Sabatu , ale splugawiono tę kaplice na wiele sposobów – m.in. przez tworzenie wrogiej konfrontacji ze mną, pod wpływem złości, że ich przegłosowaną uchwałę o wynajęcie kaplicy do zarobkowej działalności gospodarczej, nie mogli zrealizować.
Ostatnio znów wykorzystują kaplicę w sposób idiotyczny, bałwochwalczy – czcząc kult ciała, zamiast Ducha zakonu Boga, który wyraża wolę Boga. Ale oni nie są wstanie to zrozumieć – więc nie będę poświęcał mój i czytelnika czas, by wyjaśnić na czym polega to plugastwo. 
Wracajmy do tematu postu.
W Północnej Irlandii miałem propozycję wysokich zarobków , wykonując obowiązki mojego zawodu – ale odmawiałem, zmuszony pracować w okresie Sabatu. ten problem zniknął, gdy zacząłem pracować jako sprzątacz…. z najniższym zarobkiem.
Ale tylko przez okres około półtora roku, w pracy sprzątacza, nie miałem problemów odnośnie Sabatu. Dostałem pracę czyszczenia toalet publicznych – bo żaden Irlandczyk nie chciał się tego podjąć. Wszystko było w porządku do momentu, gdy pracowaliśmy na rannych zmianach. Wtedy mogłem, tak jak inni pracować 6 dni w tygodniu – od Niedzieli do Piątku. Ponieważ Irlandczycy mieli problemy ze wstawanie o wczesnej porze ( lub wytrzeźwieć ), więc zdecydowano przenieść zmianę na wieczorne godziny. To oznaczało, że ja mogłem pracować już tylko 5 dni w tygodniu – od Niedzieli do Piątku.
Wtedy nastąpiło pierwszy atak, z użyciem oskarżenia: Aggressive behaviour towards supervisor
( agresywne zachowanie przeciwko przełożonemu ) Było to w Lutym 2012
Czytelniku, ja nie zamierzam opisywać w detalach moja strategię obrony – bo ona zawsze polega na odwołaniu się do Prawdy… faktów dokonanych przez wszystkich uczestników wydarzeń związanych z oskarżeniem, jak związanych z przebiegiem śledztwa wraz wydanym wyrokiem.
Ta strategia polega na weryfikacji wiarygodności treści oskarżenia i motywacji oskarżyciela i jego popleczników. A w tym jestem skuteczny – gdyż traktuję Prawdę taką jak jest w swej istocie , a nie taką jaką chce moja lub moich oskarżycieli próżność i egoizm. To oczywiście stwarza nowe problemy – już dla wyższych urzędników, przełożonych tych supervisorów, którzy pod wpływem negatywnych uczuć do mnie stawiają  mi oskarżenia, z którymi moja weryfikacja łatwo daje sobie radę.
Bo i oni zostają… zweryfikowani. 
TAK WIĘC W LUTYM 2012 PO RAZ PIERWSZY OTRZYMAŁEM NAGANĘ „WRITTEN WARMING” NA PODSTAWIE OSKARŻENIA O AGRESYWNE ZACHOWANIE WOBEC BEZPOŚREDNIEGO PRZEŁOŻEONEGO

Jednak pracę zachowałem – co więcej przeniesiono mnie z publicznych toalet, do pracy przy maszynie. Niewątpliwie awans w pracy –zaś supervsior , nazwijmy ja „Ona” miała nakaz omijania mnie szerokim łukiem.
Potem „Ona” została zdegradowana z urzędu supervisor, ponieważ kamera przemysłowa nagrała ją, gdy fizycznie atakowała irlandzka pracownicę. Ja byłem tylko emigrantem z Polski – ale atak wobec obywatela UK, nie mógł być bezkarnie zbagatelizowany.
Proszę zwrócić uwagę – że moja oskarżyciela została zdegradowana z powodu udowodnienia jej agresji wobec podwładnego, ale wyrok „written warning” nadal został zachowany, jako pierwszy etap deprecjacji mojego dobre imienia i wizerunku tak w pracy jak emigranta w UK.
Mija około 2 lata. Naszą grupę sprzątaczy przejmuje nowa firma. Zdegradowana „Ona” znów staje się supervisorem. Fakt, że ja nie mogę pracować piątkowe wieczory, złości pozostałych pracowników, wzbudza w nich pretensje, że ja mam w każdy Piątek i Sobotę wolne wieczorem, a oni muszą pracować zamiast pójść do pubu. Jak zawsze w społecznościach, których poszczególni członkowie nie potrafią sami z siebie kontrolować swoje negatywne uczucia wobec drugiego ( zgorszenie i uprzedzenie ) – muszą być pod kontrolą prawa za przewinienie jest kara, dopóki supervisor „Ona” nie atakowała mnie, dopóty nikt bezpośrednio nie okazywał mi swoich pretensji.
Jednak sytuacja się zaostrzała, zachowaniem się supervisor „Ona” ( a także zazdrością, że kupiłem sobie sportowa Mazdę ) –  dlatego w 23 Grudnia 2014, znów zostałem oskarżony o aggressive behaviour towards supervisor „Ona”.
Znów zastosowałem metodę weryfikacji wiarygodności treści oskarżeń i motywacji osób strony oskarżające ( w wśród nich byli Polacy – którzy do dnia dzisiejszego są „święcie” przekonani, że zachowali się przyzwoicie ) Znów ta weryfikacja ujawniła „wiele nieprawidłowości i wybaczeń ” tak w dyscyplinie jak organizacji pracy. Manager – bezpośredni przełożony „Onej”, chcą ukryć jego błędy, ukrył przedstawione mu dowody podczas pierwszego oficjalnego przesłuchania mnie – tak dotyczące fałszywości oskarżenia, jak istnienia mobbingu w pracy.
I się zaczęło.
Do sprawy zostali wciągnięci wyżsi urzędnicy firmy, co raz wyżsi do Dyrektora włącznie. Pojawił się również … niezależny konsultant – który okazał się gorliwym reprezentantem urzędników firmy.
A ja ich wszystkich weryfikowałem, weryfikowałem – i coraz bardziej wpadałem w traumę, wynikającą potrzeby zrozumienia dobra gdy poznałem zło konfrontacji „pełzającego” mobbingu w pracy, polegającego na organizowaniu spotkaniach, które stwarzały pozory, że firma przeciwstawia się  wszelkim formą przemocy w pracy – zaś w rzeczywistości mataczy Prawdę faktów dokonanych przez wyższych urzędników firmy ( i niezależnego konsultanta z poza firmy ), biorących udział w całej konfrontacji ze mną.
Oczywiście z próbą udowodnienia, że to ja stworzyłem te wroga konfrontację między nami
TAK WIĘC W ROKU 2015 AŻ DWUKROTNIE OTRZYMAŁEM WYROK „WRITTEN WARMING” I „FINALY WRITTEN WARMING” Z DWUKROTNEGO OSKARŻENIA AGGRESIVE BEHAVIOUR TOWARDS SUPERVISOR „ONA”.
Jej bezpośredni przełożony – manager, bardzo mocno zaangażował się by mnie załatwić – stąd to zaaranżowanie sytuację, by powtórnie oskarżyć mnie o agresję wobec „Onej”. 
W Maju 2015 zostałem przeniesiony na inne miejsce pracy – w którym supervisorem był „On”. Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, to fakt, że cała ekipa pod przywództwem „Onego”, prace rozpoczynała 20 minut od oficjalnej godziny rozpoczęcia pracy, a kończyła 15 minut przed oficjalnym rozpoczęciem pracy.

Zanim przejdę do kontynuacji mojej epopei walki o zachowanie trwałości więzi z Bogiem ( czyli Religia, czyli wypełnianie woli Boga, zaprezentowanej w biblijnym zakonie, nie w zakonie widzimisie adwentystów dnia siódmego ) w pracy, wspomnę, że pod koniec 2015 roku, na starym miejscu, gdzie grasowała supervisor „Ona”, jedna z Polek ( ta która zeznawała na korzyść „Onej”, gdy ta w momencie oskarżenia mnie, publicznie przeprosiła ją za złe dotychczasowe traktowanie  ) poszła na zwolnienie lekarskie, ze względu na „zmęczenie psychiczne” atmosferą w pracy, pod wpływem postępowania supervisor „Onej” względem niej. Odbywały się pielgrzymki wyższych urzędników firmy do mieszkania zniesmaczonej Polki, by przekonać ją, aby wróciła do pracy. Zachęty, zaklinania że będzie bezpieczna na nic się zdały - Polka nie wróciła do firmy. Tymczasem pracę w firmie straciła „Ona”, jej bezpośredni przełożony manager – który sprokurował następne oskarżenia o agresywne zachowanie wobec „Onej”. Pracę stracił również Polak, który zeznawał na korzyść oskarżenia „Onej”, ponieważ bał się dyscyplinarnych konsekwencji za przyjście do pracy w stanie ( dosłownie ) kompletnego upicia alkoholem.
Jednak oba wyroki „Written Warning” i „Finaly Written Warming” nadal utrzymano w mocy – mimo, że przypadek z nagłą chorobą „zniesmaczenia” Polki atmosferą w pracy, wyraźnie wskazał kim byli moi oskarżyciele.  
Wracamy na nowe miejsce pracy. Bardzo szybko nawiązałem dobre relacje, nie tylko z pracownikami firmy, ale również z ludźmi z innych firm. Co ciekawe – nowy supervisor „On” szybko spostrzegł moją chęć do pracy, wykorzystując do roli „zapchaj dziury” – czyli takiego, który będzie pracował wszędzie tam, gdy któryś z irlandzkich sprzątaczy „zaniemoże” na zdrowiu, nie raczy przyjść do pracy.
Stałem się „darem bożym” dla „Onego” – by potem stać się „przekleństwem”    
„On” od początku uważał mnie za głupiego Polaczka który za pieniądze stanie się „zapchaj dziurą” – tymczasem, ja realizowałem plan mej wiary, że Bóg nie po to dał mi wskazówkę bym nie pracował w Sabat, aby klepać biedę w kontrakcie 15 godzin tygodniowo ( Bogdanie, twój Sabat ogranicza Cię dlatego w firmie nie możesz pracować więcej godzin niż 15 godzin tygodniowo ).
Robota „zapchaj dziurę”  stwarzała mi możliwość udowodnienia, że mogę pracować nawet powyżej 40 godzin pracy tygodniowo, w różnych miejscach; samodzielnie lub grupie.
Co więcej dawała mi możliwość zaprezentowania się managerom miejsc w których pracowałem w imieniu firmy. Efekt był taki, że managerowie tych miejsc sami, bez pośrednictwa „Onego” wzywali mnie gdy zachodziła taka potrzeba. Z biegiem czasu stawałem się stałem acz nieformalnym pracownikiem tych miejsc. Mimo oficjalnego kontraktu 15 godzin tygodniowo, średnia całego 2016 r wynosiła 37 godzin tygodniowo. Dostałem nawet propozycję stałego kontraktu minimum 30 godzin.
To był fajny okres. Zarabiałem duże pieniądze za sprzątanie. To prawda, że tego typu praca nie daje intelektualnej satysfakcji – ale ja przecież te satysfakcje otrzymuję w pisaniu. Zaś charakter pracy sprzątacza , pozwala na „pisanie w głowie” podczas machania miotła – by to nagrać na dyktafonie, a potem przelać na papier. Moja wyprawa do Londynu , a przede wszystkim do Rzymu i muzeum watykańskiego, była apogeum mojej zacnej szczęśliwości, na która zasługuje ktoś, która ufa zakonowi Boga. Od razu należy zanotować, że chodzi o Boga, którego prawdziwość wyznacza Jego zakon zanotowany w Biblii, a nie wykreowany przez adwentystów dnia siódmego takiego boga, który błogosławi ( jako godne do naśladowania ) przegłosowaną przez nich uchwałę wynajęcia kaplicy do zarobkowej działalności gospodarczej w okresie Sabatu.   
Niestety, gdy ja studiowałem zbiory w muzeum w Watykanie dla zrozumienia dobra Boga, by pokonać traumę poznania zła bałwochwalstwa wiary światopoglądu konkretnej współczesnej społeczność, która za przykładem owych siedmiu kobiet z Izajasza, ośmiela się przyjąć imię Chrytusa za własne, w Doire supervisor „On”, pod moja nieobecność, tak zaniedbał nasze wspólne miejsce pracy, że manager tego miejsca, po moim powrocie z urlopu, zdecydował, że tylko ja będę na tym miejscu pracował.
Wtedy supervisor „On” oskarżył mnie o aggressive behaviour towards supervisor , tym razem przegiął pałę, bo dodał , z grożeniem mu poniesionym nożem.  Kuriozum oskarżenia polegał na tym, że oskarżenie z Listopada 2016, dotyczyło ( rzekomego ) ataku w Maju 2015 – czyli zaraz po dyscyplinarnym przeniesieniu z terenu „Onej” na teren „Onego”.
Znów zmuszony byłem weryfikować wiarygodność samego oskarżenia jak motywacji oskarżycielskiego „Onego”. Przy okazji zmuszony byłem również zweryfikować tych wyższych urzędników firmy, którzy zabrali się do śledztwa, przegapiając fakt, że oskarżenia o agresje z nożem w ręku nosi znamiona oskarżenia o… kryminalne przestępstwo.
Ostrzegałem: te oskarżenie – racji jego charakteru oskarżenia o kryminalne przestępstwo, jest same w sobie idiotyczne. Dla mnie będzie utrudnieniem – dla firmy niebezpieczne.
Ale poszło – jak na torze saneczkowy, łatwo zacząć , trudniej zatrzymać. Szczególnie gdy duma i uprzedzenie zajmuje miejsce pokorze szacunku do Prawdy takiej jaka jest, czyli wyznaczona przez fakty dokonane przez wszystkich uczestników, tak z wydarzeń oskarżenia, tak z wydarzeń prowadzonego śledztwa. 

TAK WIĘC W ROKU 2017 OTRZYMAŁEM WYROK DYSCYPLINARNEGO ZWOLNIENIA Z PRACY Z OSKARŻENIA O AGRESYWNE ZACHOWANIE WOBEC SUPERVISORA „ON” Z PODNIESIONYM NOŻEM W RĘKU.
Czyli totalna deprecjacja mojego dobre imienia i wizerunku pracownika i emigranta w UK.
Mimo, że supervisor „On” i trzech jego popleczników już nie pracuje w firmie, nikt nie skasował wyrok dyscyplinarnego zwolnienia z pracy, wydanego na podstawie tak poważnego oskarżenia supervisor „On”  i jego popleczników
I w tym musiała zostać zachowana pewna logiczność….  która dotyczy również epopei mojej konfrontacji z przemocą kościelnego mobbingu w sferze wolności sumienia, stosowana przez wspólnotę Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.  
Dziś czekam na interwencję The Fair Employment Tribunal ( Sąd Pracy ). W moim zażaleniu, również doniosłem o łamaniu moich praw religijnych ( gdyż to miało miejsce, a o czym powyżej nie pisałem w szczegółach ) To spowodowało reakcję agencji, która zajmuje się dyskryminacją ze względu na narodowość, orientacje seksualną i wyznawaną religię. Jestem w trakcie przedstawiania tej agencji, wykładni zasad mojej Religi ( czyli więzi z Bogiem ). Co już jest inspirującym materiałem dla moich zamierzeń literackich.    

Teraz przechodzimy do sedna tematu tego postu.
Jeśli agencja zdecyduje się skontaktować z Irish Mission Seventh – Day Adventist Church, w mojej sprawie, zapewne zostanie poinformowana o tym, że ja zostałem dyscyplinarnie wykluczony z tego kościoła z oskarżenia: tworzący wroga konfrontacje w zborze. 
Czytelniku zwróć uwagę, że każdy wspomniany w tym poście wyrok – zawsze z oskarżenia o agresywne zachowanie wobec przełożonych, w sposób „pełzający” acz uparty kreuje mój wizerunek osoby skłonnej do agresji , mającej problemy z opanowaniem swoich emocji. Kreuje mój wizerunek jako recydywistę w agresywnym zachowaniu się wobec „zwierzchności”.
Oczywiście jest przemilczane, że ta agresja wobec „zwierzchności” polega tylko na weryfikacji ich kwalifikacji, gdy umiłowanie i wiara w Wartości: Sprawiedliwość i Prawda, zmusza mnie do obrony gdy ktoś stawia mi zarzuty, oskarżenia. Pomija istotny fakt – że moja weryfikacja, nie dochodzeniem sadowniczym się wypełnia, ale wyzwaniem moralnym dla pastorów tego kościoła, dostrzeganym przez nich w moim postępowaniu w kościele.
Tak w świeckiej pracy jak w kościele, nigdy nie stosowałem weryfikacji w sprawach poleceń służbowych – mądrzy przełożeni dawali mi wolna rękę ( najlepiej gdy ja sam sobie byłem przełożonym ) stawiając tylko zadanie i ewentualne ograniczenia związane z konkretnymi życzenia klientów.
W Kościele Adwentystów Dnia Siódmego, nigdy nie dążyłem do władzy – odmówiłem wejścia do Rady Zboru, gdy pastor Claudio Popescu odmówił wypełnić mój warunek, że każdy kto wejdzie do Rady Zboru, zobowiąże się poznać regulaminy kościoła.
A wcześniej publicznie zakneblował mi usta, uzasadnienie: bo za dużo gadasz o konieczności przestrzegania regulaminów kościoła – w czym przypominał supervisora „On”, który „też w żartach” radził mi abym zmienił religię, bym mógł pracować w okresie Sabatu.    
Nigdy nie domagałem się aby przywrócono mi prawo występowania z mównicy zborowej – czekając aż sam zbór dojrzeje do zrozumienia jak bardzo potrzebują moich kazań, apeli ewangelizacyjnych
Tymczasem społeczność tego kościoła dojrzała, by nadal tworzyć dla mnie zagrożenie w epopei mojego zmagania się trwania przy dekalogowych zasadach czczenia Sabat, na przekór agresywnych fałszywym oskarżeniom że jestem agresywnym wobec przełożonych; które to oskarżenia mają ukryć przykłady przemocy prób wymuszania na mnie abym pracował w Sabat.
Kiedy zostałem wykluczony z Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, wspomniana Polka, moja przyjaciółka, która zeznawała przeciwko mnie w nadziei, że supervisor „Ona” wreszcie daj jej spokój, dała mi radę: Bogdanie, teraz jak Cie wykluczyli z kościoła, to możesz już pracować w po zachodzie Słońca w Piątek”.
Odpowiedziałem jej: ja nie wspólnocie adwentystów dnia siódmego ślubowałem przestrzegać 4-te przykazania Dekalogu – „nie będziesz pracował w Sabat” ( Siódmy dzień tygodnia ), tylko Ustawodawcy Dziesięciu Przykazań – czyli Bogu.
Właśnie dlatego, adwentyści dnia siódmego są nadal moim wrogami, wspólnie „w ramie w ramię” z tym samym duchem przekory, z innymi wrogami z poza kościoła - takimi jak superviserowie „Ona” i „On” próbują zniszczyć mojej dobre imię; tym samym samych siebie przekonać, że ich wykluczenie z kościoła Bóg błogosławił jako godne do naśladowania.

Na osobistych doświadczeniach zrozumiałem dobro biblijnego ostrzeżenia, że  dni ostatnie będą trudne do zniesienia”. 
Ps. Ten post, również zgodnie z tradycją – ale dotyczącą  redakcji tego blogu, napisałem na kolanie.
Przerwałem redakcję pisma do agencji zajmującej się dyskryminacja m.in. z powodu religijności, będąc zmęczonym intelektualnie.
Redakcje tego pisma, w przeciwieństwie do redakcji postów blogu, piszę przez kilka dni. Moje teksty są najlepsze, gdy pracuje nad nimi przez kilka dni.          
Jest jeszcze jedna przykrość wynikająca z problemem oczyszczenia mojego dobrego imienia ( i uzyskania odszkodowania ) przez Tribunal. Otóż już rok temu planowałem w tym roku małą samochodową wyprawę po Europie – toż to byłaby inspiracja dla moich przemyśleń w zrozumieniu dobra Boga, który zdecydował, że cała Europa ( od Atlantyku do Uralu ) nigdy się nie zjednoczy – ale zjednoczenie kilkadziesiąt państw europejskich – dla gwarancji zachowania Wartości Sprawiedliwośći Prawda ( do czego niezbędna jest trójpodzielność władzy ) , to Bóg pobłogosławi jako godne do naśladowania. Planowałem odwiedzić kilku moich znajomych z FB, a przede wszystkim moja Rodzinę.
Do ostatniej sekundy czekam w gotowości by jednak pojechać do Polski, odwiedzić, a usiąść, pogadać, przytulic i ucałować mych bliskich. Zaś szansa samochodowej wyprawy spadła niemalże do zera.
Przepraszam tych, których pragnąłem odwiedzić – a nie zrobię tego…..
z powodu oskarżenia o aggressive bejaviour towards ( agresywne zachowanie wobec ) wszystkich idiotów, pozbawionych zdolności empatii, w ich zapatrzeniu się we własny egoizm i próżność – jako antidotum na traumę związana z poznanym złem w ich życiu.
Mając to na uwadze, nie czuję do nich nienawiści lub innych negatywnych uczuć – ale zweryfikuje ich, gdyż przeciwnym wypadku straciłby sens wiary w Boga, który twierdzi, że On szuka tylko takich, którzy Go czczą duchem i prawdą. Zaś Słowo Boże uczy, ze prawdziwa Miłość nie raduje się z niesprawiedliwości , ale raduje się z prawdy.
Więc moi przyjaciele i moim bliscy, wspierajcie w mej wierze, wasza wiarą, że kiedyś usiądę przy Was, a Wy obdarzycie mnie szczerym uśmiechem.
Bogdan 


      

                

     
        


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz