O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

sobota, 10 czerwca 2017

Lifehogs ofiarą kompleksów i rozgoryczenia z konieczności poznania zła którego nie potrafią rozumowo ogarnąć


 
Kontynuacja wywiadu na ulicy w Londynie.
Zagadnięty przez Redaktora BBC przechodzień -
Myślę, że w sposób wystarczający wyjaśniłem jeden z rzeczywistych elementów, które Bóg dał człowiekowi, by mógł trwać w rzeczywistej racjonalnej więzi z Bogiem. Czyli takiej więzi, która ja nazywam Religią – w przeciwieństwie do światopoglądu o charakterze pseudo religijnym.
Prawdziwa Religia nie może rodzić i popierać lifehogs w ich deptaniu Wartości Życia w Zdrowiu, gdyż zmusza sumienie człowieka, by jego samego gryzło pytaniem: za kogo mam swego Boga, jeśli wierzę, że On błogosławi moje świństwa czynione drugiemu człowiekowi, dziecku, jako godne do naśladowania dla innych, również niewinnych, w swym naiwnym zaufaniu, dzieci?
Dlatego, wspomniałem, że moje praktykowanie gorliwości mojej wiary w Boga, nie skupia się przede wszystkim  na celebracjach okazywaniu Mu czci – ale na sprawdzeniu, jakiemu Bogu tę cześć duchem i prawdą celebruję. To zaś wymaga trudu zrozumienia dobra Boga, które nie koniecznie musi być dobrem, dla mojej osobistej lub wspólnoty do której należę, próżności i egoizmu.
Czyli moje praktykowanie gorliwości wiary w Boga, nie wyraża się w gorliwości stronnictwa wspólnoty, nacji do której należę – tylko ocenie, czy ja i ta wspólnota, podobnie jak Bóg, swój status „religijnej” osoby lub wspólnoty, uzależnia od faktu, co w swej działalności uznaje za godne błogosławieństwa Boga, a co za Jego potępienie. W ten sposób ja staję się wyzwaniem moralnym dla tej wspólnoty – mimo, że sam nie potrafię w sposób doskonały wypełnić to wyzwanie moralne.
Status błogosławionego przez Boga, nie osiąga się dopiero w momencie osiągnięcia pułapu  doskonałości w bezgrzeszności –  wyznaczonego przez Boga, tylko w sprzeciwie obniżania go.
Do, przez człowieka, samowolnego obniżenia poziomu wspomnianej bezgrzeszności, przede wszystkim prowadzą cwaniaczki, którzy istnienie zorganizowanej wspólnoty o charakterze religijnym, wykorzystują do zaspokojenia swojej próżności i egoizmu. W ten sposób, prowadzona przez nich wspólnota, z religijnej w światopoglądową się przemienia. Staje się częścią politycznego systemu, który kontroluje i przewodzi większej części ludzkości. Ten system jest sprzeczny wobec systemu zakonu Boga.   
Zdecydowana większa cześć ludzkości, praktykując wiarę w istnienie Boga, nie chce zrozumieć kim naprawdę jest Bóg, oraz co On musi przestrzegać, by zachować status Boga. Ta część ludzkości upodobała sobie światopoglądową spekulację  - czasami intelektualną, czasami emocjonalną, że Bóg istnieje lub nie istnieje. I na fundamencie tej spekulacji, opierają usprawiedliwienie i uzasadnienie, wzajemnego mordowania się. W czym wyraża się polityczny system kontrolujący i przewodzący ludzkość.
Dlaczego większość ludzka nie chce zrozumieć kim naprawdę jest Bóg?
To proste! Jeśli utrzymanie statusu prawa pełnienie roli Boga przed ludzkością, sam Bóg uzależnił od przez siebie samego wypełniania co do joty ( po przecinku do nieskończenie wielkiej liczby )  zobowiązania przestrzegania Wartości – np. Sprawiedliwość z Prawdą, to człowiek wierzący w istnienie Boga, również musi związać się ze zobowiązaniem przestrzegania tych Wartości, jeśli chce zachować rzeczywisty status czciciela Boga.
Na potwierdzenie tego, przypomnę słowa Chrystusa: Nie mniemajcie, ze przyszedłem rozwiązać zakon lub proroków; nie przyszedłem rozwiązać , lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam:
Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, a jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie
Redaktor BBC – ale człowiek nie jest wstanie, tak doskonale wypełnić tych moralnych zobowiązań!
Przechodzień – ma pan rację Redaktorze. Tylko, że wyraża pan naiwność, charakterystyczną dla politycznego systemu, w którym autorytet przywódcy, buduje się przez socjotechniczne kreowanie pozytywnego ( choć często nieprawdziwego ) wizerunku wśród tych, którymi chce się przewodzić. By zaś nie zrezygnować z schlebiania osobistej próżności lub egoizmu ( który najczęściej jest motorem ambicji ubiegania się o władzę przewodnictwa innymi ), zabiegający o przywództwo nad innymi,   zmuszeni są socjologicznie tworzyć takie ludzkie moralne normy konkretnej Wartości , aby postępowanie przywódców, spełniało normy tej Wartości.
Jak pan Redaktorze widzi, w takim systemie wiara w istnienie Boga jest akuratna, ale prawdziwa wiara – czyli  zawierzenia się Bogu i Jego zakonowi, nie bardzo.
Przy czym określając, że jest pan naiwny, nie uważam że jesteś głupcem, pozbawionym inteligencji wykorzystania nabytej wiedzy, tak wykształcenia jak osobistego doświadczenia. Myślę o naiwności wobec Bożego ( można również określić religijnego ) systemu inteligentnego wykorzystania nabytej wiedzy, tak wykształcenia, jak osobistego doświadczenia.  
 
 Dlatego mój system rozumienia istoty boskości Boga, istoty Religii ( więź człowieka z Bogiem ) jest  zbyt wygórowanym wyzwaniem moralnym dla próżności i egoizmu, m.in. przywódców kościoła, w którym , bezkarnie stosowano przeciwko mnie przemoc kościelnego mobbingu. Dlatego, mój system wykorzystania nabytej przez wiedzy, tak wykształcenia, jak osobistego doświadczenia, w tych wypadkach nosi znamiona…. naiwności. A to zaś przekonuje ich, żem głupcem jest, w swej życiowej niezaradności, nie potrafiący ustawić się w hierarchii wspólnoty, o autorytarnej osobowości – w której, a racji jej charakteru, ostatnich gryzą psy; wykorzystuje się ich istnienie jako kozły ofiarne.  
Chrystus był spostrzegany jako głupiec, przez tego typu przywódców, został wykorzystany jako kozioł ofiarny na Golgocie. I nie tylko przez przywódców Sanhedrynu, ale papieży doby inkwizycji… w kościele, w który bezkarnie stosuje się kościelny mobbing przeciwko człowiekowi.
W jaki sposób kościół papieży doby inkwizycji, a także kościół stosujący mobbing, swym postępowaniem uważają Chrystusa za głupca, kozła ofiarnego na Golgocie za ich winny?
Otóż według zapewnień samego Chrystusa, każda forma zbiorowego prześladowania jednostki, m.in. za pomocą kościelnego mobbingu jest jednoczesnym zbiorowym prześladowaniem Chrystusa; również stosowaniem wobec Niego mobbingu.
Jeśli więc kościół nie chroni swego współwyznawcę przed przemocą mobbingu, dziecko przed pedofilią – tym samym nie chroni Chrystusa przed prześladowaniem Go. 
Przypomnę słowa Chrystusa: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście. Więc odejdziecie na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego
Ciekawym, czy w Koranie, Allach również ostrzega, że kto prześladuje bezbronnego, również swego Allacha prześladuje, i życia wiecznego z dziewicami, nie otrzyma.  
Warto zauważyć – na użytek tematu naszej rozmowy – że przemoc kościelnego mobbingu przeciwko mnie, stosowano pod hasłem wspólnego społecznego, w tym kościele, sprzeciwiania się wobec „wrogiej konfrontacji”, jaka pojawiała się w  tej wspólnocie, w momencie gdy przebywałem wśród tej wspólnoty. I mają rację – zawsze gdy przebywałem wśród nich, ta wroga konfrontacja, się pojawiała. Tylko że nie mając zrozumienia, na czym polega zachowanie statusu, tak prawa do bycia Boga, jak prawa do bycia „w duchu i w prawdzie” czcicielem Boga, nigdy nie zadali sobie pytanie: „kto lub co” było rzeczywistą przyczyną  tej konfrontacji?
I by rzetelnie , z poszanowaniem Wartości Sprawiedliwość w Prawdzie móc odpowiedzieć na powyższe pytanie, moi prześladowcy powinni sięgnąć do swego sumienia, pytaniem: za kogo mamy swego Boga, jeśli wierzymy „pewnością, spodziewania się tego czego pragniemy”, że Bóg pobłogosławi nasze oskarżenie i osądzanie drugiego człowieka, w sposób bezprawny – nie zgodny z zakonem  Boga i regulaminami kościoła; za to zgodnie z zasadą „cel uświęca środki”
Zapewniam pana Redaktorze, że moim oskarżyciele i sędziowie zarazem, nie znali  regulaminów kościoła – więc tym bardziej nie rozumieli dobra przesłania zawartego w artykułach tego regulaminów. Nie rozumiejąc dobra przesłania regulaminów, bezczelnie wykorzystali ich istnienie jako mandat do nadawania sobie urzędów kościelnych, również prawa do oskarżenia i osądzenia mnie – ich adwersarza sferze wolności sumienia wiary w Boga. To zaś decydowało, że zmuszeni moim pytaniem: czy znacie prawo kościoła?, zadanym im podczas procesu sadowniczego, którego stawką był ostatni akt kościelnego mobbingu, czyli wykluczenie mnie z kościoła ( taka bardziej humanistyczna wersja spalenia na stosie ),  oni mogli w poczuciu całkowitej bezkarności twierdzić: my nie musimy znać regulaminów kościoła ( z którego cię wykluczamy ) bo my sami wiemy co dobre a co złe.   
Bezdusznym formalistą prawa, jest ten, który zna lub nie jego regulaminy - ale zawsze pokrętnie stosuje ich istnienie , przeciwko szlachetności zawartej w przesłaniu, któremu ten regulamin miał służyć, lub któremu powinien służyć.  
Redaktor BBC – jeśli oni pana dyscyplinarnie ukarali, nie kierując się obowiązującymi w tym kościele regulaminami, to oznacza, że jest pan ofiarą zbiorowego linczu.
Przechodzień – oczywiście panie Redaktorze. Ja to wiem, a przede wszystkim elita intelektualna tego kościoła. A jednak milczy.
I tu dochodzimy do istoty powodu, dla którego w rozmowie o ogólnie publicznych sprawach, włączam wątki z osobistego prywatnego życia. Czego nie znoszą Brytyjczycy – i słusznie! Rzecz w tym, że nie moja naturalna słabość słowiańskiej emocjonalności przekracza granicę „dobrych manier” odnośnie brytyjskiego zachowania dystansu intymnej prywatności od jawnej publicznej obywatelskości – tylko naiwność większej części ludzkiej populacji, że islamski radykalizm nie ma wspólnych cech z chrześcijańskim radykalizmem m.in. wspólnoty, która wykluczyła mnie, nie z ich prywatnych domów – tylko z kościoła, którego właścicielem powinien być Bóg. Odebrała mi, nie własne zabawki ich piaskownicy udającej kościół – tylko przywileje Chrystusa, które otrzymuje każdy wstępujący do kościoła Chrystusa.
Aby pana Redaktorze przekonać o jego naiwności - zadam pytanie: czy istnieje w prawie świeckim możliwość interwencji prawa UK wobec linczu stosowanego w kościele, które legalnie działa w Wielkiej Brytanii? Sam fakt, że ten kościół jest zalegalizowany w UK, zobowiązuje Brytyjczyków do przeciwstawiania się wszelkim przejawom przemocy mobbingu.
I zapewniam pana Redaktorze, że nie ma takiej prawnej możliwości świeckiej ochrony mojej godności człowieka przed chamstwem kościelnego mobbingu w sferze wolności sumienia.
I powiem panu dlaczego tak twierdzę.
Ponieważ nie ma takich procedur w prawie UK, które moje religijne sumienie by zaakceptowało, jako religijny środek, który uświęca najświętszy cel – ochrona godności człowieka ( po niej jest Życie w Zdrowiu ) .
Jeszcze raz panu przypomnę, że mojej sumienie nie pozwoli mi, w celu zachowania godności człowieka, zastosować zasadę: cel uświeca środki , gdyż jest przeciwna zasadzie Miłości Chrystusa: zło dobrem zwyciężaj. Ja staram się trzymać przeciwnej do zasady „cel uświeca środki”, innej zasadzie: „to środki zastosowane – lub odrzucone, w realizacji nawet najświętszego celu, decydują, czy ten cel będzie uświęcony czy potępiony przez Boga”.
Więc zastosowanie środków dla wypełnienia „najświętszego celu” – jakim jest godność człowieka, decyduje, czy moja godność człowieka będzie pobłogosławiona czy potępiona przez Chrystusa… w Dniu Sądu Ostatecznego. Moją godność człowieka, żaden człowiek, żadna wspólnota nie jest w stanie zgnoić – bo ona jest mi dana przez Boga, z racji że stworzył mnie człowiekiem. Tylko ja sam, wykorzystując niewłaściwe środki dla ochrony mej godności, mogę spowodować, że Bóg odbierze mi tę godność przez potępienie jej.
Im już Bóg zabrał te godność. Ale oni mają swego boga – który twierdzi, że człowiek „namaszcza swoją godność do poziomu uświecenia, gdy m.in. sam siebie ( czyli jego próżność i egoizm ) namaszczają na pełnoprawnego współwyznawcę kościoła – którego regulaminy są dla nich zbyt wygórowanym moralnym wyzwaniem.
Fakt, że w tej chwili, moja religijność, zabrania mi odwołać się do prawa Wielkiej Brytanii, bynajmniej nie oznacza, że pan Redaktorze BBC , razem z Królową i przedstawicielami wszystkich trzech władz: ustawodawczych , wykonawczych i sądowniczych, a także Obywatele UK, możecie , za przykładem Piłata „umyć ręce” od sprawy istnienia przemocy kościelnego mobbingu na terenie UK; twierdząc, jeśli sam poszkodowany nie chce skorzystać z naszych procedur sądowniczych, sami jesteśmy wolni od wypełnienia obywatelskiego zobowiązania dyscyplinarnego piętnowania wszelkiego typu mobbingu, w tym emocjonalny lincz grupy wobec jednostki.
W tym przypadku zastosowanie 50 kul pistoletów londyńskiej policji jest nieuzasadnione. Czy są więc jakieś inne procedury, które mógłbym użyć, nie łamiąc biblijnej zasady: Czy ktoś śmie z was ( ze wspólnoty religijnej ) mając sprawę z drugim, tę sprawę powierzać sądom poza kościołem? Oczywiście, jeśli sprawa nie dotyczy kryminalnego przestępstwa…
Przy całym szacunku do Obywateli Wielkiej Brytanii, muszę stwierdzić, że nie jesteście w stanie mi pomóc, ofierze przemocy kościelnego mobbingu. Dotyczy to również Obywateli i służb władzy Unii Europejskiej.
Jednak dodam,  Panie Redaktorze BBC, jestem cholernie wdzięczny świeckiemu ustawodawstwu Wielkiej Brytanii, że chroni mnie  przed spaleniem na stosie z wyroku emocjonalnego linczu w kościele legalnie działającym w UK, a także przed terrorystycznymi zamachami.  
Oczywiście jest sposób chronienia obywateli, wstępujących do kościołów i związków wyznaniowych, posiadających status instytucji legalnie działającej w państwie. Tym sposobem jest właściwe, apolityczne postawienie kilku prawnych wymogów wobec zarejestrowanych już i dopiero rejestrujących się kościołów oraz związków wyznaniowych. Prawne wymogi ze sfery moralnej – czego zakaz nosze symbolu „burki” nie dotyczy.
A to wymaga podjęcie się zrozumienia dobra zawartego w rozdzieleniu istoty prawdziwej Religii, od istoty światopoglądu o charakterze pseudo religii. Nie ma obawy, że rozdzielenie tych dwóch przeciwstawnych stanu rzeczy, może spowodować zaburzenia równowagi społecznego spokoju. Proszę zauważyć, że Konfucjanizm nie jest aspiruje do roli Religi, jest światopoglądem – a przecież wnosi do dziedzictwa ludzkości idee pięknych Wartości.     
Problem Unii Europejskiej z poradzenia sobie z napływem uchodźców z krajów zrujnowanych wojnami, ma źródło w niezrozumieniu istoty prawdziwej Religii.  
Z mojej strony ofiary przemocy kościelnego mobbingu, moje nagłaśnianie zaistnienie tegoż mobbingu  nie wykorzystuję by naskarżyć  obywatelom UK i EU, że w tym a tym kościele stosuje się przemoc kościelnego mobbingu  – bo kogóż to  obchodzi współczesnej Wielkiej Brytanii czy Unii Europejskiej? Bardziej interesującym jest zwierzenie się tej lub innej celebrytki, strzelenie gola w meczu piłkarskim. Społeczne problemy związane z religijnością, dostrzegamy dopiero, gdy kilku islamskich terrorystów, zakłóci egzystencję naszego Życia i Zdrowia.  
Tymczasem warto zrozumieć dobro Bóg w stworzeniu trzech stanów rzeczy, które gwarantują pokój na Ziemi. Są to:
1 Prawo świeckie, obejmujące wszystkich obywateli państwa, nie wtrącające się sferę wyznania oraz orientacji seksualnej.
2 Prawo Kościelne, wtrącające się w sferę wyznania i orientacji seksualnej – ale tylko wobec tych, którzy dobrowolnie wstąpili do tego kościoła
3  Środki płatnicze.
I dla dobra zwalczania agresji m.in. islamskiego terroryzmu, warto zrozumieć, że tę trój podzielność stanu rzeczy ( podobnie jak trój podzielność władzy ) Bóg stworzył w swoim Bożym Planie dla dobra ludzkości. Zaś humaniści doby Oświecenia ją tylko odkryli dla ludzkości.
Tu jednak napotykamy problem, w postaci istnienia światopoglądu twierdzącego, że świat powstał z tzw. wielkiego wybuchu, nie ze stworzenia przez Boga. Więc musimy poczekać aż sama wspólnota naukowców, niechybnie dojrzeje do wniosku, że teoria „wielkiego wybuchu” była pomyłką. Myślę że przyznanie iż teoria „wielkiego wybuchu” była pomyłką, nie będzie stanowiła zbyt „wygórowanego moralnego wyzwania” dla nich naukowców, - ponieważ na dzień dzisiejszy ( czy raczej „do dnia dzisiejszego” ) , ta wspólnota musi przyznać, że teoria wielkiego wybuchu, nadal jest na etapie spekulacji naukowej.
I powiem coś panu Redaktorze BBC na temat Boga, którego czczę swoim sposobem praktykowania gorliwości wiary. Twierdzę, że Bóg nie ma nic przeciwko temu, aby naukowcy stawiali teorie, tezy, tego typu jak teoria wielkiego wybuchu… Przecież wolność człowieka m.in. na prawie do poszukiwania poznania polega. Bóg stwarzając człowieka, obdarzył go krytyczno poznawczym umysłem – w ten sposób nadał mu godność człowieka. Pierwszym naukowcem był… Adam w Edenie. Problem w tym, że również naukowców Bóg zobowiązał respektowanie zasady: środki jakie zastosujecie lub odrzucicie by osiągnąć cel „naukowego poznania” decyduje, czy efekt waszej pracy, nabierze słuszności dla „zrozumienia” co to jest godność człowieka, i jaki ta godność ma wpływ na jakość satysfakcji Życia w Zdrowiu.
Jak wspomniałem, żaden z naukowców na świecie, nie odważy się sprzeciwić twierdzeniu, że teoria wielkiego wybuchu jest tylko na etapie spekulacji naukowej -  czyli ta teoria wymaga uwierzenia pewności spodziewania się tego – czego chcą się spodziewać zwolennicy wielkiego wybuchu. Ja już nie będę się ich pytał, dlaczego mają potrzebę pragnienia takiego a nie innego spodziewania się , ale spytam - dlaczego oni naukowcy, to co jest tylko spekulacją naukową ( na pewno ważną – bo motywującą do dalszych badań, odkryć naukowych ), nie zachowują ją  tylko we własnym naukowym gronie, tymczasem w szkołach publicznych, zmuszają wszystkie dzieciaki do poznania jej, mimo, że dzieciaki nie potrafią zrozumieć różnicę między „spekulacja naukową” a „naukowo udowodniona teorią”. Sam musi pan przyznać, że wielu dorosłym to zrozumienie również brakuje – zbyt fascynują się istnieniem problemu, zamiast fascynować się istotą tego problemu.
Są tacy, którzy ewolucjonizm określają jako religię. Mylą się, podobnie do tych, którzy Religię przyrównują do „opium dla ludzkości. To jest światopogląd. Zresztą działalności wielu kreacjonistów, sprowadza się do zachowania wiary w istnienie Boga, by nadal móc kreować takiego bożka, który usprawiedliwia ich próżność i egoizm
Tymczasem, gdy kreacjoniści światopoglądowo spierają się ze światopoglądem ewolucjonistów, nachalne, powiedziałbym indoktrynacyjne, w szkołach publicznych narzucanie dziecięcej świadomości poznanie czego nie potrafią zrozumieć wywołuje traumy, kompleksu, rozgoryczenia, wynikającej z przymusu poznania czegoś, czego nie potrafią zrozumieć. Inną formą tworzenia w dziecięcej świadomości traumy, kompleksu, rozgoryczenia, jest poznanie  konsekwencji zrzucenia na ich dom bomb „w imię” tego lub innego światopoglądu, tego lub innego Boga. Podobnie jest również w przypadku poznania konsekwencji zamachów terrorystycznych;  również poznanie w dzieciństwie konsekwencji patologii w domu rodzinnym.. w kościoła wspólnot zbiorowej osobowości autorytarnej. Wtedy też dzieciaki poznają zło, którego rozumowo nie potrafią ogarnąć. I tak rośnie następne pokolenie pełne traumy, kompleksów, rozgoryczenia – my razem z panem Redaktorem, również jesteśmy takim pokoleniem. Nasi przodkowie też – odkąd Adam z Ewą zjadł zakazany owoc poznania zła i dobra.  
Możemy się tylko różnić – tego nie wiem, sposobem opanowania tej traumy, tych kompleksów, tego rozgoryczenia. I co ciekawe – odrzucając zrozumienia dobra Boga, my ludzie sami opiniujemy kto pokonał te traumę, kompleks , rozgoryczenie. Czyli tworzymy jeszcze nowsze światopoglądy w sferze sumienia, religijności, miłości, gdzie są granice wolności osobistej – by potem stronniczo osądzać światopogląd inaczej walczących z ta traumą, kompleksem i rozgoryczeniem.
Jeszcze jedna przyczyna pojawienia się wrogich konfrontacji między światopoglądami – gdy istota Religii przestała być rozumiana 
Ja jednak twierdzę, że dowodem iż nie pozbyliśmy się tej traumy, kompleksu, rozgoryczenia jest fakt, że  kwalifikujemy metody tworzenia w dziecięcej świadomości traumy, kompleksów i rozgoryczeń, przez zmuszanie ich do poznania zła, którego nie potrafią rozumowo ogarnąć. na dopuszczalne lub niedopuszczalne . Szczególnie gdy technologia przekazu, rozszerza niekontrolowane możliwości poznawania dzieci ze złem, którego istotę nie są wstanie zrozumieć.
Redaktor BBC – przecież technologicznego postępu nie można zatrzymać... przecież ten postęp wiele dobrego wnosi dla ludzkości.
Przechodzień – zgoda. Dlatego sam progres technologii nie jest dowodem niepozbycia się przez nas traumy, kompleksu i rozgoryczenia związanego z konieczności poznania zła  które nie od razu lub nigdy nie potrafimy rozumowo ogarnąć. Dowodem jest sama kwalifikacja metod na dopuszczalne lub niedopuszczalne – choć w jednakowym przyczyniającej się do pojawienia się w dziecięcej świadomości tej traumy, itd. Mowa o tendencyjnym stronniczym upolitycznieniu tych metod na dopuszczalne i niedopuszczalne.
I nie mówię to dla samego stwierdzenia. Sam znam przypadek tworzenia typu traumę, kompleks i rozgoryczenia – dla celów politycznych. Mam na myśli dzisiejszą rzeczywistość w Polsce.    
Redaktor BBC – może pan przedstawić ten przypadek..
(… )




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz