O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 29 maja 2017

Podaję Ci dłoń pastorze Andrzeju - następny fragment tego nad czym obecnie pracuję


Studio telewizyjne


Redaktor prowadzący wywiad – proszę Państwa oglądający ten program. Dziś zaprosiłem do studia pana Szczepana. Zanim  jednak rozpocznę z nim wywiad, muszę spełnić jego warunek, który postawił mi podczas negocjacji w sprawie jego wystąpienia w dzisiejszym programie.
Oto ten warunek: mam poinformować państwa, że przed tym spotkaniem, nie uzgadniałem z panem Szczepanem pytania, które mu zadam, a także czy zaproszę jeszcze jakąś inną osobę.
Panie Szczepanie, czy
wypełniłem pańskie życzenie?
Szczepan – tak, dziękuję. Witam również telewidzów. Z uprzedzenia przepraszam za ewentualne moje wpadki w zachowaniu czystości naszej pięknej polszczyzny. Nie wynika to z nonszalancji tak wobec tematów, które są pasją mojego życia, jak wobec Was telewidzów. Dlatego moje przepraszam jest szczerością – nie kurtuazją na pokaz. I zapewne dowodem pewnego rodzaju naiwności – ale to tzw. „koszta własne”, które muszę ponieść w praktykowaniu gorliwości mej wiary w Boga. Myślę jednak, że przy wsparciu życzliwości pana Redaktora, moje ewentualne błędy, nie zakłócą Państwu przed telewizorami, aż tak bardzo intelektualną przyjemność zrozumienia sedna zawartych w tematach, które poruszymy w naszej dyskusji. W każdym razie życzę wszystkim towarzyszącym naszej rozmowie, intelektualnej inspiracji do przemyśleń na temat które będziemy poruszali. Już teraz oświadczam, że jeśli pan Redaktor podejmie ze mną tematy, których sedno nie rozumiem , to poproszę go o „inny zestaw pytań” – właśnie z szacunku wobec Was telewidzowie. 
Redaktor – więc już wiemy, dlaczego postawił pan konkretny warunek, zanim zgodził się wystąpić w tym programie
Szczepan – między innymi. I dobrze mi z tym, mając
zrozumienie, z czym muszę się borykać, uczestnicząc w tym programie.
Redaktor – z czym , czy raczej z kim?
Szczepan – zapewniam, że tylko „z czym”. Na tym polega prawdziwa religijność.


(…… )
Redaktor – panie Szczepanie. W dzisiejszym spotkaniu dużo złego powiedział  o adwentystach dnia siódmego.
Szczepan – czy treści czterech Ewangelii, przypomnę: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, nie
wspominają złe postępowania apostołów Chrystusa? Czy ap. Paweł nie wspomina w swym liście do Galatów  złe postępki ap. Piotra? Ależ tak! Co więcej , te ewangelie i listy były czytane w momencie, gdy ci apostołowie żyli – a jednak nikt nie identyfikował te wspomnienia błędnych uczynków apostołów, jako wypominanie im tych błędów, lub publiczne karcenie, czy plotkowanie. Dlaczego? Ponieważ nikt z pośród apostołów, nie sugerował, by to i owo wygumować w treściach Ewangelii, Dziejach Apostolskich, Listach  – jako niezbędny środek wspierania „słabszych w duchu” w budowaniu więzi z prawdziwym Chrystusem…. No właśnie, na czym ma polegać budowanie więzi  Chrystusem? Na  poddaniu się kierownictwu przywódców kościelnych, ot choćby samych apostołów  – czy na zakonie Chrystusa? Według tego co pisał ap. Paweł  w Liście do Galatów, to zakon Chrystusa, jest drogowskazem w drodze do Chrystusa.
Oczywiście – nie samo
poznanie poszczególnych punktów tego zakonu może być drogowskazem – tylko zrozumienie dobra sedna zawartego w duchowa celowość  treści tych punktów. Konieczność respektowanie celowości przeznaczenia ustanowionych praw – nie samo respektowanie formalnego prawa,  rozumie  każdy sędzia – szczególnie powinien rozumieć ten sędzia, który zajmuje się sprawami związanymi z Konstytucją i jej znaczeniem dla całego ustawodawstwa, w tym demokratycznej zasadzie trój podzielności władzy: ustawodawczej, wykonawczej sądowniczej. Z ustawodawstwem Bożym jest dokładnie tak samo.. ciekawe czy również jest tak z pojęciem występowania Boga pod postacią Trójcy Ojca i Syna i Ducha Świętego….
Ale wróćmy do stwierdzenia, że zakon Chrystusa – nie kierownictwo przywódców kościelnych, jest najwartościowszym i
jedynie przewodnim drogowskazem dla człowieka na Drodze do Chrystusa.  Dlaczego? Jeśli na kierownictwie przywódców, ludzi przecież, opieramy budowanie osobistej indywidualnej więzi z Bogiem, to socjologicznie nasze zbliżanie się do Chrystusa, naszą wieź z Nim, uzależniamy od tego kim są nasi przywódcy – czyli współtworzymy platformę polityczną, na której opieramy swoją religijność; czyli więź z Bogiem. Tak we wspólnocie wyznaniowej pojawia polityczna konieczność kreowania wizerunku – porządnego pastora. To zaś wymaga konieczność kreowanie wizerunku takiego chrystusa, który zaspokoi próżność i egoizm wiary pewności tego czego oczekuje próżniak i egoista, w momencie wyboru przywódców, którzy będą go prowadzili do tegoż wykreowanego pseudo chrystusa. W ten sposób Kościół  zamienia się w lunapark karuzel i huśtawek uczuć i emocji, które mają przyciągnąć do kościoła próżniaków  fascynujących się istnienie problemu, bez moralnego zobowiązania fascynowania się tylko problemem dla sedna w nim zawartego. Czyli próżniak w takim kościele może przeżywać emocjonalne poznawanie wiedzy o Bogu i Jego duchowym przeciwniku– zwolniony od wyzwania zadania sobie trudu zrozumienia dobra Boga i zła Szatana. A konsekwencją tej patologii jest rzecz straszna. Ludzie tracą świadomość, że miłości Boga wynika z Jego nienawiści do zła, które człowiek człowiekowi czyni .
Miłowanie nie na schlebianiu próżności i egoizmowi polega – tylko do mobilizowaniu do szlachetnego progresu przyzwoitości ludzkiej.
I to się wiąże z tym, co teraz będę kontynuował… 
 

Samo poznawanie dobra Boga nie staje się moralnym wyzwaniem dla próżności i egoizmu – ale tego nie chce wiedzieć próżniak i egoista. Wiara w istnienie Boga , lub wiara w nieistnienie Boga, to cecha próżniaków i egoistów – niezależnie od ich wykształcenia, światopoglądu wyznaniowego lub politycznego. Fascynując się istnienie możliwości poznawania Boga – nigdy nie odważą się zrozumieć dobro sedno istoty boskości Boga, którego istnienie wierzą. Dlaczego? Ponieważ zrozumienie dobra Boga, to zrozumienie że On miłuje człowieka, przez nienawiść do zła, jakie człowiek wyrządza sobie i innym, zaślepiony próżniactwem i egoizmem. Wiara tylko w istnienie Boga , pozwala stworzyć Jego stronniczy wizerunek, który błogosławi ( jako godne do naśladowania ) kradzież krów, przez nas dokonaną, a potępia tych, którzy nam ukradli krowy. To tak z grubsza wyjaśniłem.
Przywódcy kościelni bazują na tego typu wiarołomnej wierze swoich wiernych – w rzeczywiście kogo wiernych? Boga prawdziwego – który jest niestronniczy, czy w wykreowanego bożka, zawsze stronniczo błogosławiącego tych, którzy składają mu hołdy, ofiary, dowody czci, przez posłuszeństwo przywódców kościelnych, którzy w rzeczywistości tegoż bożka wykreowali? W ten sposób do służby „duszpasterzy” wstępują próżniacy i egoiści – za to bardziej cwańsi od tych próżniaków i egoistów którzy opłacają prowadzenie ich do wykreowanego przez pseudo Chrystusa przez tych bardziej cwańszych.
  
To jest socjotechniczna sztuczka rozbudowanych struktur kościelnych jako instytucja zorganizowanego społeczeństwa – by przyciągać nowych „wiernych Chrystusowi; w rzeczywistości nowych podatników utrzymująca kościelną biurokrację. Co więcej, im ta instytucja jest większa – tym większa przestrzeń robienia karier, zarobku; niewątpliwie  „kraina mlekiem i miodem płynąca” dla próżności i egoizmu. Ot zwyczajny biznes – który działa na tych samych zasadach w sferze emocjonalnego wyznawania wiary, kibicowania zawodom sportowym, wydarzeniom artystycznym. Oczywiście nie można uogólniać wszystkie wyznania wiary w Boga, wszystkie kibicowania osobom rywalizującym sportowo, i prezentujących sztukę i jej odbiorców jako upolitycznienie. Ale nikt nie zaprzeczy, że wiele jest przykładów podejmowania przez polityków prób wykorzystania emocji, którym ulegają konsumenci zorganizowanych celebracji kościelnych, sportowych i wydarzeń artystycznych…. dla swoich politycznych celów.
Taka socjotechnika umacnia w świadomość wspólnoty do ślepego – niczym wierność psa – uwierzenia
pewności, czego się spodziewają, że tylko od zachowania moralnego autorytetu przywódców kościelnych, zależy  aby cała rzesza wspólnota kościoła lub związku wyznaniowego, nie zatraciła wiary w istnienie Boga. To miał na myśli Chrystus, ostrzegając: nie dawajcie psu to co święte.

Redaktor – czy to oznacza, że zło wiarołomstwa kościołów w ich instytucjonalnym zorganizowaniu leży?
Szczepan – spotkałem się z twierdzeniem, że wspólnoty wyznawców Chrystusa, powinna spotykać się w gronie niesformalizowanych grup, bez struktur przywódców. Spontanicznie , kierowani przez Ducha Świętego. Przypomina to bredzenie pewnej grupy polityków w polskim Sejmie – która instytucjonalnie nie chce zrzeszyć się jako partia.
 Panie Redaktorze, w tej chwili nie będę wyjaśniał dlaczego Kościół powinien działać jako zorganizowana instytucjonalnie organizacja kościelna – szczególnie gdy swą działalnością obejmuje szerokie terytoria, jak np. państwo lub cały glob. Niebezpieczeństwo zwyrodnienia moralnego wspólnoty wyznaniowej, nie w instytucjonalności  kościoła leży, tylko nie przestrzeganiu kwalifikacji moralnych, które są wymagane wobec każdego pełnoprawnego współwyznawcy tego kościoła, przez zakon wyroczni Bożych. Podobnie jest z partiami politycznymi…
Teraz wykorzystując fakt, że jestem słuchany przez tak wielką rzeszę obywateli Polski, zaproponuję
  pomysł obywatelski. Oto on:
„W szkołach publicznych należy wprowadzić naukę kwalifikacji moralnych, które musi spełnić każda partia, mająca aspiracje do uzyskania prawa władzy ustawodawczej i wykonawczej. Nie obietnice wyborcze – ale spełnianie kwalifikacji moralnych, powinno decydować w świadomości wyborców, które partie politycznie, już na wstępie należy wykluczyć z ubiegania się do….
moralnego wyzwania, jakim jest wypełnianie władzy ustawodawczej i wykonawczej”
Również Kościół Bożym powinien mieć charakter zorganizowanej instytucjonalnej wspólnoty. Gdyż tylko w ten sposób, można zabezpieczyć, że na całym terenie , również w skali globalnej, będą obowiązywały wysokie moralne standardy powierzonych wyroczni Boga.
Co więcej, instytucjonalizm obejmujący cały konkretny kościół , daje zwiększa szansę obrony jednostki  przed lokalnym grupowym linczem przemocy
 kościelnego mobbingu…. Oczywiście pod warunkiem, że zakon wysokich standardów moralnych rzeczywiście kieruje działalnością kościoła, nie zaś personalne układziki klik przywódczych struktur tego kościoła.     
To że wśród wspólnoty Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, stałem się definitywnie skończenie przegraną ofiarą przemocy kościelnego mobbingu w tym kościele, wynika z faktów, że pastorskie struktury respektują istnienie instytucjonalność organizacji tego kościoła, tylko jako środek zaspokajania ich próżności i egoizmu, nigdy zaś jako moralne zobowiązanie które prawdziwy Chrystus przedstawił w swych naukach, zanotowanych w Biblii. I zrozumiałe jest, że wypełnianie Chrystusa zobowiązań jest w sprzeczności z utrzymaniem stanowiska w przywódczych strukturach tego kościoła.
Redaktor – czy to dotyczy również innych kościołów, np. reakcji przywódczych struktur wobec pedofilii, istniejących wśród kapłanów tego lub innego kościoła?
Szczepan – oczywiście! Bóg stworzył wiele sposób, by człowiek mógł dostrzec te zwyrodnienia. Ale zostawmy to sumieniom wyznawców tego kościoła.
Ja tymczasem wspomnę, że Rumun pastor Claudiu, który pełnił służbę „duszpasterza” w Doire w latach 2007 – 2013, m.in. zamykał się z moją nastoletnią córką „sam na sam” by studiować Biblię. Gdy złożyłem pisemną skargę do ówczesnego Prezydenta Irish Mission Seventh-day Adventist Church, Anglika, pastora Davida, ten w Marcu 2011r zorganizował proces sądowniczy przeciwko mnie, w którym wspomniany pastor Claudiu, występował, razem ze zborem w Doire, jako mój oskarżyciel i sędzia zarazem. Tę decyzję President Irish Mission nie zmienił również wobec faktu, że moja żona, krótko przed tym procesem, również wysłała pisemną skargę do ówczesnego Presidenta Irish Mission,
 ujawniając Prawdę, nie tylko zamykania się z naszą córką sam na sam, ale również to, że pastor Claudiu, pod moją nieobecność odwiedził żonę w naszym domu, mając wiedzę o naszych małżeńskich problemach, przekonywał ją, że powinna rozwieść się ze mną – bo Bóg to pobłogosławi, jako godne do naśladowania dla naszej małoletniej córki. Potwierdzeniem jego wiary pewności, czego con hciał się spodziewać, mianowicie że Bóg pobłogosławi żonie rozwiedzenie się ze mną,  był fakt, że tenże pastor zobowiązał się przed żoną, że stawi się przed Sądem rozwodowym, jako pastor KADS – czyli mąż zaufania publicznego, potwierdzi, że jestem chory psychicznie; w ten sposób żona w UK uzyska prawo do rozwodu z powodu  mojego „unreasonable” zachowanie wobec niej i naszej córki.
President Irish Mission pastor David, nigdy nie ukarał swego podwładnego pastora Claudiu – wprost przeciwnie, nie tylko że dopuścił pastora Claudiu w Marcu 2011 do grona moich oskarżycieli i zarazem sędziów, to w Październiku 2016 dopuścił, aby pastor Claudiu , został w Scottish Mission Seventh-day Adventist Church wyświęcony do ordynacji „duszpasterza” Chrystusa – z poręczenia pastora Davida. Nie mam czasu wyjaśniać ile nauk Chrystusa podeptano przez dopuszczenia pastora Claudiu ( właściwie należałoby go tytułować licencjatem – taki odpowiednik wikariusza w Kościele Rzymsko Katolickim ) do święceń ordynacji na pełnego pastora. Wystarczy na dziś, że powiem…
Biorąc pod uwagę, że Scottish Mission, podobnie jak Irish Mission instytucjonalnie należą do całej organizacji globalnego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, oznacza to, że każdy adwentysta dnia siódmego z wszystkich poszczególnych lokalnych zborów globalnego KADS, w tym ze zboru w Pszczynie, musi uznawać w osobie pastora Claudiu
boski autorytet duszpasterza.  

To właśnie socjotechnicznie wykorzystała żona, gdy przeszła Rubikon granicy między religijną więzią człowieka z Bogiem a światopoglądowym pseudo religijnym pojmowaniem więzi człowieka z Bogiem. Tę granicą przekroczyła, gdy cudzołożnie – używam teraz biblijnej terminologii,
  związała się z innym mężczyzną w okresie naszej separacji, w okresie gdy nasza córka była przez kilka miesięcy w szpitalu. Chcąc uzyskać moralną akceptację sumienia córki, czyli zawładnąć tym sumieniem, po jej wyjściu ze szpitala, zabrała córkę, razem ze swym kochasiem, na nabożeństwa sabatowe do kaplicy w Doire, wiedząc, że akceptacja jej cudzołożnego związku przez pastorów: Claudiu, Davida i Wiresa – obecnego pastora w Doire, oraz pozostałych współwyznawców tego zboru, przekona niewinne sumienie moje córki, że Bóg błogosławi cudzołożnemu związkowi żony z jej kochasiem , jako godne do naśladowania…. również dla niej samej i dorastających dzieci pozostałych współwyznawców tego zboru. Nasza córka zapłaciła ogromną cenę za tę indoktrynację przewartościowania jej sumienia, ale żona, wykorzystując wizerunek Chrystusa wykreowany przez przywódców tego kościoła na potrzeby próżności ( obrażonej kobiecości ) i egoizmowi ( słabości kobiecej ), wierzy pewnością tego czego się chce spodziewać, że ja jestem winny temu, co spotkało naszą córkę.  Myślę że choć trochę wyjaśniłem dlaczego zorganizowany kościół jako wspólna instytucja powinna być gwarantem zachowania wartości na całym obszarze działania tego kościoła.
Podobnie jest z zjednoczeniem UE, jako organizacji instytucji m.in. konkretnych wartości. To uwidoczniło się w obecnych potyczkach z polityka PiSu, która sięga po zagarnięcie całej władzy: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. 
   

Wróćmy do kontynuacji głównego tematu… zaś do sprawy praktykowania gorliwości wiary w Boga, jak praktykowania zobowiązań obywatelskich, w formie zorganizowania kościoła w formie instytucjonalnej organizacji lub instytucjonalnie zorganizowanej partii politycznej, możemy porozmawiać później…     
Ja nie obawiam się, że stracę więź z Bogiem, jeśli będę wspominał indywidualne błędy przywódców Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, które zebrane z błędami innych adwentystów nabrały wymiar przemocy kościelnego mobbingu w sferze wolności sumienia praktykowanej przeze mnie gorliwości mojej wiary w Boga. Przecież dostrzegam moralny autorytet w zakonie Chrystusa – który , niczym świeckie prawo zapisane w Kodeksach prawnych państwa świeckiego, jest zapisane w Biblii. A jeśli to wspominanie błędów, ot choćby pastora Andrzeja, wykładowcy prawa w Wyższej Szkole Teologicznej Humanistycznej w Podkowie Leśnej, w ocenie słuchaczy i pana Redaktorze, moralnym wypominaniem się stają – nie mnie, ofiarę kościelnego mobbingu winić, tylko tych, którzy w stosowaniu tej przemocy uczestniczyli, tak aktywnie, jak biernie – ignorując wołanie pomoc ofiary tej przemocy; mimo, że instytucjonalne zorganizowanie globalnego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, od nich to wymaga.    

Redaktor – rozumiem pana Szczepanie… ale po pańskich wspomnieniach, jak to pan określił: „błędów” adwentystów i ich przywódców,  zaistniała problematyczna sytuacja, ponieważ na dzisiejsze spotkanie również zaprosiłem pana Andrzeja, pastora Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.
Szanowni telewidzowie, przedstawiam Wam pana Andrzeja , pastora Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Jest wykładowcą prawa w Wyzszej Szkoły Teologiczno Humanistycznej w Podkowie Leśnej – która należy do tego kościoła. Jest również Dyrektorem Sekretariatu do Spraw Publicznych i Wolności Religijnej tego kościola, z tej pozycji reprezentuje ten kościół w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polski. Pastor Andrzej jest również Redaktorem Naczelnym „Znaków Czasu” , głównego organu wydawniczego tego kościoła w Polsce.
Witam pastorze Andrzeju.

Pastor Andrzej – witam pana oraz wszystkich telewidzów… Dziekuję za zaproszenie.

W tym momencie Szczepan podszedł do pastora. Wyciagnął swoją prawą dłoń w jego kierunku, mówiąc – witaj pastorze Andrzeju. Cieszę się, że Cię  widzę. Cieszę się, że tu przyszedłeś. Cieszę się, że razem będziemy mogli powiedzieć telewidzom  i naszemu gospodarzowi, tak wiele dobrego o Chrystusie.
Zaskoczony pastor Andrzej, zawahał się. Potem odwrócił i usiadł na miejscu mu wyznaczonym przez organizatorów programu. Jednak Szczepan nie odszedł obrażony tym Andrzeja afrontem przed wielomilionową publicznością, tylko znów wyciągnął swoją prawicę, po raz drugi, publicznie proponując podanie sobie dłoń przed konfrontacyjną rozmową. Pastor po raz drugi zignorował propozycje Szczepana.
Redaktor, nie rozumiejący duchowo zasadowych motywacji Szczepana, próbował interweniować. Redaktor – panie Szczepanie, proszę nie narzucać się pastorowi Andrzejowi. Sam pan twierdził, ze pana religijność zabrania mu tworzyć wrogie konfrontacje ze swymi adwersarzami….
Szczepan – panie Redaktorze, nawet Chrystus tworzył konfrontacje, czasami tylko własną obecnością w konkretnej grupie adwersarzy.
Zła rzecz nie w tworzeniu konfrontacji tkwi
 – tylko w nadaniu jej takiego lub innego charakteru.
Czy propozycja podania sobie ręki tworzy wrogą konfrontację – czy raczej pragnie intelektualnej konfrontacji; która jest niezbędna do uzyskania
zrozumienia dobra Chrystusa, aby osiągnąć porozumienie , niezbędne do stworzenia pokoju między adwersarzami?
Panie Redaktorze, proszę się nie wtrącać w sprawy Religii, które pan nie
ogarnia – raczej proszę wykorzystać szansę poznania  konkretnych faktów o Religii, o Chrystusie, dokonywanych przeze mnie i pastora Andrzeja,  na oczach pana i telewidzów, aby po osobistym przeanalizowaniu ich zrozumieć sedno dobra Religii, Chrystusa, Kościoła Bożego.
Więc raz jeszcze, po raz trzeci, po raz
siedemdziesiąty siódmy, proponuję Ci pastorze Andrzeju podanie sobie ręce przed publiczną konfrontacją między nami, w temacie zrozumienie dobra zawartego w sednie istnienie Chrystusa, a także istnienie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, który uważam za autentyczny Kościół Chrystusowy.

Pastor Andrzej parsknął śmiechem, powiedział – to jest nie normalne, aby tak bezwzględnie, bez przerwy przez wiele lat, z taką nienawiścią oskarżać o poważne przestępstwa wspólnotę kościoła, którego jednocześnie uważa się za Kościół Chrystusa. Szczepanie, swoim wieloletnim publicznym krytykowaniem społeczności tego kościoła, szczególnie że uogólniasz całą tę wspólnotę, jako tę która w całości Cię skrzywdziła – wyrządziłeś wielką krzywdę wielu niewinnym adwentystom. A teraz szydzisz, twierdząc że ta wspólnota , razem z Chrystusem tworzy prawdziwym Kościół Bożym. I ja mam Ci podać rękę – tylko po to by zaspokoić twoje kurtuazyjne pokazówki przed telewizyjną publicznością, abyś w tym programie, w swoim mniemaniu czuł się jako prawdziwym reprezentant Chrystusa. Pomyśl o tych wszystkich adwentystach, których przez wiele lat krzywdziłeś swymi niesprawiedliwymi oskarżeniami…
Szczepana, zataczając się wrócił na swojej miejsce. Tymczasem potoczyła się rozmowa Redaktorem programu z Andrzejem – pastorem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego; wykładowcą prawa WSTH w Podkowie Leśnej, Dyrektorem ds. publicznych i równości religijnej, a także Redaktorem Naczelnym „Znaków Czasu”  KADS w Polsce.

(…. )
Redaktor – panie Szczepanie. Czy pan czuje się dobrze?
Szczepan – jeśli chodzi o fizyczne i psychiczne zdrowie, to tak. Ale w sferze duchowej – to fatalnie. Panie Redaktorze, z szacunkiem do pana i pastora Andrzeja, oraz wobec telewidzów, nie przerywałem wam w rozmowie; choć mam pilną informację. Teraz jednak, gdy dał mi pan głos, muszę panu i telewidzom, a także pastorowi Andrzejowi wyznać, że jestem religijnie zmuszony do nieuczestniczenia w dalszej części tego programu. Oczywiście, mam prawo oczekiwać, że pan Redaktorze, podobnie jak pastor Andrzej, pozwolicie mi wyjaśnić przyczyny mojej decyzji. Telewidzów nie muszę pytać, ponieważ wiem, że w
mądrości Bożej, jaką są w swej liczebności, w tym momencie nie kierowanej przed jednego dyspozytora jednej konkretnej idei, doktryny itd., są ciekawi, co też mam na uzasadnienie wycofanią się z tego programu. Osobistą obrazę, a może coś mniej prymitywnego? 
Czy więc mam zgodę panów, Redaktorze i Andrzeju, abym mógł wytłumaczyć decyzję wycofania się z uczestnictwa w waszej rozmowie, na temat Boga, Religii, udziału Kościoła w krzewieniu wartości wśród wszystkich obywateli Polski? Wszystkich, bez względu na wyznanie wiary, światopogląd, orientacje seksualną, itp.
Redaktor – mam pan moją zgodę
Szczepan – a twoją Andrzeju?
Pastor Andrzej – jeśli obiecasz, że nie będziesz obrażał adwentystów dnia siódmego.


Szczepan – a Ciebie Andrzeju mogę obrażać?
Pastor Andrzej znów parsknął śmiechem – możesz Szczepanie, jeśli inaczej nie potrafisz.
Szczepan – nawet Chrystus, wielokrotnie nie potrafił uniknąć obrażania….. próżności i egoizmu swoich adwersarzy. Temu nie zaprzeczysz pastorze Andrzeju. Więc ja nie mogę Ci obiecać, że nie będę obrażał próżność i egoizm co niektórych adwentystów – również tych, których Ty, przed telewidzami, osądziłeś jako niewinnych przemocy kościelnego mobbingu przeciwko mnie.
Pastor Andrzej – jak śmiesz, przed wielomilionową widownią oskarżać wspólnotę KADS o stosowanie przeciwko tobie przemocy kościelnego mobbingu – jeśli nie przedstawiłeś na to wiarygodnych dowodów!
Szczepan – a na podstawie dowodów
  jakiej to Prawdy, Ty pastorze, śmiesz w tym miejscu zaprzeczyć, że tego mobbingu nie było? Andrzeju nasza konfrontacja miała mieć duchowy cel  intelektualnego pobudzenia naszego gospodarza i jego suwerenów telewidzów do poznania a potem zrozumienia dobra sedna zawartego w Bogu, prawdziwej Religii, Wiary, Kościoła – któremu Bóg powierzył swojej wyrocznie. Tymczasem Ty p, jako pastor przyszedłeś z planem sądzenia się ze mną, czego dowodem jest twój publiczny gest niepodania mi ręki. Ty nie przyszedłeś ambasadorować sprawie Chrystusa – tylko ambasadorować pastorskim strukturom Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Będziesz się ze mną wadził o zachowanie autorytetu pastorów, przeze mnie wymienionych jako winnych przemocy kościelnego mobbingu przeciwko mnie – zamiast skorzystać z szansy ewangelizowania Prawdy dobra autorytetu zakonu Chrystusa, przed wielomilionową rzeszą telewidzów, jak to zrobili autorzy czterech ewangeli i ap. Paweł, gdy ujawniali Prawdę.
I co najważniejsze – przede wszystkim dla pana Redaktorze i telewidzów. Będę prorokował....
Za każdy razem mojej jakiekolwiek konfrontacji z jakikolwiek pastorem tego globalnego kościoła, na wiele sposób, logicznie i racjonalnie zilustruję,
  że konfrontacja mojego praktykowania gorliwości wiary w Boga z konfrontacją pastorów KADS praktykowania gorliwości wiary w Boga, zamiast intelektualnego pobudzenia zrozumienia dobra zawartego w istocie boskości Boga, Religii, Wiary, itd.  będzie miało charakter wrogiej konfrontacji podejmowania przez pastorów prób, sądowniczego dyskredytowania wizerunku mojej osoby, jako ofiary przemocy kościelnego mobbingu w tym kościele. I tyle. I aż tyle
I to
zrozumienie zła przemocy kościelnego mobbingu, duchowo bardzo boli – ale nie jest próżniaczym tzw. obrażeniem uczuć duchowych. To będzie zawsze mnie bolało – nawet gdy nie będę miał bezpośredniego kontaktu z adwentystami dnia siódmego.   
W dzisiejszej potyczce konfrontacji mojej religijności, ofiary przemocy kościelnego mobbingu,  z konfrontacją  autorytarnego charakteru zbiorowej osobowości wspólnoty adwentystów dnia siódmego, zastosowałem gest pokój czyniący, czyli podanie ręki duchownemu przywódcy wspólnoty , która wierzy w wizerunek Chrystusa, usprawiedliwiającego z Krzyża Golgoty  bezkarność przemocy kościelnego  mobbingu w tej wspólnocie. I ten gest siedemdziesięcio siedmiokrotnego podania ręki , z woli Boga – lub używając biblijnej terminologii: na podstawie pradawnego wyroku -  stał się papierkiem lakmusowym, wskazującym, że pastor Andrzej nie jest zasadą Miłości Agape, tylko kwasem przewrotności.
Dlatego muszę przerwać publiczną konfrontację naszych religijności – Andrzeja i mojej, jednocześnie nie mogę obiecać Ci pastorze Andrzeju, ekspercie spraw publicznych  i wolności religijnej, że wyjaśniając tobie, telewidzom i panu Redaktorowi, przyczyny decyzji wycofanie się z tej konfrontacji, nie uniknę obrażania twojej próżności i egoizmowi. Nawet Chrystus nie potrafił uniknąć obrażania próżności i egoizmowi swoich adwersarzy.
Na tym opiera się Wielki Bój
zrozumienia dobra Boga z traumą poznania zła, który trwa już od czasu spożycia zakazanego owocu… poznania dobra i zła .
Poznania które nie jest jeszcze Zrozumieniem
     

Rozpoczynam uzasadnienie mojej decyzji przerwania uczestnictwa w tym programie….
W swojej działalności ewangelizatora ( przez 10 lat zachowania statusu pełnoprawnego współwyznawcy KADS, przyjąłem tylko jedno duchowo moralne zobowiązanie – kierownika ewangelizacji ) nabyłem cenne doświadczenie. Należy okazać wyrozumiałość wobec tych, którzy źle mówią o Bogu. Hiob też krytycznie mówił o sprawiedliwości Boga – w konfrontacji wobec chwalenia sprawiedliwości Boga przez Sofara, Elifaza i Bildada. A przecież Bóg na Hioba wskazał jako
mówiącego prawdę o Bogu, zaś zganił Sofara, Elifaza i Bildada. Dlaczego? Ponieważ Bóg jest Miłosierny, przez zdolność empatii zrozumienia błędnego lub trafnego punktu widzenia sedna zawartego w istocie Religi, boskości Boga, itd. osoby, krytycznie nastawionej wobec Boga, pod wpływem traumy poznania zła.
Niestety sytuacja, jaką stworzył pastor Andrzej już na wstępie naszej rozmowy, gdy trzykrotnie, a nawet siedemdziesiąt siedmiokrotnie odrzucił moją propozycję podania sobie rąk, nadała naszej rozmowie o Chrystusie, charakter ideologicznie doktrynalnego uprzedzenia między nami; czyli wrogiej konfrontacji. Odrzuceniem mojej propozycji podania sobie rąk, pastor Andrzej „upolitycznił” charakter tego, co powinno być intelektualną duchową konfrontacją dwóch gorliwości wiary w Boga. Bo tylko konfrontacja pobudza do rozwoju, progresu. Miłość opiera się na konfrontacji, ale z zachowaniem poszanowania sprawiedliwości obu stron, których złączyła Miłość, Bóg, Religią, Kościół Boży.
       
Andrzej zachwiał harmonię miłosnej duchowo konfrontacji naszych religijności. Nie mogąc wymagać aby pastor Andrzej nie uczestniczył w tym programie , sam opuszczę studio
Teraz, jednak wypełniając praktykowanie mojej gorliwości wiary w Boga, wyjaśnię dokładniej złe konsekwencje postępowania Andrzeja. I wiem – i tą wiedzą muszę się podzielić z telewidzami, z Tobą Redaktorze i resztą osób przebywających w tym studiu ( jako jeszcze jeden elementem ewangelizacji )  – że Andrzej pastor Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, musi poprzeć mnie, abym miał możliwość w tym programie, w pełni wyjaśnić moje zrozumienie zła zawartego w jego afroncie wobec mojej siedemdziesięciu siedmiokrotnie podanej mu ręki. Dlaczego musi? Bo przecież sam w swym kazaniach w Internecie i kościele, w redakcjach swoich artykułów w „Znakach Czasu” wyjaśnia adwentystom jego pastora zrozumienie zła zawarte w postępowaniu, według niego, również co niektórych telewidzów, będących teraz naocznymi świadkami naszej intelektualno duchowej konfrontacji.
Robi to w myśl własnej wiary
pewności tego czego chce się spodziewać, że jest jednym z przywódców  wspólnoty, która została wybrana przez Boga, jako światłość dla świata, głosząca Prawdę o Bogu. I z  mandatu swej osobistej i wspolnoty adwentystów wiary, on powinien „światu” głosić jego- pastora KADS  zrozumienie dobra i zła.
Proszę sobie uzmysłowić, że pastora Andrzeja osobiste przekonanie, że należy do wspólności duchowej
światłości dla świata, a także utrzymywaniu tej wspólnoty w tym przekonaniu, że ona jest duchową światłością dla świata, jest jego sposobem zarobkowego utrzymania siebie i jego Rodziny, domu w którym mieszka, a także przemiłych kotów, jeśli jeszcze żyją. Kiedy górnik zdobywa środki na utrzymanie Rodziny przez  wydobywanie węgla pod ziemią, rolnik przez zasiew i zbiór plonów rolnych zdobywa środki na utrzymanie Rodziny, rybak przez łowienie ryb – pastor Andrzej zdobywa środki na utrzymanie jego Rodziny, przez wpajanie wspólnocie adwentystów dnia siódmego, że jego niepodanie mi ręki, Bóg błogosławi jako godne do naśladowania, również cla Ciebie Redaktorze, dla pana kamerzysty obsługującego kamerę nr 1, także dla telewidzów. Tylko dlatego, że adwentyści dnia siódmego uważają, że afront ich pastora mi się należy, za to, że obrażam ich próżność i egoizm.  
I w tym wyraża się ich światłość dla świata, podobnie jak ich powszechne społeczne „święte oburzenie”, że ktoś ośmielił się ujawnić przemoc kościelnego mobbingu, stosowane w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego, bezkarnie – a nawet nagradzane uświęceniem ordynowaniem na pastora, uzyskaniem tytułu Magistra Teologii w NewBold College, czy otrzymania płatnej posady Dyrektora ds. Zdrowia w Wschodniej Diecezji KADS w Polsce – jeszcze jedne powód do chlubienia się z bliskiej współpracy z Dyrektorem do Spraw Publicznych i Wolności  Religijnej, obecnym tu pastorem Andrzejem, który z tytułu powyższego dyrektorowania, w połaczeniu wykładania prawa w WSTH i pracy jako Redaktor Naczelny "Znaków Czasu", też zarabia grubo powyżej przeciętnych zarobków obywateli Polski, niezależnie czy ci dotują zarobki pastora Andrzeja jako współwyznawcy KADS w swych darowiznach lub dziesięcinach, czy jako obywatele nie będących współwyznawcami tego Kościoła, a nawet wierzący że nie istnieje Bóg. Ba! Nawet Ci, którym pastor Andrzej zamyka „raz na zawsze” drogę do wstąpienia do tego kościoła, z powodu ich orientacji seksulanej.            

I to
wyjaśnianie błędów popełnionych przez Państwa zebranego w studio i przed telewizorami, w waszym codziennym życiu,  Andrzej, który przed Wami okazał mi grubiański afront, wspólnocie adwentystów,  w której jest „duszpasterzem”, identyfikuje jako praktykowanie jego gorliwości wiary w Boga.
Podobnie jak to czynią świadkowie Jehowy w swej gorliwości wiary do Jehowy, pukając do drzwi naszych telewidzów.
Tymczasem wysokie standardy moralności wymagają od pastora Andrzeja, okazania empatycznego zrozumienia wobec mojej religijności, i cierpliwie wysłuchania moich
wyjaśnień jego błędów, jeśli chce zachować prawo do oczekiwania, że osoby z poza KADS, w tym telewidzowie – świadkowie konfrontacji naszych religijności, bedąc okazali empatyczne zainteresowanie jego religijnością, zakupując czasopismo „Znaki Czasu”. Jeśli rzeczywiście chce, aby jego trzódka owiec – adwentyści dnia siódmego, potrafili w swych sercach i umysłach, wznieść sie podand ich własną próżność i egoizm, by zdobyć się na niesamolubną zdolność empatycznego zrozumienia mojego punktu widzenia na ich udział w stosowaniu przemocy kościelnego mobbingu przeciwko mnie.
Pastor Andrzej , na pierwszej stronie „Znaków Czasu”, próbując zdobyć nowych prozelitów dla KADS, pisze m.in.
Drogi Czytelniku Jeśli jesteś zmartwiony, przerażony, zagubiony złą sytuacją w świecie, napisz do Nas, do Redakcji „Znaków Czasu”, a my pomożemy Ci „zrozumieć” przyczyny tego zła – również dobrą postawę Boga wobec tego zła. Uprzedzam Redaktorze i telewidzów, że nie cytowałem dosłownie treści, która podpisał pastor Andrzej, ale zapewniam, że zachowałem sens treści tego zwabiania osób zgorszonych sytuacja na świecie, przerażonych poznanym złem tego świata.
Dlaczego więc pastor Andrzej nie mógłby Drogiemu Czytelnikowi - przecież mi się ten tytuł należy ( a nawet jeszcze bardziej, bom przecież "zagubiona owca" ), pomóc zrozumieć dobro Boga, jako skuteczne antidotum na traumatyczne poznanie zła bezkarności istnienia przemocy kościelnego mobbingu, stosowanego wobec mnie wewnątrz kościoła, do którego on zaprasza, jako drogę ucieczki przed traumą poznania zła tego na zewnątrz KADS?
Myślę, że teraz otrzymałem
rozgrzeszenie od pana Redaktora i telewidzów, za grzech zaprzestania czytania „Znaków Czasu” – ten pokarm duchowy podany we właściwym czasie, przez wiernego i roztropnego sługę Chrystusa, za jakiego niewątpliwie uważa się Andrzej. A że uważa sie za wiernego, rozstropnego  sługę Chrystusa, dowodzi Prawda faktów przez pastora Andrzeja dokonywanych - np. podjącie się moralnego wyzwania  jakim jest…. dziennikarstwo. O wykładaniu prawa , tak w WSTH w Podkowie Leśnej, jak w Kancelarii Prezydenta Polski, nie zapominając…        
Właśnie z grubsza wyjaśniłem jak prawidłowo religijnie, należy wypełnić tzw. Złotą Regułę Chrystusa, w brzmieniu: A więc wszystko, obyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie: taki bowiem jest zakon i prorocy. 
I nie spotkałem ani jednego świadka Jehowy – a pewnym momencie miałem ze wspólnotą tej organizacji bliską wrogą konfrontację; również ani jednego adwentysty dnia siódmego, którzy potrafili by swoim uczynkami  wypełnić Złotą Regułę Chrystusa, w sposób podany w tej chwili – mimo, że treść Złotej Reguły, jest streszczeniem zakonu Boga i wypominania błędów przez osoby, które Bóg wyznaczył na Jego proroków. Bo można te regułę stosować, w sposób jak to czynią adwentyści dnia siódmego i inne wspólnoty wiary fascynacji  istnieniem Bóg, bez fascynacji zrozumienia dobra zakonu Boga.
Oto ten sposób :
Jeden adwentysta, w przypływie samokrytyki, przyznaje – ja tylko łamię literkę „A” w regulaminach naszego kościoła. ( czyli kasuję tę literkę w moim postepowaniu ) Ten przykład pokory, działa  wśród adwentystów, niczym wizerunek ducha świętego, wykreowanego w kościele-  więc znalazł się drugi adwentysta, by też  „podzielić się swoim doświadczeniem” w pokornym służeniu Chrystusowi. Dzielnie przyznaje: ja łamię literkę jedną „B” z 32 literowym składzie alfabetu, za pomocą którego zapisano zakon Chrystusa i całą treść Biblii ( czyli nie uwzględniam tej litarki w mym pokornym postepowaniu wobec woli Chrystusa ) Trzeci adwentysta nie chce być mniej pokorny od tej dwójki, więc przyznał, że on też łamie tylko jedną literkę - w jego przypadku „C”. I w zależności od ilości współwyznawców a konkretnym lokalnym zborze Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, Chrystus dowiaduje się, ileż pojedynczych literek, złamali z treści Jego zakonu. A On - tak sobie go wykreowali, "usprawiedliwi" - przecież z osobna złamali tylko jedną literkę.   Niech no tylko znajdzie się wśród nich taki, który zwróci im uwagę, że złamanie kilku literek z całego alfabetu czyli skasowanie ich z treści regulaminów kościoła, treści Biblii, zmienia sens tych regulaminów i treści Biblii, pozwalając interpretować ich treść jak chce tego… ich próżność i pycha.
W ten sposób wypełniają definicję zdolności empatycznego zrozumienia słabości ludzkiej....  


Pojawia się syndrom grupowego myślenia , wiary pewności tego czego ta grupa chce sie spodziewać … populistyczne niezrozumienia celowości Złotej Reguły Chrystusa.         
(.... )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz