O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

niedziela, 23 lutego 2014

Sprawozdanie z zebrania sądowniczego z datą 19.03.11r. ( Proces Marzec 11r. )



Redakcja sprawozdania -  15 Maja 2011r. Londonderry    
Przebieg zebrania zborowego w Londonderry z dnia 19/03/11 pod przewodnictwem  President Irish Mission Adventists Church pastora Davida Neal, po którym ostatecznie zerwałem duchowe kontakty ze zborem.
( dziś 31.01.14r. dodam - zerwany kontakt na okres: 19.03.11r. - 12.10.13r. ) 

Zebranie rozpoczął David z zdecydowanym apelem do zebranych o konieczności… przestrzegania dyscypliny Kościoła ADS podczas tego zebrania w formie ( od siebie powiem;  „tylko” ) pozwolenia mi swobodnego – bez przeszkadzania i przerywania -  wypowiedzenia się w okresie 15 minut..
Przez 5 minut zmuszony był kilkakrotnie przypominać uczestnikom tego zebrania, że mam prawo do swobodnej wypowiedzi, gdy tymczasem on – jako President Irish Mission Seventh-day Adventists Church,  zakazuje im  wtrącanie się podczas mojej wypowiedzi. Innymi słowy narzucił im autorytarnie konieczność  zachowania…. cierpliwości… na całe  15 minut; bo tyle czasu dano mi na wypowiedzenie się! Wspomniał, że ukarze mnie „tylko” zawieszeniem członkostwa w Kościele, mimo, że prosiłem go o wykluczeniem z Kościoła. Kłamał – w rzeczywistości wspominałem o przeprowadzeniu procedury wykluczenia mojej osoby, a nie o samo wykluczenie. Gdybym chciał się znaleźć po za KADS bez procedury wykluczenia, napisałbym list z prośbą o skreślenie mojego nazwiska z listy zborowej.
Relacjonując teraz to wystąpienie pastora Davida, zwracam uwagę, że po trzech i pół roku pracy duszpasterskiej pastorów: Claudia i Davida w Londonderry, ten ostatni- President Irish Mission SEventh-day Adventists Church zmuszony był  autorytarnie nakazać „good and faithful members of chuch of Londonderry  ( dobrych i wiernych członków zboru w Londonderry ) [i] coś, co należy do domeny Ducha Świętego i Jego oddziaływania , mianowicie… Owoc: cierpliwość -na która współwyznawcy ogólnoświatowego KADS powinni się zdobyć przez okres całych trzy i pół lat, a nie przez 15 minut! 
Proszę pamiętać, że David swym urzędem Presidenta Irish Mission Seventh-day Adventists Church, nadał  członkom zboru w Londonderry mandat prawny do osadzenia mnie, orzeczenia wyroku i egzekwowania go - mimo, że doskonale wiedział, iż oni od kilku lat są nieprzychylnie uprzedzeni do mojej osoby; dowodem posiadania takiej wiedzy była jego – pastora Davida  – kilkuminutowa apelacja, aby wysłuchali nie przeszkadzając mi, to co mam do powiedzenia!!!!!!!! [ii]                                                                 Następną nieprzyzwoitością w oczach Pana, a także wobec zasad prawnych ( tym samym doktrynalnych ) Bożego Kościoła jest fakt, że David - tak wysoko postawiony w strukturach organizacyjnych Bożego Kościoła pastor,  daje mi- oskarżonemu „aż” 15 minut do wypowiedzenia się przed zborem ( co do tej pory w ostatnich trzech lata było mi skutecznie uniemożliwiane ), mimo, iż wszyscy zebrani -  włącznie ze mną – wiedzieli, że wobec oskarżonego  już dawno – pół roku wcześniej -  zapadł wyrok; kary dyscyplinarne, które na tym zebraniu miały być uchwalone, już od dawna – nawet  półtora roku wcześniej -  były wobec mnie stosowane; oczywiście sprzecznie z obowiązującymi procedurami dyscypliny prawno doktrynalno liturgicznej ogólnoświatowego KADS.  To obrzydliwe - wszyscy obecni na tym zebraniu byli świadomi, że pastor ten od kilku lat akceptuje zbiorowe uprzedzenie do mojej osoby, a nawet – w dniu 09.04.09r. wzmocnił i utrwali to uprzedzenie swoimi oszczerstwami, że już w Polsce robiłem złe rzeczy w polskim lokalnym zborze!!!!!!! [iii]
Przed  spotkaniem, o którym jest teraz mowa, listownie  prosiłem pastora Davida[iv], aby ujawnił osoby, które mu telefonicznie przekazały informacje o moim nagannym postępowaniu w Polsce. Pastor ten nie podał mi tych danych;  tym samym potwierdził, że on sam jest winny przestępstwu z art. 9 Konstytucji Bożej- Dekalogu o brzmieniu: „nie będziesz składał fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu swemu” ;  A mimo tego wszystkiego, ośmielił się wystąpić przede mną jako sędzia mojego sumienia, wiary, uczynków wydanych przez te wiarę  

Tłumaczyła mi Gośka, którą z specjalnie na te okazję  ściągnąłem do kaplicy z jej domu

Moja mowa:
Moi drodzy bracia i siostry. Bardzo was kocham, i za każdym razem gdy idę na spotkanie z wami mam nadzieję, ze tym razem coś się zmieni, zostanę wysłuchany i zrozumiany. Dziś jest dokładnie tak samo – też mam taka nadzieję, wynikającą z miłości która mam do Was. Mam jednak mało czasu do wypowiedzenia się…. nie można w 15 minut przedstawić to co uniemożliwione mi było przez Was w ostatnich  trzy i pół lat. W 15 minut  nie można przedstawić to co wyjaśniałoby, uzasadniałoby moje zachowanie się wśród Was, moje słowa jakie wypowiadałem do Was lub w Waszej obecności w ciągu ostatnich trzech i pół lat. Ja jednak mam świadomość istnienia zobowiązania wobec Pana, które wypełniam  będąc wśród Was, dlatego wykorzystam te 15 minut aby powiedzieć wam to co uważam – przez swoja wiarę zawierzeniu się Bogu; kierując się wiedzę o Nim nabytą przez tą wiarę – że należy powiedzieć  w tych okolicznościach. Mowa teraz o okolicznościach zamknięcia pewnego etapu, wyznaczonego , nie przeze mnie lub kogokolwiek z pośród zebranych na tym miejscu, ale przez samego Boga. Wykorzystując swoje 15 minut  poruszę 3 kwestie .
I kwestia.                                                                                                                   To Bóg zdecydował, że dzisiejsze  spotkanie, przykre  dla mnie i dla was,  musiało  kiedyś nastąpić. Wiedziałem to już 3 lata temu, gdy zorientowałem się jaka przyjmujecie postawę wobec Prawa Zborowego/Manual Church, wobec konieczności przestrzegania dyscypliny wyznaczonej przez regulaminy kościelne. Nie wiedziałem tylko kiedy i w jakich okolicznościach nastąpi to zebranie. Wiedziałem jednak, że na tym zebraniu ja będę wypełniał taka rolę – oskarżonego, osądzonego i ukaranego;  a Wy rolę moich oskarżycieli, sędziów i egzekutorów kar nałożonych na moja osobę. Miałem niezachwiane spodziewanie się, że takie zebranie będzie musiało nastąpić  , ponieważ mam  pewność, że Bóg Was kocha, i pragnie po raz ostatni przeze mnie – jak robił to do tej pory – uświadomić Wam jak nieodzowne jest podporządkowanie się dyscyplinie kościelnej podczas  budowania  lokalnego zboru. Dziś Bóg wykorzystuje moją osobę , potem osobiście będzie wam to uświadamiał; nie chciałby być w takiej sytuacji w waszej skórze. W jaki sposób Bóg dziś wykorzystuje moją osobę ? Po prostu,  wykorzystując moja sytuację oskarżonego -osadzonego-ukaranego  przez Was, nadaje mi prawo do  zadania wam 2 pytania, na które każdy z Was powinien odpowiedzieć, nie mi - ale samu sobie. Kiedyś będziecie  musieli na nie odpowiedzieć przed Panem Jezusem Chrystusem.  Jeszcze raz: nie musicie mi odpowiadać na moje dwa pytania; jednak sobie samym macie obowiązek odpowiedzieć  
Oto te pytania - związane z osądzeniem mojej osoby ,orzeczeniem wyroku i egzekwowania go:
1. Jakimi zasadami etycznymi i moralnymi kierowaliście się gdy decydowaliście się uznać moją osobę za taką, którą Wy możecie osądzić, karać i egzekwować wobec niej te kary? Czy te zasady są zgodne z zasadami Bożego kościoła?                                                                                                        
2.       2. Według jakiego prawa – czy np. Prawa Zborowego/Manual Church – przeprowadzaliście procedury sądownicze prowadzące do tego wyroku?  

Są to ważne pytania, gdyż w momencie podjęcia przez Was kroków zmierzających do osadzenia mojej osoby i nałożenia na nią sankcji dyscyplinarnych, nakładacie jednocześnie na siebie samych brzemię odpowiedzialności przed Panem – „ jakim sądem osądzasz brata swego, takim sam będziesz sądzony”.                                                                                                                          Podejmując wspomniane kroki wobec mojej osoby w imieniu ogólnoświatowego Kościoła Bożego nakładacie brzemię odpowiedzialności karno moralnej na wszystkich współwyznawców naszego kościoła -  w momencie, gdy oni dowiedzą się o Waszym postępowaniu – ponieważ Wasz wyrok, będzie obowiązywał w każdym lokalnym zborze na całym świecie:  w Argentynie, Polsce, Afryce, Ameryce…
  
II kwestia:                                                                                                                                     
 Ja mam świadomość, że moje zachowanie, moje słowa były dla was źródłem niepokoju, zasmucenia, zgorszenia, stresu. Ta świadomość  była dla mnie dodatkowym brzemieniem z którym musiałem się borykać w swoje robocie dla Boga będąc wśród Was podczas tych ostatnich 3,5 lat. A mimo wspomnianej bolesnej świadomości nie czuję się winny za konflikt jaki pojawił się w zborze w Londonderry! Dlaczego?  Dam Wam przykład: w dzisiejszym świecie, gdybyście wypomnieli osobie oddającej się praktykom homoseksualnym , że postępuje  wbrew zasadom Boga – tak, że osoba taka nie oddziedziczy Królestwa Bożego; to ona  i świat oskarżyłby was o sprawieniu mu przykrości, o obrażanie i potępianie; tym samym w ocenie homoseksualisty  i świata zasługujecie na miano źle postępujących – być może zasługujących na osądzenie i ukaranie! Tak jest w świecie. W społeczności Bożej – jak pisze E. White: kościół jest jak szkoła – reakcja osoby zasmuconej napomnieniem mową lub zachowanie jej brata powinna być inna od tej, jaka jest propagowana w świecie! Jeśli słowa lub zachowanie brata cię zasmucą, szokują, zgorszą - zamiast automatycznie osądzać go jako winnego twojego zasmucenia, zszokowania, zgorszenia, zastanów się co jest rzeczywistą przyczyną twojego negatywnego osądzenia tego brata? Jego słowa – przykre, bo mówiące prawdę o tobie; jego czyny – zasmucające, bo stają się moralnym wyzwaniem , przypominającym jak powinieneś postępować ( tym samym wskazują że źle postępujesz )?  A może twoja pycha nie pozwalająca ci zaprzestać postępować według twoich przyzwyczajeń, pragnień? Jak widzicie fakt, ze jesteście zasmuceni, zszokowani, lub pokrzywdzeni „waleniem was po głowie Prawem Zborowym/Manual Church” nie może być uznane jako usprawiedliwienie waszego postępowania wobec mojej osoby!
Jako ilustracje do tego co teraz zauważyłem, chciałbym teraz wykorzystać relację wydarzenia opisanego w 7 rozdz. Dziejów Apostolskich. Wiem, że nie lubicie, gdy w rozmowie z wami staram się przytaczać treść Słowa Bożego; zapewniam was jednak że dziś treść nie wykorzystam jako merytoryczny doktrynalny  argument przeciwko waszemu postępowaniu wobec Prawa Zborowego/Manul Church, ale jako życiową ilustrację. W Dziejach Apostolskich rozdz.7  jest  zrelacjonowane następujące wydarzenie:                   
Szczepan wygłasza mowę przed kapłanami, uczonymi w piśmie, faryzeuszami, a ci w odpowiedzi na jego mowę… karzą go ukamieniowaniem! Wyobraźcie sobie przez chwilę, że w wspomnianym fragmencie Pisma Świętego zabrakło przedstawienia treści mowy Szczepana; jest tylko informacja, że Szczepan wygłosił jakaś mowę, a słuchający tej mowy,  pod jej wpływem ukarali mówcę najwyższym  wyrokiem, jakim dysponowali! Czy na podstawie tej skróconej – bo pozbawionej treści mowy Szczepana – relacji, możemy osądzić, kto w tym w wydarzeniu jest strona negatywną, a kto pozytywną? Szczepan zły – dobrzy ci, którzy go ukarali; a może odwrotnie? Oczywiście, ze nie możemy bezstronnie – więc sprawiedliwie – osądzić! Sytuacja zmienia się diametralnie w chwili, gdy do tekstu rozdziału 7 Dziejów Apostolskich wraca treść mowy Szczepana! Znając mowę Szczepana – owoc jego warg – wiemy kim jest Szczepan; a także,  kim są ci, którzy w dopowiedzi na Szczepana wydali swój owoc:  zgrzytanie zębami, zatykanie uszu, pochwycenie kamieni, by rzucać nim w mówcę, aby go ukamieniować na śmierć – uciszyć na zawsze.  
Koniec relacji z rozdz.7 Dziejów Apostolskich…

Od dawna mam świadomość, że na forum 10 ludzi – bo około tyle liczy osób Wasze gremium, próba przeforsowania moich racji nie ma żadnych szans. Dlatego wiem, że swoje mowy – owoc mych warg, mojego uduchowienia, mojej wiary zawierzenia się Bogu,  których nie wolno mi było wypowiadać wśród Was, powiem na zewnątrz, na innym forum. Wtedy ci, którzy poznają owoc mych warg będą zastanawiać się kim jesteście, że moja mowa wzbudzała wśród Was tylko następujące reakcje: odbieranie przywilejów Pana, stosowanie cenzury, zgorszenie, uprzedzenie, poczucie prześladowania słownego, itd. itp.   

III kwestia:                                                                                                                                       
Już wspomniałem, że to zebranie nastąpiło  z woli Boga. To spotkanie jest podsumowaniem tego wszystkiego, co działo się w zborze w Londonderry w okresie ostatnich 3,5 lat. Wśród Was są ludzie dobrzy – tak bardzo zależy mi aby zawrócili z drogi zwiedzenia, że byłem i jestem gotów wziąć ich na kolano i dać im porządnego klapsa z pasją Nehemiasza…..                                                                                    
( Kiedy to mówiłem wielu słuchający  śmiało się ze mnie )              
….  Są wśród was także osoby złe, którym nigdy nie powinno się dać prawne przywileje istniejące w naszym Bożym kościele; krótko – nie powinni być przyjęci do grona współwyznawców ogólnoświatowego Kościoła Bożego. Prawda o zborze w Londonderry  jest taka, że ci dobrzy i ci źli przez ostatnie 3,5 lat  wspólnie razem zapracowali na to aby dziś miało miejsce zebranie zborowe o takim charakterze, gdzie Wy sądzicie mnie, a jestem przez Was osadzany! Tak więc każdy z Was jest przed Panem odpowiedzialny za powstanie przyczyn, których skutkiem jest osadzenie mojej osoby.
Chcę, abyście uświadomili sobie, że w tej chwili kończy się – w woli Boga – pewien etap działalności całego zboru w Londonderry . Już nic nie można naprawić, wygumować, wykasować, zapomnieć. Macie przed sobą tylko dwie alternatywne, dwa wyjścia z tej sytuacji.
Oto one:                                                                                                     
1. Kontynuować drogę, którą idziecie przez ostatnie 3,5 lat, co spowodowało konieczność osądzania mojej osoby, cenzurowania jej                                                                                                                
2. Zawrócić z tej drogi, i pod moim przewodnictwem zacząć nowa drogę. Obiecuję Wam, że pod moim przewodnictwem za trzy miesiące zaczniecie coś rozumieć na temat religii, wiary, kościoła, adwentyzmu. ZA pół roku będziecie gotowymi adwentystami. Za rok zbór w Londonderry będzie największy ośrodek adwentyzmu na obszarze całej wyspy irlandzkiej. Tego Wam nie obiecuje ani Claudia, ani David; ale ja Wam to obiecuje przed Bogiem,  …..
( Znów na twarzach słuchaczy pojawiły się uśmiechy politowania ).
….. Kończąc oświadczam, że albo dziś rozpoczniemy nową wspólną drogę, albo się nasze drogi do Chrystusa się rozejdą. Dziękuję Wam za wysłuchanie tego co na dziś uznałem, ze należy wam powiedzieć, biorąc pod uwagę, że tylko 15 minut miałem do dyspozycji.

Po mojej wypowiedzi, pastor David dał głos słuchaczom. Ja usiadłem przy Gośce, która miała dalej tłumaczyć. – tym razem to co inni mają do powiedzenia o mojej osobie.  Kiedy ktoś z zebranych wypowiedział coś szczególnie szokujące – wtedy  specjalnie prosiłem Gośkę aby powoli i dokładnie przetłumaczyła mi  o czym była mowa; a nawet powtórzyła swe tłumaczenie.
Czekałem z niepokojem ale i z nadzieją na te wypowiedzi… czy znajdzie się choć jedna osoba, która powie o mnie coś życzliwie… ciekawe, czy Przewodniczący irish Mission pastor David Neal też miał podobną nadzieję?

Pierwsza była Renia ( Wójcik ) .                                                                                                
Jako jedyna z mówców wyszła na środek. Mając łzy w oczach opowiedziała sen, jaki  miała w noc poprzedzającą to zebranie.  Śniło jej się, że na tym zebraniu uklęknę przed zborem i przeproszę Pana Jezusa Chrystusa za swoje zachowanie wobec zboru w Londonderry; a potem w zborze nastąpi zgoda i pokój. Według niej Bóg w śnie wskazał jej, jak należy rozwiązać problemy w zborze.

Jako druga wystąpiła   Louise  ( Gallagher )
Skarżyła się, że z powodu mojego zachowania ,  nie chce wraz swym dziećmi przyjeżdżać do kaplicy. 
 ( to jest ta, która przez lata notorycznie - nawet 40 minut  spóźniała się na nabożeństwa, lub wcale nie przyjeżdżała . Jej mąż Martin, pełniąc funkcje skarbnika, potrafił nie pojawiać się  na nabożeństwach  nawet przez okres 2/3 miesięcy – co spowodowało, że pastor zebrane pieniądze na nabożeństwach pozostawiał w kaplicy. Kasetkę z pieniędzy któregoś dnia ukradziono – mowa o 3 tys. funtów   )    
Dziś 31.01.14r. dodam: po moim  powrocie z banicji, w okresie 12.10.13r. – 04.01.14r. Louise z jej rodziną widziałem w kaplicy …. dwa razy; pierwszy raz w połowie Listopada, czyli miesiąc po moim pierwszym przyjściu do kaplicy.                                                                                                     

Potem wypowiadał się pastor Claudio    ( Popescu )                                                            
On 30 letni mężczyzna, nazbyt spoufalający się z nastoletnimi córkami członków zboru , nie potrafiący cokolwiek sensownie zorganizować, zmieniający obowiązujące w KADS zasady funkcjonowania zboru, lekceważący uświęcone przyczyny obowiązującej w KADS takiej a nie innej liturgii  nabożeństw Sabatowych i Wieczerzy Pańskiej, teraz przyjął postawę poważnego urzędnika, który za chwilę powie coś, czym wszystkim pochlebi, bo byli święcie przekonani ( nawet moja 16letnia córka, zadurzona w tym 30letnim błaźnie ) mianowicie : Bogdanowi zbór w Londonderry nie jest już w stanie pomóc. Tylko lekarz z zewnątrz kościoła może mu pomóc.  
W przypadku osądzania zachowania oskarżonego, takim lekarzem mógłby być tylko…psychiatra, psycholog; a nie laryngolog, okulista, chirurg.[v]

Następnie wypowiedział się Stanisław  ( Śleszyński )
Powiedział krótko acz dobitnie: Bogdan uważa się za mesjasza 

Po nim wystąpił  Mariusz ( Wójcik )                                                                                                             Przyznał, że z zachowaniem  mojej osoby się nie zgadza, ale jednocześnie uważa, iż w zborze w Londonderry jest zbyt mało organizowanych zebrań zborowych…..  
Dosłownie tylko tyle powiedział w swym wystąpieniu!     Niestety nie wyjaśnił jaki związek ma zbyt mała ilość zebrań zborowych z przyczyną zaistnienia konieczności ukarania mojej osoby.

Swój  światopogląd interpretujący wskazówkę Pana Jezusa Chrystusa : „ Najpierw szukajcie Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a reszta będzie wam dodana  przedstawiła Mary (Mc Nally ) , żona Rossa Mc Aluay’a , ordynowanego starszego zboru w Londonderry. 
Swoją wypowiedź poświęciła, nie mojej ale Davida osobie… zarzucając mu, że jako President Irish Mission Seventh-day Adventists Church, zbyt…. faworyzuje moją osobę w zborze, dając mi  większe prawa niż pozostałym  członkom zboru w Londonderry!  Tę stronniczość  pastor David miało okazać przez … pozwolenie mojej osobie na 15-minutowego wypowiedzenia się na tym zebraniu, z jednoczesnym zakazem pozostałym  uczestnikom przerywania mi, przez wtrącanie swoich uwag. [vi] Słuchając Mary zastanawiałem się, czy fakt, że pastor David nie pozwolił zborowi rozstrzelać mnie tam  na miejscu w  kaplicy świadczy, że President Irish Mission Seventh-day Adventists Church był na tym spotkaniu stronniczy i niesprawiedliwy na moją korzyść  wobec sprawiedliwości Boga…

Gosia ( Geszlak )była  ostatnia.  
 Z życzliwością do mojej osoby – każdym razie życzliwym nastawieniem -przekonywała  słuchaczy, że ja nie jestem najgorszym człowiekiem pod słońcem , ale – wiecie, rozumiecie - do tej pory byłem  wychowywany w środowisku ludzi studiujących treść Biblii , gdzie Boga przedstawia się tylko jako zakazującego i karzącego i dlatego uważam Pana za srogiego Boga – dlatego tak surowo oceniając Boga,  ciągle napominałem  zbór o konieczności przestrzegania kościelnych  regulaminów. Dlatego  nie wiem , że Bóg jest miłujący i wybaczający. ( zapewne wobec tylko  tych, którzy  w zborze  z Bożego porządku dyscyplinarnego  robią chaos m.in. w procesie odbierania mojej osobie przywilejów Pan Jezusa Chrystusa, jakie za pośrednictwem swego Kościoła KADS obdarzał również…. moją osobę, którą cholera bierze, gdy ktokolwiek w sposób sprzeczny z zasadami etycznymi, moralnymi, proceduralnym Pana… okrada mnie z przywilejów Pana ! )

Po wygłoszeniu chrześcijańskich mów „good and faithful members of church of Londonderry  powiedziałem do Davida po angielsku: David, they said about my person. I have right to short say. Please David about one my view,  ! Please,  David!
President Irish Mission Seventh Adventists Church  zgodził na… jedną minutę.
( prawdopodobnie wcześniejsza wypowiedź Mary Mc Nally wywarła na nim silne wrażenie ) 
Mając tak krótką możliwość wypowiedzenia się, od razu powiedziałem:
„ Widzę, że nie zrozumieliście sens przesłania jakie przedstawiłem Wam w mojej mowie. To spotkanie   z woli Boga nie jest posiedzeniem sądu, na którym macie osadzać moja , ale waszą postawę - przyjętą po wysłuchania mojej 15-minutowej mowy; którą  nie wykorzystałem do oskarżenia kogokolwiek z was, lub…..bronienia swojej osoby, przez przypomnienie swoich dobrych uczynków, które zapewnie pamiętacie.  Bóg chciał przez to spotkanie uzmysłowić wam, że nie macie etycznego moralnego prawa do oskarżenia, osądzanie mojej osoby -  przecież nie przedstawiliście mi dowody jakimi normami etycznymi i moralnymi się kierujecie ośmielając moja osądzać od czci i wiary; nie pokazaliście mi jakiego prawa procedurami postępujecie, gdy tak szastacie karami wobec mojej osoby. Żaden z was wypowiadając się negatywnie o mojej osobie – w momencie, gdy szczególnie  powinniście kierować się owocem Ducha Świętego - nie przypomniał choćby  jedną mała dobrą cechę, którą zapewne posiadam; nie przypomniał choćby jedną mały dobry uczynek, który dokonał w okresie w którym się znamy. I kto tu jest surowy na spotkaniu, które powinno służyć pojednaniu w miłosiernym Chrystusie? Nie z pragnienia  Boga miłości to spotkanie ma charakter sądu mojej osoby; ale  Jego surowo oskarżającego przeciwnika! Wolą Boga tymczasem  jest zakończenie etapu działalności zboru w Londonderry  i rozpoczęcie następnego. Dlatego  wyraźnie wskazałem wam, że dziś są tylko dwa rozwiązania, dwie alternatywy, jakie musicie podjąć. Albo idziecie ze mną - przez pojednanie z zachowaniem sprawiedliwości i prawdy , albo się rozstajemy – w niesprawiedliwości waszego grupowego uprzedzenia do mojej osoby.   Zorganizowanie tego spotkania Bóg zadecydował nie po to, byście dziś ukarali moją osobę na trzy miesiące lub nawet na dożywocie, gdyż w rzeczywistości od dawna pozbawiliście mnie wszystkich przywilejów do jakich mam  prawo jako pełnoprawny współwyznawca ogólnoświatowego Kościała Bożego  - tu zacząłem wyliczać  im na palcach;
jeden palec: od 08r. nie mogę wygłaszać kazań i apeli ewangelizacyjnych;
drugi palec: od 08r. odebrano mi możliwość składania  wniosków na zebraniach zborowych do omówienia ich przez zbór;
trzeci palec: od lutego 10r. odebrano mi możliwość uczestniczenia na zebraniach zborowych, przez co nie mam żadnego wpływu na decyzji zboru, mimo, że jestem zobligowany do podporządkowania się im;
czwarty palec: kilka dni temu dowiedziałem się, że od września 10 r. nie mam prawa uczestniczyć w szkole sobotniej, wypowiadając się w niej jako uczeń;
piaty palec: żeby było idiotyczniej, w połowie Października 09r. dowiedziałem się  od Mariusza ( w  obecności pastora Davida ) że nie wolno mi już prowadzić lekcji szkoły sobotniej. ( tydzień wcześniej prowadziłem szkołę przy całkowitej aprobacie uczestników tego studium biblijnego )
szósty palec: od kilku miesięcy nie wolno mi zgłaszać próśb lub podziękowań podczas wspólnej zborowej modlitwy dziękczynnej dla Boga –  Claudio w sposób widoczny dla pozostałych członków zboru, młodzieży ( w tym mojej córki ) a także ….. gości zewnątrz,  ignoruje moją podniesioną rękę, wyniesioną na znak, że i ja chcę w obecności zgromadzonych na nabożeństwie ujawnić o co proszę Boga  lub za co Mu chcę podziękować[vii]. 
Tak więc całe to spotkanie zorganizowane przez pastora Davida na okoliczność odebrania mi tego lub owego  przywileju, to zwyczajna farsa, w konfrontacji z prawdą faktów już przez was dokonanych – czyli niezgodne z Prawem Zborowym/Manul Church odebrania mi wszystkich przywilejów, jakie ma każdy pełnoprawny współwyznawca globalnego KSDS. Należy więc stwierdzić, że de facto jestem… wykluczony nieoficjalnie, nie tylko z lokalnego z Derry, ale i z globalnego Kościoła Bożego  ! To dlatego  - o czym wspomniał David na początku zebrania – przed tym spotkaniem listownie prosiłem pastora Davida, aby zamiast tego anonsowanego już od pół roku zebrania,  podjął oficjalne rozpoczęcie procedury wykluczenie mojej osoby z kościoła, a nie  samo wykluczenie! Przeprowadzenie procedury wykluczenie ma swoja wymowę i odpowiedzialność prawną, do której mógłbym się odwołać. Natomiast wobec tego  co dziś wyprawiacie jestem bezsilny prawnie….  Doskonale wiecie, że to dzisiejsze zebranie  to  fałszywe obłudne  nadania poprawności prawno-kościelnej ogólnemu chaosowi jaki ma miejsce z totalnym samowolnym karaniu mojej osoby przez każdego z pośród was, kiedy mu się tylko zechce i jak mu się zechce; jak miało to miejsce np. dwa tygodnie temu, gdy Stanisław  – kierując osobistą wrogością wobec mojej osoby – nagle podczas szkoły sobotniej, oświadczył, ze ja nie mam prawa wypowiadać się na szkole sobotniej!......

Drogi Czytelniku relacji ze wspomnianego zebrania zborowego.
Jak zapewne się domyślasz, nie było mi dane w spokoju wypowiedzieć to wszystko co teraz zapisałem. David – President Irish Mission Seventh - Day Adventists Church , mimo, że mniej więcej godzinę wcześniej autorytarnie nakazywał członkom zboru w Londonderry nie przerywano mi w wypowiedzeniu się, teraz sam autorytarnie przerwał mi, gdy zacząłem wyliczać wszystkie odebrane mi przywileje. Ja jednak nie odpuściłem. Dalej gadałem swoje - nawet wtedy, gdy Gośka widząc, że nie zamierzam się podporządkować Davidowi, opuściła mnie jako tłumacz. Byłem wśród nich sam cieleśnie, ale nie samotny duchowo; bo dający przykład wdzięczności dla mojego Pana, za ofiarowanie mi przez Niego przywileje, dając wzór wiary w pomocna moc tych przywilejów w „przeobrażanie się w nowego człowieka według sprawiedliwości Bożej i świętości prawdy”, przez zademonstrowanie braku psiego posłuszeństwa nietolerancji, uprzedzenia pastora Davida, zjednoczyłem się z Panem Jezusem Chrystusem, Szczepanem, Pawłem, i innymi w dawaniu zaszczytnego świadectwo , że Bóg –a  nie Wielki Wybuch,  stworzył człowieka;  gdyż tylko Bóg miłujący, mógł  obdarzyć – w ten sposób wyróżnić nas ludzi człowieka od zwierząt – Prawem Człowieka wraz uświadomieniu  o potrzebie niepozwolenia odebrania  sobie tych praw, w uczuciowy pożądaniu lub strachu otrzymania nagrody lub kary! Dlatego wszelkie przykłady nie respektowania  u innych ich praw człowieka, należy nazwać „zezwierzęceniem”! Wszelkie tego przykłady skrzętnie wykorzystują zaś ci, którzy szukają dowodów potwierdzających ich religijną – a nie naukową doktrynę,  iż człowieka stworzył Wielki Wybuch, który z racji swej istoty nie mógł być dawcą prawa człowieka! To groteskowe, obrzydliwe, gdy wyznawcy
„ w gębie” wiary stworzenia świata przez Boga, swoje uczynki opierają na etyce „duża, silniejsza  mająca przewagę w liczebności stada ryba ma prawo pożreć mniejszą, dla pomyślności ewolucyjnej jej gatunku, dla  zachowania bytu jej stada”.
Jana 11: 46-50… A niektórzy z nich odeszli do faryzeuszów i powiedzieli im, czego dokonał Jezus. Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili: Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród. A jeden z nich, Kaifasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, I nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął.
Doświadczając osobiście zachowanie wobec siebie, tak członków Świadków Jehowy, jak adwentystów Dnia siódmego w Londonderry, miałem sposobność zrozumienia, dlaczego w dziejach ludzkości mogły istnieć i działać powszechnie publicznie akceptowane totalitaryzmy: papieski, hitlerowski, stalinowski. Ludzie zapominają, że nie ludzkie ustawy lub okolicznościowej przyzwolenia – ale sam Bóg, dał człowiekowi  Prawa Człowieka wraz obowiązkiem nie zrzekania się ich dla materialnej korzyści lub ze strachu od otrącenia od grupy w które przebywają . Tak jak skazańcy nie bali się śpiewać o marzeniu do wolności, tak ja w zborze świadków Jehowy na zebraniach  w ich salach królestwa, podnosiłem rękę na znak pragnienia czynnego uczestnictwa w studiowaniu „Strażnicy” mimo, że wcześniej odebrano mi prawo wypowiadania się - choć jednocześnie nie zabroniono mi „wypowiadać się ewangelizacyjnie” podczas rozpowszechnia  Strażnic  w terenie - miałem najlepsze wyniki  w rozpowszechnianiu Strażnic i innych publikacji Wydawnictwa Strażnica !
( Coś podobnego zrobił pastor Krzysztof Roszkowski ( 31.01.14r. – dziś pastor w… Pszczynie )  – który będąc  z wizytą w Londonderry z Lato 09r. zaproponował mi kolportaż książek przywożonych z Polski przez Stanisława Śleszyńskiego, mimo że wiedział, że zabroniono mi głosić apele ewangelizacyjne z mównicy w Londonderry. Tak więc Stasiu kumpel pastora Krzysztofa, przyjeżdżając na handel do Irlandii, miał przywozić książki KADS, które ja miałbym od niego odkupywać i rozpowszechniać, by ten zamiast kolportażu mógł swój czas poświęcić na handelek ) 
Osobowość autorytarna społeczeństwa Świadków Jehowy rodziła w ich sercach ocenę mojego podnoszenie ręki jako bunt, a nie jako pragnienie, pochwałę możliwości swobodnego wypowiadania się na podstawie analizy  treści Strażnicy.
Gdybym mówił językami anielskim na temat uświęcenia treści Strażnicy , a miłości bym mnie miał, byłbym dźwięczącym cymbałem…
 Podobnie było pod koniec zebrania zborowego , które obecnie zrelacjonowałem;  ja jednak nie pozwoliłem Davidowi stłamsić moja godność człowieka, świadomego swych praw człowieka; świadomego, że te prawa nie dał mu ten lub owy ludzki artykuł prawny, ale sam Bóg. To nie ludzki Rzecznik Praw Człowieka, lecz sam Pan Jezus Chrystus daje mi moc przy bronieniu mych Praw Człowieka ( Nie oznacza to jednak, aby ludzki Rzecznik Praw Człowieka może  zlekceważyć swoje obowiązki, jakie nakłada na niego jego funkcja społeczna i samo zobligowanie tegoż społeczeństwa do okazywania sprzeciwu wobec wszelkim przejawom łamania Praw Człowieka w każdym zgrupowaniu ludzkim, w tym również w kościele. Taki rzecznik kiedyś będzie zdawał sprawę Bogu – nie Wielkiemu Wybuchowi, jak wykorzystując swoja funkcję Rzecznika Praw Człowieka przeobrażał się w nowego człowieka według sprawiedliwości Bożej i świętości Prawdy ).  Okazując Davidowi swój sprzeciw, nie mogłem oczywiście zrobić to z pozycji przysłowiowej „myszy kościelnej” - co oczywiście David i zbór wykorzystał do jako jeszcze jeden dowód mojej nerwowości, nieposłuszeństwa. No cóż, stojąc pół metra od Davida wśród pozostałych uczestników zebrania, na jego wielokrotne  „Stop Bogdan”, ja po polsku – bez tłumaczenia Gośki gadałem nadal swoje, jednocześnie przypominając sobie, jak na początku naszej ponad trzyletniej wspólnej zborowej drogi, z cichością  „myszy kościelnej”- przyjąłem zniewagę publicznego zakneblowania mi ust przez Claudio za wiedzą i zgodą  Davida i  good and faithful members of chuch of Londonderry” ; a oni nic z tego nie zrozumieli! Jak pokornie przyjmowałem inne szykany.
Kiedy David powtarzał: „Stoped Bogdan” ja kontynuowałem swoja wyliczankę za pomocą swoich paluchów , nie po to aby zemścić się na nich. Nie dlatego przemawiałem dalej, że byłem rozgniewany widokiem tryumfującego Stanisława i „porządnego” pajaca Claudia,  rozczarowany postawa Goski, Renii i Mariusza. Gadałem , bo czułem w sobie wzrastająca wolność;  od poczucia winy ( wcześniej wielokrotnie dobrowolnie  zadawałem sobie ból poszukiwaniem u siebie dowodów winy za zaistniałą sytuacje w zborze ) i od zakazu -nadanego samemu sobie przed zebraniem - wygarnięcia „ na pożegnanie z tymi poganami” wszystkich ich przewinień; co wcześniej skrupulatnie przestrzegłem mając świadomość swego posłannictwa podczas tego zebrania.. Ulżyło mi! Z ich oskarżeniem o jeszcze jedno zakłócenie „chrześcijańskiego” zebrania, czy bez – ulżyło mi!!!    Pan wybaczył mi moje, niewłaściwe wobec Owocu Ducha, zachowanie; bo wie, jak ja – tylko takie sobie biedaczysko - wiele wycierpiałem, wypłakałem, wykrzyczałem nad Jeziorem Paprocańskim w Tychach i na plaży Benone w Irlandii Północnej…                                                                                                                                          
 



[i] Nawiązanie do treści Listu z datą 15.10.10r. patrz: post nr. 123
[ii] Pisząc te słowa nie znałem treści listu mojej żony do pastorów: Davida Neal i Claudio Popescu; patrz wstrząsający w swej treści post nr. 129
[iii] Data 04.04.09r. wspomnianego zebrania jest prawidłowa. W moim blogu wspominając incydent oczerniania mojej osoby przez Przewodniczącego Irish Mission twierdzeniem, że otrzymał telefoniczne informacje od pastorów z Polski, odnośnie mego ( rzekomego ) złego zachowania w polskim zborze, podawałem błędną datę: 09.04.09r.    
[iv]  Patrz: post nr 127
[v] Patrz post nr 129
[vi] Patrz: post : relacja – minuta po minucie - z zebrania sądowniczego z datą 14.12.13r. ( Proces Grudzień 13 ), który przedstawię za tydzień w Poniedziałek Marca 14r.
[vii] W regulaminach KADS nie istnieje taki zakaz! Stosowanie go – tak okresie: 10r.-11r. jak 10.13r.-01.14r. – wynikało ze szczególnej wrogiego nastawienia członków zboru w Londonderry wobec mojej osoby i próśb, z którymi się zwracałem do Boga, w intencji poprawy sytuacji w zborze, według Boga wartości moralnych, nie ludzi będących w grupowym zgorzeniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz