O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 10 lutego 2014

List do Przewodniczącego Irish Mission pastora Davida Neal z datą 25.01.11r.




W  okresie: Styczeń  11r. – Październik 11r.  wysłałem do Przewodniczącego Irish Mission pastora Davida Neal wiele listów z pozycji osoby pełnej wątpliwości w ocenie otaczającej ją rzeczywistości życia lokalnego zboru Seventh-day Adventist Church/KADS  w Londonderry.  Ideolog zboru Monika Jantos-Erazo, wielokrotnie zarzucała mi, że nie chce się poprawić,  mimo że pastor David Neal „wielokrotnie” przeprowadzał ze mną „serdeczne pasterskie rozmowy” o moim postępowaniu wobec braci w zborze. Taka gadka Moniki była z jej  strony jawnym kłamstwem – gdyż z faktu, iż trudno by było pastorowi Davidowi Neal rozmawiać  ze mną bez jej pomocy w charakterze tłumacza, wiedziała ile tych rozmów miało miejsce w rzeczywistości. Ostatnim  ( a zarazem drugim ) spotkaniem, które można by było zaliczyć jako „tzw. wizytę pasterską” Przewodniczący Irish Mission przeprowadził we… . Wrześniu 08r. Było to te spotkanie, na którym oskarżył mnie o „nerwowe” zachowanie w zborze, tworząc w nim konfliktową atmosferę. To oskarżenie postawił mi na podstawie donosu swego podwładnego pastora  Claudio Popescu. W odpowiedzi ujawniłem pastorowi Davidowi Neal, że całe zamieszanie w zborze pojawiło się po tym, jak zbór wpadł na pomysł zabronienia wygłaszania kazań i apeli ewangelizacyjnych z mównicy zborowej osoby nie potrafiącym posługiwać się angielskim – przy czym ten zakaz egzekwowano tylko wobec mojej osoby, gdy tymczasem Emilian Bilaniuc - przyjaciel pastora Claudio, Grzegorz z Polski – przyjaciel Moniki Jantos-Erazo, pastor Krzysztof Roszkowski ( dziś pastor w … Pszczynie ) mogli służyć Słowem Bożym, mimo, że zmuszeni byli korzystać z pomocy tłumacza ( np. Moniki Jantos-Erazo ). Niestety Przewodniczący Irish Mission , nie podjął się wyjaśnienia tych rewelacji na tym spotkaniu, np. doprowadzając do konfrontacji pastora Claudio Popescu z oskarżaną przez niego moją osobą; aby pokazać zwaśnionym stronom, że z obowiązku Przewodniczącego  Irish Mission zawsze – bez względu na okoliczności – zachowa…. bezstronną sprawiedliwość i prawdę;  aby zachować przywódczą moc - autorytet  pokój czyniącego  na terenie Irish Mission Sveneth-day Adventist Church/KADS, która mu podlega duszpastersko.  Tymczasem zwołał radę zboru, aby wspólnie nałożyć na mnie karę dyscyplinarną…. zakaz występowania na mównicy zborowej.
( I dziś miałby do tego człowieka skierować odwołanie od wyroku wykluczenia mnie z Kościoła Bożego, mając świadomość – na podstawie tego co mojej oczy widziały i uszy słyszały  - że on nie tylko wtedy nie zareagował bezstronnie, ale później na zapowiadanym przez siebie samego zebraniu sądowniczego 19.03.11r. ( patrz: List Przewodniczącego Irish Mission…… ) tuszował wielokrotną  samowolkę linczu zgorszonej grupy, rozbestwionej poczuciem bezkarności zapowiedzianym im przez niego listem i zebraniem sądowniczym. )
Ponieważ Monika Jantos-Erazo ( razem z  Stanisław Śleszyński, Goska Geszlak, Renata i Mariusz Wójcikowie – papugi Moniki, która miała na nie wielki wpływ jako „znawczyni” Ducha Proroctw E. White ) uprzykrzała mi się z wymówkami:  nie zmieniasz swego zachowania, mimo że pastor David Neal tak wiele razy ostrzegał cię, że grożą ci kary dyscyplinarne” , zdajając sobie sprawę, że te kłamstwa - nachalnym ciągłym powtarzaniem ugruntowane w ich świadomości jako „święta” prawda – w przyszłości będą wykorzystane jako materiał oskarżycielski, zdecydowałem się napisać kilka listów do Przewodniczącego Irish Mission, by za pomocą ich treści zmusić pastora Davida Neal do konkretnego zdeklarowania swojej pozycji wobec tego co się dzieje w zborze w Londonderry; w ten sposób dziś mam „czarno na biało” dowód potwierdzający czy lub co uczył pasterz pastor David Neal  „zbłąkaną owcę”  - czyli moją osobę, podczas zorganizowanych przeze mnie – nie jego,  listownych wizyt pasterskich. 
Kto z Czytelników zgadnie ile było tych listownych spotkań?  Zgadłeś! ….. ani jednego! Nie odpowiedział na mojej listy – za to ukarał najsurowiej  jak pozwalały na to regulaminy Kościoła Bożego!
( to taka w Seventh-day Adventist Church  “tradycja  pasterska” przedstawicieli pastorskich struktur tego Kościoła )
List przedstawiony w tym poście wysłałem przed zapowiadanym przez Przewodniczącego Irish Mission zebraniem sądowniczym z datą 19.03.11r.  , ale już po otrzymaniu listu od przewodniczącego z zapowiedzią, że na podstawie oskarżeń zboru i swego podwładnego pastora  Claudio Popescu, zorganizuje wspomniane  spotkanie w celu zawieszenia mojej osoby z członkostwa zboru ( czyli z całego globalnego Seventh-day Adventist Church/KADS ).  To co zrobił pastor Claudio Popescu, jego ( i zboru ) chamowata buta w poczuciu bezkarności wobec zapowiedzianego już ukarania dyscyplinarnego mojej osoby, a przede wszystkim miłość do mojej córki ( określanej tylko w tym liście pasierbicą – temat dla nowego projektu ), zmusiły mnie w tym liście do zmiany stylu wobec tego, który dotychczasowo pisałem  Przewodniczącego Irish Mission – patrz: ostatnie zdania cytowanego poniżej listu.
W miejsce wątpliwości przedstawiłem oficjalne domagania.
Miałem świadomość, że treścią pierwszej części tego listu zmuszę  Przewodniczącego Irish Mission  do zweryfikowania  jakim uczuciowo emocjonalnym nastawieniem  wobec oskarżonego ( wroga nienawiść grupowego zgorszenia ) kieruje sie grupa, której oskarżenia – nie konkretne, ogólnikowe – dają mu prawo zastosować tak surowa karę: zawieszenie i to od razu na najdłuższy dystans czasu, jaki pozwala Prawa Seventh-day Adventist Church/KADS w ramach tej sankcji dyscyplinarnej!
Zdawałem sobie również, że treścią drugiej części listu zmuszę pastora Davida Neal do zrezygnowania z urzędu przewodniczącego zebrania sadowniczego, które sam już pół roku zapowiedział, grożąc mi karami dyscyplinarnymi , by zakończyć  „braterskim”:

Moim głębokim, głębokim pragnieniem ( było ) abyś Bogdanie odkrył w swym sercu głęboki szacunek do kolegów  członków twojego kościoła. Napisanie tego listu do ciebie nie sprawia mi żadnej przyjemności. Moja prawdziwa prośba w tym liście do ciebie ma naprawić zepsute relacje z kolegami  członkami, w wyniku twojego postępowania.
Przewodniczący Irish Mission , mimo że nie spełnił moich domagań, zdecydował się na urzęd przewodnictwo w tym zebraniu sądowniczym,  odpowiedzialnego za dopilnowanie, aby zachowano sprawiedliwość i prawdę podczas tego procesu !

Oto treść listu.

The letter is very important! Please David. You do not delay with translation it!

Bogdan Szczęsny – Bury                                                                                      Londonderry25.01.11r.

To David Neal                                                             
President Irish Mission Seventh-day Adventists Church

The Complaint

Mimo, że wczoraj wysłałem do Ciebie list, jako odpowiedź na list, który otrzymałem od Ciebie kilka dni temu, dziś zmuszony zaistniałym incydentem, jaki miał miejsce w mieszkaniu Gośki ( Geszlak ) wieczorna porą, pisze następny….
Proszę potraktować ten list jako pierwszy do rozpatrzenia – nagłówek: „The complaint”  sam wskazuje powagę sytuacji.
Wczoraj wieczorem, po raz któryś z kolei od momentu, gdy Claudio podważył mój autorytet rodzicielki nałożeniem mi taśmy na usta w obecności mojej pasierbicy  Agnes, Twój protegowany znów zakpił sobie z moich praw opiekuńczych, jakich udzieliła mi Matka Agnes, moja żona Mariola.

Oto przebieg wydarzeń:
Moja żona wyjechała do Polski w ubiegłym tygodniu. Mojej osobie powierzyła opiekę Agnes; nie Claudiu , Gosi lub komukolwiek innemu   W ostatnią niedzielę, po przyjściu z mieszkania Gosi, Agnes oświadczyła mi, że jutro ma spotkanie z Claudiem ( Popescu ) w mieszkaniu Gosi. Nie miałem żadnych obiekcji, prosząc tylko Agnes aby podała mi godzinę tego spotkania. Wieczorem tego samego dnia, Agnes zmieniała warunki tego spotkania, mianowicie miało ono odbyć się o godz. 18 po południu w
naszym domu, a nie u Gosi . Ponieważ ja w poniedziałkowe popołudnia mam zajęcia na mieście, powiedziałem, że niedopuszczalne jest aby spotkała się  sam na sam z Claudiem  bez obecności osoby trzeciej. Poleciłem jej więc, aby poprosiła Claudia o zmianę terminu tego spotkania. Ponieważ Agnes sprzeciwiała się emocjonalnie tej propozycji, skontaktowałem się telefonicznie z Matką Agnes, przedstawiając jej zaistniały problem. Jak się tego spodziewałem, moja żona zdecydowanie sprzeciwiła się, aby jej córka spotkała się sam na sam z mężczyzną w zamkniętym pokoju. Mariola rozmawiała również z córką;  by po tej rozmowie potwierdzić przede mną, że kategorycznie zabroniła Agnes spotkania się z Claudiem bez towarzystwa osoby trzeciej.. Zaproponowałem więc Agnes, aby poprosiła ciocię Gosię, czy mogłaby w jej mieszkaniu – gdzie jest dużo osób  - spotkać się z Claudiem. Agnes zadzwoniła do Gosi, po czym oświadczyła, że ciocia zgadza się na to. Zawiozłem Agnes do mieszkania Gosi zgodnie z ustalonym czasie; dom Gosi tętnił życiem, przed domem spotkaliśmy syna Gosi  Adama.  Było uzgodnione – również z Mariolą – że ewentualne spotkanie z Claudiem, które ma się rozpocząć o 18, powinno zakończyć się o 19; Agnes powinna wrócić na tak wcześniej, aby mogła przygotować się do zajęć szkolnych. Chcą iść na rękę Agnes, zgodziłem się, że nie musi zakończyć  to spotkanie dokładnie o 19, musi jednak mnie uprzedzić o tym telefonicznie. Kilka minut przed 19 pojechałem na zakupu do Tesco. Około 19,15 przypomniałem sobie, że Agnes miała dzwonić; czego jednak nie zrobiła. Sam więc zadzwoniłem, ale ona nie odebrała telefonu. Wsiadłem więc do  samochodu i pojechałem do mieszkania Gośki.
Dotarłem o godz. 19,30. Zaskoczyło mnie to, że dom był zaciemniony i wyludniony ( przecież w nim mieszka 5 dzieciaków!), tylko w jednym pokoju paliło się  światło.

Podszedłem do drzwi frontowych, zadzwoniłem, poczekałem około dwie minuty, znów zadzwoniłem, znów czekałem daremnie następne dwie. Wreszcie postanowiłem zapukać w okna pokoju w którym paliło się światło. Okno tego pokoju była zasłonięte tak, że nie wiele można było zobaczyć, co dzieje się w tym pokoju. Zerkając przez mała szczelinkę – między zasłona a ściana boczną okna -  zobaczyłem tylko pustą sofę, znajdująca się tuż przy stoliku z komputerem ( sofa ta znajduje się naprzeciwko okna ). Wiedziałem jednak, że w tym pokoju jest jeszcze jedna sofa, tuż przy oknie,    ( dlatego niewidoczna dla mnie zerkającego przez wspomniana szczelinę), więc była możliwość, że ktoś jest obecny w mieszkaniu, ale niewidoczny dla mnie, bo siedzący na tej sofie przy oknie. Zapukałem więc do okna i wróciłem do drzwi frontowych.  Nadal nikt nie otwierał, mimo, że paliło się światło! Wróciłem do okna, zapukałem jeszcze raz – mocniej, mimo, że miałem świadomość, że siedzące osoby na sofie przy oknie powinny usłyszeć moje wcześniejsze pukanie. Po dobrej chwili drzwi mieszkania otworzył Claudio. Zapytałem go, czy jest tu Agnes. Wskazał mi pokój w którym paliło się światło. Wchodząc do pokoju – jedynego w całym mieszkaniu, w którym paliło się światło – zauważyłem dwa  szokujące dla mnie fakty:
1.w pokoju – a tym samym w całym mieszkaniu -   nie było nikogo trzeciego poza Claudiem i Agnes
2. Agnes siedziała na tej sofie koło komputera, gdy tymczasem, przed otworzeniem drzwi przez Claudia, nie siedziała na niej! Była bardzo zmieszana.

Claudio usiadł-wrócił na sofę przy oknie, niewidoczna przez szczelinę. Zwróciłem się do Agnes z naganą, przypominając,  że jej matka kategorycznie zabroniła jej spotykanie się z Claudiem sam na sam bez towarzystwa osób trzecich.                                               
( To istotny fakt – moje zajęcia na mieście odwołano – informacja telefoniczna około 14.; o czym
poinformowałem Agnes dając jej do zrozumienia, ze istnieje możliwość jej spotkania w naszym mieszkaniu. Ona stwierdziła, że chce pobawić  się z Lizą ( najmłodszą córką Gośki ), więc pozostanie w domu Gośki, spotka się w nim z Claudiem. )                                                  
Wyjaśniłem jej również, że swoja postawą postawiła w niezręcznej sytuacji Claudia, który zapewne nie wiedział, jak zdecydowanie przeciwna była  Mariola, aby on spotykał się z jej córka sam na sam bez obecności osób trzecich. Poprosiłem nawet Agnes, aby wyjaśniła ( po angielsku ) Claudiowi o czym właśnie w tym momencie rozmawialiśmy; ale Agnes nie zrobiła tego, ciągle twierdząc, że mama nie zabroniła jej spotkania się z Claudiem sam na sam. Kłamała, jak kłamie od czasu, odkąd jest pod kuratelą „duchową” Claudia i innych „nieuświęconych” członków zboru w Londonderry. ( ale to temat na inną porę, w sytuacji, gdy  nie  będziecie mieli przewagi nade mną, w swej grupie, gdzie bezczelnie i bezkarnie wyznaczacie swoje prawa, zasady, oskarżania, kary, cenzury itd. – zmuszę was do dyskusji na innym bezstronnym forum; m. in. ze względu na Agnes!)  Sytuacja stawała się napięta: Agnes zdenerwowana i zestresowana przez ujawnienie jej kłamstwa, Claudio zdezorientowany w czym rzecz; ja nie potrafię wyjaśnić mu niewłaściwość sytuacji, w której on – 30-letni mężczyzna, pastor,
zamyka się w pokoju z zasłoniętym oknem  z nastolatka, która na dodatek stara się ukryć przed swoimi opiekunami ten fakt..  Ponieważ zbliżała się godz. 20, zdecydowałem się zabrać Agnes do domu. Odmówiła!                                                                
 I wtedy wtrącił się Claudio. Wstał z sofy i podszedł do mnie nakazując mi wyjść z mieszkania bez Agnes. Doskonale wiedział, że ja już wydałem polecenie Agnes, że ma ze mną natychmiast wracać do
domu. Ona widząc poparcie Claudia, jeszcze bardziej hardo sprzeciwiła mi się! Więc podniosłem głos powtórnie nakazując jej by wyszła ze mną z tego mieszkania. Wtedy Claudio stojąc tuz przy mnie zagroził mi, że zadzwoni na policję.                                                     
                                                                           
Davidzie, w  wakacje 09r. poprosiłem pewne osoby aby odsunęły się od Agnes, m.in. dlatego, ze częstowały ja alkoholem tak jawnie, że nawet pewien dzieciak, nie z naszego kościoła, widział  Agnes pijaną!. Osoby te oburzone moją prośbą skierowaną do nich,  udały się do mieszkania Gośki ( zamieszkały w jej mieszkaniu ) , która pomogła im zadzwonić na policję z donosem, że stosuję w moim domu przemoc  fizyczna i psychiczną ( osoby te nie posługiwały się angielskim ). Patrol policji zapukał do drzwi mojego domu ( wyjaśniając sprawę tylko z moją żoną ) . Kilka miesięcy później dyrektor szkoły Agnes powiedział w mojej obecności , że na policji jest notka, iż były zgłoszenia donoszące, że w mieszkaniu Agnes jej opiekun – to ja, stosuje przemoc! Tak mnie urządzili moi bracie duchowi! Zresztą ten wątek tez się rozwinął równolegle do innych wątków, które dostrzegasz w swoim liście do mnie, przybierając obrzydliwą formę, której finał miał miejsce w lutym na zebraniu zborowym ( 13.02.10r. patrz post:  Cześć 1 Niemoralność poznanych przeze mnie adwentystów Dnia Siódmego; moja samotność przy wigilijnym stole. )   Jedną z tych osób, współwyznawca naszego kościoła w Polsce, był ( w Londonderry ) sprawcą pogłosek o moim złym postępowaniu w Polsce  – jak widzisz, nie jesteś sam  Davidzie!                                               
                                                                          
Kiedy więc ten młody Rumun, który wcześniej na różne sposoby poniżał moją osobę, znów zrobił to o obecności mojej pasierbicy, zareagowałem zdecydowanie! Na Claudia obrzydliwe, nieprzyzwoite wskazywanie nastolatce, że zachowanie jej opiekuna zasługuje na interwencję policji, zareagowałem konfrontacyjnie , aby pokazać Agnes, że groźby Claudia są idiotyczne, nie mające racji prawnej. Dlatego zażądałem od Claudia aby natychmiast zadzwonił na policję. (żądanie zadzwonienia na policję nie wymaga gruntownej znajomości angielskiego). Moja zdecydowana , a nie przestraszona postawa spowodowała, że dotarło do niego, iż zachowuje się irracjonalnie, idiotycznie, jak pajac a nie jak poważny mąż, wyznaczony na „Stróża domu Izraela”.  Dlatego zadzwonił – bo przecież nadal grał ważniaka przed Agnes - ale nie na policję, ale do Gośki ( Ona uwielbia dzwonić na policje! ). Ja tymczasem zadzwoniłem do Marioli, aby ona telefonicznie nakazała Agnes wyjść z tego domu.
Niestety nie odebrała telefon . Widząc, że Agnes nie zamierza mnie posłuchać, sam wróciłem do domu. Claudio odwiózł Agnes jakieś pół do godzinę później.                                                    
Koniec relacji .

Davidzie, w sposób zdecydowany oświadczam, że nie oskarżam Claudia o jakieś złe seksualne związki z Agnes! Nie zamierzam pogrążać się w takie bagno, wiedząc, że trzymanie się zdrowych duchowych zasad Bożego Kościoła uniemożliwiłoby samemu Claudiowi  doprowadzić do tak dwuznacznej sytuacji. ( pamiętajmy, że oprócz moje oceny i Claudia, dotyczącej ich intymnego spotkania, jest  również ocena nastolatki. Davidzie, uprzedzam, że gdyby miał prawo rodzicielskie na Agnes, nigdy
nie pozwoliłbym jej pojechać na te wasze campy młodzieżowe, wiedząc, czy tam się zajmuje młodzież przede wszystkim!)
Wróćmy jednak do treści tego listu.                                    
                                                                           
Davidzie zrelacjonowałem Ci całe wydarzenie, nie po to abyś zganił Claudia! Ten wychowanek  NewBold College Londynu ( szacownej wyższej szkoły Adwentystycznej )  zrobił dotąd jeszcze głupsze i szkodliwsze dla działa Pana rzeczy, a które CI są doskonale wiadome, a mimo to nigdy nie skarciłeś go za nie. Ba ty akceptujesz jego zachowanie – najprawdopodobniej sam nie widzisz w jego zachowaniu i działalności opiekuna duchowego lokalnej owczarni nic niestosownego!  ( a nazbierało
się tego, oj nazbierało!)
Davidzie, miarka się przebrała! Już nie rozmawiamy jako bracia, ale jako jawni przeciwnicy w kwestii jak należy budować lokalny zbór kościoła Bożego – ten „święty dom duchowy, kapłaństwo święte”.
Dlatego stawiam Ci następujące żądania:
1.       Przedstawienie mi – tylko na piśmie - konkretnych zarzutów, jakie jakoby miałem popełnić w Polsce przed przyjazdem do Londonderry.
2.       Przedstawienie mi – tylko na piśmie – konkretnych nazwisk osób, które potwierdzą Twoje zarzuty odnośnie mojego zachowania w Polsce.
3.       Przedstawienie mi – tylko na piśmie – konkretnych zarzutów, jakie miałem popełnić w Londonderry w okresie ostatnich trzech lat.
4.       Przedstawienie mi – tylko na piśmie –  na jakich podstawach prawa kościelnego przetrzymywałeś przez okres ponad pół roku ( Styczeń – wrzesień 08r.) List Zborowy, polecający moja osobę zborowi w Londonderry. Czy TY wiesz, że okres ważności  takiego listu wynosi..pół roku? Z rozmów z członkami wydedukowałem, że oni nigdy nie poznali treść tego Listu Zborowego/ Letter of Transfer)!

Wiem Davidzie, że Twoje rozeznanie w sprawach  Bożych jest mizerne ( słabe ); wiem jednak, że nie jesteś nieinteligentnym głupcem. Oczekuję więc, że po tym co napisałeś do mnie w liście z Października 10r. ( a która ja otrzymałem od Ciebie za pośrednictwem Claudia dopiero 21
stycznia 11r. ) nie będziesz zwlekał spełnienia moich żądań! 

 Ps. Już w marcu ( 10 r. ) Claudio bezczelnie namawiał mnie abym  oficjalnie z Toba rozmawiał nad sytuacja w zborze. Tak był pewny siebie! Ja wybrałem inną drogę. Rozpoczynała się ona zapytaniem Ciebie:„ Davidzie, are you me friend?” Kilka razy pytałem, kilka razy odpowiedziałeś: „ I am!”
Wybierając te drogę wskazałem raz jeszcze, że nie jestem formalista, faryzeuszem, ale człowiekiem pokoju. Problem w tym, że zachowałeś się tak jak zachowałeś Davidzie. Nie ukrywam, że jestem ciekaw, jak będziesz się nadal zachowywał; jakie rozwiązanie zastosujesz w dalszej przyszłości.
Davidzie – Bóg jest miłosierny; można w każdej chwili zawrócić z obłąkanej drogi, która prowadzi na pewno, zawsze tylko to „perish”  ( angielskie tłumaczenie treści Psalmu nr 1 )

Bogdan Szczęsny- Bury



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz