W okresie: Styczeń 11r. – Październik 11r. wysłałem do Przewodniczącego Irish Mission
pastora Davida Neal wiele listów z pozycji osoby pełnej wątpliwości w ocenie
otaczającej ją rzeczywistości życia lokalnego zboru Seventh-day Adventist
Church/KADS w Londonderry. Ideolog zboru Monika Jantos-Erazo,
wielokrotnie zarzucała mi, że nie chce się poprawić, mimo że pastor David Neal „wielokrotnie”
przeprowadzał ze mną „serdeczne pasterskie rozmowy” o moim postępowaniu wobec
braci w zborze. Taka gadka Moniki była z jej
strony jawnym kłamstwem – gdyż z faktu, iż trudno by było pastorowi
Davidowi Neal rozmawiać ze mną bez jej
pomocy w charakterze tłumacza, wiedziała ile tych rozmów miało miejsce w
rzeczywistości. Ostatnim ( a zarazem
drugim ) spotkaniem, które można by było zaliczyć jako „tzw. wizytę pasterską”
Przewodniczący Irish Mission przeprowadził we… . Wrześniu 08r. Było to te
spotkanie, na którym oskarżył mnie o „nerwowe” zachowanie w zborze, tworząc w
nim konfliktową atmosferę. To oskarżenie postawił mi na podstawie donosu swego
podwładnego pastora Claudio Popescu. W
odpowiedzi ujawniłem pastorowi Davidowi Neal, że całe zamieszanie w zborze
pojawiło się po tym, jak zbór wpadł na pomysł zabronienia wygłaszania kazań i
apeli ewangelizacyjnych z mównicy zborowej osoby nie potrafiącym posługiwać się
angielskim – przy czym ten zakaz egzekwowano tylko wobec mojej osoby, gdy
tymczasem Emilian Bilaniuc - przyjaciel pastora
Claudio, Grzegorz z Polski – przyjaciel Moniki Jantos-Erazo, pastor Krzysztof Roszkowski
( dziś pastor w … Pszczynie ) mogli służyć Słowem Bożym, mimo, że zmuszeni byli
korzystać z pomocy tłumacza ( np. Moniki Jantos-Erazo ). Niestety
Przewodniczący Irish Mission , nie podjął się wyjaśnienia tych rewelacji na tym
spotkaniu, np. doprowadzając do konfrontacji pastora Claudio Popescu z
oskarżaną przez niego moją osobą; aby pokazać zwaśnionym stronom, że z
obowiązku Przewodniczącego Irish Mission
zawsze – bez względu na okoliczności – zachowa…. bezstronną sprawiedliwość i
prawdę; aby zachować przywódczą moc -
autorytet pokój czyniącego na terenie Irish
Mission Sveneth-day Adventist Church/KADS, która mu podlega duszpastersko. Tymczasem zwołał radę zboru, aby wspólnie
nałożyć na mnie karę dyscyplinarną…. zakaz występowania na mównicy zborowej.
( I dziś miałby do tego człowieka skierować odwołanie od wyroku wykluczenia mnie z Kościoła Bożego, mając świadomość – na podstawie tego co mojej oczy widziały i uszy słyszały - że on nie tylko wtedy nie zareagował bezstronnie, ale później na zapowiadanym przez siebie samego zebraniu sądowniczego 19.03.11r. ( patrz: List Przewodniczącego Irish Mission…… ) tuszował wielokrotną samowolkę linczu zgorszonej grupy, rozbestwionej poczuciem bezkarności zapowiedzianym im przez niego listem i zebraniem sądowniczym. )
( I dziś miałby do tego człowieka skierować odwołanie od wyroku wykluczenia mnie z Kościoła Bożego, mając świadomość – na podstawie tego co mojej oczy widziały i uszy słyszały - że on nie tylko wtedy nie zareagował bezstronnie, ale później na zapowiadanym przez siebie samego zebraniu sądowniczego 19.03.11r. ( patrz: List Przewodniczącego Irish Mission…… ) tuszował wielokrotną samowolkę linczu zgorszonej grupy, rozbestwionej poczuciem bezkarności zapowiedzianym im przez niego listem i zebraniem sądowniczym. )
Ponieważ Monika
Jantos-Erazo ( razem z Stanisław
Śleszyński, Goska Geszlak, Renata i Mariusz Wójcikowie – papugi Moniki, która
miała na nie wielki wpływ jako „znawczyni” Ducha Proroctw E. White ) uprzykrzała
mi się z wymówkami: „nie zmieniasz swego zachowania, mimo że
pastor David Neal tak wiele razy ostrzegał cię, że grożą ci kary dyscyplinarne”
, zdajając sobie sprawę, że te kłamstwa - nachalnym ciągłym powtarzaniem
ugruntowane w ich świadomości jako „święta” prawda – w przyszłości będą
wykorzystane jako materiał oskarżycielski, zdecydowałem się napisać kilka
listów do Przewodniczącego Irish Mission, by za pomocą ich treści zmusić
pastora Davida Neal do konkretnego zdeklarowania swojej pozycji wobec tego co
się dzieje w zborze w Londonderry; w ten sposób dziś mam „czarno na biało”
dowód potwierdzający czy lub co uczył pasterz pastor David Neal „zbłąkaną owcę” - czyli moją osobę, podczas zorganizowanych przeze
mnie – nie jego, listownych wizyt
pasterskich.
Kto z Czytelników zgadnie ile było tych listownych spotkań? Zgadłeś! ….. ani jednego! Nie odpowiedział na mojej listy – za to ukarał najsurowiej jak pozwalały na to regulaminy Kościoła Bożego!
( to taka w Seventh-day Adventist Church “tradycja pasterska” przedstawicieli pastorskich struktur tego Kościoła )
Kto z Czytelników zgadnie ile było tych listownych spotkań? Zgadłeś! ….. ani jednego! Nie odpowiedział na mojej listy – za to ukarał najsurowiej jak pozwalały na to regulaminy Kościoła Bożego!
( to taka w Seventh-day Adventist Church “tradycja pasterska” przedstawicieli pastorskich struktur tego Kościoła )
List przedstawiony
w tym poście wysłałem przed zapowiadanym przez Przewodniczącego Irish Mission
zebraniem sądowniczym z datą 19.03.11r.
, ale już po otrzymaniu listu od przewodniczącego z zapowiedzią, że na
podstawie oskarżeń zboru i swego podwładnego pastora Claudio Popescu, zorganizuje wspomniane spotkanie w celu zawieszenia mojej osoby z
członkostwa zboru ( czyli z całego globalnego Seventh-day Adventist Church/KADS
). To co zrobił pastor Claudio Popescu,
jego ( i zboru ) chamowata buta w poczuciu bezkarności wobec zapowiedzianego
już ukarania dyscyplinarnego mojej osoby, a przede wszystkim miłość do mojej
córki ( określanej tylko w tym liście pasierbicą – temat dla nowego projektu ),
zmusiły mnie w tym liście do zmiany stylu wobec tego, który dotychczasowo
pisałem Przewodniczącego Irish Mission –
patrz: ostatnie zdania cytowanego poniżej listu.
W miejsce wątpliwości przedstawiłem oficjalne domagania.
Miałem świadomość, że treścią pierwszej części tego listu zmuszę Przewodniczącego Irish Mission do zweryfikowania jakim uczuciowo emocjonalnym nastawieniem wobec oskarżonego ( wroga nienawiść grupowego zgorszenia ) kieruje sie grupa, której oskarżenia – nie konkretne, ogólnikowe – dają mu prawo zastosować tak surowa karę: zawieszenie i to od razu na najdłuższy dystans czasu, jaki pozwala Prawa Seventh-day Adventist Church/KADS w ramach tej sankcji dyscyplinarnej!
Zdawałem sobie również, że treścią drugiej części listu zmuszę pastora Davida Neal do zrezygnowania z urzędu przewodniczącego zebrania sadowniczego, które sam już pół roku zapowiedział, grożąc mi karami dyscyplinarnymi , by zakończyć „braterskim”:
Moim głębokim, głębokim pragnieniem ( było ) abyś Bogdanie odkrył w swym sercu głęboki szacunek do kolegów członków twojego kościoła. Napisanie tego listu do ciebie nie sprawia mi żadnej przyjemności. Moja prawdziwa prośba w tym liście do ciebie ma naprawić zepsute relacje z kolegami członkami, w wyniku twojego postępowania.
Przewodniczący Irish Mission , mimo że nie spełnił moich domagań, zdecydował się na urzęd przewodnictwo w tym zebraniu sądowniczym, odpowiedzialnego za dopilnowanie, aby zachowano sprawiedliwość i prawdę podczas tego procesu !
W miejsce wątpliwości przedstawiłem oficjalne domagania.
Miałem świadomość, że treścią pierwszej części tego listu zmuszę Przewodniczącego Irish Mission do zweryfikowania jakim uczuciowo emocjonalnym nastawieniem wobec oskarżonego ( wroga nienawiść grupowego zgorszenia ) kieruje sie grupa, której oskarżenia – nie konkretne, ogólnikowe – dają mu prawo zastosować tak surowa karę: zawieszenie i to od razu na najdłuższy dystans czasu, jaki pozwala Prawa Seventh-day Adventist Church/KADS w ramach tej sankcji dyscyplinarnej!
Zdawałem sobie również, że treścią drugiej części listu zmuszę pastora Davida Neal do zrezygnowania z urzędu przewodniczącego zebrania sadowniczego, które sam już pół roku zapowiedział, grożąc mi karami dyscyplinarnymi , by zakończyć „braterskim”:
Moim głębokim, głębokim pragnieniem ( było ) abyś Bogdanie odkrył w swym sercu głęboki szacunek do kolegów członków twojego kościoła. Napisanie tego listu do ciebie nie sprawia mi żadnej przyjemności. Moja prawdziwa prośba w tym liście do ciebie ma naprawić zepsute relacje z kolegami członkami, w wyniku twojego postępowania.
Przewodniczący Irish Mission , mimo że nie spełnił moich domagań, zdecydował się na urzęd przewodnictwo w tym zebraniu sądowniczym, odpowiedzialnego za dopilnowanie, aby zachowano sprawiedliwość i prawdę podczas tego procesu !
Oto treść listu.
The letter is
very important! Please David. You do not delay with translation it!
Bogdan Szczęsny
– Bury
Londonderry25.01.11r.
To David
Neal
President Irish
Mission Seventh-day Adventists Church
The Complaint
Mimo, że wczoraj wysłałem do Ciebie list, jako
odpowiedź na list, który otrzymałem od Ciebie kilka dni temu, dziś zmuszony
zaistniałym incydentem, jaki miał miejsce w mieszkaniu Gośki ( Geszlak )
wieczorna porą, pisze następny….
Proszę potraktować ten list jako pierwszy do rozpatrzenia – nagłówek: „The complaint” sam wskazuje powagę sytuacji.
Proszę potraktować ten list jako pierwszy do rozpatrzenia – nagłówek: „The complaint” sam wskazuje powagę sytuacji.
Wczoraj wieczorem, po raz któryś z kolei od momentu,
gdy Claudio podważył mój autorytet rodzicielki nałożeniem mi taśmy na usta w
obecności mojej pasierbicy Agnes, Twój
protegowany znów zakpił sobie z moich praw opiekuńczych, jakich udzieliła mi
Matka Agnes, moja żona Mariola.
Oto przebieg wydarzeń:
Moja żona wyjechała do Polski w ubiegłym tygodniu.
Mojej osobie powierzyła opiekę Agnes; nie Claudiu , Gosi lub komukolwiek
innemu W ostatnią niedzielę, po
przyjściu z mieszkania Gosi, Agnes oświadczyła mi, że jutro ma spotkanie z
Claudiem ( Popescu ) w mieszkaniu Gosi. Nie miałem żadnych obiekcji, prosząc
tylko Agnes aby podała mi godzinę tego spotkania. Wieczorem tego samego dnia,
Agnes zmieniała warunki tego spotkania, mianowicie miało ono odbyć się o godz.
18 po południu w
naszym domu, a nie u Gosi . Ponieważ ja w
poniedziałkowe popołudnia mam zajęcia na mieście, powiedziałem, że
niedopuszczalne jest aby spotkała się
sam na sam z Claudiem bez obecności
osoby trzeciej. Poleciłem jej więc, aby poprosiła Claudia o zmianę terminu tego
spotkania. Ponieważ Agnes sprzeciwiała się emocjonalnie tej propozycji,
skontaktowałem się telefonicznie z Matką Agnes, przedstawiając jej zaistniały
problem. Jak się tego spodziewałem, moja żona zdecydowanie sprzeciwiła się, aby
jej córka spotkała się sam na sam z mężczyzną w zamkniętym pokoju. Mariola
rozmawiała również z córką; by po tej
rozmowie potwierdzić przede mną, że kategorycznie zabroniła Agnes spotkania się
z Claudiem bez towarzystwa osoby trzeciej.. Zaproponowałem więc Agnes, aby poprosiła
ciocię Gosię, czy mogłaby w jej mieszkaniu – gdzie jest dużo osób - spotkać się z Claudiem. Agnes zadzwoniła do
Gosi, po czym oświadczyła, że ciocia zgadza się na to. Zawiozłem Agnes do
mieszkania Gosi zgodnie z ustalonym czasie; dom Gosi tętnił życiem, przed domem
spotkaliśmy syna Gosi Adama. Było uzgodnione – również z Mariolą – że
ewentualne spotkanie z Claudiem, które ma się rozpocząć o 18, powinno zakończyć
się o 19; Agnes powinna wrócić na tak wcześniej, aby mogła przygotować się do
zajęć szkolnych. Chcą iść na rękę Agnes, zgodziłem się, że nie musi
zakończyć to spotkanie dokładnie o 19,
musi jednak mnie uprzedzić o tym telefonicznie. Kilka minut przed 19 pojechałem
na zakupu do Tesco. Około 19,15 przypomniałem sobie, że Agnes miała dzwonić; czego
jednak nie zrobiła. Sam więc zadzwoniłem, ale ona nie odebrała telefonu.
Wsiadłem więc do samochodu i pojechałem
do mieszkania Gośki.
Dotarłem o godz. 19,30. Zaskoczyło mnie to, że dom był
zaciemniony i wyludniony ( przecież w nim mieszka 5 dzieciaków!), tylko w
jednym pokoju paliło się światło.
Podszedłem do drzwi frontowych, zadzwoniłem,
poczekałem około dwie minuty, znów zadzwoniłem, znów czekałem daremnie następne
dwie. Wreszcie postanowiłem zapukać w okna pokoju w którym paliło się światło.
Okno tego pokoju była zasłonięte tak, że nie wiele można było zobaczyć, co
dzieje się w tym pokoju. Zerkając przez mała szczelinkę – między zasłona a
ściana boczną okna - zobaczyłem tylko
pustą sofę, znajdująca się tuż przy stoliku z komputerem ( sofa ta znajduje się
naprzeciwko okna ). Wiedziałem jednak, że w tym pokoju jest jeszcze jedna sofa,
tuż przy oknie, ( dlatego niewidoczna
dla mnie zerkającego przez wspomniana szczelinę), więc była możliwość, że ktoś
jest obecny w mieszkaniu, ale niewidoczny dla mnie, bo siedzący na tej sofie
przy oknie. Zapukałem więc do okna i wróciłem do drzwi frontowych. Nadal nikt nie otwierał, mimo, że paliło się
światło! Wróciłem do okna, zapukałem jeszcze raz – mocniej, mimo, że miałem świadomość,
że siedzące osoby na sofie przy oknie powinny usłyszeć moje wcześniejsze
pukanie. Po dobrej chwili drzwi mieszkania otworzył Claudio. Zapytałem go, czy
jest tu Agnes. Wskazał mi pokój w którym paliło się światło. Wchodząc do pokoju
– jedynego w całym mieszkaniu, w którym paliło się światło – zauważyłem
dwa szokujące dla mnie fakty:
1.w pokoju – a tym samym w całym mieszkaniu - nie było nikogo trzeciego poza Claudiem i
Agnes
2. Agnes siedziała na tej sofie koło komputera, gdy
tymczasem, przed otworzeniem drzwi przez Claudia, nie siedziała na niej! Była
bardzo zmieszana.
Claudio usiadł-wrócił na sofę przy oknie, niewidoczna
przez szczelinę. Zwróciłem się do Agnes z naganą, przypominając, że jej matka kategorycznie zabroniła jej
spotykanie się z Claudiem sam na sam bez towarzystwa osób trzecich.
( To istotny fakt – moje zajęcia na mieście odwołano –
informacja telefoniczna około 14.; o czym
poinformowałem Agnes dając jej do zrozumienia, ze
istnieje możliwość jej spotkania w naszym mieszkaniu. Ona stwierdziła, że chce
pobawić się z Lizą ( najmłodszą córką
Gośki ), więc pozostanie w domu Gośki, spotka się w nim z Claudiem. )
Wyjaśniłem jej również, że swoja postawą postawiła w
niezręcznej sytuacji Claudia, który zapewne nie wiedział, jak zdecydowanie
przeciwna była Mariola, aby on spotykał
się z jej córka sam na sam bez obecności osób trzecich. Poprosiłem nawet Agnes,
aby wyjaśniła ( po angielsku ) Claudiowi o czym właśnie w tym momencie
rozmawialiśmy; ale Agnes nie zrobiła tego, ciągle twierdząc, że mama nie
zabroniła jej spotkania się z Claudiem sam na sam. Kłamała, jak kłamie od
czasu, odkąd jest pod kuratelą „duchową” Claudia i innych „nieuświęconych”
członków zboru w Londonderry. ( ale to temat na inną porę, w sytuacji, gdy nie
będziecie mieli przewagi nade mną, w swej grupie, gdzie bezczelnie i
bezkarnie wyznaczacie swoje prawa, zasady, oskarżania, kary, cenzury itd. –
zmuszę was do dyskusji na innym bezstronnym forum; m. in. ze względu na
Agnes!) Sytuacja stawała się napięta:
Agnes zdenerwowana i zestresowana przez ujawnienie jej kłamstwa, Claudio
zdezorientowany w czym rzecz; ja nie potrafię wyjaśnić mu niewłaściwość
sytuacji, w której on – 30-letni mężczyzna, pastor,
zamyka się w pokoju z zasłoniętym oknem z nastolatka, która na dodatek stara się
ukryć przed swoimi opiekunami ten fakt..
Ponieważ zbliżała się godz. 20, zdecydowałem się zabrać Agnes do domu.
Odmówiła!
I wtedy wtrącił
się Claudio. Wstał z sofy i podszedł do mnie nakazując mi wyjść z mieszkania
bez Agnes. Doskonale wiedział, że ja już wydałem polecenie Agnes, że ma ze mną
natychmiast wracać do
domu. Ona widząc poparcie Claudia, jeszcze bardziej hardo
sprzeciwiła mi się! Więc podniosłem głos powtórnie nakazując jej by wyszła ze
mną z tego mieszkania. Wtedy Claudio stojąc tuz przy mnie zagroził mi, że
zadzwoni na policję.
Davidzie, w
wakacje 09r. poprosiłem pewne osoby aby odsunęły się od Agnes, m.in.
dlatego, ze częstowały ja alkoholem tak jawnie, że nawet pewien dzieciak, nie z
naszego kościoła, widział Agnes pijaną!.
Osoby te oburzone moją prośbą skierowaną do nich, udały się do mieszkania Gośki ( zamieszkały w
jej mieszkaniu ) , która pomogła im zadzwonić na policję z donosem, że stosuję
w moim domu przemoc fizyczna i
psychiczną ( osoby te nie posługiwały się angielskim ). Patrol policji zapukał
do drzwi mojego domu ( wyjaśniając sprawę tylko z moją żoną ) . Kilka miesięcy
później dyrektor szkoły Agnes powiedział w mojej obecności , że na policji jest
notka, iż były zgłoszenia donoszące, że w mieszkaniu Agnes jej opiekun – to ja,
stosuje przemoc! Tak mnie urządzili moi bracie duchowi! Zresztą ten wątek tez
się rozwinął równolegle do innych wątków, które dostrzegasz w swoim liście do
mnie, przybierając obrzydliwą formę, której finał miał miejsce w lutym na
zebraniu zborowym ( 13.02.10r. patrz post:
Cześć 1 Niemoralność poznanych przeze mnie adwentystów Dnia Siódmego;
moja samotność przy wigilijnym stole. ) Jedną z tych osób, współwyznawca naszego
kościoła w Polsce, był ( w Londonderry ) sprawcą pogłosek o moim złym postępowaniu
w Polsce – jak widzisz, nie jesteś
sam Davidzie!
Kiedy więc ten młody Rumun, który wcześniej na różne
sposoby poniżał moją osobę, znów zrobił to o obecności mojej pasierbicy,
zareagowałem zdecydowanie! Na Claudia obrzydliwe, nieprzyzwoite wskazywanie
nastolatce, że zachowanie jej opiekuna zasługuje na interwencję policji,
zareagowałem konfrontacyjnie , aby pokazać Agnes, że groźby Claudia są
idiotyczne, nie mające racji prawnej. Dlatego zażądałem od Claudia aby
natychmiast zadzwonił na policję. (żądanie zadzwonienia na policję nie wymaga
gruntownej znajomości angielskiego). Moja zdecydowana , a nie przestraszona
postawa spowodowała, że dotarło do niego, iż zachowuje się irracjonalnie,
idiotycznie, jak pajac a nie jak poważny mąż, wyznaczony na „Stróża domu
Izraela”. Dlatego zadzwonił – bo
przecież nadal grał ważniaka przed Agnes - ale nie na policję, ale do Gośki (
Ona uwielbia dzwonić na policje! ). Ja tymczasem zadzwoniłem do Marioli, aby
ona telefonicznie nakazała Agnes wyjść z tego domu.
Niestety nie odebrała telefon . Widząc, że Agnes nie
zamierza mnie posłuchać, sam wróciłem do domu. Claudio odwiózł Agnes jakieś pół
do godzinę później.
Koniec relacji .
Davidzie, w sposób zdecydowany oświadczam, że nie
oskarżam Claudia o jakieś złe seksualne związki z Agnes! Nie zamierzam pogrążać
się w takie bagno, wiedząc, że trzymanie
się zdrowych duchowych zasad Bożego Kościoła uniemożliwiłoby samemu
Claudiowi doprowadzić do tak dwuznacznej
sytuacji. ( pamiętajmy, że oprócz moje oceny i Claudia, dotyczącej ich
intymnego spotkania, jest również ocena
nastolatki. Davidzie, uprzedzam, że gdyby miał prawo rodzicielskie na Agnes,
nigdy
nie pozwoliłbym jej pojechać na te wasze campy
młodzieżowe, wiedząc, czy tam się zajmuje młodzież przede wszystkim!)
Wróćmy jednak do treści tego listu.
Davidzie zrelacjonowałem Ci całe wydarzenie, nie po to
abyś zganił Claudia! Ten wychowanek
NewBold College Londynu ( szacownej wyższej szkoły Adwentystycznej
) zrobił dotąd jeszcze głupsze i
szkodliwsze dla działa Pana rzeczy, a które CI są doskonale wiadome, a mimo to
nigdy nie skarciłeś go za nie. Ba ty akceptujesz jego zachowanie –
najprawdopodobniej sam nie widzisz w jego zachowaniu i działalności opiekuna
duchowego lokalnej owczarni nic niestosownego!
( a nazbierało
się tego, oj nazbierało!)
Davidzie, miarka się przebrała! Już nie rozmawiamy
jako bracia, ale jako jawni przeciwnicy w kwestii jak należy budować lokalny
zbór kościoła Bożego – ten „święty dom duchowy, kapłaństwo święte”.
Dlatego stawiam Ci następujące żądania:
1.
Przedstawienie mi –
tylko na piśmie - konkretnych zarzutów, jakie jakoby miałem popełnić w Polsce
przed przyjazdem do Londonderry.
2.
Przedstawienie mi –
tylko na piśmie – konkretnych nazwisk osób, które potwierdzą Twoje zarzuty
odnośnie mojego zachowania w Polsce.
3.
Przedstawienie mi –
tylko na piśmie – konkretnych zarzutów, jakie miałem popełnić w Londonderry w
okresie ostatnich trzech lat.
4.
Przedstawienie mi –
tylko na piśmie – na jakich podstawach
prawa kościelnego przetrzymywałeś przez okres ponad pół roku ( Styczeń –
wrzesień 08r.) List Zborowy, polecający moja osobę zborowi w Londonderry. Czy
TY wiesz, że okres ważności takiego
listu wynosi..pół roku? Z rozmów z członkami wydedukowałem, że oni nigdy nie
poznali treść tego Listu Zborowego/ Letter of Transfer)!
Wiem Davidzie, że Twoje rozeznanie w sprawach Bożych jest mizerne ( słabe ); wiem jednak,
że nie jesteś nieinteligentnym głupcem. Oczekuję więc, że po tym co napisałeś
do mnie w liście z Października 10r. ( a która ja otrzymałem od Ciebie za
pośrednictwem Claudia dopiero 21
stycznia 11r. ) nie będziesz zwlekał spełnienia moich
żądań!
Ps. Już w marcu
( 10 r. ) Claudio bezczelnie namawiał mnie abym
oficjalnie z Toba rozmawiał nad sytuacja w zborze. Tak był pewny siebie!
Ja wybrałem inną drogę. Rozpoczynała się ona zapytaniem Ciebie:„ Davidzie, are
you me friend?” Kilka razy pytałem, kilka razy odpowiedziałeś: „ I am!”
Wybierając te drogę wskazałem raz jeszcze, że nie
jestem formalista, faryzeuszem, ale człowiekiem pokoju. Problem w tym, że
zachowałeś się tak jak zachowałeś Davidzie. Nie ukrywam, że jestem ciekaw, jak
będziesz się nadal zachowywał; jakie rozwiązanie zastosujesz w dalszej
przyszłości.
Davidzie – Bóg jest miłosierny; można w każdej chwili
zawrócić z obłąkanej drogi, która prowadzi na pewno, zawsze tylko to
„perish” ( angielskie tłumaczenie treści
Psalmu nr 1 )
Bogdan Szczęsny- Bury

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz