Proszę ten tekst postu z mojego blogu, potraktować
jako oficjalny list do
Was z tytułem: Błagam o pomoc!
W niedzielę 12.01.14r. wieczorem rozmawiałem
telefonicznie z bratem ze zboru w Pszczynie – Polska, który jest członkiem Rady
tego zboru; więc także uczestniczył w zebraniu Rady Zboru w dniu 11.01.14r. ,
na którym m.in. rozpatrywano moja pisemną prośbę o udzielenie mi wsparcia w
sprawie pisemnego orzeczenia uzasadniającego wyrok
wykluczenia mojej osoby
z Kościoła.
W rozmowie tej omówiliśmy kilka aspektów dotyczących
tej sprawy, gdy mój rozmówca ujawnił, że Rada Zboru w Pszczynie zdecydowała się
odłożyć ostateczną decyzję w sprawie,
czy wysłać jakikolwiek list do zboru w Londonderry, dopiero do pierwszej soboty
Marca 14r. tj.
05.03.14r. Z moim rozmówcą znamy się kilka lat,
jesteśmy w przyjaźni. Zdawałem sobie również sprawę, że jest tylko posłańcem
tej przykrej dla mnie informacji. Na reakcję pozostało mi dwie lub trzy minuty,
gdyż musiałem, właśnie wyjść do pracy…. Podniosłem głos ( między przyjaciółmi
można sobie pozwolić na ekspresję emocjonalną ) wytykając formalizm - nie jemu
osobiście, ale gronu Rady Zboru w Pszczynie,
bezdusznie podchodzącej wobec mojego osobistego cierpienia … by skończyć prośbą:
Proszę abyś przekazał wszystkim braciom - nie tylko radzie ze zboru w Pszczynie, że błagam ich o braterską –a nie formalną pomoc . ( czyli błagam o
jak najszybsze napisanie do zboru w Londonderry prośbę raz: przedstawienia dokładnej relacji z zebrania
sądowniczego, na podstawie którego orzeczono wyrok wobec mojej osoby; dwa:
przedstawienie dowodów, kiedy, gdzie i jak, wobec kogo zachowałem się „konfrontacyjnie i
agresywnie”. Trzy: przedstawili dowody, że w latach 08-11 nakładając na mnie
sankcje dyscyplinarne, trzymali się
procedur prawnych obowiązujących w naszym Kościele - tych sankcji, na które się powołują,
kontynuując ich egzekucję )
Kilkakrotnie powtórzyłem słowo „błagam”!
Jana 5: 1-16… Potem
było święto żydowskie i udał się Jezus do Jerozolimy. A jest w Jerozolimie przy
Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda, mająca pięć krużganków. W
nich leżało mnóstwo chorych, ślepych, chromych i wycieńczonych, którzy czekali
na poruszenie wody. Od czasu do czasu zstępował bowiem anioł Pana do sadzawki i
poruszał wodę. Kto więc po poruszeniu wody pierwszy do niej wstąpił, odzyskiwał
zdrowie, jakąkolwiek chorobą był dotknięty. A był tam pewien człowiek, który
chorował od trzydziestu ośmiu lat. I gdy Jezus ujrzał go leżącego, i poznał, że
już od dłuższego czasu choruje, zapytał go: Chcesz być zdrowy? Odpowiedział mu
chory: Panie, nie mam
człowieka, który by
mnie wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy; zanim zaś ja sam dojdę, inny
przede mną wchodzi. Rzecze mu Jezus: Wstań, weź łoże swoje i chodź. I zaraz ten
człowiek odzyskał zdrowie, wziął łoże swoje i chodził. A właśnie tego dnia
był sabat. Toteż mówili Żydzi do uzdrowionego: Dziś sabat, nie wolno ci nosić
łoża. On zaś odpowiedział im: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł mi:
Weź łoże swoje i chodź. Pytali go: Cóż to za człowiek, co ci powiedział: Weź je
i chodź? A uzdrowiony nie wiedział, kto to był, bo Jezus niepostrzeżenie
oddalił się od tłumu, który był na tym miejscu.
Później spotkał go Jezus w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś; już
nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało. Odszedł ten człowiek i
powiedział Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego
Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w sabat.
Dlaczego Pan, człowieka chorego od 38 lat, wyleczył
właśnie w sabat – a nie poczekał do następnego dnia, czyli do Niedzieli? To
tylko jeden dzień… w porównaniu z okresem 38 lat, tyle co nic! Czy wykonaną
pracą w sabat : „uleczeniem chorego” Pan Jezus Chrystus chciał udowodnić, że
dzień Sobota nie jest już dniem świętym ( a jest nią np. Niedziela) - czy
raczej chciał przekonać, że On jest Panem Sabatu, a ten szczególny dzień
(duchowo ) powinien służyć człowiekowi,
a nie człowiek ( formalnie ) temu świętu.
Zakon Boga w treści Dekalogu twierdzi, że Sobota jest/ma być dniem
świętym w tygodniu– więc twierdzenie, że Pan
swoim wielokrotnym uleczeniem ludzi w Sabat, chciał „unieważnić prawnie” świętość okresu : „od zachodu w
Piątek do zachodu w Sobotę” , jest
delikatnie mówiąc problematyczne. Ale
nie o tym dzisiaj mowa….
Spotkałem sie z psychologicznym twierdzeniem, że Pan
swym wykonaniem pracy uleczenia w sabat chorych – zamiast poczekać np. na
zakończenie sabatu, zrobił to mając świadomość , że chory - właśnie w tym momencie - był bliski załamania psychicznego,
związanego z długotrwałym okresem choroby. W przytoczonym przypadku, chory cierpi od 38 lat. Cierpi nie tylko
cieleśnie męki chorego ciała, ale również psychicznie, świadomy istnienia
niesprawiedliwości społecznej: Panie, nie mam człowieka, który by mnie
wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy; zanim zaś ja sam dojdę, inny przede
mną wchodzi.
Nie jestem ekspertem od depresji – choć ją osobiście
doświadczyłem. W pewnym sensie nadal w niej tkwię, na szczęście mam swój blog!
W „prowokacyjnym” postępowaniu Pana wobec elit religijno-politycznych, gdy
właśnie w sabat czynił uczynki leczenia
ludzi, nie próbuję dostrzegać jakiś skomplikowanych psychologicznie (
wzniosłych ) motywacji postępowania Pana, by tym sposobem napisać jeszcze jedna książkę,
pochwalić się, że znajduję nowe sposoby by „wychwalać Pana pod Niebiosa, że
jest taki miłosierny”
Księga Kaznodziei Salomona 12: 12-14… Poza tym: Synu mój, przyjmij przestrogę!
Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, a nadmierne rozmyślanie męczy ciało.
Wysłuchaj końcowej nauki całości: Bój się Boga i przestrzegaj jego
przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka. Bóg bowiem odbędzie sąd nad
każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną - czy dobrą, czy złą.
Stawiając tezę ( bo przecież nie twierdzenie !), że
Pan leczył ludzi w sabat ( tym samym kusił innych do grzechu zgorszenia ), bo chorzy właśnie znajdowali się na granic
załamania, daje możliwość
spekulowania, że mogły zaistnieć przypadki, gdy Pan
Jezus, jeszcze przed momentem
uleczenia człowieka np. przy sadzawce Betezda był wcześniej – np. dwa miesiące
w tamtym miejscu, ale celowo nie wyleczył tego człowieka, orzekając, że
ten jeszcze wytrzyma następne dwa miesiące przed kompletnym załamaniem psychicznym.
Mamy od czynienia z bzdetami spekulacyjnymi, które
mogą pojawić , m.in. na podstawie
psychologicznych wskazówek dra med. Jacka Matterę, autora ( skądinąd niegłupiej ) książki pt: „Chrześcijanin a depresje” Dla
mnie wyjaśnienie zachowania naszego Pana w uzdrawianiu ludzi w sytuacjach - które gorszyły innych, jest mniej
skomplikowane intelektualnie, ale za to konkretniejsze w powinności wypełniania zakonu Boga ( dlatego
tak wzbudzające niezdrowe emocje ) ! Pan rozpoczynał robotę uleczania chorych natychmiast, gdy tylko spotkał się z
przypadkiem proszenia go o pomoc! . Tak twierdzę, bo tego typu postępowanie
wymaga zakon Boży, regulaminy prawa Pana Jezus Chrystusa, które streszczają się w zdaniu : miłuj Boga i bliźniego swego . Moje koniec kropka, amen w tym temacie!
To obrzydliwe, by
o podjęciu udzielania pomocy proszącego o tę pomoc, decydować miały
spekulacje – on jeszcze wytrzyma… gdyż w w takim przypadku rzeczywistość wskazana w treści cytatu wspomnianej książki
pastora Jacka Mattery : „Własną
akceptację cudzego nieszczęścia utożsamiali z
przekonaniem o pogodzeniu się biednego człowieka z losem. Tymczasem on
znajdował się na granicy załamania”
( str.88 ) , łatwo może przekształcić się w: Własną akceptację cudzego nieszczęścia utożsamiali z przekonaniem, że biedny człowiek powinien pogodzić się z losem – znosić swój los, równie cierpliwie, jak Pan Jezus Chrystus w drodze na Golgotę od momentu aresztowania. Być może tymczasem on znajdował się na granicy załamania – które trudne jest do zdiagnozowania, nawet dla samego chorego!
( str.88 ) , łatwo może przekształcić się w: Własną akceptację cudzego nieszczęścia utożsamiali z przekonaniem, że biedny człowiek powinien pogodzić się z losem – znosić swój los, równie cierpliwie, jak Pan Jezus Chrystus w drodze na Golgotę od momentu aresztowania. Być może tymczasem on znajdował się na granicy załamania – które trudne jest do zdiagnozowania, nawet dla samego chorego!
Autor książki „Chrześcijanin a depresje”, na moja
pisemna prośbę o pomoc z Czerwca 13r. w dniu 05.06.123r. odpisał mi:
Drogi Bracie,
Proponuję, abyś
zechciał skierować swe pretensje do zboru, w którym -
Twoim zdaniem -
doszło do powstania wspomnianych przez Ciebie krzywd.
Będzie to zgodne z
zasadami biblijnymi.
Pozdrawiam i życzę
pokoju Bożego.
Jacek Matter
Zapewne niebawem , ponowię swoją prośbę wobec brata Jacka…. odwołując się do opublikowanych
pism uzasadniających ukaranie mojej osoby.
Dlaczego Bracia i Siostry adwentyści Dnia Siódmego
- nie tylko ze zboru w Pszczynie, o
podjęciu natychmiastowej decyzji, w sprawie udzielenia pomocy bratu duchowemu,
ma decydować jego aktualny stan psychiczny, a nie obowiązek zachowania karności
wobec prawa, które streszcza się zdaniem Miłuj
Boga i bliźniego swego? Może gdyby w
świadomości współwyznawców Seventh-day Adventist Church/KADS, była przede wszystkim zakodowana karność wobec
regulaminów naszego Kościoła, by natychmiast reagować na wszelkie przypadki
bezprawia – zamiast zwlekać na podstawie ocen „psychologii” własnych uczuć wobec
ujawniającego zaistnienie tego bezprawie, którego jest cierpiącą ofiarą, nie
stałbym się tak wiele razy ofiarą „psychologicznych diagnoz” , a w rzeczywistości
oszczerstw : Bogdanie, jesteś … chory
psychicznie; nie odpowiem ci na twoje pytanie, bo właśnie okazujesz oznaki
nerwowej „konfrontacyjnej agresji”
Mat.5: 22-24… A
Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a
kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł:
Głupcze, pójdzie w ogień piekielny. Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i
tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, Zostaw tam dar swój na
ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż
dar swój.
( np. swoim udziałem w uroczystości Wieczerzy
Pańskiej, a kilka godzin później na zebraniu sądowniczym w roli oskarżyciela,
sędziego i kata przywilejów Pana, którymi był obdarowany oskarżony. Wyjazdem do
Indii w celach charytatywnych )
Zwracając się z prośbą o reakcję na konkretny
ewidentny przykład bezprawia w naszym Kościele, nie spodziewałem się, że moi
bracia ze zboru w Pszczynie, nie wypełnią podstawy obowiązek pełnoprawnego współwyznawcy naszego Kościoła – czyli,
natychmiastowe podjęcie się czynności przywrócenia sprawiedliwości i prawdy w
życiu naszego Kościoła. Choć muszę - sarkastycznie - usprawiedliwić ich dwumiesięczna zwłokę. Taki
pastor Marek Micyk, natychmiastowe podjecie wspierania pokrzywdzonego odłożył jeszcze na dłuższy
okres - bo do czasu nastania po Dniu Sadu Ostatecznego okresu Millenium!
Wracajmy do tematu postu…
Jana 4: 23-24… Lecz
nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu
cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć
oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w
duchu i w prawdzie.
Czy znajdzie się a naszym Kościele mędrzec, który
będzie dowodził, że bez zachowania sprawiedliwości, można żyć w prawdzie, aby racjonalnie
( a nie irracjonalnie według swoich uczuć i emocji ) czcić Boga duchem
i prawdą? Czy znajdzie się a naszym Kościele mędrzec,
który będzie dowodził, że można czcić
Boga duchem i prawdą, będąc jednocześnie obojętnym wobec istnienia
przypadków niesprawiedliwości bezprawia?
Przedstawione dokumenty “Outcome
of the church business meeting of 14 December 2013” oraz “Minutes
of the business meeting of the Londonderry Seventh-day Adventist Church held on
Saturday 14 December, at 3:30 PM in the Londonderry Church” , wyraźnie
wskazują, że przeprowadzone zebranie sądownicze w dniu 14.12.13r. w zborze w Londonderry,
zaprawdę trudno jest uznać jako oddawanie czci
Bogu w duchu I w prawdzie ! Jeśli
dodamy fakt dokonanych, że wyrok z tego zebrania jest prawną kontynuacją
egzekucji kar dyscyplinarnych z lat: 08-11r. - z jednoczesnym odmówieniem mi
przedstawienia dowodów, że te kary były orzekane zgodnie z procedurami naszego
Kościoła; to mamy wysokie prawdopodobieństwo, że przez cały okres mojego pobytu
w Londonderry, byłem szykanowany linczem uczuciowo uprzedzonej grupy adwentystów Dnia
Siódmego, kierującej sie oceną mojego
postępowania na podstawie własnych uczuć i emocji,
zamiast "kodeksu karnego " Seventh-day Adventist Church/KADS, w którym
- w zgodzie z Dekalogiem - wskazane są uczynki zasługujące na kare
dyscyplinarna. ( patrz list do Przewodniczącego Światowego Seven -day Adventist
Church/KADS
pastora Teda C. Wilsona ).
A mimo to nie nastąpiła natychmiastowa reakcja … już w
lato 12r – listy m.in. do pastora Andrzeja Sicińskiego i Marka Micyka; w Lutym
13r. – listy do pastora Pawła Lazara i Teda C. Wilsona; w Czerwcu 13r. ( ponad
pół roku temu! ) – list do Union British pastorów: Iana Sweeneya i Paula
Lochana. Teraz moi braci ze zboru w
Pszczynie również nie chcą natychmiast reagować, wymyślając jakieś formalne przeszkody!
Jeśli więc nie potrafię dotrzeć do waszego sumienia
przez odwołanie się do pokornego posłuszeństwa zakonowi Boga miłuj bliźniego
swego – to teraz swoim wielokrotnym „błagam” odwołam się do waszej pychy,
próżności .. Może zareagujecie jak sędzia wobec starej wdowy, która
naprzykrzała mu się przypominaniem swoje krzywdy…
Kochani Bracia i Siostry ze Pszczyny. Mając pośród
siebie siostrę, która zawodowo zajmuje się sądownictwem, w kilka minut możecie
zdobyć pewność, czy wspomniane wyżej z tytułów dokumenty w sprawie uzasadnienia
prawnego nałożonej na mnie kary dyscyplinarnej
z punktu prawa zasługują na prawne respektowanie ich , by przyjąć na
amen, że jestem godny wykluczenia – również z waszej – społeczności duchowych braci i sióstr naszego Kościoła, czy
raczej należy je natychmiast wyrzucić do kosza na śmieci? Ja twierdzę, że te
dokumenty nie zasługują na respekt prawny całej społeczności Seventh-day Adventist
Church/KADS – jednak nie wyrzucił by ich do kosza, gdyż stanowią dowód w
sprawie stosowania przemocy
wieloletniego mobbingu w zborze w Londonderry.
Wyjaśnienie czy istniał ten mobbing
nie leży waszej kompetencji duchowo
moralnej – ale domaganie się tego wyjaśnienia jak
najbardziej.
Psalm97: 10-12…. Wy
którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło! On strzeże dusz świętych
swoich, Z ręki bezbożnych wyrywa ich. Światłość wschodzi sprawiedliwemu I
radość tym, którzy są prawego serca. Radujcie się sprawiedliwi w Panu I
wysławiajcie święte imię jego!
W tej chwili macie przed Bogiem duchowo moralne
zobowiązanie do wypełnienia: natychmiastowe orzeczenie,
czy przedstawione Wam dokumenty Outcome
of the church business meeting of 14 December 2013” oraz “Minutes of the business meeting of the
Londonderry Seventh-day Adventist Church held on Saturday 14 December, at 3:30
PM in the Londonderry Church”, należy uznać za prawomocne uzasadnienie
nałożonych na mnie sankcji dyscyplinarnych, czy wprost przeciwnie! Jeśli uznacie,
że te dokumenty spełniania wymogi zachowania sprawiedliwości i prawdy ( tym
samym wymogi czczenia Boga w duchu i
prawdzie ) – macie obowiązek o tym niezwłocznie poinformować moja osobę –
bym już nie błądził w niesprawiedliwych osądach o moich braciach ze zboru w
Londonderry ( co kieruje do depresji,
związanej z wieloletnim grzechem gorszenia się braćmi ). Jeśli uznacie, że te
dokumenty sugerują istnienie bezprawia w zborze w Londonderry, - macie
obowiązek niezwłocznie, natychmiast
zareagować, pisząc do braci że zboru w Londonderry,
aby ci natychmiast pisemnie
przedstawili raz: dokładną – minuta po
minucie - relację z zebrania
sądowniczego, na podstawie którego orzeczono wyrok wobec mojej osoby; dwa:
dowody, kiedy, gdzie i jak, wobec kogo
zachowałem się „konfrontacyjnie i agresywnie”. Trzy: dowody, że w latach 08-11 nakładając
na mnie sankcje dyscyplinarne, trzymali
się procedur prawnych obowiązujących w naszym Kościele - tych sankcji, na które się powołują,
kontynuując ich egzekucję. W ten sposób w trybie natychmiastowym zakończycie
(ewentualną ) błędną drogę naszych braci ze zboru w Londonderry – lub moją, do nikąd perish
Psalm 1…. Szczęśliwy
mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani
nie zasiada w gronie szyderców, Lecz ma upodobanie w zakonie Pana I zakon jego
rozważa dniem i nocą. Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód,
Wydające swój owoc we właściwym czasie, Którego liść nie więdnie, A wszystko,
co uczyni, powiedzie się. Nie tak jest z bezbożnymi! Są oni bowiem jak plewa, Którą
wiatr roznosi. Przeto nie ostoją się bezbożni na sądzie Ani grzesznicy w
zgromadzeniu sprawiedliwych. Gdyż Pan troszczy się o drogę sprawiedliwych,
Droga zaś bezbożnych wiedzie do nikąd.
Moim Bracia i Siostry Adwentyści Dnia Siódmego - nie
tylko ze zboru w Pszczynie.
Nie jestem pępkiem świata, lub naszego Kościoła. Moje problemy mogą zdawać się banalne wobec
problemów biedy w Indii. Rzecz w tym, że wieloletnia niemożność rozwiązania „na tak-tak, nie – nie”,
według wartości moralnych powierzonych KADS wyroczni Boga, moich „banalnych” problemów, jednoznacznie wskazuje, ze problem z natychmiastowym rozwiązaniem mojego banalnego
problemu, nie jest wcale „banalny”! Raczej wskazuje na społeczną patologię w naszym
Kościele – to zwlekanie z reakcją,
milczeniem, ignorowaniem wołania o pomoc. To szukanie haków w moim życiu –
również w rodzinnym ( co musiało wykończyć moja córkę, a żonę skierować w
cudzołożny związek ), publiczne cenzurowanie, poniżanie, ośmieszanie,
stosowanie gróźb wezwania policji , wobec braku np. reakcji braci ze zboru w
Pszczynie, nie świadczy o mojej chorobie
„mentalnej”
Więc raz jeszcze
BŁAGAM BŁAGAM BŁAGAM WAS ADWENTYŚCI DNIA SIÓDMEGO O RESPEKTOWANIE ZASAD ZACHOWANIA
SPRAWIEDLIWOŚCI I PRAWDY W ŻYCIU KOŚCIOŁA BOŻEGO – dla zachowania zdrowia psychicznego ( wolnego od oszołomstwa
opium dla ludzkości jakim jest ideologia religii wiary: nasze
ludzkie – nie twoje Panie…. ) mojej osoby, mojej żony i córki, braci ze
zboru w Londonderry, Was samych, waszych dzieci – to następne pokolenie
pełnoprawnych współwyznawców Seventh-day Adventist Church/Kościoła Adwentystów
Dnia Siódmego. Bo tak naprawdę nikt z Was nie wie - żyjąc w
"radosnym" kloszu wzajemnej adoracji, bez "wyzwania" moralnej
społecznej mobilizacji - jakie poważne stadium depresji jest w każdym z
nas - w konfrontacji z Prawdą prawdziwego Boga - nie tego namalowanego w
świadomości grupowej adoracji; a które to stadium depresji okaże się dopiero w
momencie, gdy pozbawiony towarzystwa osób o podobnej mu duchowo etycznej
mentalności, stanie samotnie w duchu i w prawdzie przed Panem, który już nie z
krzyża Golgoty, ale z niebiańskiego tronu sędziowskiego przypomni, że kiedyś ostrzegał:
Mat.7: 21-23…. Nie
każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko
ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi
powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim
nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy
im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.
( Słowo Boże prorokuje, że w tamtym czasie wielu
będzie błagać, by ich przykryły skały, pod które chcą się schować gdy staną
przed prawdziwym Chrystusem – a nie namalowanym, w wyobraźni oszołomstwa jednostki
lub grupy, obrazie Chrystusa, „błogosławiącego”
notoryczne bezprawie, cudzołóstwo )
Warto również zrozumieć duchowo etyczne znaczenie następującej wskazówki Pana, wykorzystując fakt, ze ta wskazówka kończy się bezwarunkowym twierdzeniem taki bowiem jest zakon i prorocy
Mat.7: 12… A więc
wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki
bowiem jest zakon i prorocy.
Posłużę się przypowieścią:
Pewien złodziej powiedział do drugiego złodzieja: ja nie doniosę na Policję, że ty wczoraj
okradłeś dziadka – za to ty, ukryjesz przed policja fakt, że ja okradłem babcię.
Czyż ten złodziej nie kierował się wskazówka Pana,
oczekując w ten sposób, że drugi
złodziej uczyni tak jak on sobie życzy,
po tym jak sam obiecał, że pozytywnie postąpi wobec oczekiwań drugiego
złodzieja ? Zapewne możemy powiedzieć,
że obaj ci złodziej się miłują samych sobie jako bliźniego swego … a co ze staruszkiem i babcią; oni już nie
zasługują na miano bliźniego?
Prawo – to
wspaniały dar dla ludzkości od Boga.
Ustanawiane na podstawie zakonu Boga ,
przez proces Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, Jeśliście tylko słyszeli o nim
i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie
starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze
żądze, I odnówcie się w duchu umysłu waszego, A
obleczcie się w
nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i
świętości prawdy. ( Ef.4: 20-24 ),
kształtuje charakter człowieka na wzór naszego Pana, tym samym m.in. uczyć
zdolności empatycznego respektowania istnienia punktu
widzenia bliźniego swego, np. kogoś takiego jak ja.
Pozbawienie
zdolności empatii, zatwardza nasz
charakter na okazanie współczucia bliźniemu swemu – szczególnie, gdy ten
walcząc o swoje prawa, zmuszony jest ujawnić nasze przewinienia wobec prawa.
Pozbawienie zdolności sumienia ( przez egoizm dumy, próżności i pychy ) uniemożliwia okazanie ….. miłosierdzia bliźniemu swemu – niezależnie, czy cierpi jako winny lub niewinnie oskarżony i ukarany.
Pozbawienie zdolności sumienia ( przez egoizm dumy, próżności i pychy ) uniemożliwia okazanie ….. miłosierdzia bliźniemu swemu – niezależnie, czy cierpi jako winny lub niewinnie oskarżony i ukarany.
Pozbawienie
miłosierdzia nie mamy duchowo etycznego prawa do przeprowadzania zebrań
sądowniczych, które mają zapobiec rozpowszechnianiu grzechu, a przede wszystkim
bezkarnym usprawiedliwianiu notorycznego jego popełniania!
Przestaje istnieć wzajemna duchowo dyscyplinująca mobilizacja.
Przestajemy być godni wypełniania przywilejów i obowiązków pełnoprawnego współwyznawcy Kocioła Bożego.
Stajemy się nikim i niczym dla miłości Agape – choć tak aktywni w działalności aktywistów i urzędników tego Kościoła.
Przestaje istnieć wzajemna duchowo dyscyplinująca mobilizacja.
Przestajemy być godni wypełniania przywilejów i obowiązków pełnoprawnego współwyznawcy Kocioła Bożego.
Stajemy się nikim i niczym dla miłości Agape – choć tak aktywni w działalności aktywistów i urzędników tego Kościoła.
… nie z uczynków
ale z wiary będziesz miał żywot wieczny…
1 Kor.13: 1-3... Choćbym
mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości
bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym
miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i
choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie
swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże.
Kto z moich
prześladowców, a także z przyjaciół z naszego Kościoła , np. w okresie pisania
mojego blogu podjął się empatycznie głębić mój punkt widzenia sprawie
konieczności zachowania karności wobec regulaminów naszego Kościoła, lub dramatycznej
sytuacji mojej rodziny, mojego
małżeństwa – przez braterskie „prawowania” się ze mną na podstawie tychże (
bezstronnych ) regulaminów ? A jeśli dziś ktoś ma dowody, że w tym okresie źle
interpretowałem te regulaminy – czy może dowieść, że natychmiast po zauważenie
tych błędów podjął się rozmów ze mną na podstawie tychże regulaminów?
Jak w moim blogu można tylko dostrzec anonimowe „prawowanie się” ze mną, tak w dokumentach
uzasadniających orzeczenie wyroku wykluczenia, również możemy dostrzec tylko
anonimowe – niejawne prawowanie!
Dziś jestem wykluczony według uczuciowo emocjonalnego
widzimisie obrażonej dumy, próżności, pychy grupy mającą przewagą na jednostką,
w poczuciu bezkarności dyscyplinarnej w naszym Kościele. I w takiej sytuacji
dowiaduje się, że musze czekać jeszcze następną kilka miesięcy na
natychmiastową reakcję, która oczyściłaby moje dobre imię przed żoną i córką;
przybliża dla mnie kościelne przywileje Pana -
zaś okiełza prawnie pychę moich prześladowców. I co istotne – zwróciłaby
mi nadzieję, że mam w Kościele Bożym …. braci w Panu. Dziś boję się Was Bracia
i Siostry Adwentyści Dnia Siódmego – nawet tych ze zboru w Pszczynie.
Co ja Wam takiego zrobiłem, że muszę tak
cierpieć…. bez nadziei natychmiastowej
pomocy.
Wasz brat Bogdan Szczęsny-Bury
Ps.
1 Proszę natychmiast przesłać mi listowne
potwierdzenie, że zamierzacie zwlekać podjęciem decyzji dopominania się od
zboru w Londonderry, przedstawienia dowodu, że zebranie sądownicze w dniu
14.12.13r. zostało przeprowadzone zgodnie z zachowaniem sprawiedliwości i
prawdy ( czyli szczegółowej relacji z tego zebrania ). Jeśli rzeczywiście
zamierzacie zwlekać z wypełnieniem obowiązków pełnoprawnego współwyznawcy KADS
i przyzwoitego człowieka ( w świecie wielokrotnie organizowano społeczne interwencje
domagające się przestrzegania prawa, wobec oskarżonych )- proszę mnie o tym
natychmiast powiadomić! Proszę uzasadnić swoja decyzję!
2 Nadal nie wiem, kiedy bracia ze zboru w
Pszczynie, nienatychmiast wyślą do
braci ze zboru w Londonderry, potwierdzenie, że wyjeżdżając z Polski, byłem
wolny od jakikolwiek oskarżeń dyscyplinarnych – co pozwoliło braciom ze zboru w
Pszczynie zredagować i wysłać do Londonderry list polecający moja osobę, czyli
List Zborowy . Dzięki temu bracia w zborze w Londonderry, mieliby dowód, że
Przewodniczący Irish Mission i moja teściowa, oskarżali mnie bezpodstawnie. A
to być może utemperowało ich grupowe uprzedzenie do mojej osoby….

Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń