Przychodząc na nabożeństwa sabatowe do kaplicy w
Londonderry, trzymam się jednej zasady. Nie podchodzę do kogokolwiek, zachowuje
milczenie. Jeśli ktoś podejdzie do mnie, by mnie pozdrowić – ja odwzajemnia
się pozdrowieniem. Jeśli ktoś poda mi rękę na przywitanie – ja odwzajemnię się mu w ten sam sposób .
Spyta o samopoczucie – ja zrobię to samo. Przez całe nabożeństwo zachowuje milczenie;
wstaję do śpiewu gdy inni wstają, Kleczę
gdy inni klęczą. Podczas szkoły sobotniej, siedząc wśród uczestników studium
biblijnego konsekwentnie zachowuję milczenie.
Tę zasadę wprowadziłem po zebraniu sądowniczym w dniu 14.12.13r.
Wcześniej wchodząc do kaplicy, sam podchodziłem by przywitać się z osobami już
przybyłymi do kaplicy. Jednak, po tym, jak Renata Wójcik zarzuciła mi, że
stosuję szantaż, podejmując próby wyjaśnienia między mną a nią, jej mężem
Mariuszem Wójcikiem i Gośka Geszlak
prawdy, iż proces sądowniczy i jego uzasadnienie wyroku był niezgodny z
regulaminami Seventh-day Adventist Church/Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego -
nieprzyzwoity we według wartości moralnych światowego sądownictwa; zdecydowałem
„dmuchać na zimno” i dobrowolnie nie podchodzić do nich, by nie dać im
pretekstu do podobnych oskarżeń. Z braku
czasu i miejsca, na ewentualne zarzuty, że moje nadal przychodzenie w tych
okolicznościach do kaplicy w Londonderry jest jednak formą szantażu,
konfrontacji ( z dopiskiem agresywnym ), przypomnę tylko, że po podobnym do zebrania sądowniczego z dnia 14.012.13r (
pod przewodnictwem pastora Weiersa Coetsera
- jpodwładnego strukturalnie Przewodniczącemu Irish Mission ) , „bublu”
sądowniczym z dnia 19.03.11r. ( pod przewodnictwem samego Przewodniczącego
Irish Mission pastora Davida Neal ), przestałem przychodzić do kaplicy w
Londonderry na okres 2 lat i 7 miesięcy swej banicji. Ja chcę przypomnieć
wszystkim czytającym ten post ,m że kaplica w Londonderry jest własnością Pana Jezusa Chrystusa - nie członków zboru w Londonderry i ich
przywódców! Dlatego, zawsze i na pewno
miałem/mam/ i będę miał prawo przychodzić do kaplicy na nabożeństwa sabatowe –
pod warunkiem, że będę zachował się zgodnie wartościami dyscypliny prawno
doktrynalno liturgicznej właściciela tej kaplicy; czyli Pana Jezusa Chrystusa.
Uważni ( i pokornie cierpliwi ) czytelnicy mojego ( celowo chaotycznego ) blogu,
dostrzegą w jego treści przykłady mojej walki ze zborem w Londonderry, o za
chowanie czystości wartości dyscypliny prawno doktrynalno liturgicznej naszego
Pana, w Jego Świątyni – jakim jest (
wynajmowane, dzierżawione, wykupione , zbudowane ) miejsce spotkań sabatowych
członków lokalnego zboru Seventh-Day Adventist Church/KADS.
Na ostatnim nabożeństwie w Sobotę 18.01.14r. podczas studium
biblijnego, jak zwykle siedziałem cicho, skupiony na spostrzeżeniach,
pojawiających się w mojej świadomości, pod wpływem treści tego studium w konfrontacji z okolicznościami otaczającymi moją osobę w tym zborze. Bywa, że słowa uczestników studium
( podobnie jak wygłaszającego kazania kaznodziei ) wzbudzają/inspirują w mej
głowie pewne przemyślenia, które natychmiast staram się zanotować, by „mnie
uciekły”. Tego typu zapisane przemyślenia bardzo często pojawiły się w
moim „archiwum” ( z zasobności którego
do tej pory niewiele skorzystałem w swym blogu ) po
słuchaniu studium biblijnym ze zboru w Podkowie Leśnej, gdy na nabożeństwie w
tym zborze uczestniczyłem za pomocą łączy internetowych. To normalna rzecz „pod słońcem” w naszym
Kościele ( nawet pochwalana ) - tylko
nie w Londonderry. Siła uczestnictwa w zbiorowym studiowaniu Biblie jest
przeogromnie większa od studiowania w pojedynkę
- nawet, gdy uczestniczyć w tym studiowaniu jako…. wykluczony. Tak
mądre, szczere, jak zapyziale głupie, obłudne wypowiedzi uczestników studium, atmosfera relacji uczestników studium
, w konfrontacji z tematem mądrej i nieobłudnej
prawdy daje „kopa” dla osób świadomych istnienia swych potrzeb duchowych do
rozważania kim jest Bóg, Jego Miłość,
Mądrość, Sprawiedliwość i Moc; jakim (
duchowo etycznie ) sam jesteś wobec Niego i
pozostałych uczestników studium.
Nie słuchasz ich by ujawnić na zewnątrz co gadają i jak gadają – bo po co? Niech oni, plotkarsko między sobą gadają, o czym ja – milczący w ocenzurowaniu, gadam w swoim notatkach. A co gadają wskazało zachowanie Renaty Wójcik – starszego zboru w Londonderry, o którym za chwile wspomnę. Na razie wspomnę że osoby, które są pozbawione świadomości istnienia potrzeb duchowych, ulegają, niczym Chmury bez wody unoszone przez wiatry, drzewa jesienne, które nie rodzą owoców, dwakroć obumarłe, wykorzenione, Wściekłe bałwany morskie, wyrzucające hańbę swoją, błąkające się gwiazdy , dla których zachowane są na wieki najgęstsze ciemności ,namiętnościom bezmyślnego ulegania tym potrzebom ( podobnie również jest z potrzebami seksualnymi… ) Dla tych osób, nie materia prawdy - jako podstawa do wymiany myśli uczestników studium jest decydująca, ale materia formy - pozwalająca adorować dumę, próżność; zawsze zapyziałą. To są osoby, które studiując materiał biblijny zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą. One nie potrafią znieś w swojej grupie, osobę, która zadając pytanie „dlaczego i po co?” , zmusza w głoszonej ogólności dostrzec detale, weryfikujące kreowana ogólność prawdy, kim rzeczywiście jest Bóg, co powinno dla nas znaczyć fakt istnienia w ścisłej, z zachowane równowagi w znaczeniu, czterech cech Boga : Miłość, Mądrość, Sprawiedliwość i Moc – abyśmy nie ulegali w tworzeniu własnego obrazu Boga , nie koniecznie na obrazach lub posagach, ale w wyobraźni, motywowanej zaspokajaniem żądz osobistego starego człowieka. Biada tym, co wizerunek Boga Jahwe, JHWH chcą stworzyć na podobieństwo boga np. z mitologii greckiej, gdzie poszczególni bogowie oznaczali się pojedynczymi cechami: miłość, mądrość, sprawiedliwość i moc, ale nigdy nie z zachowanie jednoczesnej równowagi z pozostałymi cechami. Apollo mądry i mocny – ale nie sprawiedliwy. Zeus – mocny, mądry, ale na bakier z miłością. O Aresie szkoda gadać – bo to tchórz w swojej mocy boskiej podobny do tych, którzy w ciżbie grupowej, narzucając cenzurę sądowniczą, "odważnie" stają do boju konfrontacji z jednostką, w poczuciu bezkarności w Seventh-day Adventist Church /KADS
Tytuł ostatniej lekcji sobotniej brzmiał: „Uczniostwo a modlitwa” , w kontekście odzyskania dla Chrystusa zagubionych owiec ( tych ze świata i prawdopodobnie - tak myślę, że się nie mylę Bracia i Siostry ze zboru w Pszczynie i innych zborów naszego Kościoła Bożego - osób wykluczonych z Owczarni Pana, czyli Seventh-day Adventist Church ) również przez modlitwę ( np. podczas Uroczystości Wieczerzy Pańskiej, lub na rozpoczęcie i zakończenie zebrania sądowniczego z data 19.03.11r i 14.12.13r. ) Tak jak inne poprzednie tematy studium biblijnego, tak i ten obecny dla zboru w Londonderry, stanowi mieszankę wybuchową , której lontem zapalającym - w ich mniemaniu – jest moja osoba; choć w rzeczywistości jest kłamstwo, obłuda, próżna adoracja samych siebie.
Dlatego, treść pokarmu duchowego , podanego we właściwym czasie – jakim jest treść Studium biblijnej szkoły sobotniej – zamiast nas pogodzić, jeszcze bardziej nas oddala w sferę nieufności, podejrzliwości, zgorszenia.
Nie słuchasz ich by ujawnić na zewnątrz co gadają i jak gadają – bo po co? Niech oni, plotkarsko między sobą gadają, o czym ja – milczący w ocenzurowaniu, gadam w swoim notatkach. A co gadają wskazało zachowanie Renaty Wójcik – starszego zboru w Londonderry, o którym za chwile wspomnę. Na razie wspomnę że osoby, które są pozbawione świadomości istnienia potrzeb duchowych, ulegają, niczym Chmury bez wody unoszone przez wiatry, drzewa jesienne, które nie rodzą owoców, dwakroć obumarłe, wykorzenione, Wściekłe bałwany morskie, wyrzucające hańbę swoją, błąkające się gwiazdy , dla których zachowane są na wieki najgęstsze ciemności ,namiętnościom bezmyślnego ulegania tym potrzebom ( podobnie również jest z potrzebami seksualnymi… ) Dla tych osób, nie materia prawdy - jako podstawa do wymiany myśli uczestników studium jest decydująca, ale materia formy - pozwalająca adorować dumę, próżność; zawsze zapyziałą. To są osoby, które studiując materiał biblijny zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą. One nie potrafią znieś w swojej grupie, osobę, która zadając pytanie „dlaczego i po co?” , zmusza w głoszonej ogólności dostrzec detale, weryfikujące kreowana ogólność prawdy, kim rzeczywiście jest Bóg, co powinno dla nas znaczyć fakt istnienia w ścisłej, z zachowane równowagi w znaczeniu, czterech cech Boga : Miłość, Mądrość, Sprawiedliwość i Moc – abyśmy nie ulegali w tworzeniu własnego obrazu Boga , nie koniecznie na obrazach lub posagach, ale w wyobraźni, motywowanej zaspokajaniem żądz osobistego starego człowieka. Biada tym, co wizerunek Boga Jahwe, JHWH chcą stworzyć na podobieństwo boga np. z mitologii greckiej, gdzie poszczególni bogowie oznaczali się pojedynczymi cechami: miłość, mądrość, sprawiedliwość i moc, ale nigdy nie z zachowanie jednoczesnej równowagi z pozostałymi cechami. Apollo mądry i mocny – ale nie sprawiedliwy. Zeus – mocny, mądry, ale na bakier z miłością. O Aresie szkoda gadać – bo to tchórz w swojej mocy boskiej podobny do tych, którzy w ciżbie grupowej, narzucając cenzurę sądowniczą, "odważnie" stają do boju konfrontacji z jednostką, w poczuciu bezkarności w Seventh-day Adventist Church /KADS
Tytuł ostatniej lekcji sobotniej brzmiał: „Uczniostwo a modlitwa” , w kontekście odzyskania dla Chrystusa zagubionych owiec ( tych ze świata i prawdopodobnie - tak myślę, że się nie mylę Bracia i Siostry ze zboru w Pszczynie i innych zborów naszego Kościoła Bożego - osób wykluczonych z Owczarni Pana, czyli Seventh-day Adventist Church ) również przez modlitwę ( np. podczas Uroczystości Wieczerzy Pańskiej, lub na rozpoczęcie i zakończenie zebrania sądowniczego z data 19.03.11r i 14.12.13r. ) Tak jak inne poprzednie tematy studium biblijnego, tak i ten obecny dla zboru w Londonderry, stanowi mieszankę wybuchową , której lontem zapalającym - w ich mniemaniu – jest moja osoba; choć w rzeczywistości jest kłamstwo, obłuda, próżna adoracja samych siebie.
Dlatego, treść pokarmu duchowego , podanego we właściwym czasie – jakim jest treść Studium biblijnej szkoły sobotniej – zamiast nas pogodzić, jeszcze bardziej nas oddala w sferę nieufności, podejrzliwości, zgorszenia.
Oto serdeczna przyjaciółka Renaty i
Mariusza Wójcików, adwentystka Dnia Siódmego Katarzyna Pograbia- Komorowska,
wysyła do mnie email, następującej treści:
Wróg Boga?
Czy wiesz, że zakłócając sobotnie nabożeństwa obrażasz nie ludzi, lecz
Boga? że nagrywając czyjeś rozmowy naruszasz czyjąś prywatność i jest to
postępowanie niegodne chrześcijanina? Czy wiesz, że walczysz z Bożym Kościołem
i Bożym Ludem a ten, kto walczy z Bogiem nie należy do ludu Bożego ale do
Bożego przeciwnika? Czy wiesz, ze stałeś się narzędziem w ręku szatana i
pozwalasz się mu wykorzystywać? Jeżeli tego nie wiesz, to masz jeszcze szansę,
by nawrócić się do Boga a jeżeli to wszystko wiesz, to pozostaje tylko modlitwa
za ciebie
Przestań zakłócać Boży Dzień Szabatu, przestań zakłócać Boże
nabożeństwa, bo walczysz nie z ludźmi, ale z Bogiem

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz