O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozmowa nr 13 ze Stanisławem Śleszyńskim - ilustracyjny dodatek do ostatniego postu poświęconego konieczności przestrzegania.....

Rozmowa 13.
Między Stanisławem a mną panuje atmosfera miodowego miesiąca.. Jesteśmy już „po zmowie” ustaleń odnośnie jego warunków zamieszkania w moim pokoju; ja udaję, ze nie dostrzegłem iż wcześniej chciał mnie oszukać finansowo; on jest przekonany o mojej głupocie; ja już mam te pewność, że jego pobyt powinienem wykorzystać do przeprowadzenia z nim procedury wyznaczonej przez Pana w Mat. 18:15-16, i przy okazji wykorzystać jego bufonadę jako źródło wiedzy o sprawach zboru, do których do tej pory nie miałem dostępu – jednocześnie zapewniłem sobie od niego zabezpieczenie finansowe na wypadek jego dalszych wyskoków ( które zresztą nastąpiły…. ) Krótko mówiąc : nasz „Eden” w domu zarządzanym przez Chińczyka.
Kilka dni temu kupiłem laptop…. Stanisław korzysta z niego do połączenia się przez skypa z Beata i córkami. Właśnie skończył rozmowę z młodszą córką Kasią..
–Stanisławie, czy ty kochasz swoje córki?
-Przestań zadawać głupie pytania…
-Ależ ja nie zadaję głupie pytanie, a tylko piękne pytanie - by zagaić miedzy nami piękna rozmowę… Czy ty wiesz co to jest piękna rozmowa?
-No mów….
–Pięknie dziękuję. Kiedy ludzie nie mieli telewizorów i innych tego typu rzeczy, spotykali się ze sobą i prowadzili piękne rozmowy.. Jeden pytał drugiego, a czy pamiętasz tę piękna historię o tym lub tamtym bohaterze; a drugi odpowiadał: pamiętam i rozpoczynał wspominać te piękna przygodę, mimo, że on jak i ten pierwszy już wcześniej wielokrotnie ja słyszeli, opowiadali. Podobnie jest gdy dziecko prosi rodzica o powtórzenie ulubionej bajki… Prowadząc piękne rozmowy ludzie skracali sobie czas podróży, czekania; ogrzewali się tymi rozmowami, dodawali sobie otuchy, animuszu; stawali się sobie bliżsi. Tak to były piękne rozmowy. Dziś zamykają się w swoich pudełkach w blokowisku przed telewizorem, w pociągu stają się nieobecni z przewodami w uszach…. Stanisławie, jest mroźny wieczór, w pokoju niewiele cieplej (dopiero za kilka dni skombinuję elektryczny grzejnik ); w sam raz, aby poprowadzić piękną rozmowę.. Jak chcesz, to ja mogę rozpocząć te piękna rozmowę, opowiadając piękną historyjkę o twojej Kasi…
-O mojej Kasi… to ciekawe… opowiadaj..
–Ta historyjka miała miejsce jeszcze gdy mieszkaliśmy z Mariolą i Agnes w naszym pierwszym mieszkaniu na Pine Street. Przywiozłem Beacie jakąś rzecz, o która mnie prosiła; bodajże płytę CD z nagraniami, które zamierzała wykorzystać do przygotowywanego przez siebie występu dzieciaków ze zboru… W tym dniu Zuzia poszła na urodziny do jakieś koleżanki, miała u niej nocować.. W domu została Kasia sama. Było jej mruczno, więc zaproponowałem jej aby pojechała ze mną i spędziła czas z moją Agnes. Uzgodniliśmy, że Kasia zostanie u nas na noc. I teraz następuje ta najpiękniejsza część tej historyjki… Kiedy wieczorem położyliśmy Kasię do łóżka, ona patrząc na nas swymi ślicznymi oczętami oznajmiła nam, że jak ona usypia, to ja „zawsze brzuszek boli”, i mama z tata ja głaszczą po brzuszku, a ona wtedy zasypia.. Kasia jest naprawdę śliczna dziewczynką, tę urodę przejęła po matce..
–Ależ nie, po mnie ma urodę! … śmieje się Stanisław..
–Dobra… narcyzie, niech ci będzie! Kiedy więc Kasia patrząc na nas swymi oczętami, milutkim dziecięcym głosikiem opowiadała o głaskaniu jej brzuszka, Mariola od razu dotknęła ją, delikatnie masując.. Ja widząc te scenę bardzo serdecznie pomyślałem o Beacie i tobie, o waszej rodzinie, o miłosnej atmosferze w waszej rodzinie … Ta w tamtym czasie bardzo dziecinna Kasia w ten prosty acz uroczy sposób okazała się doskonałym ambasadorem waszej rodziny.. Na tym polega piękno tej historii.. Pamiętam jeszcze jedną piękna historyjkę, tym razem z udziałem twoje starszej córki, Zuzi. Tę historyjkę chciałem nawet wykorzystać podczas opowiadania dla dzieci podczas nabożeństwa sabatowego; jak zapewne pamiętasz przez pewien czas byłem etatowy opowiadaczem historyjek dla dzieci w zborze w Londonderry.
–Dobra Bogdanie, opowiedz ją…
-Zgoda, ale najpierw powiedz mi, czy ci już cieplej..
–Nie wygłupiaj się Bogdanie..
–Gadaj…
-Dobrze… jest słuchać dobre rzeczy o swoich córkach; o naszych relacjach z nimi..
–Zgoda, no to opowiadam. Ta historyjka miała miejsce w okolicach trzeciego tygodnia lutego, tj. w okolicach urodzin Agnes. Nie pamiętam, czy było to dokładnie w dniu rocznicy urodzin mojej córki, czy pobliskich dniach jej urodzin …. Przepraszam, miała być piękna historia…. Przyjechałem do was po wasze córki, zaproszone z reszta polskich dzieciaków na urodziny Agnes. Niestety Kasia się przeziębiła i musiała zostać w domu. Zabrałem więc tylko Zuzię. Po drodze Zuzia miała kupić sól – prosiła ja o to Beata; ty byłeś w pracy na popołudniowa zmianę.. Teraz następuje najpiękniejsza część tej historyjki.. Kiedy jechaliśmy razem z Zuzia moim Fordzikiem ( z charakterem ) , ona powiedziała, a właściwie ujawniła: „Wiesz co wujku, mój tata powiedział mi, że jak chcę pojechać na urodziny Agnes to najpierw muszę zrobić zadania domowe!” To co jest fajne w tym wydarzeniu, to sposób w jakim Zuzia to powiedziała.. Nie wyczułem w jej słowach złości, irytacji, wyrzutów skierowanych pod twoim Stanisławie adresem.. Jej sposób jaki to powiedziała wskazywał na … dumę; ona była dumna, że ma tak dobrze poukładane życie: praca, obowiązki, zabawa ! Słuchając to byłem pewny, że ty z Beata dobrze wychowujecie wasze córki; układ najpierw obowiązki, potem zabawa, nie był dla niej czymś strasznym, trudnym – był oczywistością godna chlubienia się! Znów dobrze pomyślałem o tobie i Beacie, jako właściwie przygotowujących swe potomstwo do startu w dorosłe życie…
-Zuzia rzeczywiście tak powiedziała?…
-Stanisławie, to jest piękna rozmowa, a nie piękne zmyślanie… Pięknie brzmiąca historia, nie koniecznie od razu musi być opowiedziana jako pochlebstwo dla… słuchacza!- piękna (roz)mowa przestaje być piękna, gdy jest wykorzystywana dla politycznych celów… Piękna rozmowa dotyczy prawdy o pięknym postępowaniu, o pięknej relacji między ludźmi, o pięknych marzeniach, o pięknym poświęceniu dla pięknego celu… Stanisławie , właśnie dotarliśmy do etapu naszej pięknej rozmowy, w której ty opowiesz nam piękną historię o twoim pięknym poświęceniu dla pięknego celu, jakim jest za wszelką cenę niezakłócenia szczęśliwych chwil swoich córek….. Czy zdarzyło ci się, że obiecałeś córkom, że zabierzesz je do miejsca, do którego marzą od dawna; a gdy nadchodzi termin spełnienie obietnicy, następują nieoczekiwane przeszkody, np. dopadła cię choroba! Wtedy ty mimo fatalnego samopoczucia, grasz przed córkami zdrowego, zadowolonego człowieka; bo nie chcesz sprawić zawodu swoim córeczkom.
–A pewnie, że tak było…
-Czy robiłeś wszystko, aby ukryć przed Zuzia i Kasia, że w środku w tobie jest zmęczenie, może ból, może problem trudny do rozwiązania; ale na zewnątrz byłeś uśmiechnięty, machałeś ręką, gdy starsza lub młodsza, albo obie na raz wołały : tatusiu, patrz jak ja się kręcę na karuzeli! …Tak kochanie, widzę! – wołałeś wesoło, gdy wewnątrz był przeraźliwy smutek..
–Pewnie że tak bywało; to normalne podczas wychowywania dzieci. Szczęście dzieci jest najważniejsze Bogdanie..
Pięknie mówisz Stanisławie .. czy mogę opowiedzieć ci jeszcze jedną historyjkę, podobnie piękna do tej o tobie jak cierpiąc w środku, na zewnątrz – by nie zasmucać swe córki, by nie wywoływać w nich stres, promieniowałeś zdrowiem i szczęściem..
–Opowiedz Bogdanie…
-Stanisławie, patrz jak piękna rozmowa buduje a nie rujnuje dobre relacje między ludźmi w ten zimowy wieczór…
-Masz racje Bogdanie…
-No to opowiadam piękną historie o poświęceniu ojca dla swoje córki…. Córka tego człowieka nie była jego biologiczna córką. On poznał ją, gdy miała około 7 lat. Nie wchodząc w szczegóły, powiem, minęło wiele lat, zanim dziewczynka uznała tego człowieka za swego ojca, godnego szacunku i posłuszeństwa. Widziała jakim szacunkiem cieszył się w środowisku w którym mieszkali. Ale ich zbliżenie w relacji ojciec córka, z racji krótkiego nie było bardzo ugruntowane… Było mocne, ale bez mocno rozwiniętych korzeni… Któregoś dnia przeprowadzili się na nowe miejsce, do nowego środowiska… Pewnego dnia, podczas zabawy, ojciec niespodziewanie został publicznie poniżony, przez… nałożenie na jego usta taśmy.. Ten człowiek nie był tchórzem, który pozwala sobą pomiatać…. Ale na tej zabawie była jego ukochana córka…. Agnes; ona widząc jego poniżenie, słysząc śmiech - reakcję obserwatorów poniżenia jej ojca, czekała na jego reakcję, która miała jej dać odpowiedź, kim on jest dla niej, dla tego, który go poniżył, dla reszty śmiejącej się z niego.. Przecież to działo w grupie ludzi, którzy na co dzień mówili o potrzebie miłowania bliźniego swego tak, jak to robił Pan Jezus Chrystus… Czy poniżenie miało wskazywać córce, że człowiek, którego ledwie co uznała za swego ojca, za godnego jej szacunku i posłuszeństwa; czy raczej, że nie jest nic nie wart, a nawet że jest wart poniżenia oskarżeniem, że jest chory psychicznie – jak przez kilka lat wmawiał jej pierwszy, również nie biologiczny ojciec? Ale ten poniżony, w tej chwili jedyny i prawdziwy ojciec chce za wszelką cenę, aby Agnes się bawiła, była szczęśliwa – a nie by widziała ból, gniew, cios, przemoc, podstępna złośliwość prześladowców… Więc mówi do swoich prześladowców: wszystko jest OK.!

. Choć Agnes będziemy się bawić, będziemy szczęśni , jak byliśmy na miejscu naszego poprzedniego zamieszkania odkąd stałem się twoim ojcem a ty moja córeczką…..
Jaki dostałaś piękny prezent od pastora Claudia! Tak pięknie grałaś dziś na flecie z Pati i Mateuszem .. Jestem z Ciebie dumny; Mama również byłaby szczęśliwa, słysząc cię…


Stanisławie, czasami piękna rozmowa dotyczy pięknych rzeczy, choć jednocześnie bardzo smutnych! Piękna rozmowa Stanisławie, to nie propaganda sukcesu; Piękna rozmowa to prawda, smutna lub radosna… Rozmowa między ludźmi staje się piękna, gdy pięknie oddziałuje na uczestnikach tej rozmowy.. Dokładnie jest z chrześcijańska rozmową; i z miłosną też..
Nie wiem, jak nasza rozmowa mam prawo być nazwa – to pokaże przyszłość . Wiem jednak, że ta rozmowa kończy moje wyjaśnienia tematu, dlaczego nie dałem Claudiowi po gębie zaraz po tym jak poniżył mnie przed moja córką i pogorszył relacje między nami; każda cząstka mojego ciała, każdy mięsień prężył się do męskiej reakcji - ale moje serce widziało tylko Agnes.. jej zakłopotanie, zdziwienie, niedowierzenie, niepokój… dziecięcy. Claudio zresztą później wielokrotnie ponawiał poniżanie przed Agnes mojej osoby i mojego autorytetu ojca Agnes, czując się bezkarnym pod ochrona pastora Davida i przekonanym, że w ten sposób skłoni Agnes do ochrzczenia się na chwałę – nie Pana Jezusa Chrystusa, ale jego Claudia dossier początkującego pastora KADS; czemu zdecydowanie się sprzeciwiałem! (…. wiek tego pajaca pozwoliłby mi być jego ojcem… ) Zbór również czynił podobnie np. w wakacje 09r. w mieszkaniu Gosi, do którego przeniosła się babcia i ciocia Agnes, po tym jak jej powiedziałem „Aniu życzę sobie, abyś opuściła mój dom”
–No wiesz, Bogdanie, tak się nie robi… -Stanisławie, nie znasz przyczyn dla których powiedziałem do cioci Agnes te słowa, jednocześnie nie zamierzając ja wyrzucać z mojego domu… Stanisław nie przerywaj! To na inną dyskusję.. Teraz dokończę… Czy wiesz Stanisławie, że gdy człowiek mający dzieci odważy się wytknąć zborowi jego przewinienia przed Panem, a zbór go nie usłucha, a raczej będzie się mu notorycznie sprzeciwiał, to automatycznie zbór ten będzie łamał 5-te Przykazanie Boże: „szanuj instytucje rodzicielską” ?
I biada temu zborowi przed Bogiem i Jego kościołem, jeśli zarzuty tego człowieka są uzasadnione w treści dyscypliny ogólnoświatowego KADS!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz