O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Cześć 2 Pastor Weiers Coetser wyrzucił mnie z uroczystości Wieczerzy Pańskiej grożąc policją.

Od wielu tygodni członkowie zboru w Londonderry, wraz z pastorem Weiersem Coetserem stosują wobec mnie bezprawie linczu – co jest dowodem ich agresji tak wobec moralnych standardów zakonu Bożego, jak mojej osoby. „Tupanie nogami” nie jest oznaką agresji – wieloletnie stosowanie linczu jak najbardziej należy zakwalifikować jako formę agresji w relacjach międzyludzkich!
Oto członkowie zboru w Londonderry – z pastorem Weiersem Coetserem na czele - kontynuują wobec mnie stosowanie sankcji dyscyplinarnych - mimo, że nie potrafią udowodnić, że te sankcje zostały nałożone na mnie zgodnie z obowiązującymi w KADS normami moralnymi , wyznaczonym przez regulaminy Kościoła. Co więcej – nie tak dawno jeden z członków Rady tego zboru telefonicznie twierdził, cytuję: „należało by dać mi japę” ( czyli po gębie ). Radny ten w okresie 08-11 kilka razy publicznie groził mi zastosowanie przemocy fizycznej jako środka dyscyplinującego moja osobę – i nikt nigdy nie przyznał, że tego typu groźby są dowodem agresji
Inny radny, dwa tygodnie temu, w obecności pastora Weiersa Coetsera i starszego zboru Renaty W. rzucił wobec mojej osoby następujące oszczercze insynuacje.
1 Zbór w Pszczynie ( Polska ) wysłał Londonderry list polecające twoja osobę Bogdanie – bo chciał pozbyć się ciebie ze zboru.
2 twój związek małżeński z Mariolą jest związkiem cudzołożnym.
3 twoja córka Agnes, w Polsce była grzeczna, dobrze uczyła – bo była małoletnia i bała się sprzeciwiać rodzicom . W Londonderry zaś pogorszyło się jej zachowanie – bo stała się dorosła, bardziej niezależna. Tak więc ten członek zboru ośmiela się insynuować, że moja Agnes osiągając pełnoletniość odeszła od moralności Pana Jezusa Chrystusa, bo jest złym człowiekiem. Przedtem była „grzeczna w Chrystusie ”, bo zbyt małoletnia by sprzeciwić się rodzicielskim zakazom.
( tego typu „wytłumaczenia” zachowania mojej córki coraz częściej słyszę w zborze w Londonderry ; moja żona też to mówiła, chcąc usprawiedliwić swoja postawę wobec przyczyn zaistnienia problemów naszej córki. )
Jeszcze inny Rady zboru w Londonderry, wielokrotnie nazywał mnie chamem, którego należałoby „wyrzucić na zbity pysk z KADS” a potem aresztować w wiezieniu świeckim , za to co robiłem w zborze w Londonderry ( na mojej szczęście Seventh-day Adventist Church nie posiada tego typu sankcje dyscyplinarne )
Po tego typu objawionych oznakach „przyjacielskiego braterskiego w Chrystusie” nastawienia członków zboru w Londonderry do mojej osoby; dla wszystkich adwentystów Dnia Siódmego pokornego ducha, zrozumiała ( a nawet chwalona ) powinna być moja reakcja, wobec faktu już dokonywanego ( zastanego przeze mnie już w kaplicy; wcześniej nie uprzedzono mnie, ze będzie ta Uroczystość) - czyli nieprzygotowani bracia do obrzędu Wieczerzy Pańskiej, podejmują się celebrować, niegodnie z duchowo etycznym przesłaniem zawartym w tym obrzędzie.
Ogłoszenie o tym obrzędzie winno być podane w zborze co najmniej na tydzień przed uroczystością. Przy czym należy zwrócić uwagę na ważność zbliżającego się obrzędu, aby wszyscy wierni przygotowywali swoje serca i mieli pewność, że niewyjaśnione problemy i spory zostały załatwione. Gdy odpowiednio przygotowani przystąpią w następnym tygodniu do Stołu Pańskiego, nabożeństwo to stanie się dla nich dużym błogosławieństwem.

Oto pastor Weiers Coetser, z mównicy zborowej, poprosił uczestników nabożeństwa, by zgłaszali swoje prośby, dziękczynienia do Boga, aby on – pastor, publicznie przekazał je dalej do Boga.
Uznałem, że powinienem publicznie wśród swoich braci poprosić Boga o błogosławione zrozumienie w jakim celu należy czcić Pamiątkę ostatniej Wieczerzy Pana, przed Jego dobrowolną – za wszystkie dzieci Boga – śmierć odkupieńczą na krzyżu Golgoty. Przecież bracia ze zboru często gęsto modlili się publicznie za moja osobą ( bez mojej zgody. ), więc powinni z pokorą przyjąć i moją modlitwę za nich! Różnica między moim wzniesieniem do Boga próśb a członków zboru w Londonderry, polegała na tym, że oni wymieniali mojej imię – gdy tymczasem ja wspominam o cały zborze, unikając wskazywania konkretnych osób.
Modlitwa Daniela rozpoczynała się….
Dan. 9: 4-5….. Modliłem się więc do Pana, mojego Boga, wyznawałem i mówiłem: Ach, Panie, Boże wielki i straszny, który dochowujesz przymierza i łaski tym, którzy cię miłują i przestrzegają twoich przykazań. Zgrzeszyliśmy, zawiniliśmy i postępowaliśmy bezbożnie, zbuntowaliśmy się i odstąpiliśmy od twoich przykazań i praw.
Tak więc, gdy uczestnicy uroczystości Wieczerzy Pańskiej zgłaszali swoje prośby, ja cierpliwie czekałem, aż wyczerpie się kolejka chętnych do przedstawienia publicznych próśb do Boga. Dopiero wtedy – gdy miałem pewność, że nikt nie zarzuci mi „wchodzenie komuś w słowo” lub „narzucanie się swoim zdaniem” – podniosłem rękę. Pastor Weiers osobiście udzielił mi głosu. Wstałem i powiedziałem:
Wieczerza Pańska jest najważniejszym świętem dla każdego adwentysty Dnia Siódmego. Ja bardzo poważnie traktuję to święto – dla naszego zbawienia, naszego Kościoła. I przerażony jestem, co dzieje się w tym zborze. Proszę abyśmy nie zbezczeszczali tego sabatu, tej Wieczerzy Pańskiej, żebyśmy najpierw zbudowali miedzy sobą pokój, wzajemne pokojowe relacje, uczciwie rozwiązali co między nami jest – a dopiero potem przystępowali do Wieczerzy Pańskiej. Bo w tej chwili ją zbezczeszczamy . Pan Jezus jest po raz któryś bezczeszczony. Jego ciało jest bezczeszczone.
Ponieważ nikt nie kwapił się przetłumaczyć, poprosiłem pastora Weiersa, by ktoś się tym zajął – bo przecież niemożliwe będzie aby moją prośbę przekazał Bogu po polsku. Usiadłem na swoim miejscu. Ponieważ Polacy zasłaniali się „niezrozumieniem/niedosłyszeniem ”, więc znów wstałem, wyrażając gotowość powtórzenia swojej publicznej prośby do Boga. Tymczasem dotarło do pastora Weiersa o co się modliłem. Zareagował agresywnie.
„Nie, przepraszam Bogdanie, że ja mówię. Masz natychmiast wyjść bo będzie wezwana policja. Powiedziałeś Bogdanie, że będziesz siedział cicho w zborze, ale znów złamałeś prawo. Proszę abyś wyszedł. Nie chcemy Cię już więcej w tym zborze.
Mówiąc to zszedł z mównicy, idąc w moim kierunku tak szybko ( w moim sytuacyjnym wrażeniu gwałtownie ),że nie zrozumiałem go w pierwszym momencie. Kiedy więc stał nade mną gadając swoje słowa w stanowczo agresywnym tonie, gorączkowo starałem sie w jego potoku słów znaleźć punkt zaczepiania, by zrozumieć całość tego co do mnie mówi wobec całego zboru, dzieci i młodzieży . Wreszcie dotarło dom mnie, ze on mnie wyrzuca z kaplicy Pana Jezusa Chrystusa. Co więcej – na „pomoc” ruszała członkini zboru Irlandka Ann! Gdy chciała mnie złapać za rękę, powiedziałem, że sam wyjdę.
Czy to była agresja ze strony pastora Weiersa Coetsera ? Tak! - to była histeryczna, nieuświęcona agresja z nadużyciem władzy. Przecież sam osobiście dał mi pozwolenie na publiczne przedstawienie swoją prośbę do Boga. Przecież moja prośba była jak najbardziej uświęcona – odwołująca się do wskazówek Biblii i Ducha Proroctw E. White ( zacytowanych wcześniej z Prawa Zborowego ).
Spełniała również Boże wymaganie:
Ezech.33: 8…. Gdy mówię do bezbożnego: Bezbożniku, na pewno umrzesz - a ty nic nie powiesz, aby odwieść bezbożnego od jego postępowania, wtedy ten bezbożny umrze z powodu swojej winy, lecz jego krwi zażądam od ciebie.

Nie przypadkiem to Ann przybiegła pomóc pastorowi w wyrzuceniu mnie z nabożeństwa. Na Wiosnę 08r. samowolnie, bez uzgodnienia ze zborem, wniosła na mównice zboru wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa ( krucyfiks ) . Stając przed faktem już dokonany – w ten sposób pozbawiony możliwości braterskiego pouczenia jej w temacie 3 Przykazania Dekalogu – zmuszony byłem interweniować słowami: „zabierzcie te krzyż ze Świątyni Pana” ( nabożeństwo sabatowe – to nie widowisko np. teatralne, którego widzom nie wolno przerywać. Nabożeństwo tworzą wszyscy jego uczestnicy, odpowiedzialni przed Bogiem za jego przebieg zgodnie z dyscyplina liturgiczna Kościoła Bożego )
Ann – wykształcona przez Stanisława Śleszyńskiego, później okazała mi „chrześcijańskie wybaczenie” w słowach: Bogdanie wybaczam ci za twoje zachowanie w tamtym momencie”
A ja oczekiwałem, że razem ze mną podziękuje Bogu, że tym razem ostrzegł ją przed zbezczeszczeniem ołtarzu Pana, zamiast ukarać, jak to zrobił z synami Aarona.
No cóż Stanisław nie wskazał Ann jak miłosierny był dla niej Bóg – bo w ten sposób wskazałby, że Bóg mnie - nie jego wyznaczył do ratowania Ann; za to przekonał Ann, ze sam jest łagodniejszy od chamskiego Bogdana, bo zamiast interweniować „zabierzcie ten krzyż”, w braterskim pokoju, wyjaśnił jej błąd. Tak jej wyjaśnił, że w 11r. jej córka paradował na nabożeństwach sabatowych z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa, a pastor Claudio Popescu pozwolił jej wystąpić z krucyfiksem na mównicy zborowej . Znów musiałem wstać ze swoim: zabierzcie ten krzyż” - dopingowany dopominaniem się mojej córki zgody by ona również mogła nosić taki krzyż, sprezentowany dla niej przez babcie Irenę C. – adwentystkę Dnia Siódmego .

Czytelniku – zastanówmy się jakie konsekwencje społeczne w zborze w Londonderry będą miały miejsce po publicznych słowach pastora Weiersa Coetsera: Masz natychmiast wyjść bo będzie wezwana policja.(… ) będziesz siedział cicho w zborze, ale znów złamałeś prawo(… ) Nie chcemy Cię już więcej w tym zborze.?
Czy te słowa w okresie obrzędu Wieczerzy Pańskiej i w dalszych nabożeństwach wydadzą w sercach uczestników tej Uroczystości owoc: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu.?
Czy raczej Jawne zaś uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, Bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, Zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą.?
A teraz Czytelniku wyobraź sobie, ze na tej uroczystości jest moja 12-letnia córka… Słysząc te słowa przeżyje traumę podobna do tej, jaka przeżyła widząc kneblowanie mi ust i słysząc śmianie się… śmianie się… śmianie się.
Zapewniam Cię Czytelniku , że tego typu słowa i zachowania, moja córka doświadczyła wielokrotnie tak w kaplicy jak w domu rodzinnym. Tymczasem nikt nie powiedział Czesławowi – który jawnie żyje z moją żoną od Lipca 12r.. : złamałeś prawo (.. ) Nie chcemy Cię już więcej w tym zborze, w naszych domach, na naszych zgromadzeniach.
Czy nadal masz wątpliwości Czytelniku, dlaczego w zborze w Londonderry nikt nie ma oporów straszyć mnie policją. Co więcej – nikt nie pokrzepił mnie, gdy moja teściowa wraz swoja córką Anulą S. w lato 09r. doniosły na mnie na policję, że stosuje przemoc fizyczna i psychiczną; po tym jak sprzeciwiłem się ich częstowaniu moja córkę alkoholem i zabieraniem ją do knajpy. Nikt nie zganił pastora Claudio Popescu, gdy w Styczniu 11r. groził mi policja, w momencie gdy zastałem go sam na sam z moja córką w pokoju mieszkania Gośki G. gdzie oboje „studiowali Pismo Święte”. Musiałem stać 10 minut – tak długo degenerat pastor Claudio Popescu potrzebował czasu, by przerwać studiowanie Biblii z moją córką i otworzyć mi drzwi. Ostatnio moja żona doniosła na mnie na policję, gdy ją niepokoiłem stojąc pod oknem naszej sypialni, w której przebywała z Czesławem.…

Ale powinniśmy skupić nasza uwagę na ważniejszą sprawę; czyli na zbieg okoliczności – który nastąpił z woli Boga, by raz jeszcze wskazać nieuświęcenie pastora Weiersa Coetsera i pozostałych członków Rady zboru.
Oto w tym samym dniu, w którym odprawiono obrzęd Wieczerzy Pańskiej, pastor Weiers Coetser zorganizował ( ale po Wieczerzy Pańskiej – bardzo istotna rzecz ) zebranie Rady zboru, by uradzić, czy należy nadal stosować wobec mnie sankcje dyscyplinarne, nałożone za kadencji pastora Claudio Popescu.
Ta zbieżność okoliczności , sprawiła, że członkowie Rady Zboru w Londonderry z woli Boga powinni po dwakroć zeskanować swoje nastawienie do mojej osoby, do zachowania sprawiedliwości i prawdy - by miłość nie oziębła w zborze; z perspektywy moralności Kościoła Bożego – nie swojej osobistej ludzkiej! Tymczasem oni nie chcą, nie potrafią przedstawić mi dowody, że nałożone na mnie sankcje dyscyplinarne za kadencji pastora Claudio Popescu , a odnowione za kadencji pastora Weiersa Coetsera, nastąpiły w Duchu owocu Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu- czyli w zgodzie z zakonem regulaminów Seventh-day Adventist Church!
Nie będę teraz przedstawiał przebieg tego zebrania Rady Zboru – poczekam z tym do Nowego Roku. Wspomnę tylko dwa fakty , istotne dla sprawy:
I
Gdy zadałem Rossowi Mc A. pytanie: czy znasz prawo Seventh-day Adventist Church ( Manul Church )? , on odpowiedział : nie znam, bo nie musze znać !
Spytałem więc pastora Weiersa, czy członek Rady zboru nie musi znać regulaminy – ten najpierw palną gadkę o wszystkim i jednocześnie o niczym; jednak zmuszony przeze mnie do dania konkretnej odpowiedzi, oświadczył przed całą radą, że mi nie odpowie!
Dwa tygodnie temu – nasz „bokser w japę” również przyznał, że dopiero teraz zapoznaje się z regulaminami KADS.

II
W gronie „sprawiedliwych” adwentystów Dnia Siódmego znalazły się osoby, z których jedna groziła mi pobiciem, inna oczerniała moja córkę, moja osobę i braci ze zboru w Pszczynie. Były i takie, które oskarżają mnie, że moje dopominanie się ujawnienia szykan bezprawnego stosowania sankcji dyscyplinarnych – jest poniżaniem członków zboru w Londonderry.
Według standardów norm moralnych regulaminów Kościoła Adwentystow Dnia Siódmego/Seventh-day Adventist Church – bo nie norm moralnych reprezentowanych przez społeczność tego Kościoła – osoby wyżej wspomniane, są pozbawione moralnego prawa osadzać moja osobę, karać i egzekwować wykonanie tych kar. Nie maja również prawa osądzać moją żonę za jej cudzołożny związek z Czesławem. Oznacza to, że są kimkolwiek – ale na pewno nie sługami Boga miłosiernego w swym zakonie sprawiedliwości i świętości prawdy.
Jak powiedział główny bohater filmu „Królestwo Niebios” : Jerozolima albo będzie królestwem sumienia – albo niczym” tak dokładnie należy powiedzieć to o każdym lokalnym zborze Kościoła Bożego
Lokalny zbór Seventh-day Adventist Church/KADS , albo będzie królestwem sumienia ( również osób popełniających błędy grzechu ) – albo ściekiem ideologii religii niemoralnej wiary: „chcemy Boże nazywać się twoim imieniem, a także abyś nas zbawił – ale nie twoją, ale naszą moralnością będziemy się kierować ocenianiu co dobre a co złe” … szczególnie u Bogdana, bo ryj wieprza Czesiu naszym przyjacielem jest. ( nawet pod groźbą kary świeckiej nie wycofam swego twierdzenia, że Czesław jest ryjem wieprza – bo to nie ja, ale zakon Boga wskazuje, że tym wieprzem jest, utrudniającym adwentystce Dnia Siódmego powrót do zasad moralnych Pana Jezusa Chrystusa. I w tym twierdzeniu powinienem mieć poparcie społeczności Kościoła Bożego)

W Kościele Bożym regulaminy wyznaczają standardy moralności – zaś obowiązkiem społeczności tego Kościoła jest „tylko i aż” krzewienie, pielęgnowanie, chronienie tych standardów przed wyznaczaniem nowych standardów. ( co robili faryzeusze i przedstawiciele tzw. „małego rogu” )

Wracając c do sprawy zebrania Rady Zboru.
Obecność osób wysoce niemoralnych w gronie sędziów mojej osoby , jest decydującym argumentem, by całą tę radę z pastorem Weiersem Coetserem na czele, uznać jako nieposiadającą kwalifikacje moralne do osądzania, karania lub udzielania pochwał, wypisywania listów polecających kogokolwiek.
Już słyszę zarzut: Bogdanie – przecież na końcu zebrania, pastor Weiers zapytał się Ciebie, czy sprzeciwiasz się decyzji rady w sprawie kontynuowania sankcji dyscyplinarnych wobec twojej osoby – a ty się nie sprzeciwiałeś!
Moja odpowiedź: to, że jesteście moimi prześladowcami, pozbawionymi przyzwoitości i honoru godności ludzkiej, nie daje mi prawa bym sam stał się waszym prokuratorem! Przecież już w pięciu pierwszych minutach swojej mowy obrończej, wskazałem wam niemoralność podejmowania decyzji stosowania sankcji dyscyplinarnych, co do których nie można dowieść, że zostały przeprowadzone według obowiązującego prawa! Resztę pozostawiłem waszemu sumieniu i bojaźni przed Bogiem, który zapewne był wśród nas, osadzając, czy powinien się za każdym z nas ująć w dniu Sądu Ostatecznego, czy nie. ( uczyliście się dużo na ten temat w ostatnich lekcjach szkoły sobotniej ) To od waszego postępowania zależy, czy Pan Jezus Chrystus stanie się waszym obrońcą czy- prokuratorem. Mi nic do tego!

Tytusa 3 : 9-11. A głupich rozpraw i rodowodów, i sporów, i kłótni o zakon unikaj; są bowiem nieużyteczne i próżne. A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, Wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje.

Również na ostatnim zebraniu przed moją dobrowolną banicją w dniu19.03.11r. swoje 15 minut nie wykorzystałem do oskarżania kogokolwiek. lub przypominania swoich dobrych czynów. Swoje 15 minut wykorzystałem, aby uzmysłowić wam, w jakim położeniu się znaleźliście w swym grupowym uprzedzeniu do mojej osoby, w poczuciu całkowitej bezkarności przekonania, ze wystarczy uwierzyć – i będzie się usprawiedliwionym. W rzeczywistości tylko pokorne przyznanie się do popełnienia grzechu, okazanie skruchy przez przyjęcie konsekwencji naprawienia skutków swoich grzechów, jest jedynym sposobem oczyszczenia się z nich. Rolą pastora Weiersa Coetsera – jako pasterza, prowadzącego swoja owczarnie do Chrystusa, powinno być proszenie – wręcz błaganie was, abyście w skrusze – a nie w wywieraniu na mnie presji, bym zgodził się dobrowolnie zhańbić swoje prawa człowieka i pozwolił wasze przewinienia schować pod dywan kościelny, szukali wyzwolenia z osobistego poczucia winny za zaszłe, a nie oczyszczone w skrusze śmieci grzechów. Pastor Weiers nie jest obciążony winą pastorów Claudio Popescu i Davida Neal. A jednak unika wypełnić swoją pasterska powinność, poprowadzenia was na drogę pokory i bojaźni przed Panem. Dlaczego was nie namawia do przyznania się do winy stosowania linczu? Bo wtedy ujawniłby, że w tym linczu aktywnie uczestniczył jego przełożony Przewodniczący Irish Mission pastor David Neal. Biedny ten nasz pastor Weiers Coetser – który bardziej boi się straty posady pastora w strukturach Irish Mission nic utraty miejsca w Królestwie Niebios. Bracia i siostry z Londonderry – pomóżcie mu wybrać właściwa drogę do Chrystusa!


Ps. Jeśli Rada Zboru w Londonderry, zamiast oficjalnie – na piśmie – przyznać, że w latach 08-11 notorycznie łamano regulaminy naszego Kościoła przeciwko mojej osobie, uzgodni kontynuację stosowanie wobec mnie sankcji dyscyplinarnych – to ja natychmiast na swym blogu ujawnię pełne personalia tej rady, a potem poświecę każdej osobie post w swoim blogu.
Każdy psycholog, każdy psychiatra tego świata, poprze moja ucieczkę w pisanie swego blogu, przed systemowym, notorycznym, bezczelny – więc dokuczliwie traumatycznym bezkarnym chamstwem adwentystów Dnia Siódmego. Przecież ja już od kilku lat bezskutecznie – choć w trybie oficjalnym zabiegam o udzielenie mi pomocy w ramach obowiązujących regulaminów naszego Kościoła. Wobec braku tej pomoc – mam moralne prawo walczyć z wykorzystaniem Internetu.

Pan Jezus Chrystus powiedział: Przeto nie bójcie się ich; albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano. Co mówię wam w ciemności, opowiadajcie w świetle dnia; a co słyszycie na ucho, głoście na dachach.( Mat.10: 26-27 )



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz