O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Cześć 3a List do żony – Separacja. Rozwód. Czas łaski

Popuszczając cugle swojemu „staruchowi” , by znaleźć uzasadnienie zdrady małżeńskiej z pozycji „między młotem a kowadłem”, oziębiasz swoje sumienie Agape – stajesz się cynikiem, cwaniakiem, kombinatorem prawdy. Insynuujesz, że ja pragnę rozwieść się z Tobą, a nie odwrotnie - Ty ze mną! Prześledźmy więc, z grubsza etapy, które – niewiele brakowało – zakończyłyby się w Kwietniu 13r. prawnym rozwodem naszego związku małżeńskiego. ( poniższą relację opieram na bogatej korespondencji między nami w okresie 2009-2013 )

Listopad 11r.
Zmęczony twoimi podejmowanymi - z pozycji "między...." próbami uzyskania małżeńskiego kompromisu , w którym zmuszony byłby na tolerowanie zachowań twojej matki ( gdy tymczasem potrzeby naszej córki, wymagały konsensusu, opartego na zachowaniu sprawiedliwości i prawdy ), napisałem do Ciebie List, z tytułem: „Mowa Ostateczna” . W jego treści przedstawiłem Ci kilkanaście twoich zachowań wobec mnie, by na ich podstawie, zadać Ci proste pytanie: „czy takie postępowanie dowodzi, że promieniujesz żony miłością Agape do swego męża”?

Styczeń 12r.
W odpowiedzi, w okresie półtora miesiąca, przygotowałaś – na podstawie materiałów z Internetu – „elaborat”, dowodzący, że mam zaburzenia osobowości typu narcyzm; tymczasem na mojej konkretne pytania – zmuszające Cię do skanowania swego nastawienia do mojej osoby, nie odpowiedziałaś. Elaborat wręczyłaś mi w dniu 14.01.12r – dwie, trzy godziny później nasza córka po raz pierwszy dostała atak, po którym zabrano ją do szpitala. Ja nie byłem przy tym obecny, zamknięty w swoim pokoju, zdruzgotany twoją reakcją. Do treści tego elaboratu jeszcze wrócę w tym liście, gdy rozważymy sobie temat zdolności empatycznego szanowania punktu drugiej osoby w rodzinie Szczęsny-Bury i KADS.
Wcześniej w dniu 06.01.12r. pisemnie domagałaś się, abym wyprowadził się z naszego domu. Oto jak argumentujesz swoje żądanie, cytuję: „Stosowanie przemocy psychicznej, siłowej i fizycznej nie będzie już więcej w tym domu tolerowane. Ze swoim zaburzeniem osobowości stanowisz zagrożenie dla zdrowia mojego i Agnieszki dlatego musisz wyprowadzić się od nas najszybciej jak to możliwe – myślę że 2 tygodnie będzie wystarczającym czasem na znalezienie przez Ciebie tymczasowego lokum. Jeśli jeszcze raz wrzaski, wyzwiska l czy ciągnięcie za włosy lub popychanie Ci się przydarzy powiadomione o tym będą odpowiednie organa. Wybacz ale muszę zadbać o nasze bezpieczeństwo” Koniec cytatu.
Mimo, że w tym liście oskarżasz mnie o "Ze swoim zaburzeniem osobowości stanowisz zagrożenie dla zdrowia mojego i Agnieszki dlatego musisz wyprowadzić się od nas najszybciej jak to możliwe", to jeszcze do Czerwca 12r. pomieszkiwałem w naszym domu, choć miałem już wynajęte drugie mieszkanie. Zmuszona byłaś korzystać z mojej pomocy w utrzymywaniu w łagodnym nastroju naszą córkę. Nie Ty, ale ja potrafiłem rozładowywać wewnętrzne napięcia.. Do Lipca 12r. Agnes miała trzy ataki, po których musiano zabierać ją do szpitala. To nie przypadek, że ataki te następowały w sytuacjach w których nie byłem obecny - byłaś za to Ty, twoje matka, siostra... prawdopodobnie Czesław. Dlatego też, do czasu przyjazdu twojej siostry, kiedy to Agnes miała trzeci atak, tak mocny, że zabrano ją do szpitala na okres stałego zatrzymania do uzyskania pełnoletności ( Luty 13r. ) „zwabiałaś” mnie do naszego domu „romantycznymi” esemesami, zawsze gdy twoja matka wyjeżdżała z Londonderry, po tym, jak wcześniej byłem zmuszony opuszczać to mieszkanie z powodu jej przyjazdu z Polski. Po zabraniu Agnes do szpitala zerwałaś ze mną całkowity kontakt. W twoim towarzystwie był już Czesław. ( mam na to dowody ).

Czerwiec 12r.
Zmęczony twoją huśtawką zmiennego uczuciowo emocjonalnego nastawiania do moje osoby, między.... „wygrzewam się na słoneczku i czekam na swego rycerza, by przybył na białym koniu” ( twoja matka wyjechała z Londonderry ) a „porzuciłeś mnie i nasze dziecko” ( twoja matka przybyła do Londonderry ), zmęczony twoim poświęceniem żony, która odwiedza mnie co drugi dzień w wynajmowanym mieszkaniu, by spędzić ze mną dwie godziny w łóżku, a potem, beze mnie, wrócić do naszego łoża małżeńskiego ( bo twoja mama miała takie wymagania ), symbolicznie oddałem Ci obrączkę ślubną, jako następne wskazanie Ci, że w swym obłędzie "między...." swego męża widzisz w swojej matce i… w powracającej po kilku latach z odwiedzinami siostry Anuli S. Podczas naszego ostatniego spotkania, domagałem się, abyś dokonała wyboru : albo twoja siostra przeprosi mnie za oszczercze oskarżenia na policji i przed zborem w Londonderry w mieszkaniu Gośki G., wtedy może przyjechać – albo jest jej zabronione mieszkać w naszym domu. W odpowiedzi na moje mężowskie żądanie, przypomniałaś mi, że mam zaburzenia osobowości typu narcyzm.

Mariola – ja zgodziłem się na tymczasowe wyprowadzenie z naszego mieszkania, tylko po to, abyś miała czas w spokoju przeanalizować przyczyny problemu naszego małżeństwa! Nigdy nie zgodziłby się na wyprowadzkę, aby twoja siostra mogła zaspokoić swoją próżności, by bez przeproszenia mnie z swoje skandaliczne zachowanie w Lato 09r. mogła znów przebywać w naszym mieszkaniu! Nie wyprowadził by się – i nic byś mi nie zrobiła; bo nie masz żadnych dowodów, że stosowałem jakąkolwiek przemoc – czego dowodem jest nasza późniejsza korespondencja.
Znamienne jest, że w ostatnie Lato 13r., w naszym domu mieszkali: Czesław i Anula S. – gdy tymczasem dla naszej, już pełnoletniej córki i mojej osoby miejsca w nim zabrakło.
Agnes mogła być w nim co najwyżej jako gość – bo to już nie jest jej dom…

Po oddaniu Ci ślubnej obrączki, napisałem Ci list z tytułem „List Rozwodowy” I niech nikogo nie myli jego tytuł, sugerujący, że podjąłem czynności zmierzające do rozwodu. Wprost przeciwnie - list ten, jak wszystko co robię, był kolejnym krokiem ostrzegającym, uświadamiającym powagę sytuacji w naszym związku. W liście tym , wielokrotnie proszę Cie abyś dała mi rozwód i przestała nosić mojej nazwisko. Ktoś – o prostym rozumieniu zawiłości pakietu zasad Agape, powołując się na powyższa prośbę, będzie twierdził, że ta prośba jest dowodem, że dążyłem do rozwodu.
Nieprawda! Oto jak formułowałem – w celu uświadomienia Ci powagę sytuacji – moje prośby, abyś dała mi rozwód i przestała nosić moje nazwisko: „Kochana Żono jeśli wolisz robić to i to, zamiast żyć ze mną – to daj mi rozwód i przestań nosić moje nazwisko. Tak będzie uczciwie” Dziś zapewne sformułowałbym swą prośbę w następujący sposób : „Kochana przez mnie Mariolo, jeśli chcesz żyć z Czesławem – to daj mi rozwód i przestań używać mojego nazwiska. Tak będzie uczciwie
Dwa tygodnie temu, w mojej pracy, w towarzystwie trzech Polek wywiązała się rozmowa między mną a jedną z nich. ( poznałem ją dopiero w moim zakładzie, w którym rozpoczęła pracować w Lipcu 13r. ) Wiedząc, ze jej chłopak szuka pracę, spytałem się ją się, czy już znalazł pracę. Odpowiedziała, że tak, dodając: „tam gdzie pracuje Czesław”. W sposobie jej mówienie, zorientowałem się, że ona wie, iż ja znam wspomnianego przez nią Czesława, więc , nie wiedząc o kogo chodzi, spytałem: „jakiego Czesława?”; na co ona odpowiedziała: „tego, który mieszka z twoją żoną”. Byłem zaskoczony, ponieważ nigdy wcześniej ją nie znałem, a w pracy nie rozmawiam o swoich prywatnych sprawach. Zadałem więc pytanie: „skąd wiesz, że Czesław mieszka z moją żoną?” Do niej dotarło, że popełniła gafę, a ja już nie mogłem się wycofać ze swym pytaniem „skąd znasz….” Odpowiedziała: "Polacy na Shepherd o tym mówią” ( obszar skupiska mieszkających Polaków w Londonderry )
Droga Mariola – dlaczego mam być narażony na tego typu niespodzianki, tylko dlatego tego, że masz zbyt słabą siłę moralną, by zachować dobre imię swego męża w okresie separacji małżeńskiej? Będąc na ustach Polaków w Londonderry, Ty nie tylko, że pomiatasz moim nazwiskiem Szczęsny-Bury, ( pamiętasz, jak oczerniałaś imię mojej matki, twierdząc, że puszczała się z wieloma mężczyznami? ), ale brukasz imię Pana Jezusa Chrystusa i KADS – gdyż Polacy doskonale wiedzą, że oboje należymy do Kościoła Bożego! Wielu pamięta - traktując to jako sensację do plotkowania, jak dobrowolnie zrezygnowałem z pracy, zmuszony pracować po zachodzi Słońca w Piątek. Pozostawiając Panu i Jego kościołowi sprawę brukania ich imion, ja proszę, abyś dała mi rozwód i przestała nosić moje nazwisko – aby ryj wieprza Czesław, również w sferze mojego honoru się nie panoszył! Kocham Cię Mariola miłością Agape, dlatego daleko mi do uczuciowo emocjonalnego znienawidzenia Cię za to że szargasz moje męskie imię…. Ty jesteś w bardziej w pożałowania godnym miejscu, jeśli imię twoje, w Niebie , w Księdze Żywota zapisane jest „pospolitymi” literami.
Co się z Tobą dzieje nieszczęsna Mariolo? Ja długo będzie Cię jeszcze ogłupiał twój „stary człowiek”? Tak długo – jak będziesz otaczać się osobami: twoją matką, siostrą, Czesławem, członkami zboru w Londonderry.
Wiem, masz możliwość powiedzieć:, „ale ja nie sypiam z Czesławem – nikt nie może mi tego udowodnić!” Jeśli chodzi o mnie, to w tym temacie nie prowadzę jakikolwiek spekulacje – bo to sprawa Boga, który na pewno jest obecny w naszym mieszkaniu, gdy jesteś z Czesławem sam na sam. Co jednak z opinią publiczną Polaków z poza KADS? Chcesz ich pozytywnie przekonać do KADS, utrzymując, że codziennie spędzając razem z Czesławem całe popołudnia do północy, rozmawiacie o Bogu i Jego zachowaniu czystości w sprawiedliwości i prawdzie? Że czas ( narzuconej przez Ciebie ) separacji naszemu związkowi małżeńskiemu, wykorzystujesz, by zapoznawać go z naukami biblijnymi – tak , że on zapałał pragnieniem spotykania się z Bogiem w kaplicy KADS w Londonderry na nabożeństwach sabatowych; co wzbudza uświęconą radość w sercach braterstwa ducha członków tego zboru? Jeszcze bardziej chcesz się wygłupić?
Nie! Ty oczekujesz rozwiązania w … światowy sposób , nie bojąc się, że tymczasem spotkasz się z duchowo etyczną mobilizującą reakcja społeczności KADS.
Przemijanie czasu zakrywa... jakież to nierozsądne, acz charakterystyczne dla adwentystów Dnia Siódmego.

Wracając do treści Listu Rozwodowego. Opisałem Ci w nim, ( chyba ) wszystkie znane mi niuanse zdrady małżeńskiej, na podstawie ilustracji twoich nowych zachowań, z okresu zamieszkania w naszym domu, w którym dziś Czesław pełni honory gospodarza. Wskazałem Ci pułapki jakie pojawią się, jeśli z pozycji „między…..” nie spełnisz moich mężowskich domagań odnośnie gruntownego wyjaśnienia przyczyn problemów naszego małżeństwa i naszej córki Agnes.
Ty milczałaś, a ja popadałem w depresje poczucia winy za mężowskie błędy, które powodują, że moja żona w stanie rozmawiać ze mną… To był okres oczekiwania na pozytywną reakcję adresatów mojego Pakietu do KADS w Polsce z Czerwca 12r. Oczekiwałem braterskiej pomocy od pastorów: Andrzeja Sicińskiego, Marka Micyka, Ryszarda Jankowskiego, Władysława Poloka, a także braci ze zboru w Pszczynie ( m.in. prosiłem ich, aby powtórnie przysłali do Londonderry kopię Listu Zborowego, w którym na czas przeprowadzenia się naszej rodziny do Irlandii Północnej, polecali nas do przyjęcia do zboru w Londonderry, z zapewnieniem, że Polskę opuściłem wolny od wszelkich oskarżeń złego zachowania, tworzenia konfliktowych sytuacji. ) Nigdy nie otrzymałem tej pomocy..

Depresja ta była tak silna, że w pewnym momencie, zobowiązania wobec przestrzegania zakonu Bożego, stały się dla mnie zbyt dużym ciężarem. Mój przyjaciel - osoba z poza KADS, widząc mój nastrój namawiał mnie abym odwiedzał jego rodzinę, kiedy tylko poczuję się zbyt samotny. Ja mu podziękowałem, mówiąc, że tę sprawę muszę załatwić sam. Zdołowany samotnością, poczuciem winy, tęsknoty za Tobą i Agnes, nie potrafiłem, duchowo etyczne zobowiązania odnośnie czczenia Sabatu, traktować jako radosne odpocznienie - a tylko jako nieznośnie uciążliwe ZABRANIANIE. Nie byłem w stanie oglądać przez Internet uszczęśliwione miny braci ze zboru w Podkowie Leśnej, więc zrezygnowałem z uczestniczenia w ich nabożeństwach przez łącza Internetu. Nie mogąc skupić się na studiowaniu Biblii, by oszukać depresję poczucia duchowej pustki, włączałem telewizor i gapiłem się w niego przez wiele godzin. ZŁAMAŁEM PRAWO - a mimo to, byłem pewny, tego co się spodziewałem , że w tej sytuacji buduję prawdziwą wiarę u/zawierzenia Bogu; że zbliżam się do Niego! Sprzeciwiając się zakonowi Bogu w tych okolicznościach, okazywałem Bogu dziecięce zaufanie, że zrozumie, że wybaczy, że da mi czas na wyzdrowienie.
Jestem pewny, że i Ty również znalazłaś się w podobnej sytuacji, w której sprzeciwiając się zakonowi Boga ( lub usprawiedliwiając łamanie tego zakonu np. przez swoją matkę )"budowałaś" wspomnianą dziecinną wiarę w miłosierdzie Ojca. Jednak jest między nami pewna zasadnicza różnica. Ja w samotności w relacji "tylko ja i Bóg", świadomie łamałem przykazania Boże, wiedząc,że w przeciwnym razie sam załamię się kompletnie; Ty zaś w robiłaś to w towarzystwie innych osób , w relacji Ty - inni ludzie, a Bóg w tle. Ja byłem wolny od ludzkiego kuszenia, podtrzymywania w trwaniu nieprzestrzegania zakonu Boga. To była sprawa między mną a Bogiem.Ty byłaś wśród tych, którzy swoim wcześniejszym łamaniem zakonu Bożego, przywiedli Cię do takiego rozgoryczenia, że nie byłaś w stanie przestrzegać prawa Boga. To była sprawa między tobą a innym człowiekiem, z Bogiem w tle. Mnie sam Bóg wyznaczył granice świadomego łamania Jego prawa - Tobie inny człowiek.

Mój przypadek to wzór Czystej Religii - twój ideologii religii.
Przy czym, określenie "Czysta" nie odnosi się do przekonania, że ja jestem bardziej "czysty" w bezgrzeszności od Ciebie lub osób, z którymi uprawiasz ideologię religii!. Określenie to ma wskazać bezpośredni kontakt człowieka z Bogiem, bez takiej lub innej ingerencji osób trzecich. Człowiek Czystej Religii nie jest odludkiem, niezdatnym do życia w społeczeństwie.. często jednak bywa wygnany banitą, prześladowany przez ideologię religii. Człowiek Czystej Religii potrzebuje żyć wśród innych ludzi, by przekazać im radość swojego doświadczeń z więzi z Bogiem. Jeśli Bóg kocha ludzkość i pragnie z nią mieszkać, człowiek Czystej Religii - z racji bycia w więzi z Bogiem - ma podobne pragnienie.
Ideologia religii jest niebezpiecznie szkodliwa, gdyż budowanie dziecięcego zaufania do Ojca, zamienia w nałóg potrzeby tworzenia pozorów usprawiedliwienia notorycznego już łamania prawa Boga; czyli oszukiwania Ojca, lub tworzenia Jego wizerunku, który pochwala notoryczne łamanie prawa prawdziwego Boga. W ten sposób staje się zarzewiem zbrodni...

Ty łamiąc zakon Boga w zobowiązaniu zachowania wierności małżeńskiej, z woli Boga stałaś się wizerunkiem ideologii religii.... zerwij ten kontakty, by powrócić do prawdziwego Boga.

Te osoby na pewno nie uświadomiły Cię, że Czas Łaski Bożej - jakim jest okres separacji małżeńskiej , może zakończyć się tylko dwoma ewentualnościami: otrzymanie aktu ułaskawienia za popełnione grzechy, które doprowadziły rozpadu więzi małżeństwa, albo do otrzymania aktu potępienia za popełnienie wspomnianych grzechów. A definicji "Czas Łaski" wyraźnie wynika że trzeciej alternatywy nie ma! Czas Łaski nigdy nie kończy się wyrokiem nierozstrzygniętym!

Jak sądzisz, kto z nas ma większe szanse uzyskać akt ułaskawienia za swój udział w rozpadzie naszego małżeństwa? Ty spotykająca się z Czesławem okresie trwania separacji , czy ja zachowujący samotność, jednocześnie zabiegający o rozmowy wyjaśniające przyczyny problemów naszego małżeństwa? Przypomnę Ci kochana nieszczęsna kobieto, że w okresie spotykania się z Czesławem, sama od siebie ogłosiłaś,że Czas Łaski się skończył już w Styczniu 13r. - mimo, że nasza separacja nadal trwa, a Ty nadal unikasz przeprowadzenia rozmowy wyjaśniające prawdziwe przyczyny tragedii naszej córki i naszego małżeństwa. Przypomnę, że Czas Łaski to dar od Boga dla tak rozgoryczonych małżonków, że gotowych się rozwieść - a nie twój narzucony czas, w którym powinienem z twojego polecenia założyć sprawę rozwodową z mojego powództwa.





3 komentarze:

  1. Odnośnie wyjaśnienia co do tytułu tego bloga , jest tu jakaś nie ścisłość a mianowicie Bogdan oskarża i mobing i prześladiwanie co jest jawnym odwróceniem stanu rzeczy ,Pojawił się w kościele w derry bez znajomości języka ang. domagał się takich samych praw jakie mają dyplomowani pastorzy , raz udzielono mu głosu z kazalnicy z tłumaczeniem , ale brak poszanowania innych wiernych opryskliwość i brak ogłady jaką zaprezentował poskutkowały cofnienciem tego przyzwolenia , nie szanuję on ani zborownikòw ani miejsca w ktòrym się znajduje , jest gnuśny , opryskliwy, awanturniczy publicznie obdarza ludzi , nie jest to postawa skromnego nawróconego chrześcijanina za jakiego się uważa nie kieruje nim żadna miłość tylko nadmuchane ego rzadne władzy i podporządkowanie sobie wszystkiego i wszystkich . Był wielokrotnie napominany za to co robi i swoją postawę nie przyjoł napomnień a powinien być usunięty z tej społeczności . Modlimy się aby kiedyś się nawròcił i aby Pan wybaczył mu zło jakiego się dopuścił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz niewatpliwie napisala osoba ze zboru w Londonderry. Jej zarzuty pokrywaja sie dokladnie z zarzutami, jakie mi stawiano gdy chodzilem na naborzenstwa. Dzis nie bede przedstawial dowodow klamstw tej tresci - na razie zwroce uwage, ze autor/rzy tego oszczercego tesktu nie raczyl podpisac sie swoim nazwiskiem! Dlaczego tak zrobil? Poniewaz sie boi, ze jego pierwszego wzialbym jako przyklad obludnika - prezentujac przy tym dowody. W tym momencie moze jednak stwierdzic autor/rzy tego komenentarza to osoba, ktora oskarzajac sama zmuszona jest cos ukrywac przed opinia publiczna

      Usuń
    2. Osoba ta swoj komentarz pisala w momencie gdy jeszcze nie wrocilem na nabozenstwa. Juz w przyszlym tygodniu zaprezentuje dowod potwierdzajacy oblude autora tego konczacego sie chwaleniem ze zbor "modli sie za moja osoba"!

      Usuń