Co do sprawy postępowania E. White.
Ja nie wiem jakie pisarka KADS E. White miała zdanie w tej lub innej kwestii doktrynalnej, przed lub po śmierci swego męża - wiem jednak, że tylko krowa nie zmienia zdania. E. White nie była krową, ale pokorną osobą, która zdawała sobie sprawę, konieczności ciągłego odkrywania nowych elementów Prawdy Bożej . Wspaniale to podkreślała np. w książce pt: „Wielkim Bój”. Jest również mi wiadome, że ta pisarka nigdy nie określała sama siebie jako proroka Boga, ale jako Jego narzędzie, które z racji ułomności ludzkiej, może czasami zawodzić.
Dlatego też bez przerwy przypominała, aby jej publikacje należy konfrontować z treścią Biblii.
I jakże szczęśnie z moją piękną żoną i uduchowiona córką ( Agnes albo na zimno albo na gorąco przyjmuje zasady biblijne – nie potrafi jak inni jej rówieśnicy z KADS, cynicznie letnie tolerować przewrotność uzależnionych od opium ; więc stała się ofiarą… biologicznych genów osobistego "starego człowieka" , wobec których jest tak bezbronna, jak ćma, zwabiana światłem ognia, który ją pożre, jeśli nie uda się skierować ją do Bożego światła sprawiedliwości i prawdy Bożej. ) spokojnie by mi się żyło wśród braci i sióstr KADS, gdyby kierowali się tą pokorną radą – każda decyzja zboru musi być konfrontowana z zakonem Boga! Niestety moim bracia są ćpunami ideologii religii - dlatego zniszczyli moje sukcesy wychowawcze z Agnes, lekceważąc sobie nie tylko 5 prawny artykuł z Dekalogu, na okoliczność respektowania instytucji autorytetu rodzicielskiego – obowiązującego nie tylko dzieci, ale teściowych, szwagierek, współwyznawców kościoła, ale również pouczenia E . White, jak prowadzić proces wychowawczy dzieci i młodzieży. ( smarkatowany degenerat Youth Minister Union British Claudiu Popescu w tym celował… a ukrywał to - w stylu "moralnej" pani Dulskiej - jego przełożony Przewodniczący Irish Mission pastor David Neal )
Reasumując sprawę E. White.
Na podstawie osobiście przeczytanych tekstów E. White, śmiem twierdzić, że gdyby obecnie żyła, to do niej w pierwszej kolejności napisałbym próbę o pomoc. Nie do Przewodniczących: Światowego KADS, Union British, Irish Mission, KADS w Polsce , a także do kilku innych pastorów w Czerwcowym 12r. Pakiecie do KADS w Polsce – ale właśnie do E. White. I mam tę pewność, że ona z pozycji Redaktora Naczelnego „Znaków Czasu” napisała by takie publikacje, które potrzęsły by z letargu „świętego snu” otępienia ćpunów społeczności KADS. Przecież ona miałaby dziś do dyspozycji Internet, telefony, skypy, czaty… ale by się działo! Niestety, na stołku Redaktora Naczelnego „Znaków Czasu” zasiada ćpun ideologii religii, uzależniony od pastorskich strukturalnych powiązań personalnych. Sitwy, kliki, elity, frakcje, kariery, pazerność na splendor towarzyski – oto część mieszanki, która zniewala i osłabia moralnie do walki o zachowanie pary: sprawiedliwości i prawdy; tak niezbędnej do krzewienia i pielęgnowania szczęsnych uczuć i emocji Miłości! Szczerze – bez najmniejszej odrobiny złośliwości do brata Andrzeja Sicińskiego - stwierdzam, że cieszyłby się szczęśnie, gdyby Bóg na stanowisku Redaktora Naczelnego „Znaków Czasu”, wykładowcy prawa w WSTH w Podkowie Leśnej i Dyrektora departamentu ds. publicznych i wolności religijnej, jego osobę wymienił na osobę E. White.; oczywiście bez konieczności wymiany w statusie: „żyw lub martwy w grobie” .
Wiem jednak, że E. White, podobnie jak ap. Paweł, byliby wygnani z KADS, lub prześladowani np., cenzurą! Skąd ta pewność? To proste – ćpuny ciemności stosowania uczuciowo emocjonalnego linczu, niczym diabeł święconej wody, unikają fragmenty Ducha Proroctw E. White, odnośnie konieczności… przestrzegania regulaminów KADS, szczególnie w momencie, gdy w imieniu tych regulaminów nadają sobie urzędy kościelne, lub zasiadają na stołku oskarżyciela, sędziego, i egzekutora sankcji dyscyplinarnych, które wymierzyli w swym chamskim – dla godności człowieka – linczu!
Co do wyznania wiary w Trójcę Boga.
Jestem jej wyznawcą - ale jej zbudowanie nie dokonałem na podstawie rozpraw doktrynalnych z innymi uczonymi w piśmie; ale uczuciowością dziecka do swego Ojca w Niebie. Ja w swej drodze do Boga, z każdym krokiem staję się dzieckiem Bożym – nie uczonym w piśmie, inkwizytorem błędów, szeryfem robiącym porządek w mieście bezprawia. I właśnie z pozycji dziecka rozumiem, dlaczego Bóg – Ojciec ujawnia się nam pod postacią trzech Osób Trójcy. Będąc ojcem Agnes, na jej dziecięce potrzeby, wielokrotnie przedstawiałem się jej pod wieloma postaciami – choć zawsze byłem jednością w miłości do niej ( do mojej żony również stawiałem się pod różnymi postaciami – ale to Krzysztofie nie koniecznie musi Cię obchodzić…. ) Bywałem więc pod postacią autorytetu przestrzegania prawa i regulaminów w naszym domu, motywującym do zdobywania wiedzy; bywałem kumplem w zabawach ( nam razem zawsze, przydarzały się niecodzienne przygody…. w których moja żona nie uczestniczyła ); bywałem przyjacielem, któremu mogła się zwierzyć ze swoich przewinień - abyśmy razem znaleźli sposób, jak rozwiązać to co związała; pocieszycielem jej zawiłości uczuć i emocji… jestem tak szczęśliwa, że jestem tak nieszczęśliwa. Znasz tę zawiłość uczuć nastolatki Krzysztofie?
Przyjmując różne postacie na uczuciowo emocjonalne potrzeby dziecka, tak, by czuła uczuciowo emocjonalną satysfakcję w zachowaniu karności duchowo etyczną w pokonywaniu każdej życiowej przeszkody, jest najwyższym stopniem rodzicielskiej miłości do dziecka. Ćpuny ideologii religii, tego nie potrafią – oni zachowując ( na różnych poziomach indywidualnych intelektualnych możliwości ) rozsądek zaradności życiowej, potrafią w sferze duchowo etycznej swoje potomstwo przygotować co najwyżej do cynicznego wykorzystania organizacji kościelnej, w działalności aktywistów, urzędników Kościoła. Ćpun ideologii religii swoje potomstwo na uzależnionego od tej ideologii wychowuje..
Mat.23: 29-33…. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że budujecie grobowce prorokom i zdobicie nagrobki sprawiedliwych, I mówicie: Gdybyśmy żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy ich wspólnikami w przelaniu krwi proroków. A tak wystawiacie sobie świadectwo, że jesteście synami tych, którzy mordowali proroków. Wy też dopełnijcie miary ojców waszych. Węże! Plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego?
Dlaczego Noe, swego wnuka Kanaana przeklął, choć ten nie towarzyszył swemu ojcu Chamowi w jego chamskim poniżaniu godności rodzicielskiego autorytetu Noego?
Doświadczając trudy szczęsnego zobowiązania się stania się ojcem dla Agnes ( co wiązało się z przeżywaniem rodzicielskiej radości i smutku, bólu – tak obcego 37 letniemu kawalerowi ) , miałem możliwość zrozumienia, że:
Bóg dlatego przestawia się swoim dzieciom pod postacią Ojca, Syna i Ducha Świętego, abyśmy uświadomili sobie, jaki szeroki zakres, pakiet środków duchowo etycznych będziemy musieli ( teoretycznie i praktycznie ) wykorzystać, by rzeczywiście ( nie złudnie ) przeobrażać się ze starego w nowego człowieka.
Inaczej mówiąc – byśmy stali się świadomi istnienia swych potrzeb duchowych, i przestali być ćpunami, którzy bezmyślnie oddają się wszeteczeństwu i bałwochwalstwie bezmyślnego zaspokajania tych potrzeb.
Ja również przyjmowałem różne postacie dla moje córki – aby najpierw uświadomić jej istnienie w jej sercu całej gamy uczuci i emocji, a także fizjologicznych w jej fizycznym ciele, by mogła zaspokoić je według zasad Bożych, które by uchroniły ją od zaspokojenia swych potrzeb kierowana przez geny jej osobistego „starego człowieka”. Niestety, nie udało mi się… otoczony przez ćpuny ideologii religii, którzy wbrew organizacyjnym regulaminom, karmili moją córkę swoim narkotykiem.
Gdy byłem wychowywanych wśród katolików, nie uprzedzony wcześniej o istnieniu zdroworozsądkowej nauki o istnieniu biblijnych zasad pomagających w sposób właściwy zaspokoić potrzeby seksualne, dałem sobie w mówić dewotom ( odłam ćpunów ideologii religii ), że już sama fascynacja pięknem ciała kobiecego ( właściwie to dziewczęcego ) jest grzechem; tymczasem to niezgodne z duchowo etycznym zasadami Boga zaspokajanie tej fascynacji staje się grzechem. Konsekwencją tego w okresie „kobiety, wino i śpiew” było mojej bezproduktywne szukanie istoty miłości w związkach pozamałżeńskich. Byłem marionetką genów osobistego „starego człowieka”. Czas stracony…
Moja córka jest za słaba aby osamotniona walczyć z genami swego osobistego „starego człowieka”. W jej oczach dostrzegam bezsilność i rezygnację. Brak nadziei, brak celu Czystej Religii – bo cel ideologii religijnej ćpunów z Londonderry, już osiągnęła….. jego dno.
Jest napisane, że życie w dniach ostatecznych, będzie trudne do zniesienia. Jak to bywa wśród ćpunów ideologii religii – czyli: wieź człowieka z człowiekiem na podstawie wspólnoty wiary: nasze – nie Boga jadło i szaty będziemy używać , tę trudność dni ostatecznych upatrują w stosowaniu przemocy jednej grupy społecznej wobec drugiej – tej w której oczywiście oni „męczennicy wiary” będą się znajdować.
Tymczasem przepowiednia odnośnie Dni Ostatecznych jest skierowana do osób Czystej Religii – czyli: wieź człowieka z Bogiem. Ból człowieka będącego w więzi z Bogiem na platformie wiary u/zawierzenia Bogu: Twoje Panie jadło i szaty chce używać do walki ze swym „starym człowiekiem” , to ból osamotnienia, wyobcowania, bezsilności… wśród tych bliskich ludzi, których się kocha przez miłość Czystej Religii.
Brak miłosnej Agape jedności z bliźnim, jest przyczyną odczuwania bólu osamotnienia - mimo bliskiej więzi z Bogiem. Ból ten wspólnie odczuwa się Bogiem. Ten rodzaj bólu również próbuje wykorzystać przeciwnik Boga, by złamać człowieka, odsunąć od Boga, i by odrzucając Boga zakon, ( pozornie ) odzyskał więź z bliźnim, który wieź z ludźmi przekłada nad więzią z Bogiem
To człowieczy ból samotności w osobistym ogrodzie Getsemane, w osobistym dobrowolnym cierpieniu za błędy ukochanych osób.
Mat.10: 34-38... Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz.Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową.Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.
Dla ojca większym bólem, który musi znieś, od zadawanych fizycznych ran przez swych adwersarzy w wierze, jest jego rodzicielska bezsilność w ratowaniu własnego dziecka, które w ciągu kilku miesięcy swej pełnoletniości przeżyło już praktyczne wszystkie upodlenia grzechu tego świata… nie przygotowana dziecina ćma. Jakże bym bił, lał, tłuk te wszystkie ćpuny ze zboru w Londonderry, odurzone w swych modlitwach podczas ideologicznych akademiach... przepraszam nabożeństwach sabatowych - i już nie uświęconą gorliwością Nehemiasza; ale tak po męsku… przez faceta, który przez bójki uliczne, w całym swoim układzie kostnym miał połamane tylko palce u nóg i rąk ( nos też nie jest najprościejszy.. )
Nie zrobię jednak tego, przecież to tylko ćpuny w sferze duchowo etycznej – nie zrozumieliby rzeczywistych powodów zlania im tyłków ( podobnie jak nie zrozumieli, dlaczego przy swoim dziecku spokojnie przyjąłem poniżenie z nałożeniem taśmy klejącej na moje usta ). Co gorsza - jeszcze bardziej uwierzyliby, że jestem aspołeczny wariat, a oni… męczennikami swoje wiary…
Nie ja, ale szatan - ich zwodziciel by zwyciężył; a ja bym mu w tym pomógł, nie mając usprawiedliwienia przed Bogiem. Muszę więc bezsilnie czekać, samemu zwodząc się, że znajdę pomoc ze strony społeczności globalnego KADS.. A jeśli ta społeczność np. Union British też jest uzależniona? Czas pokaże.
Ćpuny - osoby uzależnione od opium dla ludzkości, czyli ideologię religii; bo cechuje ich bezwstyd za czyny niemoralne, które dają im możliwość naćpać się swym narkotykiem.
Ćpuny - osoby uzależnione, bo stosują kłamstwa, zabór praw i rzeczy materialne innych, gdy tego wymaga zaspokojenie ich uzależniania.
Ćpuny - osoby uzależnione, bo w głodzie narkotycznym pozbawione są zdolnością empatycznego szacunku dla poglądów, uczuć innych; depczą prawa innych, szkalują opinie innych, jeśli w ten sposób mogą poczuć się nasycone swym narkotykiem.
Ćpuny - osoby uzależnione, bo prostytuują swój honor, gotowe zaprzeć się przyjętym przez siebie etycznym zasadom, nie potrafiąc sprostać ich moralnym wyzwaniom - będąc na głodzie narkotykowym, gdy nic się nie liczy, nawet najwartościowsze rzeczy, a tylko zaspokojenie swego nałogu.
Ćpuny - osoby uzależnione od opium ideologii religii , których grzechy przerastają ich zdolność poniesienia osobistej odpowiedzialności... więc się szprycują celebracjami kultowymi, karnością regulaminowego odżywania się zupkami - koniecznie bez wieprzowinki, babskimi baśniami w temacie tzw. osobistych doświadczeń z Bogiem ( nie prawdziwym - który przecież daje moc skanowania, czyli przyjęcia do świadomości prawdę popełnionego przez siebie grzechu i konieczność poniesienia jego skutków; ale z jego wizerunkiem, zwidy snu narkotycznego opium ideologii religii ); pijackim wzajemnym pokrzepianiem się, że można zostać usprawiedliwionym przez wiarę, która nie zmusza do czynienia uczynków przyznania się do grzechu, przyjęcia odpowiedzialności za skutki tego grzechu ( cierpienie ofiar tego grzechu ), refleksji nad fatalnym stanem swego uświęcenia, które przyczyniło się do popełnienia grzechu - z powodu którego cierpią inni. Napełnieni opium ideologii religii, tworzą społeczną enklawę poczucia bezkarności "jakoś to będzie w Dniu Sądu Ostatecznego - przecież Pan jest taki miłosierny!" ( dla kogo - prześladowcy czy ofiary?, o tym już nie myślą zmroczeni... )
Narkotyk - to jakakolwiek substancja, rzecz, uczucie; który uzależnia w tak bardzo, że człowiek staje się bezwstydny, bez honoru i bez empatii; bez rozeznania co dobre a co złe, przyzwoite czy plugawe, sprawiedliwe czy niesprawiedliwe...
Rzymian1: 28-32.. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; Są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; Potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; Nierozumni, niestali, bez serca, bez litości; Oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią
Nie ma znaczenia, co lub kto jest narkotykiem - liczy się, do jakiej podłości, nikczemności, wszeteczeństwa, bałwochwalstwa ta substancja, rzecz, zapotrzebowanie doprowadza osoby uzależnione od niej. Adwentyści Dnia Siódmego spełniają kryteria uzależnionych od narkotyku - jakim jest propaganda sukcesu ideologii religii, która daje im pozory przekonania, że są uświęceni i usprawiedliwione przed Bogiem - mimo, że sprzeciwiają się Jego duchowo etycznym zasadom, zmuszone zaspokajać żądze osobistego "starego człowieka".
Osoby wiary kobiet z Izj.4:1 są ćpunami ideologii religii. Dlatego w rodowodzie ludzkości " w imieniu" Boga dokonano tyle morderstw, ludobójstw, pacyfikacji, łamania praw człowieka w sferze wolności sumienia i wyznania wiary.
Bracie Krzysztofie. To nie wina społecznego zorganizowania w organizację kościelną na podstawie istnienia biblijnych wieści, że Bóg istnieje. To wina fanatyzmu ćpunów własnego jadła i szat, jest powodem tylu nieszczęść na Ziemi.
Któregoś dnia pastorskie struktury organizacji KADS, zostaną przed światem ośmieszone, nie ze względu na upodlenie praw człowieka i pełnoprawnego współwyznawcy KADS, w statusie ofiary przemocy wieloletniego mobbingu w sferze wolności sumienia mojej wiary To tragedia mojej córki spowoduje, że staną się pośmiewiskiem świata…
Bracie Krzysztofie, czy rozumiesz, swój błąd, gdy zajmujesz mi uwagę jakimiś sensacyjnymi rodowodami z historii KADS … gdy tymczasem - tu i teraz, za mojego życia, w okresie gdy osobiście przed Bogiem odpowiadam za swoje uczynki, a nie E. White i kogo tam jeszcze... - sprawa dotyczy ratowania mojej córki.. Swój blog, nie piszę, „zniesmaczony” faktem, że wieprz Czesław kręci się w pobliżu mojej żony - ja piszę go będąc świadomy, że obecność wieprza w moim domu utrudnia mi odnowienie z moją żoną szczęsną uczuciowo emocjonalną więź, byśmy razem mogli z powrotem „porwać” Agnes do życia w satysfakcji zdroworozsądkowego zaspokajania swych osobistych potrzeb - które już doświadczyła w Polsce, z dala od ćpunów ze zboru KADS w Londonderry. W pojedynkę nie dam rady; Agnes jest pełnoletnią młodą kobietą – ja nie jestem jej biologicznym ojcem.. do tego ćpuny zasiały w jej sercu, przekonanie, że moje metody wychowawcze są surowe, niesprawiedliwe i krytykanckie.
Albo z żoną, albo z grupą osób - ale nie ćpunów zidiociałych chlaniem opium ideologii religii, mógłby stworzyć Agnes warunki, przekonywującą ją, że warto raz jeszcze spróbować….
Przygotowując się do 3 części listu do Ciebie w sprawie konieczności zachowania organizacyjnego ustroju Kościoła Bożego, stwierdzam, że jedynym sposobem uratowaniu mojego małżeństwa, jest przez Union British wykluczenie z globalnego KADS pastorów: Davida Neal – Przewodniczącego Irish Mission, pastora Claudiu Popescu, wszystkich członków zboru w Londonderry, uchylenie wszystkich uchwał tego zboru z okresu 08r. aż do dnia dzisiejszego – w tym również zredagowanych listów zborowych…
Wszelkie inne rozwiązania tylko pogorszą sprawę, jeszcze bardziej ujawnią duchowo etyczną deprawację społeczności KADS. Czas to potwierdzi na podstawie cyklu przyczynowo skutkowym;
Galatów 6: 7-11.... Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary. Patrzcie, jak wielkimi literami własnoręcznie do was napisałem.
Tak więc bracie Krzysztofie, swoim blogiem podjąłem się poważnej męskiej roboty – przecież za przeciwnika mam .. ORGANIZACYJNY SYSTEM PASTORSKICH STRUKTUR ( w tym przypadku Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego ). Za przyjaciela mam Pana.. regulaminów KADS. Mam również doświadczenie budowania osobistej pokory na podstawie osobistych cierpień, tak ofiary przemocy mobbingu, jak przechodzący depresję osoby osamotnionej w podejmowaniu skanowania genów swego osobistego „starego człowieka”, któremu czasami ulegałem, w procesie dojrzewania duchowego, które nastąpiło w nieprzyjaznej atmosferze, wśród niedojrzałych duchowo ćpunów ideologii religii.( dojrzewanie cielesne mam już za sobą od ponad 30 lat )
... moja żona nigdy nie usiadła przy mnie, gdy rozpaczałem z powodu moich błędów zadanych jej i córce. Nie trzymała mojej ręki, nie osuszała ustami moje męskie łzy, nie szeptała współczująco: "biednyś mój nieszczęsny mężu, choć nazywasz się szczęsny; nie zamartwiaj się, bo wykorzystując Czas Łaski - danym nam od Boga, towarzyszę Ci w twym bolesnym męskim zmaganiu z osobistą odpowiedzialnością, czując w swym sercu co raz większy kobiecy szacunek do ciebie, za szczerą miłość do mnie i naszej córki"....
Teraz zmuszony jestem pokornie przyjmować sytuację w jakiej znajduje się moje dziecko…. Gotowość do przyjmowania bólu w pokorze, to potężny oręż wobec zapyziałej dumy i próżności osób wiary: swoje – nie Boga jadło i szaty używać będziemy.
Do pomocy zewnątrz potrzebuję w swej walce mężczyzn z ikrą Bożą ( z mocą pobożności ) – takich jak ap. Paweł, czy pisarka E. White, wiedząc o jaka stawkę chodzi, i czym ja sam ryzykuję!
A jeśli nie dam rady, to przynajmniej będę miał męska satysfakcję, że próbowałem...
Ćpuny takiej satysfakcji nigdy nie zakosztują….. upijając się szyderczym humorem, by cieszyć się w swej grupie ideologicznym splendorem.
Nawet gdybym przegrał – okazując słabość w walce, to Pan usprawiedliwi mnie – gdyż dla Niego nie nasza słabość ma znaczenie, ale szczerość naszej Czystej Religii – czyli: więzi z Nim, ale tylko na zasadach Agape regulaminów Jego zakonu ( jadła i szat ), które streszczają się jednym zdaniem: Miłuj Boga i bliźniego swego. Pokorną słabość osób Czystej Religii Pan zawsze podniesie i wzmocni - przyjacielsko towarzysząc w każdej chwili jego życia, jego sukcesów i porażek. Ale wspólnotową słabość próżności i dumy ćpunów ideologii religii, ma w obrzydzeniu - towarzysząc im jako sędzia ich uczynków, by wydać wyrok: nie stanę w ich obronie w czasie Dniu Sądu; podobnie jak nie zrobiłem tego wobec tonących w globalnym potopie, wobec mieszkańców Sodomy i Gomory. Szatan doskonale sobie zdaje z tego sprawę – więc swoją działalność nie skupia przede wszystkim na skuszeniu nas do grzechu, ale na naszym zerwaniu więzi z Bogiem. Dlatego posługując się wiarą przekonania, że Bóg istnieje, naszą Czystą Religię, przemienia w ideologię religii, pełną podniosłych frazesów, modlitw, kazań – pozbawionych praktycznych uczynków walki zachowania sprawiedliwości i prawdy; upijając opium Wielkiego Babilonu. Resztę dokończa osobisty „stary człowiek” - ten ambasador szatana w naszym sercu.
Książkę dedykuję mojej Rodzicom: Michalinie Bury i Leonowi Szczęsny i Kochanej Agnes
O mnie
- Bogdan Szczesny-Bury
- Londonderry, United Kingdom
- adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz