O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Cześć 2. Mobilizacja społeczności i kwestia rozwodu w konfrontacji z genami „starego człowieka” mojej żony

Kocham mojego Boga, za ofiarowanie ludzkości podwójnego daru, czyli: powierzenie swych wyroczni – z tytułu podjęcia się obowiązków pełnoprawnego współwyznawcy Jego Kościoła, z zorganizowaniem społeczności tego kościoła, zobowiązanego do wzajemnego mobilizowania w wypełnieniu powinności współwyznawcy KADS; pokornej, bo reflektującej się nad własnym nastawienia wobec karności regulaminów KADS - do których będzie odwoływać się w „przyprowadzaniu do porządku” np. mojej osoby, w momencie, gdy zdarzy mi się zboczyć z drogi sprawiedliwości i prawdy ( tak niezbędnej w zwalczaniu własnego „starego człowieka”.). Kocham mojego Boga za ten podwójny dar , ponieważ tym darem ofiarowuje mi szansę, abym ze społecznością Jego Kościoła, stworzył szczęsną atmosferę, w której bracia w miłości Agape mobilizują się wzajemnie, by nie czynić grzechu wobec przykazania miłuj Boga i bliźniego swego; gdzie nikt nie będzie taką mobilizację nazywał krytykanctwem, biciem po głowie prawem zborowym, brakiem miłości do Boga i braci z zborze.
Przecież tylko w dobrowolnej wzajemnej mobilizacji w sferze ducha i etyki, tkwi gwarancja pokojowego współistnienia w relacjach międzyludzkich , z poszanowaniem godności człowieka, do jego wolności w sferze sumienia wyznawanej wiary.
Tak zwana humanistyczna tolerancja świata nigdy nie zapewni takiej gwarancji ; tak w świecie, jak w KADS – bracie Andrzeju Siciński, autorze pomysłu stworzenia w Znakach Czasu rubryki pt:” Świat na staje głowie” . Mądrość pastora KADS - to nie wykształcenie, inteligencja lub elokwencja dziennikarska… Mądrość pastora KADS ujawnia się we właściwym wykorzystaniu wykształcenia, inteligencji, urzędu kościelnego do zmobilizowania siebie i innych do praktykowania duchowo etycznych zasad regulaminów Kościoła Bożego; tym samym do krzewienia i pielęgnowania miłości do Boga i bliźniego swego. Taki pastor zasługuje na miano pasterza Pana Jezus Chrystusa, zamiast na miano urzędasa kościelnego - który dla osobistego zarobkowania, ośmiela się wykorzystywać ofiarowany ludzkości dar Boży, czyli szansę budowania „domu duchowego” na podstawie powierzonych wyroczni Bożych” razem ze społecznością, która pragnąc zachować duchowo etyczną karność, wzajemnie się mobilizuje, by w tej karności wypełniać powierzone wyrocznie Boże.

Nienawidzę duchowo etycznej mobilizacji z pozycji siły „pod prawem”. Bliska mi jest mobilizacja „pod łaską” miłosierdzia Owocu Ducha. Dlatego udało mi się, porwać moją córuchnę z pod stołu kuchennego – dołka dziecięcego rozgoryczenia, zagubienia, braku nadziei, agresji wobec świata i samą siebie, z którego płacząc prosiła by ją zabrać do Afryki, by tam mógł ją pożreć lew, do osobistego sukcesu w szkole, sporcie i kontaktach z wartościowymi rówieśnikami - wyżyny dziecięcej radości, pewności siebie, śmiałych planów na przyszłość ( których istnienie ojciec wykorzysta nie do przekonywania dziecka, że jest od niego mądrzejszy; ale do uczenia przyzwoitego dowodzenia swoich młodzieńczych teorii osobie, o świecie, o tym, kto rzeczywiście ten świat stworzył.. )
Dlatego jestem zagorzałym przeciwnikiem stosowania „umoralniającej” mobilizacji np. homoseksualistów na podstawie świeckiego prawa. Bóg nigdy nie zabronił homo zawierać świeckich związków małżeńskich, lub wykorzystywania przywilejów obywatelskich, świeckiej jurysdykcji państwowej. Jeśli prawo państwa świeckiego ogranicza homo w ich przywilejach państwowych – to na pewno nie staje się tym sposobem „uświęconym” państwem! Nadal będzie państwem świeckim, ze świeckim nie Bożym prawem – niestety stosujący dyskryminacje wobec części swoich obywateli, z racji ich orientacji seksualnej!
Bóg celowo ustanowił świecką państwowość by nie dopuścić do konfliktów między jego ludem mieszkającym wśród wyznawców innych bogów, lub światopoglądu, że Boga nie ma. Istnienie środka płatniczego pomaga utrzymać to pokojowe współistnienie Tymczasem Bóg, dla świadomych swych potrzeb duchowych,pragnących i łaknących sprawiedliwości stworzył enklawę Jego jurysdykcji duchowo etycznych zasad postępowania, by mogli zaspokajać swoje potrzeby duchowe. Tą enklawą jest Jego Kościół - którego społeczność nie powinna wtrącać się w sprawy poza swojego kościoła np. przez krytykowanie innych wyznań; tym samym by wypełnić wiele nauk z listów ap. Pawła, o choćby tej:
Rzym,12:16- 18... Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni; nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami siebie za mądrych. Nikomu złem za złe nie oddawajcie, starajcie się o to, co jest dobre w oczach wszystkich ludzi.Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie.

Jurysdykcja świeckiego państwa obejmuje społeczność ludzką, w której żyją grupy różnych wyznań, światopoglądów, orientacji seksualnych – dlatego zobowiązana jest unikać umoralniania tę lub inną grupę, by wyborczo – politycznie zaspokajać próżność „porządniejszej” części społeczeństwa tego państwa. Inaczej jest w Kościele Bożym. Do niego wstępuje się dobrowolnie – dając tym samym oświadczenia, że chce się podporządkować jego wewnętrznemu prawu. W tym kościele nie ma "porządniejszych" na innymi; są tylko uświęceni, bo przestrzegający jego regulaminy i nieuświęceni, bo lekceważący te regulaminy - siostro Moniko J-E.Jeśli prawo Kościoła uznaje praktyki homoseksualne za grzech – zrozumiałe jest, że w tym kościele jest regulaminowo zabronione nadawanie przywilejów i obowiązków pełnoprawnego współwyznawcy tego kościoła, osobom praktykującym stosunki homoseksualne.
I w takim przypadku nikt nie może mówić o braku tolerancji tego Kościoła – raczej należy zwrócić uwagę na brak tolerancji tych, którzy twierdzą, że Kościół jest nietolerancyjny, trzymając się swoich zasad.
Podobnie nikt z adwentystów Dnia Siódmego nie może oskarżać moją osobę o brak tolerancji – gdy wymagam od współwyznawców KADS, by przestrzegali regulaminów tego kościoła – raczej należy zwrócić uwagę na brak tolerancji tych adwentystów Dnia Siódmego, którzy nie popierają mnie w moim domaganiu przestrzegania regulaminów KADS – szczególnie, gdy to nieprzestrzeganie regulaminów wiąże się ze stosowaniem przemocy mobbingu wobec moich niezbywalnych praw człowieka i pełnoprawnego współwyznawcy KADS.
Tak więc bracia pastorzy: Andrzeju Siciński, Jacku Mattera, Marku Micyku, Piotrze Stachurski, Pawle Lazarze, Tedzie C. Wilsonie – jesteście osobami, które gadają o potrzebie zachowania tolerancji; jednocześnie będąc pozbawieni w swym sercu tolerancji dla ujawniania w KADS przypadków stosowania przemocy nietolerancji! To się nazywa obłuda.. ideologiczno politycznie propagandowa!
Galatów.4: 9-12… Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, Ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą. A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego. Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić.
Wszystkich , których powyższy fragment Słowa Bożego , uznaje za notorycznych przestępców zakonu Bożego, powinniśmy -jako naszych braci stworzonych przez Boga - zapraszać do Kościoła Bożego, aby przybliżyć im szczęsną satysfakcję wypełniania duchowo etycznej obowiązkowości na drodze do Chrystusa. Przychodząc do nich lub goszcząc u siebie, nie wolno nam mówić im: „róbta co chceta”! Taka populistyczna gadka nie jest dowodem tolerancji, miłości – jest namawianiem do trwania w grzechu; czyż przeciwnika Boga i jego poplecznika „starego człowieka” już nie wystarczy w tym namawianiu….. Każdy adwentysta Dnia Siódmego, który toleruje jawne łamanie prawa w uczynkach przemocy mobbingu lub zdrady małżeńskiej – w rzeczy samej namawia do „rób ta co chceta”; tym samym w łonie Kościoła Bożego wykonuje robotę przeciwnika Boga.
Pan Jezus w roli nauczyciela zawsze uczył to co właściwe w oczach Boga. Nigdy nie szedł na populistyczne kompromisy - nawet gdy wiedział, że uczniowie odwrócą się od niego na drogę do wiecznej śmierci. Przecież stosowanie populistycznego kompromisu w nauce o Bogu, przede wszystkim prowadzi do wiecznej śmierci, gdyż w świadomości uczni ( tych pragnących u/zawierzyć Bogu i tych chcąc wierzyć w niego wiara kobiet z Izj.4:1 ) tworzy fałszywy - ludzki, nauczyciela - wizerunek Boga i Jego zakonu!
W starotestamentowych Izraelu, Izraelita który miał ochotę oddawać się uciechom cudzołożnym lub homo stosunków, nie był karany przez lud Boży– w momencie, gdy zdecydował się wyemigrować do sąsiedni krajów! W Izraelu nie karano za uczynki grzechu, ale za ich propagowanie, rozpowszechnianie, usprawiedliwienie grzechu.. na zasadzie „rób ta co chceta”. Dlatego Bóg uczył swój lud miłosierdzia dla szczerze pokutujących za swoje grzeszne przewinienia, jednocześnie surowo karać tych, którzy hardo publicznie chlubili się popełnianiem przewinień wobec obowiązujących duchowo etycznych norm społecznych. Warto pamiętać, ( o czym zapomniał sam ap. Piotr – Dzieje Apostolskie rozdz..10 ), że Bóg napominał swój izraelski lud, aby przyjmował gościnnie emigranta – z poza narodowości izraelskiej, który zapragnął żyć w na terenie jurysdykcji duchowo etycznego prawa teokracji Bożej, by przyswoić sobie duchowo etyczne norm Boże. Współczesny świat, swą humanistyczną tolerancją propaguje, rozpowszechnia i usprawiedliwia sprzeciwianie się zakonowi Boga. ( świeckie ściganie przestępstwa kradzieży, nie służy umoralnianiu obywateli, ale zapobieganiu tworzenia społecznego precedensu bezkarnego zabierania dobra posiadaczom tych dóbr, przez tych, których te dobra nie posiadają).
Tylko w Kościele Bożym może być przeprowadzana procedura duchowo etycznej mobilizacji – pod warunkiem, że współwyznawcami tego kościoła będą osoby, dobrowolnie wstępującego do niego w świadomości istnienia podporządkowania się jego dyscyplinie prawno doktrynalno liturgicznej. Osoby dobrowolnie wstępującego do KADS, by łamać regulaminy tego kościoła, są osobami wysoce nieprzyzwoitymi i niemoralnymi – podobnie do osób, które z racji wypełniania obowiązków przywódców tego kościoła, zachowują bierną postawę wobec ujawnionych im przykładów, np. stosowania przemocy wieloletniego mobbingu w sferze wolności sumienia wyznawanej wiary u/zawierzenia Bogu i Jego zakonowi.
Przykro mi, że muszę Ci pastorze Andrzeju Siciński przypominać tą prawdę – ale pomyśl mocą Dobrej Nadziei, że dopóki będę Ci przypominał tę prawdę, dopóty będę dawał Ci znak, że mam pewna nadzieję odnośnie twoje osoby …. Nadziei - tej, której nie mam już co do osoby Przewodniczącego Irish Mission pastora Davida Neal, pastorów: Claudiu Popescu, Wiesława Szkopińskiego, Edwarda Parmy, Jana Krysty i Marka Rakowskiego – obecnie pełniącego Sekretarza Zarządu Głównego KADS w Polsce ( czyli drugiego w hierarchii pastorskich struktur w KADS w Polsce ).
Pastor KADS, który swoim ignorowaniem ujawnienia przypadków nieprzestrzegania sprawiedliwości i prawdy w Kościele Bożym, przyczynia się do utraty braterskiego zaufania szeregowego współwyznawcy KADS, będzie osądzony przez Pana jako siejący … zgorszenia! Spróbuj zaprzeczyć temu twierdzeniu bracie Andrzeju!

To że tej mobilizacji nie ma w KADS, nie winię za to Boga – choć zmęczony wieloletnim bezprawiem w moim kościele, nie potrafię utrzymać swej więzi z Bogiem w tak radosny uniesieniu ledwie co nawróconego na drogę sprawiedliwości i prawdy. Walcząc z zachowaniem osobistej wiary u/zawierzenia się Bogu i Jego zakonowi, jestem zasmucony widząc jak tracę błogosławiona uczuciowo emocjonalna więź ze swoją żona i córką.
…… Ojcze w Niebiosach, co z Ciebie za Bóg wszechmogący w miłosierdziu sprawiedliwości i prawdy, jeśli pozwalasz, by w twoim kościele, pastorami byli osoby typu Claudiu Popescu, David, Neal Wiesław Szkopiński, Edward Parma, Jan Krysta, Marek Rakowski, i jeszcze kilku innych? Ja znam Ojcze z Niebios teoretyczną doktrynalną odpowiedź usprawiedliwiająco ten stan rzeczy – ale w praktyce kochającego żonę i córkę mężczyzny, trudno mi jest żyć w atmosferze usprawiedliwienia tego stanu rzeczy.. rozumiem, że w świecie tak być musi, ale dlaczego w twoim Kościele?…. przecież to twój kościół! Wiem, że zadając Ci tego typu pytania jestem humanistycznie ( z pyszałkowatym twierdzeniem: „nic co ludzkie nie jest mi ( mniej niż dla Ojca stworzyciela ludzi ) obce” ) zarozumiały, podważający twoją ojcowską sprawiedliwość - ale ja cierpię, widząc upadek najdroższych mi osób… sam też upadam, pozbawiony pomoc ze strony twojego kościoła..w spisanym twoim Słowie, tyle jest przypadków twojej osobistej ojcowskiej interwencji – a jednak wobec tego co dzieje się w KADS, trudno dostrzec tę interwencję, tę ojcowską opiekę……. Przepraszam – ale to wszystko tak boli…..
Ten podwójny dar Boży dziś decyduje, że po dobrowolnym wstąpieniu do KADS – nadal trwam w nim z wiarą lepszej szczęsnej przyszłości, w której dobro sprawiedliwości i prawdy zwycięży zło niesprawiedliwości i obłudy, pieniactwa, zapyziałości kłamstwa ideologii religii ( coś przeciwnego do czystej Religii ).

Po tym co napisałem, należy zadać pytanie: „kto z KADS miałby mandat od Boga ( być godnym ) , by wykluczyć moją żonę, jeśli nadal będzie skupiać uwagę na budowaniu uczuciowo emocjonalnej więzi z Czesławem, zamiast szukać sposobów ratowania naszego małżeństwa – które związał sam Bóg.?
Na pewno nie osoby, o których moja żona wie, że same łamią prawo kościelne! Mobilizowana przez tego typu osoby - pod groźbą sankcji dyscyplinarnych, miałaby usprawiedliwienie w trwaniu w swej grzeszności, twierdząc, że proces mobilizacji był przeprowadzany w duchu przemocy niesprawiedliwości i obłudy!
Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem!
Mariola doskonale zdaje sobie sprawę istnienia przyczynowo skutkowej zależności , w której tylko osoby szanujące prawo, mają prawo wymagać o niej respektowania prawa.…. jak to było w przypadku Pana Jezusa Chrystusa wobec kobiety przyłapanej na cudzołożeniu. Mariola wiedząc o tym, bojąc się sankcji dyscyplinarnych ( które w niepodważalny sposób rozwaliłyby pozory jej usprawiedliwiania ) otoczyła się grupą lekceważącą prawo kościoła! – skuteczny sposób tworzenia sobie pozoru usprawiedliwienia swoich przewinień; tym samym życia w poczuciu niewinności wobec prawa, pobłogosławiony związku z Czesławem, swoją matką i siostrą.

To zrozumiałe – i wybaczające, że moja żona jest głucha na moją męża pomoc ( przecież też popełniłem wobec niej i córki błędy w naszym małżeństwie!) Tylko interwencja adwentystów Dnia Siódmego, którym nie mogłaby przedstawić dowody ich lekceważenia regulaminów KADS, może obudzić ją ( zreflektować , skanować ) z obecnego życia w ( opium populistycznej ideologii religijnego ) poczuciu całkowitej bezkarności wobec zakonu Boga w brzmieniu: „za grzech nie oczyszczony szczera skruchą, jest śmierć – bo w Dniu Sądu powiem wam: nie znam was, czyniący bezprawie” .
W obecnej sytuacji, takim sprawiedliwymi mogą być tylko przedstawiciel Union British, którzy po zapoznaniu się z przyczynami patologii w zborze w Londonderry – na zebraniu konfrontacyjnym między mną a zborem w Londonderry, wykluczą – sprowadzą do statusu katechumena, wszystkich członków zboru w Londonderry, razem z pastorami Claudiu Popescu i Davidem Neal – Przewodniczącym Irish Mission. Przedstawiciele Union British, muszą również unieważnić duchowo etyczną ważność wszystkich uchwał zborowych z okresu 10/07- do czasu zebrania konfrontacyjnego; w tym zastosowanych sankcji dyscyplinarnych, redakcji listów polecających osoby z Londonderry, które przeniosły się do zborów Diecezji Wschodniej KADS w Polsce ( Beata Ś. I Agnieszka G. ) i zboru szwedzkiego miasta Arvika ( małżeństwo Frida i Stephan De. ) a także przyjmowania katechumenów do grona pełnoprawnych współwyznawców KADS. Takie zdecydowane postępowanie może pomóc uzmysłowić Marioli powagę jej sytuacji żony, który nie chce pokojowo mediować ze swym mężem w okresie separacji, a jednocześnie związanej uczuciowo emocjonalnie z innym mężczyzną.
Przecież nikt z czytelników mojego blogu, nie odważy się zaprzeczyć mojemu twierdzeniu, że społeczność kościoła, która dopuszcza się do wieloletniego notorycznego stosowania przemocy poniżania, dyskryminacji, cenzury, oczerniania, stosowania kar nie zgodnie z procedurami kościoła, nie jest w stanie zmobilizować moją żonę, do uchwycenia się prawdziwego Boga, który – pod karą śmierci … nie znam was czyniący bezprawie grzechu. … wymaga by Jego jadło ( doktryny i liturgię ) i szaty ( prawo ) wykorzystywać – jeśli pragnie się nazywać Jego imieniem i oczekiwać, że wyzwoli z hańby

Jest jeszcze jednak ważna rzecz.
Zachowując zdecydowaną sprawiedliwości i prawdę, przedstawiciele Union British, również mojej osobie pomogą wyjść z trudnej sytuacji osamotnionego współwyznawcy KADS. Czy ja mam cierpieć przez uczestniczenie w nabożeństwach sabatowych w kaplicy w Londonderry, przebywając wśród osób stosujących wobec mnie wieloletnia przemoc i cieszących się z trudnej sytuacji mojej rodziny; będąc po depresji wywołanej skanowanie własnych przewinień wobec żony i córki w całkowitym osamotnieniu?
( ze względu na przebytą depresję, na razie wstrzymuję się od szczerej głębszej analizy przebiegu ( w cyklu przyczynowo skutkowym ) mojego ulegania genom swojego osobistego „starego człowieka”. To po depresji mój umysł jest nadal „zamulony” – stąd zła jakość konstrukcji treści moich postów, jej chaos i niedokończone tematy. Jestem pewny że jeszcze nadejdzie czas pisania lepszej jakościowo literatury… najpierw muszę rozliczyć się z KADS w Polsce i Union British )
Pastor z Katowic Jacek Mattera – doktor medycyny i książkowy ekspert od ratowania z depresji, twierdzi, że powinienem w uczestniczeniu w nabożeństwach w towarzystwie pary: moja żona z Czesławem, a także członków zboru stosujących przemoc lobbingu, szukać rozwiązania moich problemów męża, ojca i pełnoprawnego współwyznawcy KADS.
Dzięki bracie Jacku za takie „medyczno fachowe i uduchowione” rady; raczej z nich nie skorzystam..
Wracając do sprawy interwencji Unin British.
Będąc pewnym przyzwoitej sprawiedliwości i prawdy przedstawicieli Union British, w sytuacji, gdy moja żona hardo odrzuci ich duchowo etyczne mobilizacyjne wymagania, i nadal będzie spotkać się z Czesławem , nie podejmując ze mną mediacyjnych rozmów – będę miał pewność, że sam Bóg zdecydował zatwardzić serce Marioli wobec prawdy powierzonych jej wyroczni Bożych; które powierzono jej z tej racji, że jako pełnoprawnym współwyznawca KADS dobrowolnie podjęła się szczęsnego zobowiązania stosowania zaleceń regulaminów KADS w życiu w kościele, w małżeństwie i wychowywaniu córki. Będę miał pewność, że Bóg zakończył okres „Czas Łaski” – separację, dla swoich dzieci, które w uczuciowo emocjonalnym rozgoryczeniu, wpadły w sidła „starego człowieka”, ze skutkiem zagrożenia trwałości ich związku małżeńskiego. Będę miał pewność , że Bóg upoważnił mnie do odwołania się do świeckiego prawa, który orzeknie rozwiązanie naszego małżeństwa z winy mojej żony.

Czekając w samotności na ostateczne rozwiązanie problemu mojego małżeństwa z Mariolą Szczęsny-Bury, zachowując wobec niej wierność małżeńską – mimo że żyje z Czesławem pod dachem mojego domu, dla głupców w temacie zasadowa Miłość Agape zdaję się być życiowym nieudacznikiem – czyli uczuciowo emocjonalnym niewolnikiem moje żony ( jak również faktu, że żyje z innym mężczyzną ) Zapewniam więc, że do mojej żony ( również Czesława , mojej teściowej i szwagierki, współwyznawców KADS ) żywię tylko miłość Agape – która nigdy nie promieniuje nienawiścią do czyniących zło, a tylko do samego zła….
Proszę przeanalizować pakiet zasad Miłości Agape z 1 Kor.13:4-8 biorąc pod uwagę powyższe twierdzenie…
Nie czuję do moje żony żadnych uczuć – jednocześnie starając zachować wobec niej
( Czesława i innych ) duchowo etyczne zasady Agape. Gdybym pielęgnował uczucia i emocje wobec mojej żony, Czesława i innych… , bez trzymania się zasad Agape, niezależnie czy miałyby przyjazny lub wrogi charakter - byłyby złe, bo „odłączone” od Owocu Ducha Świętego! Odłączone od racjonalności ( uf – znów używam określenia! ) zasadowych reakcji ludzkich, wymienionych w pakiecie Owocu Ducha Świętego - jako irracjonalne, sztuczne, bo nie rodzących się na glebie, jakim jest współżycie z druga osobą.
Tego nie rozumiała moja żona, gdy z pozycji „między młotem a kowadłem ” chciała ratować nasze małżeństwo. Tego nie rozumiał Przewodniczący Irish Mission, gdy z pozycji „między koniecznością zachowania karności regulaminom KADS, a notorycznym łamaniem tych regulaminów” chciał ratować jedność zboru w Londonderry, próbując w tej jedności zmieścić Claudiu Popescu, Beatę Ś. i jej męża Stanisława, Monikę J-E, i innych członków tego zboru z moją osobą, tak zdecydowanie domagającą się zachowania pokojowej jedności w zborze na podstawie sprawiedliwości i prawdy wyznaczonych regulaminami KADS. Jakie uświęcenie ma pastora David Neal, dowodzi fakt, że dziś potrafi stworzyć tę „duchową” więź z zborze w Londonderry, przyłączając do niej osobę typu Czesława…. dlatego z pozycji „pasterza Chrystusowego” od ponad dwóch lat ( 19.03.11r. ) nie szuka zagubionej owieczki – Bogdana Szczęsnego-Bury, aby odnalawszy ją, z powrotem przyprowadzić do Owczarni Pana, zboru globalnego KADS.
Tego nie rozumie pastor Andrzej Siciński…..

Moje trzymanie się zasad Agape, daje mi z powierzonych wyroczni Pana Jezusa Chrystusa prawo, oczyścić moją żonę z jej przewinień uczynionych przez nią w okresie gdy żyła ze mną , a także gdy była/jest z Czesławem. Prawo oczyszczenia mojej żony mam tylko ja z wszystkich ludzi na Ziemi – bo to ja jestem jej mężem w oczach Boga. Czesław nigdy nie otrzyma od Pana takie prawo – dlatego droga z nim wiedzie Mariolę tylko do wiecznego zatracenia – perish. ( Biada wam adwentyści Dnia Siódmego, że ją przed nie ostrzegacie - Ezech. rodz.33 ) Takie prawo oczyszczenia ma również ofiara przemocy wobec swego prześladowcy – ale tylko w jednym przypadku; tj. gdy ofiara nienawidząc zło jej uczynione, jednocześnie zachowa miłość Agape wobec swojego prześladowcy.. Moc oczyszczenia żony/męża z grzechu zdrady małżeńskiej, lub czyniącego przemocy – Bóg nigdy nie obdarzy np. przywódców kościoła. Nie obdarzy społeczności tego kościoła – gdyż z w ten sposób tworzyłby podstawy dla niesprawiedliwości i kłamstwa inkwizycji demoralizującego Syndromu Grupowego Myślenia w sferze wolności surmia wyznawanej wiary u/zawierzenia Bogu; tworzyłby socjologiczne podwaliny dla ideologii religijnej. Kościół przygotowywałby do przyjęcia charakteru partii.
Oczyszczenia zdrajcy związku małżeńskiego lub prześladowcy przemocy – bez udziału osoby poszkodowanej, następuje tylko wtedy, gdy poszkodowana ofiara zdrady lub przemocy nie potrafi „wybaczyć” – czyli pozbyć się wrogich uczuć do osób, które ją skrzywdziły; tymczasem zdrajca lub prześladowca szczerze okazuje skruchę i pragnie pojednania ze swoją ofiarą.
Moje wołanie „Boże zabij mnie” po tym jak po raz pierwszy zobaczyłem w Tesco Mariolę z Czesławem, wynikało ze stresu zobaczenia absurdu – oto moja żona jawnie chlubi się swą zdradą wobec ślubowania wierności zasad Agape mojej osobie i…. Panu Jezusowi Chrystusowi. Ona nie tylko bruka moje nazwisko, ale również Pana, i Jego Kościoła. Absurd grzechu osób najbliższych twemu sercu, wzbudza rozgoryczenie, wielkie cierpienie – nie obrażanie się. Rodzi bolesne pytanie: „dlaczego?”

Fakt, że Bóg mojej osobie ( nie Czesławowi i innym ) dał moc oczyszczenia moją żonę, nie może dowodzić, że jestem „świętszym” człowiekiem od niej ( od Czesława i innych )
Fakt nadania mi mocy oczyszczenia żony - zamiast dumy i pychy, powinna wzbudzić we mnie pokorę męskiej odpowiedzialności w wspieraniu mojej zony w jej procesie oczyszczania - eksmitowania z własnego serca jej "starego człowieka".
Tę moc nabyłem w momencie gdy związałem się z nią węzłem małżeńskim; a potem zachowałem wierność temu związkowi. ( to bardzo ważne stwierdzenie, wyjaśniające wiele spraw, dotyczących naszego związku, ale nie poruszanych w tym poście..)
Świadomość posiadania przywileju mocy oczyszczenia mojej żony , to nie powód do „macho” chlubienia się, ale do pokornego wypełnienia szczęsnych , choć trudnych zobowiązań męża i brata duchowego mojej żony. Moja zgoda ( wybaczanie – ale nie usprawiedliwienie dla uzyskania życia wiecznego; bo to należy tylko do kompetencji Pana ), by Mariola powróciła do mnie, nie wynika z nieodpowiedzialnego za to idealistycznego pragnienia fircyka by czynić dobrze. Ta zgoda wynika z odpowiedzialności mężczyzny, który jest świadom jakie cierpienie będzie musiała znieść jego żona w momencie oczyszczania się z grzechu matki - pozwalającej innym by wnieśli duchowo etyczny rozdźwięk między jej córka a mężem ( co skutkuje rodzeniem w sercu córki negatywnych uczuć i emocji do ojca i jego wychowawczych metod; potem zaś jej problemy psychosomatyczne ; potem moralne staczanie się w świat alkoholu, wulgaryzmu ); żony - zdradzającej męża; przede wszystkim grzechu dziecka Bożego, które uświadomione wreszcie zostało, jak bardzo odłączyło się od niebiańskiego Ojca Czesław jest nieodpowiedzialnym fircykiem w sprawa więzi mężczyzna – kobieta, bo stwarzając jej pozory usprawiedliwienia, odwracają ja od Boga. W społeczności kościelnej – której obowiązuje moralna wzajemna mobilizacja, byłby napomniany….. w społeczności zboru w Londonderry to mu nie grozi, dlatego i tym sposobem jest wygodnym surogatem prawdziwego mężczyzny.
Moja żona pragnie iść droga do Boga – czego dowodem jest jej zabieranie Czesława na nabożeństwa sabatowe do kaplicy KADS w Londonderry. Jestem pewny, że często razem z nim modli się do Boga - przy tym jest przekonana, że taki ( obłudny ) stan rzeczy, akceptuje Bóg. Może tak być przekonana, gdy stworzy sobie wizerunek boga, którego duchowo etyka usprawiedliwia jej zachowanie. ( socjologiczne zjawisko, charakterystyczne dla osób wiary kobiet z Izj.4:1 ), a brak mobilizacji społeczności Kościoła, nie skoryguje spodziewanie się a priori jej wiary u/zawierzenia się swemu „staremu człowiekowi”. Marioli tym łatwiej żyć w przekonaniu swej wiary, im mniej podlega społecznej mobilizacji do zachowania karności według dyscypliny prawno doktrynalno liturgicznej KADS – bo jej więź z tą społecznością opiera się na wzajemny tolerowaniu indywidualnych uczynków łamania regulaminu KADS, według indywidualnych żądz osobistego „starego człowieka” poszczególnego członka tej społeczności . Takie proces należy określić brataniem się genów osobowości „starego człowieka” poszczególnych adwentystów Dnia Siódmego, którzy nie chcą, nie potrafią podporządkować się duchowo etycznym regulaminom KADS.
Kain też pragnął zbudować więź z Bogiem. Gdy uświadomił sobie brak tej więzi ( odrzucenie jego ofiary ) popadł w takie rozgoryczenie, że ulegając swemu „staremu człowiekowi” skrzywdził swego brata Abla. Mariola też krzywdzi moja osobę – również w sposób, który nie ujawniłem na swym blogu.
Powrót mojej żony do chrześcijańskich standardów szczęsnego wypełniania zobowiązań żony i matki, a także pełnoprawnego współwyznawcy KADS , nie może być przeprowadzone na uczuciowo emocjonalne hura! Mariola doskonale zdaje sobie z tego sprawę - bo w naszej dwuletniej korespondencji wiele o tym pisałem.
Gdyby komuś przyszło do głowy oskarżać Boga, o zadaje zbyt duży ból pokutnikom, to przypomnę, że skala odczuwania cierpienia związanego z procesem oczyszczania z grzechów, jest związana z ilością dumy, pychy genów „starego człowieka” . Dla pokornego serca konieczność okazania skruchy nie jest tak bolesna, jak dla dumy, pychy .
Pan Jezus Chrystus: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie. ( Mateusza.11: 28-30 )

Moja żona, teściowa, szwagierka, odwróciły się ode mnie – szukając wsparcia w Czesławie i członków zboru w Londonderry.
Monika J-E w imieniu kobiet ze zboru w Londonderry, wielokrotnie zarzucała mi, że swoim domaganiem ( nazywanym przez nią: krytykanctwem ) raniłem delikatne kobiece uczucia. Nigdy jednak nie usłyszałem, że stosowanie przemocy poniżenia, dyskryminowania, cenzurowania, podważania autorytetu ojca przed córką, oczerniania na podstawie fałszywych oskarżeń, kiedykolwiek raniły jej delikatne kobiece uczucia, Beaty Ś. i pozostałych kobiet z tego zboru….
Zraniłem delikatne kobiece uczucia mojej żony, gdy sprzeciwiłem się jej matce i siostrze przeciwko ich częstowaniu naszej córki alkoholem – rozgoryczone tym zakazem, zranione w swej delikatnej uczuciowości, teściowa i szwagierka, oskarżyły mnie na policji że stosuję przemoc psychiczną i fizyczną w naszym domu; ale nigdy widziałem by częstowanie naszej córki alkoholem zraniło jej delikatne kobiece ( u matczyne ) uczucia . Teraz jej odejście od zasad Boga, też nie rani jej delikatne uczucia adwentystki Dnia Siódmego.
Pamiętaj Drogi Czytelniku. Jeśli czujesz że ktoś cię zranił, od razu skanuj swoje osobiste nastawienie do posłuszeństwa duchowo etycznym zasadom Boga, by móc odpowiedzieć sobie, którą cześć twego serca zranił – tę pokorną na sprawiedliwość ujawnionej prawdy o twoim postępowaniu, czy tę część, w której żyje duma, pycha „starego człowieka”. Takie skanowanie zadecyduje , czy zyskasz brata – którego posłał Ci Pan, czy uznasz go wroga – stajać się marionetką próżnej nienawiści do prawdy, swego „starego człowieka”. Pamiętaj! Pastorów z KADS, którzy ujawnianie prawdy o stosowaniu przemocy poniżenia, cenzury, itd. nazywają „poniżaniem” osób stosujących te przemoc – nie słuchaj; bo stłamsisz w swoje sumienie, mieszkające w pokornej stronie twego serca, stając się tym samym marionetką swego osobistego "starego człowieka” Nie słuchaj więc pastora Piotra Stachurskiego – obecnego Sekretarza Diecezji Południe; szczególnie, po zaprezentowaniu na tym blogu dokumentów ujawniających mataczenia przewinień pastorów W. Szkopińskiego i E. Parmę.

Jestem gotów podjąć się oczyszczenia mojej żony – potrzebuję tylko mobilizującego wsparcia ze strony społeczności adwentystów Dnia Siódmego, którzy – również na taką okoliczność, już wcześniej skanowali swoje nastawienie do sprawiedliwości i prawdy; do tej pary dwóch moralnych wartości Bożych, w której tylko może kwitnąć zasadowa miłość Agape, a także zrodzona z miłości Agape, miłość Filo, z bogatą paletą fajerwerków szczęsnych uczuć i emocji. Tak bardzo chciałbym znów ponieś się fajerwerkom szczęsnych uczuć i emocji w związku małżeńskim z moja żoną – mając świadomość, że ona również odczuwa te fajerwerki – uwolniona ( oczyszczona ) z opium pozoru usprawiedliwienia wiary „starego człowieka”: swoje – nie Boga jadło należy spożywać, swoje szaty – nie Boga należy ubierać, by doznać uczuciowo emocjonalne kobiece szczęście. Jeszcze bardziej pragnę je doznań – wiedząc, że tylko w ten sposób uda mi się porwać moja córkę ze szponów jej „starego człowieka”. Porwać nasza córuchnę do szczęsnego radowania się uczuciami i emocjami, nie uda się przez lekarstwa, lub częstowaniem alkoholem, kupienie pieska. Uda się tylko doświadczaniu ją, że wybuch uczuć nie koniecznie musi być aktem agresji, ale pasji, temperamentu , uniesienia…. jak kaskada dźwięków Samuela Barbera.
.. tato naucz mnie słuchać twoją muzykę….. choć córeczko, słuchając ją razem, otwórz złoty skarbczyk – jakim jest twoje szczere serce, i odkryj w nim uczucia i emocje, o których istnieniu jeszcze nie wiedziałaś… potem nauczysz się obdarzać nimi swoich najbliższych… a potem - któż to wie? - kogo i kiedy…. Jest uśmiech zakłopotania, uśmiech szyderstwa, ty jednak uśmiechaj się do ludzi uśmiechem uczuć i emocji twego złotego skarbczyka… jesteś taka piękna z tym uśmiechem…. to zdroworozsądkowy sposób pokonania własnych stresów…..





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz