Rozmowy te przeprowadziłem ze Stanisławem w okresie: Grudzień 10 -Luty 11r. gdy pozwoliłem mu wprowadzić się do wyjętego przeze mnie małego pokoju u Chińczyka Charlesa..
Rozmowa 1. 19.12.2010r.
-Bogdanie, musisz przyznać, że jak ja prowadziłem nabożeństwa w zborze ( w Londonderry ) to był większy porządek, lepiej było wszystko zorganizowane niż teraz..
–Mówisz o okresie z 09r. przed tym gdy wyjechałeś z Beata i córkami do Polski?
-Tak! Kiedy w zborze byli Stephan, Frida, Monika, Beata, w zbór był bardziej aktywniejszy..
–No cóż Stanisławie, mam zgoła odmienną opinię o tym co się działo do 2009r., m.in. z twoim udziałem dla rozwoju zboru. Prawda, że dziś zbór jakby zamarł w swojej aktywności cielesnej, wobec tego co działo się przed Stephana i twojej rodziny wyjazdem z Londonderry; uważam jednak, że wasze zasady którymi się kierowaliście w tamtym okresie, dały owoc dzisiejszego zamarcia zboru…
- Ja się z Tobą nie zgadzam; za obecną sytuację w zborze winny jesteś ty Bogdanie. To, że nie współpracowałeś z nami w 09r i przedtem, jest tylko twoją winą… mogłeś przecież być w Radzie zboru.
– To prawda mogłem być w radzie, rzecz w tym, że ta rada nie chciała pracować w podporządkowaniu się dyscyplinie kościelnej; dlatego musiałem Claudiowi odmówić. Widzisz Stanisławie, ty chwalisz się swoim zaangażowaniem, celem, do którego dążyliście doprowadzić zbór – zapominając, że u Boga nie cel się liczy, ale dyscyplina duchowa, która pozwala nam użyć lub każe zaniechać te lub inne środki jakie trzeba zastosować do zrealizowania wyznaczonego celu. Świat kieruje się zasadą: „cel uświęca środki”, gdy tymczasem Bóg nadał nam zasadę: „zło dobrem zwyciężaj”. Widzisz różnicę?
Stanisław milczał
-Stanisławie dam ci przykład, jest to dla ciebie wyższa jazda chrześcijaństwa… Pamiętasz jak w maju 08r. według wszelkich rygorów Prawa Zborowego, złożyłem na zebraniu zborowym wniosek o ustanowienie harmonogramu kto kiedy jaką służbę będzie pełnił podczas Nabożeństw Sabatowych? Jako przykład pokazałem harmonogram ze zboru w Pszczynie. Ten harmonogram byłby tak ustanowiony, że każdy, kto tego by pragnął miałby szansę współsłużyć na nabożeństwie, na to co po angielsku tłumaczy się jako divine services. Niestety odebrano mi po prostu możliwość przedstawienia argumentów za tym pomysłem, bo starszy zboru Ross wyśmiał go publicznie, a pastor Claudio nie interweniował. Ross uczepił się faktu, że w podanym przykładzie harmonogramu z Pszczyny, były wstawione pieśni; on uważał, że tak nie można robić, ponieważ pieśni do zaśpiewania, dopiero na nabożeństwie sabatowym ustala.. kaznodzieja wygłaszający w na konkretnym nabożeństwo kazanie . Siedząca obok niego Mariola wyjaśniła mu, że kaznodzieja wskazuje pieśni tylko w tej części nabożeństwa sabatowego, w której ma kazanie, natomiast w części szkoły sobotniej, pieśni jakie będą śpiewane ustala zbór lub osoba do tego wyznaczona, a numery tych pieśni są już wcześniej wraz harmonogramem przedstawione. Przypomniała mu również, że harmonogram który trzyma w ręku jest tylko wzorem. Skończyło się, że Ross zażyczył sobie przetłumaczenia mojej propozycji harmonogramu, a ty zaraz potem wziąłeś z ręki Rossa ten harmonogram, i tyle go widziałem. Oczywiście jego kopię mam. A potem ty Stanisławie zredagowałeś własny harmonogram, który został wywieszony na tablicy ogłoszeń, mimo, że nie był zaakceptowany przez cały zbór w głosowaniu; mimo, że mój do tego momentu nie został ani odrzucony ani przyjęty!
-Ale mój harmonogram bardzo się podobał zborowi, chwalili mnie….
–Kto cię chwalił, Polacy? Ja pamiętam, że niektórzy mieli do ciebie pretensje i, bo bez ich pytania wpisałeś ich imiona na liście harmonogramu. Ale nie zamierzam sprzeczać się z twoim twierdzeniem, że zborowi się podobał twój harmonogram, bo to nie jest temat naszej rozmowy. Rzecz w tym, że wziąłeś z rąk Rossa mój harmonogram zaraz po tym jak on zażyczył sobie przetłumaczenia go, czym zasugerowałeś mi, że podjąłeś się …. pomóc mi, tłumacząc jego treść , a ty tymczasem przedstawiłeś własny harmonogram.
–Bogdanie, oto mamy przykład twojego bezpodstawnego oskarżania innych! Oskarżasz mnie, że nie przetłumaczyłem twego harmonogramu, mimo, że nigdy nie podjąłem się przed zborem go przetłumaczyć! To jest to jedno z twoich oszczerstw, którymi obrzucasz braci w zborze!
-Jak zwykle Stanisławie, niekorzystnie dla mnie interpretujesz to co mówię, tak aby pasowało dla ciebie; przecież cię ostrzegałem, że ta nasza rozmowa to ciebie wyższa szkoła jazdy duchowej! To co teraz mówisz nie jest przykładem przeze mnie obrzucania cię oszczerstwem; to jest przykład twojego przewracania kota do góry nogami, aby uniknąć dotarcia do istoty tematu naszej rozmowy! Istota naszej rozmowy zdąża do wyjaśnienia jakich zaniedbań duchowo etyczno dokonano od momentu mojego złożenia wniosku przed zborem na zebraniu zborowym, aż do czasu wywieszenia na tablicy ogłoszeń twojego harmonogramu; a przede wszystkim, czy te zaniedbania negatywnie wpłynęły na obecna sytuacje w zborze…. Na początku, powiedz mi Stanisławie, jak ty, uważający się za uświęconego do pełnienia divine service, mogłeś zdobyć się na wywieszenie swojego harmonogramu mimo, że mój nawet nie był przedyskutowany przez zbór na zebraniu zborowym, bo został odesłany do tłumaczenia; do którego nawiasem mówiąc nigdy nie doszło?
-Bogdanie, zbór mnie prosił o napisanie harmonogramu, podobał się mu mój harmonogram…
-Widzę, że bez przypowieści się nie obejdzie - nic nie rozumiesz w tym swoim uświęceniu do divene service. Słuchaj Stanisławie, moja przypowieść opowiada jak ja zachowałby się na twoim miejscu w tym przypadku. Powiedziałbym tak do zboru:
„słuchajcie, uważam, że moja propozycja harmonogramu jest bardzo dobra dla zboru; może i najlepsza. Ponieważ jednak zbór do tej pory nie rozpatrzył propozycji Bogdana, powinniśmy najpierw rozpatrzyć argumenty za jego harmonogramem, ewentualnie wskazać mu błędy w jego propozycji – w ten sposób pokazalibyśmy mu, że go szanujemy jako pełnoprawnego członka naszego zboru, że mamy do niego miłość Chrystusa; choć odrzuciliśmy jego propozycję. W ten sposób nauczylibyśmy cały zbór na czym polega budowanie domu Bożego, którego budulcem – jako żywe kamienie - jesteśmy my wszyscy razem” . Co ty na to Stanisławie? Cisza.
-Widzę po twojej minie, że Ty nic na to; dlatego będę kontynuował.. Postępowanie – jak ja bym postąpił - uniemożliwiłoby pojawienie się lub przynajmniej hamowałoby .. pogardliwe uprzedzenie zboru do konkretnej ( mojej ) osoby – szczególnie po zaistnieniu następujących faktów: najpierw po zakneblowaniu mi ust, a potem, po twoim - bez mojej wiedzy i zgody - modleniu się w zborze za moją osobę, jako( rzekomo ) potrzebującej pomoc Boga- bo tak błądząca w zborze w tamtym okresie w tym swoim "za dużo gada". Twoje postępowanie, polegające na wywieszeniu harmonogramu mimo, że moje zostało potraktowane po macoszemu, przyczyniło się do rozwoju tego uprzedzenia; przyczyniło się, że w zborze w Londonderry pojawiło się zjawisko społeczne, takie jak było w komunistycznej Polsce, mianowicie ze są równi i równiejsi! Na potwierdzenie tego przypomnę, że od momentu obowiązywania twego harmonogramu, stała się nieciekawa sytuacja w zborze. W okresie: czerwiec 08r. – Kwiecień 09r. 30% wszystkich przeprowadzonych podczas nabożeństwa sabatowego publicznych modlitw wykonałeś ty osobiście. 67 % grupa wybrańców: Claudio, Monika, Frida, Stephan, Gosia, Alina, Beata, Ross, Mary i Ann. 2,5 % goście z poza zboru poproszone przez prowadzącego dane nabożeństwo; 0,5% grupa: Mariola, Renia, Mariusz, Janusz i ja. Bywało nawet tak, że wszystkie publiczne modlitwy podczas całego Nabożeństwa Sabatowego wykonałeś ty sam jeden! Na rozpoczęcie pierwszej części nabożeństwa, dla pobłogosławienia zebranych darów, w modlitwie intencyjnej , w której członkowie zboru dziękują Bogu za coś lub proszą Go o coś, na zakończenie pierwszej części nabożeństwa, na rozpoczęcie drugiej części nabożeństwa, dla pobłogosławienia powtórnie zebranych darów …. Nigdy nie kończono nabożeństwa modlitwą, bo towarzystwo zaraz po szkole rozchodziło się na… wyżerkę zwana szumnie agape! Pamiętam zdziwienie pewnego polskiego adwentysty z południowej części wyspy irlandzkiej , który akurat gościł w domu Reni i Mariusza i był na nabożeństwie prowadzonym według twego harmonogramu, gdy ty Stanisławie sam jeden wykonałeś dosłownie wszystkie modlitwy tego nabożeństwa, nie „dopuszczając do głosu” inne dzieci Ojca w Niebiosach, aby mogły powiedzieć Mu kilka słów dziękczynnych!... Powiedz mi Stanisławie, czy ciebie nigdy nie zawstydziło takie twojej osobiste nadęte przekonanie o wyższości swego uświęcenia nad Mariolą, Renią, Mariuszem, Januszem; bo o mojej osobie przecież nie warto wspominać ?
- To są kłamstwa, to co teraz mówisz! Skąd ty możesz wiedzieć, ile razy kto modlił się z mównicy zborowej. Co ty wygadujesz za bzdury! Znów oskarżasz..
–Oj nieprawda Stanisławie. Naprawdę nie pamiętasz, że wielokrotnie „wymodliłeś” wszystkie modlitwy jakie miały miejsce na nabożeństwie sabatowym? Na prawdę zaprzeczysz temu?
Stanisław milczał…
-Dodam również, że z częstotliwością występowania u dzieci było dokładnie podobne jak w przypadku dorosłych. Zgadniesz Stanisławie które dzieci najczęściej występowały przed zborem na nabożeństwach ?
-Pewnie moje córki… Ale przecież twoja Agnes też mogłaby występować, gdyby tylko chciała.
–Tu się mylisz Stanisławie; przez swe negatywne usposobienie do przesłania duchowego, jakie zawarte jest w regulaminach naszego kościoła! Zaślepiony pychą - że jesteś najwartościowszy z pośród nas, a twoje potomstwo ma najwartościowsze „geny duchowe” z pośród naszych dzieci, nie jesteś w stanie zrozumieć, nie potrafisz przyjąć tego do świadomości, że nie wszystkie dzieci współwyznawców KADS są konsekwentnie wychowywane na aktywistów kościoła, jak twoje córki, szczególnie Zuzia. A warto teraz powiedzieć, że nie każdy oddany strukturom kościoła Bożego aktywista jest jednocześnie oddanym sługom Boga! Ogólnoświatowy KADS, to nie partia, to nie cieleśnie ambitna część społeczności świata! Widzisz Stanisławie, moja córka nie potrafi się rozpychać, nie potrafi być tak bezczelna w swym osobistym lub wychowywanym przeze mnie lub Mariolę, przekonaniu o „szczególnym” jej powołaniu do służenia dla Boga jako aktywistka, jak jest to w przypadku twojej Zuzi. Moja Agnes zachowuje się podobnie do mnie, gdy zapraszając twoją osobę do współusługiwania Słowem Bożym w czasie, gdy zdecydowana większość zboru odrzuciła cię za twoją przeszłość w Polsce i postępowanie wobec żony i córek - wskazałem, że wszyscy w chrześcijańskim zborze mają prawo do aktywnego współtworzenia nabożeństwa sabatowego. To dla takiego dziecka jak Agnes, dla takiej dorosłej osoby jak ja, nasz kościół KADS wymyślił… harmonogram służenia na nabożeństwie Sabatowym. Najpierw dziecko jest zapisane do zbierania darów. Ono już od kilku tygodni wie, kiedy będzie służyło dla Pana, potem dzięki harmonogramu uświadomi sobie, że Pan za pośrednictwem swego kościoła obdarza go przywilejem .. przeczytania fragmentu Pisma Świętego podczas nabożeństwa, gdy On Pan będzie na nim gościem! Ale teraz uważaj mój ty serwisancie Bożej służby! Tak pobudzana aktywność działa kojąco na dziecko tak nieśmiałe, bo nie uczone bezczelnego pchania się na miejsce aktywisty. Używając ulubionego przez Monikę zwrotu: „ to podbudowuje” powiem Ci Stanisławie, że przekonanie Agnes, że jej współudział z innym dziećmi w służbie podczas nabożeństwa ma charakter uporządkowany sprawiedliwymi regułami.. ułożonego planu/harmonogramu, podbudowuje ją psychicznie, mentalnie, a w końcu duchowo; dokładnie tak było w Pszczynie! W tamtym okresie była jedną z najlepszych uczennic w szkole, reprezentowała klasę i szkołę w zawodach sportowych... W ten sposób czuła się pełnowartościową częścią zboru! Nie każde dziecko potrafi podnieś rękę, domagając się by wybrano go np. do zbierania darów; a przecież przez 3,5 lat w ten sposób wybierano w zborze w Londonderry dzieci do zbierania datków. Twoim dzieciom, także od Gosi, wpaja się, że wywalczenie sobie stanowiska w zborze jest dowodem ich wartości ( taki sposób porównywania się z innym, słabszymi, mniej aktywnymi, przebojowymi ), gdy tymczasem Agnes swoja wartość czerpała z współtworzenia zboru w którym jest równa wobec innych według jasnych wolnych od rywalizacji reguł. Dzieci wychowywane po chrześcijańsku nie chcą walczyć dla siebie z racji, iż są najlepsze, najwartościowsze od innych; one chcą otrzymać według przejrzystych reguł, aby ci słabsi też mieli dostęp do usługiwaniu Panu. Mówię teraz o regułach naszego Pana i jego kościoła!. Posłuchaj kolego! Gdybym ja osobiście przed wstąpieniem do KADS nie sprawdził, że reguły tego kościoła są regułami Pana, a nie regułami Twoimi i Goski, a także ewolucjonistów; to nigdy nie podjąłbym się wychowywać moją Agnes z wykorzystaniem mojego członkowstwa w społeczności KADS! Tak powinien zrobić każdy rodzic, który dostrzega różnicę miedzy wiarą w istnienie Boga a wiarą zawierzenia się Mu! Wracając do sprawy - w efekcie obowiązującego twojego harmonogramu, dorośli: Mariola, Renia, Mariusz, Janusz machnęli ręką nad twoją samowolką w dokonywaniu kto kiedy będzie miał przywilej np. publicznie modlić się na nabożeństwie; małoletni Olko, syn Reni i Mariusza też się tym nie przejął, kierując swoją aktywność na sprawy poza kościelne. Agnes jednak przeżyła to traumatycznie, choć nie była tego świadoma; inaczej mówiąc – miała pewność, że osobiście źle się czuje na nabożeństwach, ale nie wiedziała kto jest temu winien; może ona sama, że nie potrafiła tak głośno domagać się wyboru jej osoby, że nie potrafi wygrać rywalizacji z twoimi córkami ; może winni są jej rodzice którzy dla niej nie załatwiali nepotycznie możliwość występowania na „scenę”, jak robiliście ty i Gośka! Potem już uświadomiliście ją, że jej złe samopoczucie – nigdy nie towarzyszącej podczas nabożeństw w Pszczynie – wynika z mojej winy! To było pod koniec Marca 09r. a potem to już jak na torze saneczkowy – zjazd bez możliwości zatrzymania!
-Kłamiesz Bogdanie! Łżesz jak pies! Mariusz sam chciał, abym go nie wpisywał do harmonogramu, tak samo Janusz! Ty zaś potargałeś mój harmonogram przed całym zborem!
-No cóż, jeślim pies, to ci odszczeknę! Ale jakoś tak chrześcijańsko…. Więc mówisz, że Mariusz i Janusz ci odmówili… oczywiście ty ich za to winisz, a nie siebie samego! Tak się składa, że znam powód, dlaczego obaj domagali się wykreślenia z twego harmonogramu swych imion. Przyczyna była bardzo prosta! Wpisałeś ich do swego harmonogramu bez serdecznego zaproszenia, o tak jak psa wyścigowego – ten poleci w tym wyścigu, a ten wystąpi w tamtym! A w ogóle mój Stanisławie – sorry! Stanley - przez swój harmonogram pokazałeś po raz któryś raz z rzędu, w jakim poniżeniu masz Polaków. W pierwszej wersji swego harmonogramu w ogóle nie wpisałeś polską grupę szkoły sobotniej! Dla ciebie polska grupa osób po prostu nie istniała w twej wizji budowania zboru w Londonderry; odegrałeś się na nich za opinię jaką ci wystawili przed Irlandczykami, w okresie zanim zaprosiłem Cię do wspólnego wygłoszenia kazania; zanim Claudio przez namowę twojej żony Beaty publicznie nałożył mi taśmę na usta…nie przerywaj Stanisławie... ja rozumiem, że może się zdarzyć, iż przeoczymy jakieś pojedyncze imię; ale by na przestrzeni całego kwartału roku kalendarzowego „wykreślić” ze wspólnoty zborowej wiele imion ( tylko ) Polaków przez nie umieszczenie w kwartalnym harmonogramie „całej” polskiej grupy szkoły sobotniej – tego nie można uznać za ludzkie przeoczenie, ale za dowód nienawistnego pogardliwego uprzedzenia do tych osób! Dlatego publicznie potargałem twój harmonogram, aby zmusić zbór do….. wstrząśnięcia zborem ( jak to zrobił kiedyś Pan z handlarzami w świątyni jerozolimskiej ); by potem wspólnie z całym zborem omówić, jakich zasad powinniśmy się trzymać przy przygotowaniu harmonogramu, pamiętając aby zadanie przygotowania takiego harmonogramu powierzyć tylko osobie nie stronniczo nastawionej przeciwko komukolwiek w zborze; osobie wolnej od pychy uznawania samej siebie za najgodniejszą divie services, wolnej do ulegania namiętnością do wykorzystania funkcji zborowych do załatwiania swych porachunków z innym członkami w zborze! Tak się składa, że najodpowiedniejszą osobą w zborze do przygotowania takiego harmonogramu była…. moja żona Mariola;lub ja sam.
– Kłamiesz Bogdanie! Pamiętam to zebranie zborowe, na którym potargałeś mój harmonogram! To wtedy Ross wytknął ci, że krytykujesz innych w zborze, a jednocześnie odrzucasz propozycję pracy w Radzie Zboru. A co najgorsze! – to co jeszcze bardziej wskazuje jakim jesteś złym człowiekiem – to fakt, że ten harmonogram potargałeś w obecności osób nie będących członkami zboru!
- Marnym z ciebie Stanisławie oskarżyciel ( a wynika to faktu, że oskarżasz człowieka…. niewinnego! ) Nie śmiej się Stanisławie; lecz posłuchaj! Zacznę od drugiego oskarżenia… To prawda, że w obecności - nazwijmy ich gośćmi zboru, potargałem ten harmonogram dodając do tego wyjaśnienie… Jednak za to nie mnie, ale pastorów Davida i Claudia należy winić, ponieważ to oni zdecydowali, aby – wbrew zaleceniom Prawa Zborowego/Manul Church - na zebraniu zborowym były osoby nie będące członkami zboru! Być może, że przez wpuszczenie na obrady zboru obcych osób, David chciał w ten sposób „zamknąć mi usta” do wypowiedzenia Prawdy, że w zborze w Londonderry poniża się jednego z członków zboru - przez publiczne zakneblowanie mu ust; dalej publicznie bezkarnie praktykuje się prywatne porachunki, rozdźwięki… Tak przy okazji: tymi obcymi były dwie kobiety: żona Davida i dość elokwentna w sprawach Irish Mission współpracownica Davida ze zboru w Banbridge – siedziby Irish Mission. Tak więc obecność tak dojrzałych duchowo dyscyplinarnie współwyznawców naszego kościoła, uznałem jako dodatkowy argument do ujawnienia przypadków, które stanowią jedno z największych niebezpieczeństw dla jedności duchowej lokalnych zborów – nie tylko Irish Mission, ale całego globalnego KADS. Niestety, te „siostry w Panu” uznały moje wystąpienie, jako wysoce szkodliwe dla zboru; bo zamiast propagandowo kłamać, że w zborze wszystko idzie ku górze, ja niczym prorok Micheasz z czasów króla Achaba wskazuję że wszystko spada w dół! Jeśli chodzi o sprawę odrzucenia współpracy z Radą zboru –to winnym jest… pastor Claudio, który powinien zborowi wyjaśnić przyczyny mojej odmowy podjęcia się obowiązków radnego zboru! aby powstrzymać zbór przed nieuzasadnionymi pretensjami wobec mojej osoby. Powinien ujawnić prawdę, że odrzuciłem tę współpracę, bo nie widziałem pozytywny sens, a raczej szkodliwość pracowania z osobami, które lekceważąc konieczność zachowania karności regulaminom kościelnym, chcą przyjąć urzędy nadane z tytułu istnienia tych regulaminów! Absurd! Rzecz w tym, że w momencie ujawniania prawdy odnośnie mojej odmowy współpracy, Claudio zmuszony byłby przyznać, że ja lepiej od niego i pozostałych osób chętnych na stanowisko radnego zboru, lepiej duchowo rozumiem znaczenie służby dla Boga i Kościoła z pozycji… radnego zboru! Co do zarzutu Rossa, jakie skierował do mnie w obecności zboru i… gości z poza zboru! Oto co powiedział ordynowany starszy zboru w Londonderry Ross: „Bogdanie, ty nie kochasz ten kościół, źle się w nim czujesz – więc idź i poszukaj sobie inny kościół!” Na taką „braterską w Panu” szykanę odpowiedziałem mu wśród pozostałych uczestników zebrania … przypowieścią: „Premier pewnego państwa demokratycznego, publicznie zarzucił pewnemu dziennikarzowi, że ten „ nie kocha swego kraju, źle się w nim czuje, niech więc wyniesie się – no może nie na zbity pysk – do innego kraju”; w momencie, gdy odmówił temu dziennikarzowi publicznej odpowiedzi na jego artykuł, w którym ten dziennikarz ujawnia nieprzyzwoite postępowanie tegoż Premiera”; by potem spytać uczestników zebrania: "Powiedźcie mi wszyscy, jako wzorce porządnych obywateli Wielkiej Brytanii - który głosić chcecie ewangelię Bożą, czy tak postępujący Premier zasługuje na zwolnienie go z tej ważnej funkcji w strukturach państwowych"?. Ross nie odpowiedział, bo rozgniewany na moją przypowieść wyszedł z sali; Polacy również nie odpowiedzieli, mimo, że tę przypowieść później wielokrotnie przypominałem w naszych „ Polaków rozmowach”.
–Kłamiesz Bogdanie! Nigdy nie rozmawiałeś ze mną na te tematy z przypominaniem tej przypowieści- jak sobie nazywasz! Pamiętam jednak, że powiedziałeś do mnie, że jestem przeklęty… Znów bluźniłeś; bo człowiek nie może przeklinać drugiego człowieka….
–podobnie jak nie może nadawać status „świętego”. Masz racje Stanisławie! Tylko, czy ja powiedziałem: „przeklinam Cię Stanisławie” czy: „Jesteś przeklęty Stanisławie”? To różnica ogromna! Dla mnie przeklęty człowiek, to taki, który nie mając jedności z Bogiem przez wiarę zawierzenia się Mu, w Jego imieniu stosuje dla „świętych celów” środki obrzydliwe dla Niego i tych osób, które cieszą się, chlubią się przed ewolucjonistami, że ich Stwórca Bóg JHWH, dał im m.in. Prawa Człowieka – z tej racji że stworzył ich jako ludzi na swoje podobieństwo, a nie na podobieństwo małpy, zupki molekularnej powstałej z wielkiego wybuchu! Ale ty tego nie rozumiesz Stanisławie – kreacjonisto w światopoglądzie że Bóg istnieje i stworzył ludzi. A mówi ci to wszystko teraz kreacjonista – który przez wiarę zawierzenia się Bogu, przez wiarę zawierzenia Słowu Bożemu, twierdzącemu, że został stworzony na istotę mając prawo nazywać się człowiekiem, nigdy nie pozwolił sobie swoje prawa człowieka sprostytuować dla usprawiedliwienia zastosowania doraźnych środków – obrzydliwych, ale uperfumowanych – niczym prostytutka udająca dziewicę – „uświęconym celem”. Stanisławie, wspominałem, że Polacy ( oczywiście oprócz twojej żony Beaty, Agnieszki G. i Moniki! ) byli źli na ciebie za ten twój harmonogram. Twoje postępowanie, stronnicze, bo lekceważące Polaków a przymilające się Irlandczykom, jeden z Polaków dosadnie określił : „ Stanisław trzyma palec w dupie Irlandczyków”. Przepraszam! Stanley trzyma, bo przecież przemianowałeś się ze Stanisława na Stanley’a!
-Teraz już wiem, to ty nastawiałeś Mariusza i Janusz przeciwko mnie! Dlatego oni nie chcieli ze mną rozmawiać, gdy się ich pytałem czy chcą być na liście harmonogramu.
–Ja myślę, że już wyczerpałeś swe argumenty na potwierdzenie swojej tezy, że ty ze swoim harmonogramem wzbudziłeś aktywność w zborze, której dziś tak brak!
-Jesteś idiotą! Ten twój harmonogram był idiotyczny, tak jak ty!
-O mylisz się mój Stanisławie! Albo harmonogram jest idiotyczny, albo ja jestem idiotą. Bzdurą jest na pewno twierdzenie, iż harmonogram był idiotyczny z tego powodu, że ja jestem idiotą! Przecież ten harmonogram był dziełem zboru w Pszczynie!
-A co to za zbór ten z Pszczyny? Kto o nim słyszał w Polsce? Musi być tak samo idiotyczny jak ten harmonogram…
-Dosyć Stanisławie! Mnie możesz obrażać, ale moich braci ze zboru w Pszczynie nie wolno ci! Koniec rozmowy, Kropka!
Po jakiś 10 minutach Stanisław powiedział:
-Ja nie myślę, że zbór w Pszczynie jest idiotyczny. To ty swym gadaniem wytrąciłeś mnie z równowagi
-Stanisławie, tak jak pochopnie nazwałeś zbór w Pszczynie idiotyczny, tak teraz -nie znając przecież tego zboru – twierdzisz coś zupełnie przeciwnego, mianowicie, że nie jest idiotyczny! Kiedy jesteś pewny w swym osądzaniu nieznanego ci zboru ? Bo ja jestem pewny, jak dziś tak przez ostatnie 3 lata, że harmonogram zredagowany w Pszczynie, który kieruje życiem duchowym tego zboru, uznajesz jako idiotyzm; a swoją pewność popieram faktem, że na przestrzeni ostatnich 3 lat potraktowałeś ten harmonogram, jako idiotyczny… knot, bubel. Stanisławie dość mi gadania z tobą dzisiaj! Wychodzę jadę na kurs komputerowy. Cześć!
Książkę dedykuję mojej Rodzicom: Michalinie Bury i Leonowi Szczęsny i Kochanej Agnes
O mnie
- Bogdan Szczesny-Bury
- Londonderry, United Kingdom
- adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz