O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

poniedziałek, 29 lipca 2013

cz.1 Geny „starego człowieka”, mieszkającego w sercu mojej żony.

Efezjan 4: 1-32…. Napominam was tedy ja, więzień w Panu, abyście postępowali, jak przystoi na powołanie wasze, Z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości, Starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju: Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. A każdemu z nas dana została łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego powiedziano: Wstąpiwszy na wysokość, Powiódł za sobą jeńców I ludzi darami obdarzył. A to, że wstąpił, cóż innego oznacza, aniżeli to, że wpierw zstąpił do podziemi? Ten, który zstąpił, to ten sam, co i wstąpił wysoko ponad wszystkie niebiosa, aby napełnić wszystko. I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, Aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, Abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, Lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, Z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości.
To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, Mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, Mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością. Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, Jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, I odnówcie się w duchu umysłu waszego, A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.
Przeto, odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim, bo jesteśmy członkami jedni drugich. Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym. Nie dawajcie diabłu przystępu. Kto kradnie, niech kraść przestanie, a niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu. Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia. Wszelka gorycz i zapalczywość, i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością. Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie.


Prawdą jest, że moja córka pierwszy kontakt z alkoholem miała, nie w towarzystwie dzieciaków z podwórka, ale swojej cioci Anuli S. i babci Ireny C. – adwentystki Dnia Siódmego z 30-letnim stażem w tzw. „życia w prawdzie” . Było to przed jej ukończeniem 13 lat na wakacjach w Kołobrzegu.
Prawdą jest, że matka mojej córki – moja żona, wiedziała o tym ( ukrywając to przede mną ) a mimo to nie interweniowała.. Moja żona, nie tylko, że jest adwentystką Dnia Siódmego, ale również absolwentką Instytutu Zdrowia przy Wyższej Szkole Teologiczno Humanistycznej w Podkowie Leśnej gdzie w 2006r. uzyskała tytuł Licencjata, pisząc pracę poświęconą szkodliwego działania alkoholu dla zdrowia … dziecka. Ona również ma 30-letni staż życia „w prawdzie”.
Prawdą jest, że nasza córka, pierwszy raz w swoim życiu, po północy przebywała w knajpie pełnej pijanych Irlandczyków , nie z rówieśnikami – którzy namówili ją do nieposłuszeństwa zasadom domu jej rodziców adwentystów Dnia Siódmego, ale że swoją matką ( moją żoną ), również z babcią Ireną C. i ciocią Anulą S. Miała wtedy 14 lat, pomalowane palce rąk i nóg, mocny makijaż… i ten podniecony, miejscem przebywania, wzrok. Były wakacje 09r.
Prawdą jest, że po mojej ( tylko słownej ) interwencji : „Aniu życzę sobie abyś opuściła mój dom” , szwagierka i teściowa, zamiast zreflektować się nad swoim zachowaniem w moim domu, przeprosić za kilkutygodniowe buntowanie mojej córki wobec moich zasad wychowawczych, obrażone wyprowadziły się do mieszkania adwentystki Dnia Siódmego Gosi G. ( pochodzącej ze zboru KADS w Poznaniu ), gdzie zostały gościnnie przyjęte, ze świętym oburzeniem członków zboru w Londonderry przeciwko mojej osobie, która wcześniej „prawem zborowym biła po głowie” Gosię G. i innych porządnych adwentystów Dnia Siódmego. Jeszcze tego samego dnia, Gosia G. pomogła mojej teściowej i szwagierce, zgłosić skargę na policji w Londonderry, że stosuję przemoc fizyczną i psychiczną w moim domu wobec żony i córki. Kilka miesięcy później dyrektor szkoły, do której chodziła córka, twierdził, iż jest mu wiadome, że na policji znajduje się notatka o stosowaniu w naszym domu przemocy psychicznej i fizycznej… o takie polskie piekiełko
Prawdą jest, że w mieszkaniu Gosi G. w następnych kilku tygodniach, moja teściowa „donosiła” chętnie słuchającym adwentystom Dnia Siódmego z Londonderry ( w tym gronie równie z przebywał pastor Claudiu ), jakie to bezeceństwa wyprawiałem w Polsce. Moja córka wracając z tym spotkań - wspominała, że „ciocia Monika ( J-E ) dopytywała się babcię, co Bogdan robił złego w Polsce”.
Prawdą jest, że „oświecona” Duchem Proroctwa Monika – główny ideolog zboru, nie pogroziła paluszkiem mojej teściowej, i nie powiedziała: „Siostro Ireno, ty nie znasz Ducha Proroctw, bo mówisz nam ( i to w obecności swojej wnuczki! ) wiele złych rzeczy o Bogdanie, nie mając przy sobie dwóch lub trzech świadków.. Dlatego ostrzegamy cię, że zweryfikujemy twoje oskarżenia przez skontaktowanie się ze zborem w Pszczynie, do którego należysz, a wcześniej należał Bogdan”… Monika i pozostali członkowie zboru chciwie słuchali oszczerstw mojej teściowej – ponieważ w ten sposób szukali usprawiedliwienie ich grupowego zgorszenia i uprzedzenia do moje osoby; w ten sposób jeszcze bardziej wzmacniając to grupowe zgorszenie i uprzedzenie… w swoich dorosłych sercach i w niewinnym czystym naiwnym serduszku mojej córki.
Prawdą jest, że pół roku później na zebraniu z datą 13.02.10r. zbór wykorzystał te oszczerstwa, jako kontrargument na argumenty ( cytaty z Ducha Proroctw E. White ) mojego wniosku o…. zwiększenie liczby zebrań zborowych. Monika J-E tym i tym razem nie groziła swoim inkwizytorskim paluszkiem.
Prawdą jest, że byłem jedynym z przyjezdnych do Londonderry adwentystów Dnia Siódmego, który przez zbór w Pszczynie ( Polska ) listownie był polecony do przyjęcia w zborze w Londonderry. Moja teściowa również jest/była ? członkiem zboru w Pszczynie – to jednak nie przeszkadzało członkom zboru w Londonderry bardziej wierzyć mojej teściowej niż wszystkim członkom zboru w Pszczynie, na podstawie głosowania których zredagowano List Zborowym …
Prawdą jest, że kilka miesięcy wcześniej w dniu 09.04.09r. pastor David Neal – Prezydent Irish Mission, oskarżył mnie o tworzenie konfliktów w Polsce na podstawie telefonicznych rozmów pastorem/mi? z Polski… tymczasem list polecający moja osobę nigdy nie przedstawił członkom zboru w Londonderry. Obecne na tym zebraniu Beata Ś. i Monika J-E nie sprzeciwiły się takiej oszczerczej praktyce – popierając tego pastora w głosowaniu przeciwko mojej osobie. Zapewne Ducha Proroctwa ich prowadził… w przypadku Beaty , aż do urzędu Dyrektora ds. Zdrowia w Diecezji Wschodniej, by mogła razem z pastorem Markiem Micykiem w radzie tej diecezji pracować dla krzewienia duchowo etycznych zasad w naszym kościele.
Prawdą jest, że moja żona nigdy nie zdementowała te oszczerstwa – mimo, że była żoną moje osoby, nie swojej matki lub siostry…
Prawdą jest, że moja teściowa Irena C. adwentystka Dnia Siódmego, po powrocie do Polski, wysyłała do moje żony żądania, aby ta się ze mną rozwiodła ( szantażując, że w przeciwnym razie nigdy nie odwiedzi ją i wnuczkę w Irlandii ), zaś do mojej córki wysyłała pisemne instruktaże, jak i gdzie ma szukać pomocy w razie stosowania przeze mnie przemocy wobec niej i mamy. Listy te wysyłała na adres Renii i Mariusza W. adwentystów Dnia Siódmego – którzy te listy przekazywali mojej małoletniej córce w ukryciu przede mną!. To jest to samo małżeństwo, które uświęcone „powierzonymi wyroczniami mojej teściowej” dziś nocuje Czesława, by stworzyć alibi, że zachowana jest duchowa czystość wielomiesięcznego związku mojej żony z Czesławem.
Prawdą jest, że moja żona po wyjeździe swojej matki, odsunęła mnie od wychowywania naszej córki. Właśnie w tym okresie ( Jesień 09r. ) po raz pierwszy w naszym domu, nasza córka była świadkiem kłótni mojej żony ze mną podczas studium Biblijnym Szkoły Sobotniej. Tematem tego studium, było… szkodliwe działanie alkoholu na organizm ludzki. Kiedy wyjaśniałem córce na czym polega szkodliwość picia alkoholu, Agnes pochwaliła się, że ona już od dawna pije alkohol, gdy babcia lub ciocia ja częstuje… Zwróciłem córce uwagę, że babcia i ciocia na pewno ja kochają; ale w tym przypadku postępują źle. Wtedy zaatakowała mnie moja żona, zarzucać mi krytykanctwo, brak wybaczania – dokładnie te same zarzuty, które córka od ponad roku słyszała w zborze w Londonderry. Kto zgadnie: kogo nasza córka, później wielokrotnie oskarżała o kłótnię w sabatowy wieczór , podczas rodzinnego przygotowania się do szkoły sobotniej?
Prawdą jest, że w Czerwcu 11r. moja żona kazała mi się wyprowadzić z domu, ponieważ po raz pierwszy od lata 09r. do Londonderry miała przyjechać jej matka. ( jak w Lato 09r., tak w wakacje 11r. moja teściowa zabrała Agnes do pubu, by wypić sobie kufelek irlandzkiego piwa ) Mieszkanie w którym obecnie moja żona mieszka z Czesławem ( on w mieszkaniu Renii i Mariusza W. przebywa tylko między godz. 24:00 a 7:30 ) otrzymaliśmy z urzędu miasta w Marcu 11r. To znakomite mieszkanie – tanie, wygodne, ciepłe i suche, z garażem, a przede wszystkim… własne, bo komunalne. Czekaliśmy na nie cztery lata. Mariola bała się, że go nie dostanie bez mojej obecności jako członka rodziny, dlatego przekonywała mnie, że w tym domu możemy rozpocząć nowe życie, a sprawy z jej matka i siostra się przyjaźnie unormują . W Marcu się wprowadziliśmy, poskładałem meble, zamontowałem urządzenia elektryczne i inne akcesoria, którymi Mariola upiększyła mieszkanie…. urządziliśmy ogród. W garażu urządziłem sobie warsztat. Po trzech miesiącach od wprowadzenia się, moja żona kazała mi wyprowadzić się, uzasadniając to przyjazdem swojej matki, nadal obrażonej na mnie. Do końca utrzymywała w tajemnicy przyjazd swej matki, która pełniła forpocztę dla przyjazdu siostry Anuli S.
Prawdą jest, że na początku 12r. moja żona wymusiła na mnie wyprowadzenie z mieszkania na stale, domagając się separacji… Poparła to przygotowanym przez siebie elaboratem, napisanym na podstawie zabranych informacji z Internetu, w którym dowodziła, że mam zaburzenia osobowości typu narcyzm. Już wtedy wiedziała o przyjeździe swoje siostry…
Prawdą jest, że w pierwszym półroczu 12r. „ eksmitowany” z własnego domu, bywałem przez moją żonę wyzwany do naszego domu kuszącymi słowami: „opalam się na słoneczku i czekam na swego rycerza” zawsze wtedy, gdy moja teściowa wyjeżdżała do Polski. Kiedy wracała zmuszony byłem wracać do wynajętego mieszkania… Kiedy sprzeciwiłem się temu idiotyzmowi, moja żona oskarżyła mnie, że skrzywdziłem naszą córkę, porzucając ją…
Prawdą jest, że po raz ostatni rozmawiałem z żoną tuż przed przyjazdem jej siostry Anuli S. Prosiła abym przyjechał do naszego domu, by porozmawiać o sytuacji naszego związku. W czasie tej rozmowy w małżeńskim łóżku, wyśmiała mój warunek: „Ania po przyjeździe do nas musi mnie przeprosić za podważanie mojego rodzicielskiego autorytety i obiecać, że wyjaśni naszej córce, że mówiła nieprawdę na mój temat ( że nie kocham Agnes i jej mamę, babcie, ciocię, że się ją wyrzekłem )”. Mariola nie tylko ze wyśmiała mój warunek, ale po raz kolejny potwierdziła, że nie wycofa się z twierdzenia, że mam zaburzenia osobowości typu narcyzm – pozbawiony zdolności empatycznego poszanowania punktu widzenia jej matki i siostry.
Prawdą jest, że w Lipcu 12r. podczas pobytu siostry i matki Marioli, moja żona całkowicie zerwała ze mną kontakt; już w tym czasie pojawił się Czesław….
Prawdą jest, że moja żona w wymuszonym sytuacyjnie konflikcie między mną a zborem, teściową i szwagierką, - będąc między młotem a kowadłem - zawsze stawała po przeciwnej stronie moich przeciwników ; nie licząc się z fatalnymi wychowawczymi i zdrowotnymi konsekwencjami naszej córki. Po okresie osiągnięć sukcesów w nauce i sporcie, a także w kontaktach z rówieśnikami w Polsce, w Londonderry nastąpiło załamanie u Agnes, wyniku stresu doświadczania naocznego świadka poniżenia, cenzurowania, oczerniania, własnego ojca. W wyniku wieloletniego grupowego wpajania Agnes przekonania, że jestem złym człowiekiem, chorym psychicznie, nie kochającym rodzinę i kościół, Agnes uwierzyła, że wyrzekłem się ją jako jej ojciec! To ją załamało, stała się agresywna wobec własnego ciała, a potem innych rówieśników.. nawet wobec nauczycieli.
Prawdą jest, że moja żona zawsze stawała po stronie zboru – nawet w sytuacji, gdy w zborze Agnes ujmowała się za mną w kaplicy.
Pierwszy przykład:
Na Jesieni 10r. Claudiu przez całe zebranie zboru w i gości z Norwegii, ( byli tam również jego rodzice z Rumunii ) - poświęcone omówieniu doświadczeń ze zdrowotnej akcji w jednym z supermarkecie w Londonderry, na oczach wszystkich obecnych nie dopuszczał mnie do głosu w ogólnej rozmowie. ( nie uczestniczyłem bezpośrednio w tej akcji, bo opiekowałem się dziećmi Goski G. by mogła być na tym happeningu. W swej wypowiedzi chciałem zwrócić uwagę, że w działalności misyjnej zboru, można na wiele sposobów uczestniczyć ) Dopiero, gdy część się rozeszła, Claudiu chcąc zakpić sobie ze mnie, poprosił mnie o udzielenie wypowiedzi. Wiedział, że rozchodzący się członkowie zboru, wieloletnie lekceważąc moja osobę, swym głośnym wychodzeniem z sali będą utrudniać mi wypowiedzieć się wobec słuchających gości z Norwegii.. Agnes widząc jak trudno jest mi wypowiedzieć się po angielsku w tych trudnych okolicznościach, pobiegła do Moniki J-E, prosząc ją pomoc dla mnie. Ta jej odmówiła!!! Agnes szybko wróciła do sali zebrania, widząc mnie samotnie siedzącego, po nieudanej wypowiedzi, usiadła mi na kolanach, rozpłakała się na oczach Norwegów, tłumacząc się: „Tato, ja chciałam ci pomóc w tłumaczeniu, ale się wstydziłam” Jej matka , a moja żona, nie wykorzystała tą sytuację aby umocnić uczuciowo emocjonalną więzi naszej trójki, … ona wybrała „duchową” rozmowę z Moniką J-E w kuchni kaplicy.
Drugi przykład.
W okresie: Październik 10r – 19.03.11r. zbór w Londonderry, w swym grupowym zgorszeniu moja osobą, rozbestwiony „zaoczną – bez zbadania sprawy” zapowiedzią pastora Davida Neal, że już zdecydował się nałożyć na mnie sankcje dyscyplinarne, stosował wobec mojej osoby samowolne kary, m.in. w ten sposób załatwiając ze mną osobiste porachunki. Na dwa tygodnie przed zebraniem z datą 19.03.11r. podczas szkoły sobotniej, prowadzący te szkołę Stanisław Ś. ( mąż Beaty Ś. ) zabronił mi udzielać odpowiedzi. Na zebraniu tym był zaproszony przeze mnie obcy człowiek, mój przyjaciel Czaba. Gdybym wiedział, że tak po chamsku zachowa się Stanisław, to ze względu na obecność Czaby zrezygnowałbym z wypowiadania się na tym studium biblijnym. Czaba osobiście znał Stanisława Ś, jako sąsiad mojego pokoju w który pozwoliłem pomieszkiwać Stanisławowi do początku Marca 11r. , od razu zorientował się, że jego zabronienie mi wypowiadania się miało podtekst wrogiego osobistego rozliczania się ze mną ( patrz: Krótkie, acz ( czasami ) gorączkowe rozmowy ze Stanisławem…. ) Widząc, że zbór pochwala zachowanie Stanisława, widząc zakłopotanie Czaby, zabrałem go z kaplicy. Jadąc samochodem, otrzymałem telefon od Agnes. Była zapłakana, prosiła o mój powrót ... Okazało się, że po moim wyjściu, Agnes rozgoryczona nieprzyjemną sytuacją, rozpłakana wybiegła z sali studium do ubikacji. To był okres, w którym nasza córka, pod wpływem stresów, chowała się w ubikacji, by tam zadawać ból swemu ciału. Na szczęście w tym przypadku, całą swoją złość wyładowała w pisaniu esemesu do pastora Claudia, w którym stanęła w mojej obronie, odwołując się do miłości Boga. Po napisaniu tego płomiennego tekstu, zadzwoniła do mnie.. jej matki nie było przy niej; nadal siedziała ze zborem, nabożnie studiując Słowo Boże. W telefonicznej rozmowie z córka prosiłem ją aby wyszła z ubikacji na zewnątrz budynku kaplicy; tam była bezpieczna przed myślą zaatakowaniem własnego ciała. Moja żona przez cały czas siedziała razem ze zborem studiując Słowo Boże pod kierownictwem Stanisława Ś. Dopiero po skończeniu szkoły, modlitewnemu podziękowaniu Bogu za błogosławieństwo w czasie trwania szkoły sobotniej, opuściła uświęcone towarzystwo i… pojechała z nami: Agnes, Czabą i mną na plażę. Jadła z nami, spacerowała, śmiała; sprawialiśmy wrażenie szczęsnej rodziny
Siostro Gosiu G. w sprawie wyjaśnienia przyczyn ataku Stanisława na mnie w szkole sobotniej, przypomnij sobie, że kilka dni wcześniej przed tym studium biblijnym , na moją prośbę przetłumaczyłaś mój list do pastora Claudia, w którym prosiłem go, aby porozmawiał ze Stanisławem, i powstrzymał go przed atakowanie mojej osoby; tak poważnie, że wymagało wezwania policji. Jednak Claudiu wykpił moją prośbę, dlatego Stanisław , w poczuciu bezkarności, rozgrywał swoją wojenkę przeciwko mnie na nabożeństwie sabatowym w obecności Pana ( jak bywało wcześniej w przypadkach poniżenia, dyskryminowania, cenzurowania, oczerniania ); ja zaś , zachowując spokój, w innym miejscu po za kaplicą, pokazując Stanisławowi potwierdzenie przeprowadzenia wstępnej rozmowy na policji ( jeszcze nie w stadium oficjalnej skargi ), zmusiłem go do wycofania się z atakowania mojej osoby.
Zaatakował po raz drugi na targowisku Eglinton, ( wsparty pomocą Agnieszki G ) rozbestwiony przebiegiem zebrania z datą 19.03.11r
( Patrz: Rozdział: „Stanisław, czyli kto jest Mesjaszem; Odnośnie wyjaśnienia, dlaczego Cię nie zlałem na kwaśne jabłko, po tym jak w dniu 20.03.11r. na targowisku w Eglinton zaatakowałeś moja żonę )

Prawdą jest, że moja żona zdradzała mnie wielokrotnie, stawiając mnie przed faktem dokonanej przez siebie zdrady duchowo etycznych zasad KADS, którymi chciałem prowadzić życie naszej rodziny, na podstawie których chciałem wychowywać naszą córkę ( w Polsce z sukcesami Agnes i w satysfakcji szczęsnego małżeńskiego pożycia z Mariolą ); a przecież ślubowała mi, że będziemy żyć w zgodzie z zasadami Bożymi.
swój własny chleb będziemy jadły i swoim własnym odzieniem będziemy się przyodziewały, niech tylko twoim imieniem się nazywamy….

Dziś Mariola Szczęsny – Bury, nosząc moje nazwisko nie waha się jawnie obnosić się swoim związkiem z obcym mężczyzną w moim własnym domu. W naszym małżeństwie nigdy nie zawiązaliśmy intercyzę małżeńska, twierdząca, że w przypadku separacji ( jak również rozwodu ) cały dorobek naszego małżeństwa przechodzi na moją żonę. Widząc rozgoryczenie mojej żony, zgodziłem się wyprowadzić z naszego domu na okres separacji, uznając, że okres ten jest jej potrzebny do spokojnego przeprowadzania osobistej refleksji ( skanowania ) własnego serca, w sprawie wyjaśnienia przyczyn problemów naszej rodziny. Tymczasem Mariola czas separacji wykorzystuje do zbudowania uczuciowo emocjonalnej więzi z Czesławem; zabierając go na nabożeństwa do kaplicy, spodziewa się od Boga pobłogosławienia tej więzi - wspierana modlitwami ( zapewne w Duchu Proroctw ) Moniki J-E i reszty zboru w Londonderry! Tak więc ten człowiek korzysta z mojej części naszego majątku małżeńskiego tylko dlatego, że moja zona szuka pozoru usprawiedliwienia swoich przewinień w takiej wierze, która nie obliguje ją do uczynków przyznania się do winny, okazania skruchy! Pozwala aby Czesław „zamoczył dziób” w tym co prawnie nadal należy do mnie, a teraz stało się częścią koryta, które uczyniła dla Czesława z naszego małżeńskiego dorobku. Ten człowiek nie jest mężczyzna honoru, zasad; i dlatego dla zboru w Londonderry – z Moniką J-E uczuciowo emocjonalnie identyfikowany jest „jako jednego z nas”; on nigdy nie będzie mobilizował zbór do respektowania duchowo etycznych zasad regulaminów Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.
Znając przyczynę rozgoryczenia mojej żony, mam wyrozumiałe zrozumienie dla niej, w tym, że w Czesława – nie mojej obecności czuje się lepiej.
Tu jednak chodzi o coś więcej.. tu męskie wybaczanie nie wystarczy.

Prawd o genach starego człowieka mieszkającego w ciele moje żony, do ujawnienia pozostało jeszcze sporo. Jednak pisana teraz strona mojego blogu nie jest poświęcona w ujawnianiu mojej żony przewinień zdrady wobec Boga, naszej córki i mojej osoby.
Tu chodzi o coś więcej…..

Nie po to ujawniałem powyższe prawdy o genach "starego człowieka", który mieszka w sercu mojej żonie , aby przekonywać Czytelnika, że jest złą kobietą…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz