O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

czwartek, 24 października 2013

Co to jest Prawda - dlaczego jestem taki „niezaradny życiowo” w konfrontacji z wspomnianymi w tym blogu adwentystami Dnia Siódmego

Słowo Boże w Liście do Hebrajczyków, w pakiecie osób prawdziwej wiary zawierzenia się Bogu, nie pozostawiając złudzeń, wskazuje, że zdarzyć się może, iż wiara zawierzenia się Bogu, zamiast do sukcesu, do porażki, a nawet serii porażek, doprowadzi.
Niewątpliwie moje kontakty z osobami studiującymi Biblię, wierzącymi, że jej treść to bezpośrednie Słowo od Boga, to jeden ciąg porażek w nawiązywaniu trwałych szczęsnych relacji. Ta nieszczęsna sytuacja, daje sposobność do stawiania mi zarzutów: jesteś chory psychicznie, kłamca, heretyk, wykorzystujący Słowo Boże by poniżać innych, krzywdzący swoja rodzinę. Czas więc, wyjaśnić przyczynę moich niepowodzeń, najpierw wśród Świadków Jehowy, potem w KADS. ( wyjaśnić, ale tylko w ramach wyznaczonych w tym blogu. )

I
Moja towarzyska ( polityczna, socjotechniczna ) niezaradność w wśród społeczności wyznania religijnego, w rzeczywistości wynika z prostego układu w relacjach między mną, a moimi braćmi studiującymi Biblię – mianowicie, jedna ze stron konfliktu, trzyma się obowiązujących zasad, gdy tymczasem druga, w wielu przyczyny łamie je; gdy tymczasem pierwsza, pod żadnym pozorem, nie decyduje się odejść od dobrowolnie przyjętych zasad. To jest gra do jednej bramki – drużyny, która przestrzega reguły gry. Ja wiem, że zasada Boża zło dobrem zwyciężaj , potępia zasadę „cel uświęca środki” , zaś błogosławi zasadzie: „środki zastosowane do realizacji celu, potępią lub uświęca cel” - co w praktyce, oznacza: jeśli realizujesz nawet najświętszy cel, w warunkach, które zmuszają cię do zastosowania środków sprzecznych z duchowo etycznymi normami zakonu Boga, lub sam nie potrafisz trwać przy tym zakonie, gdy realizujesz najwartościowszy cel - natychmiast przerwij realizację tego celu; Bóg wskazuje ci, że nie ty, lub czas i miejsce, okoliczności są w Jego oczach odpowiednie do realizacji Jego zamierzeń, w związku wspomnianym celem .
Takie praktyczne wypełnienie Bożej zasady: zło dobrem zwyciężaj jest znakomity sposobem budowania i utrwalania wiary zawierzenia się Bogu. Wiara kobiet z Izj.4:1 , czyli wiara, że Bóg istnieje, nie zapobiega, a wręcz usprawiedliwia stosowanie światowej zasady: cel uświęca środki.
Będąc wiernym zasadzie środki zastosowane do realizacji celu, potępią lub uświęcą cel - już na wstępie w konfrontacji z osobami kierującymi się zasadą: cel uświęca cel stawiam się na przegranej pozycji. Dlatego jestem taki niezaradny.
Moja pozorna niezaradna skuteczność w skłonieniu mojej żony do rzucenia w diabły Czesława, wynika z prostego faktu: Moja żona nie zachowuje normy moralne, obowiązujące nie tylko w KADS, ale w naukach Pana Jezusa. Mowa teraz, o konieczności przez nią pozostania w samotności bez mężczyzny - który nie jest jej mężem; nie tylko w okresie separacji, ale na całe życie - jeśli nie udowodni, że jej opuszczenie męża, nastąpiło po jego zdradzie z inną kobietą. Gdyby moja żona, przed podjęciem wymuszenia na mnie, aby opuścił mieszkanie, wzięła pod uwagę biblijny zakaz zabraniający jej z skorzystania surogata męskości – czyli osobę Czesława; zapewne nie była by tak pochopna z rozstawaniem się ze mną. Pozbawiona kuszenia skorzystania z męskiego zastępstwa Czesława, byłaby zmuszona ( przez zakon Boga - nie przez mój nakaz! ) do pozostania ze mną, i wypełnienia moich mężowskich i brata duchowego warunków, której najpierw ujawniłyby prawdę, co i kto był przyczyną zaistnienia problemów naszej córki, by potem móc zastosować antidotum wobec już istniejących problemów. Moja żona – mając ze strony KADS „doktrynalną” wolność skorzystania z zastępstwa surogata, nie bojąc się już cierpienia samotności, może pozwolić sobie na napisanie do mnie: „nie spełnię twoich warunków, nie będę stawiać ci zarzutów przed sądem – poczekam kilka lat w separacji, aż do czasu, gdy automatycznie otrzymam rozwód” Teraz to ona może sobie pozwolić na kilkuletnie czekanie – przecież już nie cierpi samotność ; nawet może udawać zwyczajne życie małżeńskie, „duchowo” okraszone wizytami w kaplicy zboru w Londonderry.
Czytelniku, ja w tym miejscu zatrzymam się w rozważaniu tematu, jak Bóg wykorzystując socjologiczny przymus, nazwany przeze mnie „skazani na siebie” - które jest skutecznym, błogosławionym środkiem do pokonywania ego osobistego „starego człowieka”; także uczenia się, na czym polega prawdziwa miłość związku mężczyzny z kobietą, rodzica z dzieckiem, braci w Kościele Bożym – pragnie w człowieku wzbudzić satysfakcję wypełniania zobowiązań ślubowania życia razem z bliźnim na dobre i na złe.. Powiem tylko, że według moich zasad, prawdziwym powodem odczuwania szczęsnej męskiej satysfakcji jest wypełnienia zobowiązań, które przyjęło się dorośle, świadomie, dobrowolnie. Fakt, że mężczyzna odczuwa szczęsną uczuciowo emocjonalną satysfakcję w wypełnianiu ślubnego zobowiązania zachowania wierności swojej żonie na dobre i na złe , w jego męskiej świadomości rodzi trwale silnie uczuciowo emocjonalnie przekonanie , że ciało żony, zawsze jest dla niego najdroższe, najpiękniejsze – niezależnie, ile będzie miało lat, lub jak zostało pokiereszowane np. w wypadku. Odczuwanie satysfakcji, że zachowuje się wierność podjętych zobowiązań, dotyczy nie tylko relacji z współmałżonkiem; ale również z dzieckiem; nawet adoptowanym. Nie bardzo rozumiem, dlaczego dorośli, tak bardzo pragną wychowywać tylko swoje biologiczne dzieci, lekceważąc szczęsne uczuciowo emocjonalne możliwości, jakie daje wychowanie dziecka adoptowanego, porzuconą sierotę ; nie bardzo rozumiem, czemu kapłani katoliccy, nie żenią się z kobietami, by razem z nimi wychowywać adoptowane dzieci, dając tym przykład współwyznawcom swego Kościoła ( jednocześnie wypowiadając się w temacie zabronienia parom homo adoptowania dzieci. Od razu stwierdzam – jak jestem zwolennikiem, by prawo świeckie pozwalało parom homo zawierać prawne związki małżeńskie – tak jestem zdecydowanie przeciwny dawaniu zgody na adopcję osieroconych dzieci. ) Przecież prawdziwa szczęsna radość dojrzałości dorosłego człowieka, polega na trwaniu przy dziecku, wobec którego zobowiązało się być rodzicem na dobre i na złe – najlepiej w trójcy: wymagającego przestrzegania obowiązujących zasad; oddanego i czułego, wrażliwego towarzysza chwil, potrzebnych dziecku do rozładowania wewnętrznych napięć, stresów, wynikających z borykania się wypełnienia posłuszeństwa obowiązujących zasad; wspomożyciela w wspólnym przyjmowaniu z dzieckiem przykrych konsekwencji, wynikających z łamania zasad przez dziecko ( lub przez rodzica – co szczególnie korzystnie przyczynia się do umocnienia więzi dziecka z rodzicem, kształcąc w dziecku większa dojrzałość życiową. Ten szczęsny proces mogą zniszczyć tylko osoby trzecie, szepcąc do ucha dziecka – patrz jaki twój ojciec jest zły, bo złamał zasady…. ) Kiedy stałem za zgromadzeniem uczniów Szkoły Podstawowej nr 17 w Tychach na uroczystości zakończenia roku szkolnego, „płakałem w duchu” widząc moją córuchnę stojąca wśród wyróżnionych uczniów tej szkoły. I możecie wszyscy oszczercy obwiniać mnie o skrzywdzenie mojego dziecka – ale nikt nie odbierze mi tej szczęsnej satysfakcji człowieka, mężczyzny, który z pozycji rodzica, wyprowadził prześliczną pannicę z pod kuchennego stołu do miejsca wyróżnienia wśród uczni wspomnianej szkoły. Kto zrozumie, co teraz napisałem – ten jest w stanie zrozumieć mój ból, gdy w Londonderry spotkałem moja córkę z wypisanym na jej twarzy, szyi, ramionach symbolami zatracenia poczucia godności, nadziei na przyszłość . Tylko pragnienie zachowania miłości we własnym sercu, by w przyszłości móc promieniować miłością do niej, do powracającej żony, lub kobiety, która zajmie miejsce przy mym boku, dziś zarezerwowane dla Marioli i splugawione przez nią – powstrzymuje mnie od znienawidzenia Czesława, który ewidentnie stoi mi na drodze ratowania mojej córki.
Tak więc gra nie „fair” mojej żony w konfrontacji trzymania się przeze mnie zasad – daje jej ( Czesławowi również ) dotychczasową przewagę – stawiając mnie w sytuacji niezdary. Podobnie jest w relacjach z innymi współwyznawcami KADS. Stosowanie cenzury, linczu sankcji dyscyplinarnych, dyskryminacji, izolacji, a przede wszystkim poczucie bezkarności przez stworzenie sobie wizerunku boga, który usprawiedliwia grę nie fair, daje moim adwersarzom przewagę…. Ale oni, bezrozumni ( w sprawach prawdziwej wiary ) nie wiedzą, jakie rozwiązania Bóg przygotował dla nich. Czytelnik będzie tego świadkiem – abym mógł go przekonać, kim jest Bóg, na czym polega krzewienie i utrwalanie Czystej religijności – czasami nie pozbawionej popełniania błędów grzechu, ale pozbawionej śmieci ideologii religii. To rozwiązanie nie ma nic wspólnego z pisanym przeze mnie blogiem!

II
Moja niezaradność w relacjach z żoną, wynika z jej braku Wiary zawierzenia się Bogu - efekt słabej więzi z Nim , na rzecz utrzymania silnej rodzinnej więzi ze swoja matką, siostrą, a teraz Czesławem. Mariola nie wierzy, że mogłaby zmienić postępowanie swojej matki, a przede wszystkim swojej siostry Ani S. – więc nie chcąc cierpieć z pozycji „między młotem a kowadłem” , rzuciła mnie, by znaleźć sobie takiego mężczyzny, którego zaakceptuje matka i siostra ( nawet w czasie, gdy jest jeszcze zamężna ze mną ). Czesław nie jest jakimś wyjątkowym mężczyzną. Zapewne ma jakieś zalety, które ja nie posiadam, lub czasowo straciłem poturbowany przemocą mobbingu w KADS. W rzeczywistości to człowiek prostacki duchowo, nie mający dylematów moralnych, bez obowiązku do zreflektowania się nad swoją egoistyczną postawą, gdy pojawi się coś do zdobycia – do czego nigdy, w przyzwoitości, nie nabierze prawa. Ta prostota, stanowi o jego atrakcyjności dla kobiety, która woli rozwalić rodzinę, by tylko nie uświadomić sobie, jak wiele zawiniła przeciwko niej. Czesław nie sprzeciwi się częstowaniu alkoholem mojej córki przez osoby, z którymi moja zona ma większa więź od tej z Bogiem. Czesław nie sprzeciwi się zborowi KADS, gdy nie będzie respektował regulaminy tego kościoła – tym sposobem podważał w świadomości mojej córki, system wartości moralnych, które jej wpoiłem w Polsce . Czesław nie wyrzeknie się wizerunku boga, który pozwoli mu żyć kobietą zamężną i pracować zarobkowo po zachodzie Słońca w Piątek. ( tak będzie już za dwa tygodnie; tak było na przełomie 2012-2013r. … ) Czesław ma złe, obłudne, egoistyczne serce – które nigdy nie będzie promieniować miłością Chrystusa do mojej żony i córki. Czesław jest klasycznym „papierkiem lakmusowym” przez Boga wysłanym adwentystom Dnia Siódmego, by mieli dowód, że w ich działaniu brakuje zasad Miłości Agape, jest za to jest dużo kwasu przewrotności. Brak wiary mojej żony, że uda jej się zmienić mentalność swojej siostry Anię S., nie potrafiąc wymusić na mnie zgodę, bym w moim domu akceptował jej zachowanie; uzależniona od swojej siostry moją osobę poświęciła ( znajdując na tę sytuację, dodatkowe oczerniające mnie, uzasadnienia – jak to kobieta… )
Uwaga teraz. To w obecności Ani S. moja żona sama bez mojej wiedzy i zgody, w wakacje 09r. była po 24 godz. w nocy w knajpie pijanych Irlandczyków, zabierając ze sobą 14-letnia córkę. To w jej obecności, w wakacje 12r. - już po dwóch tygodniach od naszej ostatniej rozmowy ( na trzy dni przed przyjazdem Ani ) u boku mojej żony zjawił się Czesław. W ostatnie wakacje znów przyjechała - tym razem przywożąc ze sobą faceta, z którym od lat żyje bez ślubu. Mnie nie interesuje jak Ania żyje po za moim domem - ale w moim domu adwentysty Dnia Siódmego, powinna uszanować zasady moralne, w nim obowiązujące. Teraz tworzyli dwie dobrane pary: Ania ze swoim facetem i moja żona z Czesławem – w towarzystwie dzieci, jej piłkarzy, córki tego faceta i mojej córuchny. Już po jej wyjeździe, znów nastąpiło pogorszenie Agnes. W krótki czasie przeżyła gehennę w swoim źle zorganizowanym, pogmatwanym wartościowo moralnie życiu. Ale kobiece zwierzątko, jakim jest Ania S. takimi małostkowymi detalami się nie przejmuje…. szkoda czasu, które tak szybko mija.
Mariola nie wierzy, że istnieje możliwość oczyszczenia KADS z kłamstw, buty, bezkarności pastorów tego Kościoła, i ich kumpli - jakim np. był jej pierwszy mąż. Kiedy zbór w Pszczynie, poinformował zbór w Żorach, że przyjmowany do zboru Artur w tym czasie ciąga po sądach ją - członkinię zboru w Pszczynie, Żory zignorowały braterską informację, chrzcząc „w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego” człowieka, który w tym czasie wytoczył Marioli bodajże siedem spraw karny, a mojej osobie dwie. Uwaga teraz! Artura został chrzczony przez pastora seniora Edward Parmę. Pojawia się natychmiast pytanie: Jak ten pastor zachował wizerunek bezstronnego pokój czyniącego między zborami okręgu Diecezji Południe, w którym pełnił urząd pastora seniora?
Po raz któryś z rzędu, w trybie faktów dokonanych , przedstawiciel pastorskich struktur KADS „wymusił” na szeregowych współwyznawcach KADS „zapomnienie, wybaczanie – czyli schowanie pod kościelny dywan” ewidentnych pastorskich czynów niesprawiedliwości i kłamstwa; w przeciwnym wypadku musiałby pojawić się konflikt między zborami w Pszczynie i Żorach.
Przypomnę również, że w piśmie do sądu świeckiego z datą 05.12.05r. Artur powoływał pastora E. Parmy, wraz pastorem W. Szkopińskim na świadków jego oskarżenia, aby jako „mężowie zaufania publicznego” zeznawali przed sądem przeciwko mojej osobie.
Dlatego Czytelniku nie potępiaj mojej żony, że odrzuciła wiarę zawierzenia Bogu, pozbawiona pewności spodziewania się , że trwając w karności wobec Jego zakonu może czuć się szczęśliwa, nieopuszczona przez męża, zaspokajać swojej kobiece potrzeby. Odrzuciła zawierzenie się Bogu, gdy uległa światowej zasadzie: „ kiedy jesteś wśród wron, kracz tak jak i one” . Pozbawiona więzi z Bogiem, przez utratę wiary zawierzenia Bogu, popuściła cugle karności duchowo etycznej. Stała się ofiara syndromu grupowego myślenia.
I tylko grupowa reakcja zdrowej moralnej tkanki KADS może ponownie wzbudzić w niej nadzieję, potem wiarę zawierzenia…… potem odbudowanie Czysto duchowo moralnej więzi z Bogiem, z mężem i córką
Mat. 13: 20-21… A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, Ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy.

Tylko gdzie szukać w KADS tej zdrowej tkanki, tej zdrowej gleby?

III
Moja żona ulegając syndromowi grupowego myślenia ( groupthink) zatraciła wiarę zawierzenia się Bogu, ale jednocześnie nie zatraciła wiarę w istnienie Boga. Ten powszechnie występujący w KSADS fenomen socjologiczny, jest następnym przyczynkiem mojej niezdarności życiowej w KADS. A przyczynkiem tym jest wzajemne szydercze kpienie z samych siebie adwentystów Dnia Siódmego;, a także kpienia z Boga. Jest wiele przykładów tego typu szyderczego wypełniania przykazania miłuj Boga i bliźniego swego. – ja jednak, ze względu na ograniczony czas, a także wyznaczone ramy zadań mojego blogu, wykorzystam tylko kilka, jaką formę ilustracji tego szatańskiego fenomenu, istniejącego w Kościele Bożym.

Zanim jednak zilustruję, wskaże, że szydercze traktowanie przykazania miłuj Boga i bliźniego swego jest naturalnym logicznym, socjologicznym następstwem nieprzestrzegania regulaminów Kościoła Bożego , które streszczają się jednym słowem: miłuj Boga i bliźniego swego.

Przypomnijmy wydarzenie z publicznym zakneblowaniem mi ust - gdy mając zawiązane oczy szalikiem , nie mogłem sprzeciwić się temu co robi pastor Claudio Popescu ( lub Beata Śleszyńska – słyszałem i taki wariant ).
Pytanie: z kogo sobie kpił ten 30-letni smarkaczyna z NewBold College, gdy a priori – jeszcze przed zakneblowaniem mi ust – założył, że jego czyn, nie spotka się z oburzeniem „delikatnych, wrażliwych, subtelnych w Chrystusie” kobiet ze zboru w Londonderry; a raczej był pewny ich rechotania na widok poniżenia ojca w obecności 12-letniej córki? Ja Bogdan Szczęsny-Bury , w swym zrozumieniu: co dobre - a co nie, co przyzwoite - a co nie, stwierdzam, że pastor Claudio Popescu zakpił sobie z członków zboru w Londonderry. Ba! on zakpił sobie ze swego przełożonego Przewodniczącego Irish Mission – pastora Davida Neal, będąc pewny, że ten nie nałoży na niego sankcji dyscyplinarnych. On zakpił sobie z regulaminów KADS. On zakpił sobie z przykazania miłuj Boga i bliźniego swego. On zakpił sobie z Boga!
A ja było w przypadku pastora W. Szkopińskiego – który kpił sobie ze zboru, łamiąc wiele regulaminów KADS na zebraniu zborowym w Tychach w dniu 07.02.05r., podpisując ten szereg przestępstw swym „amen”: Bogdanie nie muszę Ci pokazywać w Prawie Zborowym/Manul Church artykułu prawa, na podstawie którego skreśliłem Cie z listy zborowej i całego KADS, bez podjętej decyzji całego zboru." ? Przypomnę, że na tym zebraniu był jego przełożony pastor senior Edward Parma, który by usprawiedliwić poczynania swego podwładnego, dodał i swój „ amen”: Bogdanie, obserwując cie od kilku tygodni, chcę ( przed całym zborem ) ci poradzić, abyś poszedł do psychiatry. Przytoczone przykłady w liście do pastora Teda C. Wilsona – Przewodniczącego Światowemu KASD, de facto przestawiają listę szyderczych kpin pastorów KADS stosowanych wobec szeregowych współwyznawców – co ciekawe, mimo to, występujących w ich oczach, jako dobrodzieje!.
Judy: 14-16… Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, Aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie ich bezbożne uczynki, których się dopuścili, i za wszystkie bezecne słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko niemu bezbożni grzesznicy. Są to ludzie biadający nad losem swoim, kierujący się swoimi pożądliwościami; usta ich głoszą słowa wyniosłe, a dla korzyści schlebiają ludziom.

Czytelniku – niezależnie czy wierzysz w Boga, czy wierzysz że Go nie ma - odwołaj się do logiki, by biorąc pod uwagę, że współwyznawcy KADS wierzą, że „Bóg wszystko widzi - nic przed Nim się nie ukryje”, pomyśl, czy ci adwentyści Dnia Siódmego ( w tym również pastorzy: Paweł Lazar, Andrzej Siciński, Marek Micyk ) rzeczywiście wierzą w istnienie Boga, nie okazując przy tym strachu – że zobaczy ich butę, próżność, poczucie bezkarności w niewypełnianiu zobowiązań pasterzy Pana Jezusa Chrystusa, lub urzędnika organizacji kościelnej – który ma obowiązek zwalczać wszelkie przejawy niesprawiedliwości i kłamstwa w tym Kościele?
Oczywiście rodzi się pytanie: dlaczego żyją w obłędzie spodziewania się, że wszystko widzący Bóg, przeoczy ich wielokrotne, notoryczne szydercze kpienie sobie z Niego, nawet wpajając to szyderstwo katechumenom rodzaju Czesława, dzieciom, i mojej prześlicznej pannicy?.
Kiedy będę gotów – odważę się wyjaśnić ten socjologiczny fenomen ideologii religii – która jest opium dla ludzkości. I zrobię to nie po to by dokopać moim braciom z KADS – których kocham w Chrystusie i przez Niego zapraszam do współpracy w moim projekcie ( ale bez tych waszych „uduchowionych” uczuciowo emocjonalnych ocen, co Bogu się podoba, a co nie! ). Zrobię to, bo świat powinien również mieć szansę poznać Boga, znaleźć nadzieję spodziewania się , że warto iść drogą moralności Pana Jezusa Chrystusa, nawet jeśli wymagać to będzie osamotnienie, hetero porzuconego przez żonę, lub homo nie potrafiącego znaleźć szczęście z kobietą.

Bóg Abrahama, Jakuba, Adwentystów Dnia Siódmego, jest rzeczywiście Miłością.

Dostrzec tę radosna nowinę będziesz mógł człowiek dopiero wtedy , gdy poczuje miłość na podstawie zdyscyplinowanego wypełniania Jego zakonu. Zanim pozna tę miłość, zna tylko jej surogat na podstawie uczuć i emocji ( szczególnie zakodowanych przez pamięć ciała pierwszych doznać, doświadczeń ) zrodzonych w swoim sercu.
Nie zależnie, czy jesteś potomkiem Abrahama, czy współwyznawcą KADS, innego Kościoła, ateistą – nie potrafiąc znaleźć zawierzenia, że przestrzegając zakonu Boga, możesz przeżyć szczęsne, pełne fajerwerków barw uczuć i emocji życie; nie tylko że nie znajdziesz uznania w oczach Boga, by z Nim żyć w Królestwie Niebios, ale tu na Ziemi będziesz tylko "świętobliwym" cynikiem, lub gorszącym się okrutnikiem, lub ofiarą cyników i okrutników. Ja tam wolę być niezdarnym samotnikiem wśród wspomnianych powyżej. .
Mój amen.

Ps. W następnej części Co o jest Prawda, wyjaśnię, dlaczego mam moralne prawo – a nawet obowiązek, ujawniać publicznie to co się dzieje w KADS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz