Jesteś dla mnie jedyną kobietą, do której dziś mógłbym zbliżyć się seksualnie. Nie dlatego, że jestem twoim niewolnikiem w sferze uczuciowo emocjonalnej, ( tym samym niewolnikiem faktu, że żyjesz z innym mężczyzną ) – ale dlatego, że jesteś przeze mnie poślubioną przed Bogiem. Miałem wiele kobiet, ale żadna z nich nie miała status mojej żony. To szczególne szczęsne satysfakcjonujące uczucie brać w ramiona kobietę, która będąc żoną, dobrowolnie zobowiązała się być wierną swemu mężowi, swoje ciało tylko jemu ofiarować – jednocześnie czerpiąc z tego kobiecą uczuciowo emocjonalną satysfakcję. Zrozumiałem to, dopiero po związaniu się z kobietą węzłem małżeńskim. Ta szczególna więź związku małżeńskiego między mężczyzną a kobietą pozwala przetrwać najgorsze koszmarne straty, np. utratę życia w ogrodzie Edenie, przez konieczność opuszczenia go, w konsekwencji popełnienia błędu wobec regulaminów obowiązującym na tym terenie jurysdykcji Prawa Boga. Wspólne poniesienie konsekwencji popełnionych błędów w małżeństwie, umacnia więź między małżonkami…. Wtedy ich seksualne zbliżenie otrzymuje dodatkowe uczuciowo emocjonalnej podniety.... tak cenne dla kobiety i mężczyzny . Kobieta otwiera się w zaufaniu, a mężczyzna dostrzegając to zaufanie, bierze w posiadanie jako zobowiązanie otaczania opieką, nawet za cenę oddania własnego życia. Oto prawdziwa duchowo rozkosz… która bynajmniej nie ogranicza w osiągnięciu cielesnej rozkoszy, a raczej przysparza nowe możliwości, odkrycia….
…i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem. A człowiek i jego żona byli oboje nadzy, lecz nie wstydzili się….
Zawstydzili się dopiero wtedy, gdy uświadamiając sobie popełnienie grzechu, nie chcieli wspólnie zreflektować się na przyczynami popełnienia grzechu; tym czasem szukać usprawiedliwienie w oskarżaniu innych .
Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem.
Wąż mnie zwiódł i jadłam
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: „gdyby w tamtym czasie na świecie był jeszcze drugi mężczyzna, czy Ewa – rezygnując ze wspólnego z mężem wyjaśnienia przyczyny ich popełnienia fatalnego w skutkach błędu - rozwiodła by się z Adamem?”
Twoje trwanie „między młotem a kowadłem” uniemożliwiało przeprowadzenie wspólnej małżeńskiej refleksję, wyjaśniającej – z zachowaniem sprawiedliwości i prawdy - co jest przyczyną problemów naszej córki. Twoje dowody w staraniu w seksualnym oddawaniu mi się, nie mogły wzbudzić we mnie, tej uczuciowo emocjonalnej satysfakcji; raczej przygnębienie, które starałem się przed Tobą ukryć ( następny mój błąd, niekonsekwencja - domagam się od Ciebie zachowania pokory wobec zakonu Boga, a jednocześnie schlebiam twojej kobiecej dumie ) Sprawę pogarszał fakt, że nie mogłem Ci w tych okolicznościach powiedzieć, że nam obojgu, w naszym zbliżeniu, potrzebna jest otwartość żony, a nie jednej z tych wcześniej znanych mi kobiet.
Będąc „między…” nie mogłaś być moją żoną - tylko swojej matki, siostry, zboru w Londonderry, własnej próżności i dumy.
Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego
Popełniałem wobec Ciebie i Agnes wiele błędów – gorzej, ciąg następujących po sobie błędów! Nie byłem przygotowany na zdradę braci z sióstr kościelnej rodziny; nie byłem przygotowany na zdradę własnej teściowej i szwagierki – jednocześnie tak zasadowo kochający Ciebie i naszą córkę, by przyjąć postawę obojętności moralnej wobec ataków na jedność naszej rodziny na fundamencie duchowo etycznych norm KADS. Moja zasadowa miłość Agape nie była w pełni dojrzała, więc rozgoryczony zachowaniem zboru w Londonderry, nie potrafiłem pielęgnować trwałość uczuciowo emocjonalnej więzi między nami. Nie chcąc narzucać się moim najdroższym kobietom swym rozgoryczeniem, opuszczałem was, uciekając na plażę Benone, lub inne odosobnione miejsce, gdzie mogłem wykrzyczeć swoje rozgoryczenie – w rzeczywistości, samolubnie pozostawiając was, jeszcze bardziej narzucając się wam swym rozgoryczeniem.
Byłem napuszony, zapyziały, po prostu głupi! Po zebraniu zborowym z datą 09.04.09r. zrozumiałem swój błąd – wycofałem się z pola frontu doktrynalnej wojny prowadzonej przez Przewodniczącego Irish Mission Pastora Davida Neal razem ze zborem w Londonderry, przeciwko mojej osobie…. Wróciłem do moich kobiet…. powoli uczucia i emocje nabierały szczęsnych barw między nami…. Finałem tego był nasz wspólny - tylko Ty i ja - wyjazd do Szkocji w rocznicę naszego ślubu. Ale przeciwnik Boga i miłości Agape nie odpuścił…. Sam gorąco zapraszałem twoją siostrę Anię, aby przyjechała do nas, do Londonderry..... Jej zachowanie już w dniu przybycia ( postawienie na stole w kuchni butelkę alkoholu ) wystawiło Cię na próbę wierności żony wobec męża, a także wiernej Panu Jezusowi Chrystusowi; mnie zaś na próbę wierności zasad, z pomocą których pragnąłem przygotować córkę do zbudowania szacunku do samej siebie, uwierzenia we własne możliwości, jakimi obdarzył ją sam Bóg. Znów zajęłaś stanowisko „między…” ; znów nie wspierałaś swego męża, przed intruzami, lekceważącymi duchowo etyczne fundamenty, na których opierała się jedność uczuciowo emocjonalna członków rodziny Szczęsny-Bury.
Sytuacja wymagała podjęcia wspólnej małżeńskiej refleksji.... podejmowaliśmy ją – ale była ona z góry skazana na osiągnięcie duchowo etycznego, tym samym uczuciowo emocjonalnego szczęsnego konsensusu; ponieważ rozmowy ze mną prowadziłaś z pozycji „między”… swoim mężem, a swoją matką i siostrą ( których niemoralne zachowanie – sama to przyznawałaś! - było zarzewiem problemów w naszym domu ). Pragnienie zachowania pozycji „między..” automatycznie zmuszała Cię do usprawiedliwiania zachowania swojej matki i siostry – tym samym , do deprecjonowania mojej postawy ojca, troszczącego się od wychowanie córki . Kiedyś tak się w tym procederze zagalopowałaś, że chcąc umniejszyć poziom winy swojej matki, oczerniłaś pamięć mojej zmarłej matki, twierdzeniem: „Bogdanie, mówisz o mojej matce źle, a przecież twoja matka, jak żyła, to puszczała się z wieloma mężczyznami” Słysząc to, odszedłem od Ciebie, bojąc się, że mogę Cię uderzyć…. Nigdy nie miałaś osobistego kontaktu z moją matką, nasze rodziny nie znały się – to była jawne oszczerstwo, do którego pociągnął Cię twój „stary człowiek”, pod wpływem którego znalazłaś się w momencie odstąpienia od zasad Bożych, by móc zająć pozycję „między….” mężem, który przeciwstawia się częstowaniu swojej córki alkoholem, a osobami, które ją wprowadzają ją w świat alkoholu, knajp, muzyki pobudzającej pożądliwość ciała, z jednoczesnym zabijaniem duchowych uczuć. Widząc złe geny „starego człowieka” swej matki, czułaś potrzebę znalezienie złych genów „starego człowieka” mojej. Wiara kobiet z Izj.4:1 potężne góry oszczerstw może przenosić na dowolne miejsce w konflikcie racji stron „między….”
Nawet, jeśli ja nie potrafiłem Cię przytrzymać na stronie sprzeciwiania się częstowaniu naszej córki alkoholem, to sam fakt, że w Instytucie Zdrowia przy WSTH w Podkowie Leśnej uzyskałaś tytuł Licencjata, na podstawie pracy pt: „szkodliwość działania alkoholu na zdrowie dziecka” powinien Cię do tego zmobilizować.
Matczyna miłość do dziecka przede wszystkim powinna Cię zmobilizować.
Dziś nasza córka sens radosnego życia widzi w piciu alkoholu i bywania w knajpach – a przecież jej psychika jest do tego kompletnie przygotowana – czego dowodem jest kupienie jej pieska, jako formy znalezienia sobie przyjaciela…. Ja jej nie popychałem w objęcia żądzy genów jej osobistego „starego człowieka”, starając się ukształtować w jej sercu charakter „nowego, Chrystusowego” – a mimo to moją osobę oskarżasz o przyczyny jej upadku z wyżyny osiągającego bardzo dobre wyniki w nauce i sporcie, do dołu w którym obecnie się znajduje ( znamienny fakt: podobnie jak ja, tak również nasza córka już nie może mieszkać w naszym domu… w którym może mieszkać Czesław, twoja siostra i matka ).
Niewątpliwie potrzebowałem mobilizującej pomocy z twojej strony. Taką pomoc jest niezbędna tak dla męża, jak dla żony – w tym zawiera się zrozumienie Boga decyzji stworzenia instytucji małżeńskiej
Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego. Utworzył więc Pan Bóg z ziemi wszelkie dzikie zwierzęta i wszelkie ptactwo niebios i przyprowadził do człowieka, aby zobaczyć, jak je nazwie, a każda istota żywa miała mieć taką nazwę, jaką nada jej człowiek. Nadał tedy człowiek nazwy wszelkiemu bydłu i ptactwu niebios, i wszelkim dzikim zwierzętom. Lecz dla człowieka nie znalazła się pomoc dla niego odpowiednia. Wtedy zesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął. Potem wyjął jedno z jego żeber i wypełnił ciałem to miejsce. A z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do człowieka.
Żeby jednak ta pomoc zadziałała, wzbudzając miłosna wdzięczności, szacunek, zaufanie, otwartość do współmałżonka – partner w związku małżeńskim, który przyjmuje pomoc, musi mieć pewność, że współmałżonek jest przy nim, nie między nim a kimkolwiek lub czymkolwiek!
Zajęcie pozycji „między…” jest pierwszy jawnym krokiem odsunięcia się od współmałżonka. Jest wstępnym krokiem rozpoczęcia procesu rozwodowego.
W naszym przypadku, Droga Żono, twoje uczestnictwo we wspólnym analizowaniu przyczyny problemów naszej córki z pozycji „między…” zawsze przyjmowało charakter oskarżycielski mojej osoby i obrończy swojej matki i siostry. Te rozmowy miały tylko jeden charakter – twój monolog, w którym analiza „prawdy” przyczyny problemów naszej córki, musiała zmieścić usprawiedliwienie postępowania twojej matki i siostry. To skutkowało w cyklu przyczynowo skutkowym, że w tych monologach było co raz mniej cytatów z Biblii, a coraz więcej z Internetu. Pamiętam, że w naszych rozmowach raz nawet przyplątał się jakiś mnich buddyjski z radami uzyskania spokoju wewnętrznego… miejsce dla Chrystusa było coraz mniej w naszych rozmowach. .. musiał więc przyjść czas na kogoś takiego jak Czesław, który na nabożeństwa sabatowe z udziałem Pana Jezusa Chrystusa zaczął chodzić po, by Cię skłonić do otwarcia.
Następnym skutkiem zajęcia pozycji „między…..” było to, że nie potrafiłaś mi powiedzieć czego oczekujesz ode mnie – swego męża; jakie potrzeby kobiety, żony, matki, siostry duchowej powinien zaspokoić. Im bardziej natarczywie definiowałaś swoje potrzeby, tym bardziej - z deklarowanej pozycji „między….” definiowałaś nazwy zarzutów moich grzechów; jednocześnie nigdy nie przedstawiając kontekstu okazjonalnego, który zweryfikowałby zasadność twoich definicji grzechów, jakoby przeze mnie popełnionych! Tak zabijałaś w naszym związku zaufanie, świadomość bycia potrzebnym dla żony , troskliwość, współczucie, szacunek i otwieranie się. Seks między nami ewoluował w rejony po za miłością Agape. Stawał się – dla Ciebie usprawiedliwieniem, że się bardzo starasz ratować nasz związek; dla mnie – właściwie wszystkim, tylko nie tym co naprawdę liczy się w związku małżeńskim, czyli:
Kobieta otwiera się w zaufaniu, a mężczyzna dostrzegając to zaufanie, bierze w posiadanie jako zobowiązanie chronienia, nawet za cenę oddania własnego życia. Oto prawdziwa duchowo rozkosz… która bynajmniej nie ogranicza w osiągnięciu cielesnej rozkoszy, a raczej przysparza nowe możliwości, odkrycia….
…i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem. A człowiek i jego żona byli oboje nadzy, lecz nie wstydzili się….
Twoja postawa „między….” sprowadziła naszą córkę do pozycji między swoim ojcem a babcią, ciocią, a w któryś momencie Czesławem. To sprowadzenie naszej małoletniej córki do pozycji „między….” ojcem a jego przeciwnikami - z ( niezbędnym w takim momencie ) towarzyszeniem indoktrynacji uświadamiania jej, że jest to dla jej dobra – musi dziecku zburzyć system wartości, jaki wpoił jej ojciec ( nie przez siłę, ale przez wspólne , krok po kroku, osiąganie sukcesu ); powodując w dziecku śmierć zaufania do ojca, szacunek. Życie dziecka straci równowagę, harmonię….. to jest prawdziwy powód upadku Agnes.
Twoja postawa „między” swoim mężem, a osobami łamiącymi duchowo etyczne zasady regulaminów KADS, sprowadziła Cię do miejsca "między" Panem Jezusem Chrystusem, a osobami łamiącymi regulaminy Jego Kościoła; zgodnie z wiarą kobiet z Izj.4:1.. W owym dniu uchwyci się siedem kobiet jednego mężczyzny, mówiąc: Swój własny chleb będziemy jadły i swoim własnym odzieniem będziemy się przyodziewały, niech tylko twoim imieniem się nazywamy, zdejmij z nas naszą hańbę!
przy czym owym mężczyzną może być moja osoba- twój mąż, którego nosisz nazwisko, jawnie mieszkając z Czesławem; lub Pana Jezusa Chrystusa, gdy nosząc nazwisko Chrześcijanka, jawnie mieszkasz z mężczyzną, z którym Pan nie związał Cię węzłem małżeńskim.
Z pozycji „między….” zmuszona byłaś kpić sobie z nauki Słowa Bożego, jako przestarzałe, już nieaktualne dla obecnych czasów:
1 Tymoteusza 2: 9-15…. Podobnie kobiety powinny mieć ubiór przyzwoity, występować skromnie i powściągliwie, a nie stroić się w kunsztowne sploty włosów ani w złoto czy w perły, czy kosztowne szaty, Lecz jak przystoi kobietom, które są prawdziwie pobożne, zdobić się dobrymi uczynkami. Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości; Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech; Lecz dostąpi zbawienia przez macierzyństwo, jeśli trwać będzie w wierze i w miłości, i w świątobliwości, i w skromności.
co „duchowo etycznie” pokrywało się z nastawieniem twojej matki do innej nauki biblijnej:
Tytusa 2: 3-5… Że starsze kobiety mają również zachowywać godną postawę, jak przystoi świętym; że nie mają być skłonne do obmowy, nie nadużywać wina, dawać dobry przykład; Niech pouczają młodsze kobiety, żeby miłowały swoich mężów i dzieci. Żeby były wstrzemięźliwe, czyste, gospodarne, dobre, mężom swoim uległe, aby Słowu Bożemu ujmy nie przynoszono
Z pozycji „między….” przeniosłaś się na stronę swojej matki i siostry, łatwo identyfikując z nimi w sferze sumienia wyznawanej wiary „moje jadło i szaty – nie Boga, będę wykorzystywać na drodze do Boga wybaczającego”. I stało się! – ujawniło się rodzinne pokrewieństwo genów twojego „starego człowieka” z tym staruchem od twojej matki, siostry.
Z pozycji „między…” nastąpiło twoje zbliżenie z osobami, które w zborze w Londonderry, jawnie, publicznie, łamały wszystkie przykazania Dekalogu; oprócz 7: „nie cudzołóż”. Dlatego w konsekwencji cyklu przyczynowo skutkowego:
Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny
musiał również nastąpić przypadek cudzołóstwa.
„Stary człowiek” górą w sercu twoim! "Nowego" zaprowadźcie na krzyż Golgoty..... niech tylko twoim imieniem się nazywamy, zdejmij z nas naszą hańbę!
Aby to usprawiedliwić musiałaś tworzyć historyjkę, że jesteś teraz z Czesławem, ponieważ ja Cię opuściłem, żądając od Ciebie rozwodu. Czas więc, a by i ten aspekt omówić, wykorzystując mój postępek wysłania Ci Listu Rozwodowego….
Książkę dedykuję mojej Rodzicom: Michalinie Bury i Leonowi Szczęsny i Kochanej Agnes
O mnie
- Bogdan Szczesny-Bury
- Londonderry, United Kingdom
- adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz