O mnie

Moje zdjęcie
Londonderry, United Kingdom
adres: happybodzio@interia.eu , jestem Polakiem, wykluczony z instytucji kościelnej globalnego KADS Seventh-day Adventist Church copyright: Bogdan Szczesny - Bury

piątek, 22 listopada 2013

Zostałem wezwany na policję….

W ostatnich tygodniach jestem bardzo zajęty po za domem. Był czas, że wychodziłem z domu przed 7 rano, a wracałem po 17, by po szybkim obiedzie iść do następnej pracy. Teraz mam niewiele więcej czasu; z tego powodu, w ostatnim tygodniu „milczałem” na swym blogu . Jest kilka postów, które powinny się już ukazać w blogu, jednak nie mam na czasu by je zredagować . Pojawiła się natomiast nowa okoliczność, której należy niezwłocznie poświęcić uwagę.
Moja żona - po moim ujawnieniu w poście pt: „Obłudna postawa mojej żony w sprawie tragedii naszej córki” z data 13.11.13r. że wolała pozostać z uczestnikami studium biblijnego ( członkami zboru w Londonderry ) , zamiast zatroszczyć się o naszą córkę, gdy ta rozgorączkowana chamskim potraktowaniem jej ojca przez Stanisława Śleszyńskiego ( przy całkowitej akceptacji Marioli i reszty „delikatnych kobiet w Chrystusie”, także mężczyzn i dzieci ) wybiegła z sali do ubikacji - uległa emocjom swoje próżności, zgłaszając na policje donos, że swoimi przyjazdami pod domy rodziny Szczęsny-Bury „stresuję” ją, gdy w tym domu spędza czas w objęciach swego cudzołożnego kochanka Czesława. Poskarżyła się również, ze piszę blog.
Zostałem wezwany na policję.

W Poniedziałek 18.11.13r. około 17.00 spotkałem się z constable Ms. Laurą.
Oto relacja z tego spotkania. ( oczywiście, ze zrozumiałych względów, nie będę przytaczał co mówiła ta przemiła policewoman ). Tak więc najpierw przedstawiła treść donosu mojej żony, przekazując kopię notatki oficjalnego zgłoszenie; potem zaapelowała, aby zaprzestał podjeżdżać pod mój dom, i wspominał w moim blogu sprawy mojej rodziny.
W odpowiedzi, zapewniłem ją, że nigdy nie zbliżałem się do mojej żony, lub jej konkubena Czesława, a także nigdy nie wysiadałem ze swego samochodu, gdy moja żona lub Czesław byli w pobliżu. Dodałem, że mój samochód zawsze stał na drodze publicznej. Wspomniałem również, że tylko w Tesco zdarzyło mi się wpaść na ich obojga, robiących zakupy, gdzie mówiłem do nich „dobry wieczór”; fakt, że oni mi nie odpowiadali dobrym chrześcijańskim słowem…. ( tego oczywiście nie mówiłem constable będącej „na służbie”! )
Wspominałem również, że moje podjazdy miały różny powód. Na Jesieni 12r. przywoziłem kwiaty dla mojej żony ( nie zdając sobie sprawę, że w moim domu jest już Czesław ) Próbowałem również – pod osłoną nocy – popatrzeć na swoją córką, za która tęskniłem; czego nie mogłem czynić w Lato, gdy dni są długie, więc Agnes mogłaby mnie dostrzec. Nie wiedziałem, że jest w szpitalu już od Lipca 12r. aż do Lutego 13r. Na Wiosnę 13r. podwoziłem koleżankę z pracy, która mieszkała w pobliżu. We Wrześniu 13r. by zdobyć dowody, że moja żona sypia z Czesławem. A teraz uważaj Czytelniku!.
W Październiku/Listopadzie 13r. – by wypełnić powinności adwentysty Dnia Siódmego; czyli podjeżdżałem na moment pod mój dom, by z stamtąd wysłać esemesa do pastora Weiresa Coestera i starszego zboru Renii W. ( lub jej męża Mariusza W. ), donoszące, że Czesław nadal pomieszkuje razem z moją żoną . Zanim moja przemiła rozmówczyni „połapała” co do niej mówię, celowo – podkreślając – stwierdziłem, że moja żona żyjąc z Czesławem, popełnia grzech!
Wiedziałem, że constable Ms. Laura zaoponuje….
W ten sposób zdobyłem okazję głosić Jej Prawdę
Powiedziałem jej, ze zdaje sobie sprawę, iż według prawa świeckiego UK, moja żona nie popełnia przestępstwa, żyjąc w cudzołóżnym związku. Ja respektuję to prawo – dlatego cierpliwie znoszę, szydercze zachowanie się Czesława, gdy pokazuje mi środkowy palec ku górze, wracając z pracy do mojego domu, biorąc w nim prysznic, a potem schodząc do kuchni przygotowując sobie posiłek; tymczasem moja żona była w pracy.
Dalej w swym głoszeniu Prawdy, przypomniałem Ms. Laurze – reprezentującej prawo UK, że obywateli, rezydentów UK, dobrowolnie wstępujących do Seventh-day Adventist Church , obowiązują normy moralne, które nie koniecznie musza być wymagane prawo UK na zewnątrz Seventh-day Adventist Church, do którego należy moja żona i ja. Tak więc regulaminy naszego Kościoła, a także samo Słowo Boże wymaga ode mnie, aby ujawnił pastorowi naszego kościoła, prawdę o postępowaniu mojej żony. Dlatego podjeżdżam na króciutka chwilę pod mój dom, by stwierdzić, że zamężna adwentystka Dnia Siódmego, moja żona, nadal – od Maja 13r. czyli mojej pisemnej prośby, by zbór zareagował na ten patologiczny stan rzeczy w mojej rodzinie i w samym zborze w Londonderry. , jawnie żyje w cudzołóżnym związku z obcym mężczyzną, kpiąc sobie z ofiary Boga dla małżeństwa w separacji ; czyli Bożej ofiary z krzyża Golgoty: Czasu Łaski! ( oczywiście o Czasie Łaski nie wspominałem … )
Spytałem policewoman, czy ją obowiązują regulaminy policjanta. Odpowiedziała, ze tak. Spytałem więc, czy nadal byłaby policjantem - gdyby celowo świadomie lekceważyła moralne zasady obowiązujące osoby pełniące służbę policjanta. Odpowiedziała – nie!
( że też tylko po za KADS spotykam osoby, które są świadome, iż moralne prawo do określania się kim jestem? nie w osobistym uczuciowo emocjonalnym ( czytaj: próżnym, zapyziałym, dumny, ) przekonaniu należy szukać, ale w szczerej uczciwej konfrontacji z normami obowiązujących zasad moralnych; czyli w skanowaniu, refleksji )
W takim razie – stwierdziłem – powinna zachować respekt do mojej osoby, gdy wypełniam swoja adwentysty Dnia Siódmego powinność.. nawet jeśli moje postępowanie kojarzy się jej z postępowaniem zazdrosnego męża!
Aby ją przekonać, ujawniłem jej prawdę, że jako adwentysta Dnia Siódmego, celowo zrezygnowałem z możliwości zarabiania około 340 Euro na tydzień, tylko dlatego, że zmuszony byłbym pracować w siódmy dzień tygodnia, czyli Sobotę. Powiedziałem jej, ze jestem mężczyzną zasad – oczywiście rezygnując z wyjaśnienia, że moje przestrzeganie świętowania sabatu ( w tym nie wykonywanie zaplanowanych pracy, robienie zakupów ) to nie bezmyślne trzymanie się „reguł gry” – ale sposób budowania wiary zawierzenia się Bogu )
Na koniec zapytałem ją, czy w prawo UK zabrania częstować alkoholem małoletnie dzieci – wbrew wyraźnemu sprzeciwowi ojca tego dziecka. Potwierdziła, że prawo UK karze tego typu postępowanie.
Nie zadałem jej pytanie, czy prawo UK zabrania 30-paroletnemu nauczycielowi zamykać się sam na sam z nastoletnią uczennicą – rzeczywiście istnienie taki prawny zakaz….. a nuż sam siebie bym skusił do opowiedzenia ( doniesienia ) historii, jak to pastor Claudio Popescu, zamknął się sam na sam z moja wtedy 16-letnia córką w mieszkaniu Gośki G.; tak że musiałem 10 minut pukać do mieszkania, by ten degenerat mi otworzył… Agnes była bardzo zmieszana. A gdy chciałem ja ze sobą zabrać do domu, ona odmówiła – wtedy Claudio Popescu zagroził mi, że jeśli natychmiast – bez córki – nie opuszczę dom Goski G. to on zadzwoni na policję!
O tym incydencie natychmiast doniosłem Przewodniczącemu irish Mission Davidowi Neal – nie zareagował dyscyplinarnie!
O tym incydencie dowiedziała się moja żona i jej matka Irena C. – a mimo to nadal dopuszczali naszą córkę do tego degenerata; moja teściowa nawet przekonywała Agnes, że Claudio jest fajnym pastorem, za to ja krytykantem, itd. itp.
Potem moja teściowa – również adwentystka Dnia Siódmego, zaczęła chwalić Czesia ( tak go pieszczotliwie sympatycznie nazywa ) przed naszą córką, sankcjonując w ten sposób cudzołóżny związek swoje córki – tym samym łamiąc kilkanaście wskazówek Słowa Bożego – tym samym, bezpośrednio siebie i swoją córkę Mariole Szczęsny-Bury, a pośrednio wnuczkę Agnes, wciągając w zatracenie grzechu, który odgradza ją, córkę i wnuczkę od Boga, a także od życia w Królestwie Niebios.

Pisząc teraz te słowa, oświadczam nice constable Ms. Laurze – że powyższe stwierdzenie nie jest moim autorstwem, tylko samego Boga. Proszę wiec Jego aresztować, ciągać po sądach!!!!

Kiedy ujawniłem jej prawdę, że w Lato 09r. moja teściowa Irena C. i szwagierka Anula S. złożyły na policje w Londonderry fałszywy donos , że w naszym domu stosuję przemoc psychiczną i fizyczną – tylko dlatego, że sprzeciwiłem się ich częstowaniu mojej córki alkoholem, zabieraniem do knajpy o północy; oświadczyła mi , że jej policyjny obowiązek w sprawie donosu mojej żony, dotyczył tylko poinformowania mnie o tym donosie.
Ja ją poinformowałem, że nie zamierzam przerwać pisać swój blog.
Pożegnaliśmy się podając sobie rękę ( Stasiu Śleszyński, ucz się przyzwoitych manier od ludzi z poza kościoła, takich, jak constable Ms. Laura! )
Już z własnego samochodu, wysłałem do Pani „władzy” esemes z podziękowaniem, za miłe potraktowanie mojej osoby …..

Tak było na początku tego tygodnia. Dziś w Piątek 22.11.13r. po powrocie z miasta, znalazłem list z adwokata mojej żony, który domaga się ode mnie, abym na swoim blogu przestał poświęcać uwagę Marioli i jej rodzinie: matce Irenie C. Anuli S. – gdyż w przeciwnym razie, sprawa zostanie zgłoszona do sądu.
Oto co zamierzam mu napisać i przesłać w najbliższy Poniedziałek.

Internet został stworzony dla zapewnienie człowiekowi możliwość ujawnienia prawdy. Po wyczerpaniu wszelkich możliwości dla rozwiązania problemów naszego małżeństwa, naszej rodziny, a przede wszystkim naszej córki Agnes – ostatnim rozwiązaniem pozostał mi blog.
Tylko pełnomocny wyrok sądu, może zabronić mi pisać na moim blogu prawdę o przyczynach tragedii mojej córki, mojej osoby, jako jej ojca. ( zapewniam, że zachowuje powściągliwość w ujawniani całej prawdy o mojej żonie, teściowej i szwagierce )
Moja Żona nie jest wstanie zrozumieć, że nawet prawny zakaz sądu , nie zabroni mi pisać – w trybie pozornej fikcji – to co mnie boli, było przyczyną depresji, skłania do przemyśleń. Dlatego najskuteczniejszym rozwiązaniem jest pojednawcze wspólne wyjaśnienie prawdziwych przyczyn tragicznej sytuacji naszej rodziny, a przede wszystkim naszej córki.

Oboje z Żoną należymy do tego samego Kościoła – Seventh-day Adventist Church. Moja Żona, tak jak ja dobrowolnie wstąpiła do tego kościoła, dobrowolnie nadal jest jego członkiem – dlatego najlepszym pokojowym rozwiązaniem naszego rodzinnego problemu, byłoby przeprowadzenie pojednawczego wspólnego wyjaśnienia pod opieką tego Kościoła. Zapewniam, że przed rozpoczęciem pisania swego blogu złożyłem taką propozycję naszemu kościołowi ….

Od kilku lat, prowadzę pisemną korespondencję z moja Żoną ( dlaczego w ten sposób – wyjaśnię w innym miejscu ). Ta korespondencja wiarygodnie potwierdza, że moja Żona tego typu ( pokojowe ) wyjaśnienia, wielokrotnie pogardliwie odrzucała – jednocześnie będąc w bliskim związku z obcym mężczyzną Czesławem S. , który mieszka w domu naszej rodziny. Wykorzystując moją miłość do córki, ma Wiosnę 12r. moja żona skłoniła mnie, abym dobrowolnie - dla jej dobra naszego dziecka - tymczasowo wyprowadził się z naszego mieszkania. Jednak zamiast współpracować ze mną dla poprawy naszej córki, związała się z obcym mężczyzną, wspomnianym Czesławem S. ; czemu sprzyjały jej matka Irena C. i Ania S.
Moja Żona nie dysponuje wiarygodnym – dla sądu – materiałem dowodowym, potwierdzającym, że zostałem urzędowo dyscyplinarnie zmuszony do opuszczenia naszego mieszkania – które nie jest wynajęte lub kupione; ale otrzymane z przydziału Housingu Executive. Nie dysponuje również wiarygodnym – dla sądu – materiałem dowodowym, potwierdzającym, że to moja osoba jest winna tragedii naszego małżeństwa, naszej rodziny, a przede wszystkim naszej córki! Tymczasem , ja dysponuje materiałem, który potwierdza, że tylko ujawnienie prawdy na moim blogu ( częściowe – w stopniu minimalnym ), może zmusić moją Żonę, do podjęcia procedury wyjaśnienia - mediacyjnego lub sądowniczego - prawdziwych przyczyn tragedii naszej córki. Tym samym daje szansę postawienia prawidłowej diagnozy przyczyn jej choroby – co rokuje duże szanse całkowitego wyleczenia.
Oświadczam, że kilka lat temu bezskutecznie prosiłem moją Żonę, o wspólne uczestniczenie w spotkaniach w Poradni małżeńskiej ( przepraszam – ale nie pamiętam irlandzkiej nazwy tego typu instytucji . )

Proszę udzielić mojej Żonie prawnej informacji: „W Union British częstowanie małoletniego dziecka alkoholem jest przestępstwem”! Jeśli moja Żona nie zgodzi się na to pojednawcze wspólne wyjaśnienie prawdy o rzeczywistym aktywnym udziale mojej Żony i jej rodziny w doprowadzeniu do tragicznej sytuacji naszej córki; zamiast rodzinnego pokojowego rozwiązania pozostanie konfrontacyjne: czyli w sądzie. Proszę porozmawiać z moją Żoną o konsekwencjach jakie mogą spotkać ją, jej rodzinę, w przypadku, gdy sprawa trafi na wokandę sądu. Zapewniam, że jestem merytorycznie przygotowany na taką ewentualność.
Mam dowody, że moja Żona – na wiele miesięcy przed rozpoczęciem pisania mojego blogu, publicznie ujawniła nasze prywatne sprawy – co m.in. było przyczyną nagłego pogorszenia się staniu zdrowia mojej córki w lato 12r. , tak że musiano ją zabrać do szpitala na okres aż do Lutego 13r. Dokładnie w tym czasie Czesław S. żył z moja Żoną – czego nie wiedziałem, nie zbliżając się do naszego domu, wypełniając prośbę mojej żony, aby nie pokazywać się naszej córce. Zapewniam, ze jestem gotów do pokojowej współpracy w rozwiązaniu problemu naszego małżeństwa, a także sprawy wspólnego dysponowania naszym wspólnym małżeńskim majątkiem! To niedopuszczalne, aby moim majątkiem mógł dysponować obcy mężczyzna – tylko dlatego, że moja Żona, jej matka i siostra według swoich obrażonych kobiecych uczuć, osądziły moją osobę, wydając wyrok odseparowania mnie od mojego majątku. Kocham moja córkę – dlatego dobrowolnie ( tymczasowo ) zrezygnowałem z korzystania z tego majątku. Jednak fakt, ze Czesław S. może jawnie – kpiąc sobie ze mnie – korzystać z mojego majątku, uważam za wysoce niemoralny, a nawet karygodny!

Bogdan Szczęsny-Bury

Ps. Proszę o poinformowanie mnie, jaką decyzję podjęła moja Żona.
Kocham moja Żonę i córkę – dlatego nadal jestem gotów rozmawiać z pokojowej atmosferze , nie domagając się jednocześnie, aby wróciła do mnie; pozostając z Czesławem.
Jej powrót do mnie, musi najpierw nastąpić przez powrót do Pana Jezusa Chrystusa i Jego zakonu moralnego.
Zapewniam, że gdyby moja Żona nie była członkiem Seventh-day Adventist Church – to mając dowody jej zdrady małżeńskiej z Czesławem S. od razu pozwał bym ją do sądu o zdradę małżeńska.
Ponieważ ona jest członkiem Seventh-day Adventist Church, dlatego, - trzymając się zasad naszego Kościoła - domagam się pokojowego rozwiązania problemu naszego małżeństwa. Najpierw o to prosiłem moją Żonę i nasz Kościół w prywatnej korespondencji – teraz przez Internet.

Nie jest prawdą, że na forum Internetu, chcę oczernić moją Żonę i jej rodzinę. Gdybym chciał to zrobić, pisałbym jako anonim!
Powtarzam – moja Żona nie rozumie potęgę wolności słowa i pióra. Dlatego proszę wyjaśnić Jej to, by w ten sposób zmusić do pokojowego rozsądnego rozwiązania naszych problemów. Pierwszym właściwym krokiem do tego mądrego rozwiązania będzie oddalenie z naszego mieszkania Czesława S. Przynajmniej do czasu wyjaśnienia przyczyn tragedii naszej rodziny.


Koniec pisma do adwokata moje żony.
Podsumowanie.

Jeśli dojdzie do świeckiego procesu sądowego, w sprawie ujawnienia przeze mnie prawdy o cudzołożnym związku mojej żony z Czesławem, przegranym będzie przede wszystkim Seventh-day Adventist Church/Kościół Adwentystów Dnia Siódmego. Dlaczego?
Ponieważ ja się nie wycofam z ujawniania prawdy o jawnym tolerowaniu związku cudzołożnego zamężnej adwentystki Dnia Siódmego z obcym mężczyzny ….. żeby zwierzyć dawkę pośmiewiska KADS wobec świata, Bóg wydał na żer „starego człowieka" umysły pastorów Przewodniczącego irish Mission Davida Neal, oraz Weiresa Coestera, a także Stanisława Śleszyńskiego i reszty polskiej części zboru w Londonderry, aby w momencie jawnego, notorycznego przez zbór w Londonderry, tolerowania istnienia związku mojej żony – zamężnej adwentystki Dnia Siódmego z Czesławem, jednocześnie egzekwować sankcje dyscyplinarne wobec mojej osoby, wydane niezgodnie z regulaminami naszego kościoła!
Od trzech tygodni czekam na pisemną odpowiedź, na moje pisemne domaganie, aby przedstawiono dowody, że sankcje dyscyplinarne zostały nałożone zgodnie z procedurami obowiązującymi w KADS!!!!

A teraz najważniejsze!
Ja nie wycofam – nawet przed sądem świeckim UK - swego twierdzenia, że Czesław to wieprz, który wciska swój ryj w czystość zasad biblijnych domu rodziny Szczęsny-Bury. Będę trwał przy swoim twierdzeniu, ze moja żona, dobrowolnie swoje ciało, że Świątyni Pańskiej – oczyszczonej z krwi Pana Jezusa Chrystusa na Golgocie – zamieniła na koryto ryja wieprza. Zaś dom rodziny Szczęsny-Bury zamieniła na chlew wieprza.
Dlaczego będę trwał przy tych twierdzeniach? Bo jestem uparty osioł, obrażony rogacz, rozgoryczony zdradzony maż? Nie drogi Czytelniku. Odpowiedź jest tylko jedna:
To nie ja – Bogdan Szczęsny-Bury, twierdzę, że moja żona stała się korytem wieprza. To twierdzą regulaminy Seventh-day Advenist Church/Kościola Adwentystów Dnia Siódmego; kierując się prawdą Słowa Bożego - które twierdzi, że moja żona, przez związek z Czesławem, zbrukała duchowa czystość swego ciała, wybierając bliskość Czesława, odrzucając więź z Panem Jezusem Chrystusem.
I tej prawdy mam się trzymać, nawet, gdyby groziła mi sankcja dyscyplinarna prawa świeckiego. Tak więc mogę być ukarany przez sąd tylko dlatego, że głoszę :
1 Kor.6: 10… Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, Ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą.
gdy tymczasem społeczność KADS milczy.
1 Kor.5: 1-3… Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił. Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz